Połącz się z nami

News USA

Rodziny uciekają z liberalnych stanów migrując do konserwatywnych regionów USA

Opublikowano

dnia

Nowa analiza przeprowadzona przez Institute for Family Studies ujawnia rosnący trend migracyjny rodzin w USA, który odzwierciedla przesunięcia demograficzne i polityczne preferencje. Z badania wynika, że coraz więcej rodzin opuszcza liberalne, „niebieskie” stany i przeprowadza się do regionów bardziej konserwatywnych lub politycznie zróżnicowanych. O zauważalnym trendzie mówi Ojciec Paweł Kosiński SJ.

W latach 2021–2022 stany, które głosowały na demokratycznych kandydatów w ostatnich wyborach prezydenckich, straciły 213 000 rodzin z dziećmi. W tym samym czasie stany „czerwone”, czyli głosujące na Republikanów, zyskały 181 000 rodzin. Z kolei „fioletowe” stany, jak Arizona i Georgia, które mają bardziej mieszane preferencje polityczne, odnotowały wzrost o 38 000 rodzin.

Pomimo wprowadzenia w wielu „niebieskich” stanach polityk prorodzinnych, takich jak ulgi podatkowe na dzieci i płatne urlopy rodzicielskie, inne czynniki, w tym – wysokie koszty życia i brak dostępnych mieszkań, wydają się przeważać nad tymi korzyściami.

„To, co widzimy, to rodziny z dziećmi opuszczające stany o hojnych politykach prorodzinnych, takich jak zwrotne ulgi podatkowe na dzieci czy powszechne obiady w szkołach, i przeprowadzające się do stanów, które takich programów jeszcze nie wprowadziły” — zauważają badacze.

Dokąd przenoszą się rodziny?

W badanym okresie największym zyskiem rodzin mógł pochwalić się Teksas, który przyciągnął ich aż 53 000. Na Florydę przeprowadziło się 38 000 rodzin, do Georgii 22 000, a do Arizony 16 000 rodzin. Wszystkie te stany, z wyjątkiem Arizony, są obecnie kontrolowane przez Republikanów.

Pod względem procentowym najwięcej rodzin w stosunku do populacji przyciągnęły Idaho (2,3%) oraz Montana, New Hampshire i Karolina Południowa. Stany te są generalnie bardziej konserwatywne, co zdaniem autorów badania może być jedną z przyczyn ich rosnącej popularności.

Co stoi za tymi migracjami?

Eksperci wskazują, że pandemia COVID-19 mogła znacząco wpłynąć na decyzje rodzin o przeprowadzce. Wiele z tych migracji miało miejsce, gdy stany z regionów Sunbelt i Mountain West szybciej otwierały szkoły i miejsca pracy, podczas gdy regiony na zachodnim wybrzeżu i północnym wschodzie pozostawały bardziej restrykcyjne.

Niższe podatki, lepsze warunki mieszkaniowe oraz dynamiczny rynek pracy w takich stanach jak Teksas czy Floryda również były kluczowymi czynnikami.

Autorzy raportu zauważają, że rządowe programy prorodzinne w „niebieskich” stanach nie zawsze są wystarczającym magnesem dla rodzin, które zmagają się z problemami, takimi jak wysokie koszty życia i przestępczość. „Żadna ilość ulg podatkowych nie zrekompensuje braku bezpiecznych ulic i dostępnych mieszkań dla osób o średnich dochodach” — stwierdzili badacze.

Polityka a edukacja i wybór szkoły

Jednym z istotnych czynników, które mogą przyciągać rodziny do stanów konserwatywnych, jest także polityka edukacyjna. Wiele „czerwonych” stanów, jak Karolina Północna czy Indiana, w ostatnich latach rozszerzyło programy wyboru szkoły, dając rodzicom większą swobodę w wyborze placówek edukacyjnych dla swoich dzieci.

Jednocześnie autorzy badania zauważają, że konserwatywne stany często sprzeciwiają się wprowadzaniu do szkół tzw. progresywnych teorii płci, co może być dodatkowym czynnikiem przyciągającym rodziny z dziećmi.

„Większość rodziców nie popiera polityki, która zmusza ich córki do rywalizacji z biologicznymi mężczyznami na boisku sportowym czy w szatni” — podkreślają badacze.

Konserwatywne stany — czy to raj dla rodzin?

Chociaż konserwatywne stany przyciągają rodziny, badacze zwracają uwagę również na pewne wyzwania.

Wiele stanów rządzonych przez Republikanów, takich jak Missisipi czy Luizjana, boryka się z problemami, takimi jak wysoki wskaźnik ubóstwa i niska jakość edukacji oraz opieki zdrowotnej. Mimo to, niektