Połącz się z nami

Kościół

Co papież da Ameryce a Ameryka papieżowi. Wszystkie za i przeciw przed wizytą Franciszka w USA

Opublikowano

dnia

W dniach 22-27 września Franciszek odwiedzi Stany Zjednoczone. Głównym celem tej drugiej części jego 10. podróży zagranicznej będzie jego udział w VIII Światowym Spotkaniu Rodzin w Filadelfii, gdzie oczekiwanych jest 1,5 mln uczestników z 160 krajów świata. Ojciec Święty przebywać będzie również w Waszyngtonie i Nowym Jorku, gdzie złoży wizytę w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych w roku 70-lecia jej istnienia. Jako czwarty papież – po Pawle VI, Janie Pawle II i Benedykcie XVI – wygłosi tam przemówienie.Logo papieskiej wizyty przedstawia zarys postaci papieża udzielającego błogosławieństwa, a po jego prawej ręce znalazły się angielskie słowa: “Love is our mission” – “Miłość jest naszą misją”, będące hasłem wizyty.

Papieża kochają bardziej niż Kościół

Amerykanie kochają Franciszka bardziej niż Kościół, ale też go krytykują – wynika z ankiety przeprowadzonej przez amerykański Instytut Badania Opinii Publicznej (PRR). Papieża ocenia pozytywnie 67 proc. obywateli USA, ale Kościół katolicki już tylko 56 procent ankietowanych. Wśród samych katolików wskaźniki te wynoszą odpowiednio: 90 proc. – Franciszek i 89 proc. – Kościół. Według autorów ankiety, tzw. “efekt Franciszka” utrzymuje się na stałym poziomie. Podczas gdy praktykujący katolicy w większości przyznali, że w ostatnich latach ich stosunek do Kościoła katolickiego i wiary poprawił się, a dwie trzecie respondentów wyraziło przekonanie, że Franciszek spowoduje powrót ludzi na łono Kościoła, to mniej optymistyczni są ludzie, którzy się od Kościoła odwrócili. Tylko nieco ponad połowa z nich (51 proc.) uważa, że papież byłby w stanie zmotywować ludzi, aby znowu zaczęli chodzić do Kościoła.

Większość uczestników ankiety czuje się lepiej rozumiana przez papieża niż przez swoich biskupów w USA. 80 proc. amerykańskich katolików przyznało w ankiecie, że Franciszek dostrzega i rozumie potrzeby wiernych, ale w odniesieniu do biskupów aprobata spadła o 20 proc. Prezentując te dane dyrektor PRR Robert P. Jones powiedział, że wyniki badań odzwierciedlają podziały w Kościele katolickim USA. „Jedna jego część to biali, głównie starsi żyjący na północnym wschodzie kraju, na płaszczyźnie politycznej popierający kandydatów republikańskich. Drugą część stanowią głównie Hispanoamerykanie, młodzi ludzie z południowego zachodu kraju, którzy w wyborach politycznych popierający demokratów” – oświadczył dyrektor.

Krytyka Franciszka

Ale Franciszek spotyka się również z krytyką ze strony amerykańskich katolików. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa po papieskich odwiedzinach Ameryki Łacińskiej (5-13 lipca br.) popularność papieża w USA spadła do 59 proc. w porównaniu z 76 proc. w lutym 2014.

Również jego wezwanie do walki ze zmianami klimatycznymi wzbudziło liczne zastrzeżenia u wielu polityków republikańskich, którzy podważają zarzuty ekologów, jakoby nauka i działalność człowieka były winne globalnemu ociepleniu. „Nie ulega wątpliwości, że Stany Zjednoczone są szczególnie trudnym słuchaczem przesłania papieskiego” – oświadczył John Allen, współwydawca Cruxu, jednego z katolickich portali internetowych z siedzibą w Bostonie. Jego zdaniem, wśród katolików amerykańskich panuje przekonanie, że „to nie jest nasz papież”.

Wszystkie te dane podważa Mary Gauthier z Ośrodka Duszpasterskich Badań Stosowanych Uniwersytetu w Georgetown. Według niej statystyki te może o czymś świadczą, „ale w żadnym wypadku nie pokazują ważnych zmian”. A wskaźniki popularności obecnego papieża zaczną gwałtownie wzrastać, gdy przybędzie on do USA.

Ameryka przed wyborami

Franciszek przybywa do USA w wyjątkowym momencie politycznym. Trwa kampania przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. Wśród kandydatów w wyścigu do Białego Domu jest sześciu katolików. Na pewno nic nie powstrzyma ich przed wykorzystaniem wizyty papieża do własnych celów politycznych, ale też on sam im tego nie ułatwi. Obserwatorzy amerykańskiej sceny politycznej podkreślają, że nigdy w czasie kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych żaden biskup Rzymu nie skupiał na sobie aż tyle uwagi, co papież z Argentyny ani też nigdy w historii tego kraju katolicy nie odgrywali tak wielkiej roli politycznej, jak teraz.

Religia pomaga politykom

Po raz ostatni dyskusja nad ewentualnym wpływem Kościoła katolickiego na politykę USA toczyła się podczas wyborów katolika Johna F. Kennedy’ego w 1960 r. Spekulacje zaszły tak daleko, że w przemówieniu do protestanckich pastorów w Houston musiał on zapewniać o swej niezależności od Watykanu.

Ponad pół wieku później podobne zapewnienie złożył inny katolicki kandydat na prezydenta – republikanin John Ellis alias “Jeb” Bush. “Odnośnie mojej polityki gospodarczej nie pytam o radę swego biskupa, kardynała ani swojego papieża” – odpowiedział na pytanie, co sądzi o ekologicznej encyklice Franciszka “Laudato si”. Podkreślił, że religia pomaga mu przede wszystkim być lepszym człowiekiem i dodał, że lepiej jest dla Kościoła, gdy trzyma się z dala od polityki.

„Jestem dumny, że jestem katolikiem”

„Jestem dumny z tego, że jestem katolikiem i z tego, czego uczy Kościół” – to słowa Ricka Santoruma, byłego senatora, pochodzącego z Pensylwanii, który już po raz drugi wystawia swoją kandydaturę. Dziennik “New York Times” nazwał go najodważniejszym wśród kandydatów ze względu na jego zdecydowaną postawę w sprawie aborcji i tzw. małżeństw homoseksualnych, co wyróżnia go spośród pozostałych kandydatów republikańskich. Santorum wypowiada się też zdecydowanie za walką z islamistami, odnową tradycyjnych amerykańskich wartości i obroną kraju przed jego wrogami.

Zwraca się uwagę, że konserwatywni politycy za czasów Benedykta XVI i Jana Pawła II znacznie łatwiej znajdowali wspólne stanowisko z Watykanem. Oczywiście obaj papieże angażowali się na rzecz ubogich i ochrony środowiska naturalnego, ale nie aż tak, jak robi to obecnie Franciszek, dla którego tematy te stały się najważniejsze. Papież z Argentyny nie unika przy tym innych ważnych zagadnień, jak aborcja, “małżeństwa” homoseksualne czy eutanazja, ale nie podkreśla ich aż tak mocno, jak jego poprzednicy. Dlatego też republikanie mają większy dystans do Franciszka niż do jego poprzedników.

Paradoksalnie najczęściej cytuje papieża lewicowy kandydat na prezydenta pochodzenia żydowskiego Bernie Sanders. Od końca maja, co niedzielę, zamieszcza na swoim koncie na Twitterze cytat z Franciszka. Jako demokrata zgadza się we wszystkich ważnych tematach z papieżem i zaznacza, że nigdy nie ma dość, aby go wychwalać.

Religijność

W porównaniu z minionymi latami wśród 318 mln mieszkańców USA spada liczba ludzi religijnych. Chrześcijan jest o 8 proc. mniej. Tendencja spadkowa: rezygnacja lub zmiana religii dotknęła szczególnie Kościół katolicki – wynika z badań amerykańskiego ośrodka badawczego Pew Research Center w Waszyngtonie przeprowadzonych w 2014 r. na grupie 35 tys. osób. W porównaniu z badaniami przeprowadzonymi w 2007 r. okazało się, że liczba ludzi nie przyznających się do żadnej religii wzrosła z 16 do 23 proc. 31,7 proc. dorosłych określiło się jako katolicy, ale aż 41 proc. z nich nie utożsamia się ze swoją wiarą. Oznacza to, że stosunkowo stabilna od lat liczba ok. 71,8 mln katolików w USA (24 proc. społeczeństwa) od 2007 r. zmalała o 5 mln i wynosi obecnie 66,8 mln osób (21 proc.). Z badań wynika także, że w tym czasie z Kościoła katolickiego odeszło 12,8 proc. dorosłych, a jedynie 3 proc. niewierzących lub wiernych innych wyznań czy religii doń przystąpiło.

Kościół imigrantów

Kościół katolicki za Oceanem składał się od początku z imigrantów. Jeśli w XIX w. byli to przybysze ze Starego Świata – Irlandii, Niemiec, Włoch, Polski, Słowacji czy Ukrainy, to dziś największą grupę migrantów w USA stanowią Latynosi, nazywani „hispanics”. Jest ich ok. 44 mln, co stanowi 14 proc. ogólnej liczby mieszkańców USA. Statystki te przekładają się też na obraz Kościoła katolickiego. Latynosi stanowią dzisiaj prawie 30 proc. ogółu wiernych w USA, czyli ok. 24 mln. Dla porównania – 4 proc. to Afroamerykanie, a 63 proc. osoby pochodzenia europejskiego.

Kościół wobec wyzwań

Franciszek przyjeżdża do Kościoła, który zmienia swoje oblicze i do społeczeństwa, w którym religia nadal odgrywa ważną rolę i odniesienie się do tych problemów będzie głównym wyzwaniem dla papieża.

W USA Franciszek zastanie też wiernych, którzy potrzebują rekatolicyzacji. Pew Research Center przebadał stosunek tamtejszych katolików do kościelnego nauczania o rodzinie. Okazuje się, że 66 proc. badanych nie ma nic przeciwko wychowywaniu dzieci przez pary gejowskie, 85 proc. nie widzi nic złego w konkubinacie, a dla 88 proc. czymś normalnym jest fakt, że jakieś małżeństwo nie chce mieć dzieci.

Błędy Sądu Najwyższego

Innym wyzwaniem, przed którym stanął amerykański Kościół, jest legalizacja tzw. “małżeństw” homoseksualnych. W czerwcu br. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, że osoby tej samej płci mają prawo zawierać związki małżeńskie na terenie całego kraju. Po tej decyzji przewodniczący amerykańskiego episkopatu stwierdził, że jest to “tragiczna pomyłka, która szkodzi dobru wspólnemu i osobom najbardziej narażonym spośród nas”. Według sędziów gwarancje konstytucyjne i ochrony równości w obliczu prawa oznaczają, że żaden ze stanów nie może zabraniać wstępowania w związki małżeńskie osobom tej samej płci.

“Niezależnie od tego, co niewielka większość Sądu Najwyższego może uchwalić w tym okresie historii, istota osoby ludzkiej i małżeństwa pozostają niezmienne i niezmienialne” – głosi oświadczenie abp. Josepha E. Kurtza. Zaznaczył on, że obecnie Sąd Najwyższy popełnił taki sami błąd, jak 40 lat temu w sprawie Roe przeciw Wade (która doprowadziła do legalizacji aborcji w całym kraju). Arcybiskup przypomniał, że “jedyne znaczenia małżeństwa jako związku jednego mężczyzny i jednej kobiety jest wpisane w nasze ciała męskie i kobiece”. Podkreślił, że ochrona tego znaczenia jest “krytycznym wymiarem «całościowej ekologii», do której wspierania wezwał nas papież Franciszek”. Natomiast prezydent Barack Obama nazwał orzeczenie Sądu Najwyższego “wielkim krokiem w naszym marszu ku równości”.

Więcej kapłanów

Za oceanem, wobec braku podatku kościelnego, Kościół utrzymuje się jedynie z datków wiernych. Ostoją życia religijnego jest w Stanach Zjednoczonych rozwinięta sieć szkół i uniwersytetów katolickich, z których wiele cieszy się doskonałą renomą, toteż bardzo chętnie kształcą się w nich niekatolicy, którzy w ten sposób włączają się w środowisko religijne. Tamtejsi katolicy bardzo chętnie angażują się w prace parafii, które są autentycznym „sercem amerykańskiego katolicyzmu”.

W ostatnich latach Kościół odnotowuje wzrost powołań kapłańskich. Do końca 2015 r. zostanie wyświęconych 595 nowych kapłanów, czyli o ponad stu więcej niż przed rokiem, gdy było ich 477. To ważna wiadomość dla Kościoła w kraju, w którym co piąta parafia nie ma stałego duszpasterza. Średni wiek nowych księży wynosi 31 lat – są oni nieco młodsi od święconych w ostatnich latach. W sumie w amerykańskim Kościele pracuje ponad 28 tys. kapłanów diecezjalnych i 12,6 tys. zakonnych.

W cieniu skandali pedofilii i buntu zakonnic

Od 2002 r. Kościół w USA zmaga się ze skutkami pedofilii wśród duchowieństwa katolickiego. Od tamtego czasu w następstwie porozumień z poszkodowanymi i wydania wyroków sądowych, Kościół wypłacił ofiarom i ich rodzinom kilka miliardów dolarów a 12 diecezji musiało ogłosić upadłość polegającą na zamrożeniu majątku i reorganizacji budżetu, umożliwiającej spłacanie długów wierzycielom. W tym roku za krycie przypadków pedofilii wśród księży i brak postępowania zgodnego z wytycznymi amerykańskiego episkopatu, które kierują się zasadą „zero tolerancji” dla nadużyć seksualnych wobec małoletnich, Franciszek przyjął rezygnację trzech biskupów: ordynariusza diecezji Kansas City-Saint Joseph, metropolity Saint Paul and Minneapolis i jednego z dwóch jego biskupów pomocniczych.

Innym problemem, z jakim boryka się od kilku lat amerykański Kościół, jest konferencja zrzeszająca liberalny, większościowy nurt żeńskich zgromadzeń zakonnych w tym kraju – LCWR. W rozwiązanie problemu 3 lata temu włączyła się Stolica Apostolska, która wezwała organizację do reformy.

Ostatnio siostry poinformowały, że nie poczyniły żadnych ustępstw i w pełni zachowano tożsamość konferencji. Zreformowano, co prawda, jej statuty, ale nadal ma ona pełną swobodę działania. Zakonnice zostały zobowiązane do kontrolowania pod względem teologicznym publikacji i prelekcji LCWR, ale one same zapowiedziały, że będą to robiły same, bez ingerencji z zewnątrz. Zarzuty Kongregacji Nauki Wiary wobec konferencji są bardzo poważne. Chodzi m.in. o odchodzenie od nauczania Kościoła w tak istotnych kwestiach, jak kapłaństwo sakramentalne, homoseksualizm czy obrona życia. Ostrzegano też amerykańskie zakony żeńskie przed uleganiem herezji gnozy w jego nowej, new-ageowskiej postaci.

Mocne strony Kościoła

Mocną stroną amerykańskiego Kościoła jest m.in. jego zaangażowanie w obronę życia. Co roku Marsze dla Życia gromadzą miliony ludzi. W tym roku w samym Waszyngtonie wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy obrońców życia. Przewodniczący zarządu Marszu Patrick Kelly powiedział, że jest to największe i najważniejsze zgromadzenie obrońców praw człowieka na świecie, dodając, że z roku na rok jest ono „większe i młodsze”. Republikański senator Tim Scott oświadczył, że za obronę życia jest odpowiedzialna „każda pojedyncza osoba w Ameryce”. Z kolei republikański deputowany Chris Smith zapewnił, że w Kongresie jeszcze nigdy nie było tylu ustawodawców broniących życia, co obecnie.

A w niższej izbie Kongresu – Izbie Reprezentantów w styczniu br. republikanie przeforsowali ustawę zabraniającą przeznaczania funduszy federalnych na pokrycie kosztów aborcji. Choć została ona przyjęta stosunkiem głosów 242 do 179, to prawdopodobnie nigdy nie wejdzie w życie, gdyż zawetuje ją prezydent Barack Obama.

Z tego typu funduszy korzysta m.in. sieć klinik aborcyjnego giganta Planned Parenthood, pikietowanych niedawno przez ponad 60 tys. Amerykanów w 342 miastach. Demonstracje zostały zorganizowane w reakcji na skandaliczne nagrania video ujawniające, że kliniki zajmowały się handlem narządami i tkankami pobranymi z zabitych płodów. Otrzymują one corocznie ponad 0,5 mld dol. subwencji rządowych, co stanowi 40 proc. ich budżetu.

Światowe Spotkanie Rodzin

“Miłość jest naszą misją: rodzina pełnią życia” – to hasło VIII Światowego Spotkania Rodzin, które odbędzie się w dniach 22-27 września w Filadelfii. Będzie ono najważniejszym punktem wizyty Franciszka w Stanach Zjednoczonych. Na papieskiej Mszy św., kończącej 27 września spotkanie rodzin z całego świata, a zarazem sześciodniową wizytę w tym kraju, organizatorzy spodziewają się miliona wiernych ze 150 krajów.

Podczas pobytu w Filadelfii Franciszek spotka się m.in. z więźniami oraz ich rodzinami, a 26 września wieczór dołączy do uczestników togo światowego święta Rodziny i wysłucha świadectw sześciu rodzin z sześciu kontynentów.

W czasie spotkania 10 tys. wolontariuszy będzie służyć pielgrzymom pomocą, 1,6 tys. gospodarstw domowych przyjmie uczestników w swoje progi. Koszt całego spotkania to ok. 45 mln dolarów, z czego 30 mln pochodzi z datków. Dzięki sponsorom ufundowano stypendia dla rodzin z najbiedniejszych krajów świata.

Przed spotkaniem Franciszek wystosował specjalny list, w którym czytamy: „Nie możemy określać rodziny za pomocą pojęć ideologicznych, nie wolno mówić o rodzinie konserwatywnej czy postępowej. Rodzina to rodzina”.

Oczekiwania

Jednym z najważniejszych wydarzeń zbliżającej się podróży będzie papieskie przemówienie do Kongresu USA. Kenneth Francis Hackett, ambasador tego kraju przy Stolicy Apostolskiej, przypomniał, że do odwiedzin amerykańskiego parlamentu zaprosił papieża przewodniczący Izby Reprezentantów John Andrew Boehner, który jest katolikiem. Franciszek przyjął bezprecedensowe zaproszenie zapewne dlatego, że da mu to okazję, by zwrócić się nie tylko do katolików, ale do całego narodu amerykańskiego.

Inną ważną wizytę podczas swej podróży Ojciec Święty złoży w Białym Domu. K. Hackett uważa, że w wielu sprawach poglądy Franciszka i prezydenta Obamy są sobie bliskie. Chodzi o takie kwestie, jak ubóstwo, wykluczenie, wolność religijna, troska o prześladowanych, tak chrześcijan, jak i innych mniejszości, pokój, zmiany klimatyczne. Są też oczywiście rozbieżności, ale – zdaniem ambasadora – jest ich mniej i nie one zdominują wizytę.

Komentarz arcybiskupa Cupicha

“Myślę, że jedność narodowa jest ważnym przesłaniem dla naszego kraju w tym właśnie momencie, kiedy wydaje się, że jesteśmy tak bardzo podzieleni i rozwarstwieni” – powiedział abp Blase Cupich, metropolita Chicago, jednej z największych diecezji w Stanach Zjednoczonych, mówiąc o sowich oczekiwaniach związanych z wizytą papieża. Wskazał przy tym na potrzebę otwartej reformy migracyjnej, opieki nad potrzebującymi, ustalenia nowych priorytetów w budżecie, abyśmy zrozumieli, że budżet jest dokumentem moralnym. “Mam nadzieję, że Ojciec Święty przekaże nam przesłanie jedności, które doda nam sił i sprawi, że zrozumiemy, co to oznacza, że nasz kraj nazywa się Stany Zjednoczone i że nie wolno traktować tego zbyt lekko” – powiedział abp Cupich.

Przed pielgrzymką na specjalnej wideokonferencji przygotowanej i nadanej przez amerykańską telewizję ABC Franciszek powiedział: “Dla mnie jest to bardzo ważne, by spotkać was, obywateli USA, którzy macie swoją historię, kulturę, zalety, radości, smutki, problemy, jak wszyscy ludzie. Ja służę całemu Kościołowi, wszystkim mężczyznom i kobietom dobrej woli. To, co jest dla mnie bardzo ważne, to bliskość. Jest mi trudno nie być blisko ludzi. Zawsze, kiedy zbliżam się do ludzi, tak jak zrobię to u was, jest mi łatwiej ich zrozumieć i pomóc im na drodze życia. Dlatego ta podróż jest tak ważna, bym mógł się zbliżyć do waszej drogi i historiiˮ – powiedział papież.

Źródło: KAI
Foto: CNS

Polonia Amerykańska

Wigilia dla osób samotnych, starszych i bezdomnych, Bazylika Św. Jacka, 24 grudnia. Fot. StelmachLens

Opublikowano

dnia

Autor:

Czytaj dalej

Kościół

Papieskie orędzie Urbi et Orbi: Narodziny Pana to narodziny pokoju

Opublikowano

dnia

Autor:

Jezus jest Zbawicielem. Dzięki Jego łasce każdy z nas może i musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby oddalić nienawiść, przemoc i antagonizmy, a praktykować dialog, pokój i pojednanie – podkreślił Papież Leon XIV w orędziu Urbi et Orbi. Prawdziwy pokój wymaga odpowiedzialności i otwarcia serca na cierpiących, a jego źródłem jest przyjęcie Dzieciątka z Betlejem, które przynosi nadzieję całemu światu.

„Dzisiaj narodził się nam Zbawiciel” – rozpoczął Leon XIV swoje pierwsze orędzie Urbi et Orbi na Boże Narodzenie. Podkreślił, że Jezus Chrystus jest naszym pokojem, który zwycięża nienawiść i wrogość miłosierną miłością Boga. Dlatego „Narodziny Pana to narodziny pokoju”.

Pokój zaczyna się w sercu człowieka

Ojciec Święty wyjaśnił, że „Jezus Chrystus jest naszym pokojem przede wszystkim dlatego, że uwalnia nas od grzechu, a następnie, ponieważ wskazuje nam drogę, którą należy podążać, aby przezwyciężyć konflikty, wszystkie konflikty, od międzyludzkich po międzynarodowe”. Pokój zaczyna się w sercu człowieka, który przyjmuje Boże przebaczenie i wchodzi w dialog oraz solidarność z cierpiącymi.

Odpowiedzialność i miłość – warunek pokoju

Zaznaczył, że w Narodzeniu widzimy wybór Chrystusa: „On sam go poniósł za nas, wziął go na siebie. Tylko On mógł to uczynić. Ale jednocześnie pokazał nam to, co tylko my możemy zrobić, a mianowicie, aby każdy wziął na siebie własną część odpowiedzialności”.

Leon XIV przypomniał, że pokój wymaga miłości i osobistego zaangażowania: „Kto nie kocha, nie zbawia się, jest zgubiony”. Wezwał „wszystkich do odnowienia z przekonaniem naszego wspólnego zaangażowania w pomoc tym, którzy cierpią”.

Bliski Wschód i świat – wołanie o pokój

Papież przywołał sytuacje konfliktów i cierpienia na świecie, modląc się o sprawiedliwość, bezpieczeństwo i pokój dla Libanu, Palestyny, Izraela, Syrii oraz Ukrainy, wzywając do odważnego, pełnego szacunku dialogu i zakończenia przemocy.

Leon XIV powierzył Księciu Pokoju „cały kontynent europejski, prosząc, aby nadal inspirował go duchem wspólnoty i współpracy, wiernym jego chrześcijańskim korzeniom i historii, solidarnym i otwartym na tych, którzy są w potrzebie”.

Orędzie obejmuje także cierpiących w Sudanie, Sudanie Południowym, Mali, Burkina Faso, Demokratycznej Republice Konga, Haiti, Mjanmie, Tajlandii, Kambodży, Jemenie, w Azji Południowej i Oceanii, a także uchodźców i migrantów szukających bezpieczeństwa oraz godnego życia.

Nadzieja, która pozostaje

Ojciec Święty podkreślił, że Rok Jubileuszowy dobiega końca, ale Chrystus pozostaje z nami na zawsze: „On jest Bramą zawsze otwartą, która wprowadza nas do Bożego życia”. „Dziecię, które się narodziło, jest Bogiem, który stał się człowiekiem; nie przychodzi On, aby potępiać, ale aby zbawiać” – zaznacza Papież.

W Nim każda rana zostaje uleczona i każde serce znajduje ukojenie i pokój.

s. Amata Nowaszewska, CSFN

 

Foto: Vatican Media, YouTube
Czytaj dalej

News USA

AmFest 2025: JD Vance przedstawia wizję „chrześcijańskiej polityki” w USA

Opublikowano

dnia

Autor:

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych JD Vance, drugi w historii kraju katolicki wiceprezydent, wygłosił w tym tygodniu szeroko komentowane przemówienie podczas konferencji AmFest 2025 organizowanej przez Turning Point USA. Przed ponad 30 tys. młodych konserwatystów Vance nakreślił jednoznacznie chrześcijańską wizję amerykańskiej polityki, twierdząc, że „jedyną rzeczą, która przez wieki naprawdę stanowiła kotwicę dla Stanów Zjednoczonych, jest fakt, iż byliśmy – i z Bożej łaski zawsze będziemy – narodem chrześcijańskim”.

Chrześcijaństwo jako moralny fundament Ameryki

Wiceprezydent przypomniał, że od czasu założenia państwa to właśnie chrześcijaństwo dostarczało Amerykanom „wspólnego moralnego języka” – rozumienia naturalnego prawa, obowiązku troski o bliźniego, przekonania o potrzebie ochrony słabszych oraz szacunku dla sumienia jednostki.

„Chrześcijaństwo to credo Ameryki” – podkreślił JD Vance, zaznaczając jednocześnie, że nie każdy obywatel musi być chrześcijaninem, ale sama koncepcja wolności religijnej ma chrześcijańskie korzenie.

W swoim wystąpieniu ostro skrytykował ostatnie dekady życia publicznego, które – jego zdaniem – przyniosły „wojnę z chrześcijaństwem”, doprowadziły do wypychania religii ze szkół, miejsc pracy i instytucji publicznych, a w konsekwencji „wypełniły pustkę ideami, które żerują na najgorszych cechach ludzkiej natury”.

Rodzina, tożsamość i krytyka ideologii

Vance wskazał, że współczesna kultura zastąpiła chrześcijańską wizję człowieka ideologiami tożsamościowymi, a nauczanie o rodzinie – „ideą, że mężczyzna może stać się kobietą, o ile kupi odpowiednie pigułki od wielkiej farmacji”.

Podziękował Prezydentowi Donaldowi Trumpowi za – jak to ujął – „zakończenie wojny prowadzonej przeciwko chrześcijanom”, wskazując m.in. na polityki administracji dotyczące seniorów, rodzin, ubogich czy służby zdrowia jako realizację chrześcijańskiej troski o potrzebujących.

Świadectwo wiary i śmierć Charliego Kirka

JD Vance wrócił również do momentu głębokiej osobistej straty – śmierci założyciela Turning Point USA, Charliego Kirka. Przyznał, że ogarnęła go wówczas rozpacz, jednak siłę odnalazł w samej istocie wiary chrześcijańskiej – „historii ogromnej straty, po której następuje jeszcze większe zwycięstwo”.

O męskości i chrześcijańskiej służbie

Wiceprezydent przedstawił swoją wizję chrześcijańskiej męskości: „Owoce prawdziwego chrześcijaństwa to dobrzy mężowie, cierpliwi ojcowie, budowniczowie wielkich rzeczy i pogromcy smoków”.

Przytoczył przykład męskiego duszpasterstwa, które pomaga osobom uzależnionym i bezdomnym. „To, co ich uratowało, to nie wspólnota rasowa, nie ideologia, nie czek socjalny. To fakt, że stolarz sprzed 2 tysięcy lat oddał życie i odmienił świat.”

„Chrześcijańska polityka” według Vance’a

Wiceprezydent zaznaczył, że polityka inspirowana chrześcijaństwem nie może ograniczać się wyłącznie do ochrony życia czy wzmacniania rodziny. Musi przenikać całą wizję rządu i państwa.

Spór z biskupami i papieżem w sprawie imigracji

JD Vance, który często krytykował stanowisko amerykańskich biskupów i papieży w sprawach migracyjnych, ponownie bronił surowej polityki granicznej administracji Donalda Trumpa. Użył pojęcia ordo amoris – „właściwie uporządkowanej miłości” – argumentując, że najpierw należy troszczyć się o własną rodzinę i współobywateli, a dopiero potem o innych.

Po apelu papieża Leo XIV wzywającym do humanitarnego traktowania migrantów, Vance odparł:

„Zabezpieczenie granicy jest działaniem humanitarnym – otwarte granice nie chronią godności ludzi, nawet samych nielegalnych migrantów”.

W przemówieniu podkreślił sukcesy administracji w kontrolowaniu migracji, mówiąc o siedmiu kolejnych miesiącach braku zatrzymań migrantów na granicy i o „ujemnej migracji netto po raz pierwszy od ponad 50 lat”.

Przesłanie do młodych: „Bóg daje zbawienie – ja obiecuję bezpieczną Amerykę”

Kończąc wystąpienie, Vance zwrócił się do zgromadzonej młodzieży: „Tylko Bóg może obiecać wam zbawienie w niebie, jeśli macie wiarę. Ja obiecuję zamknięte granice, bezpieczne społeczności, dobre miejsca pracy i godne życie. Razem możemy wypełnić obietnicę największego narodu w historii świata.”

Źródło: cna
Foto: YouTube
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

wrzesień 2015
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu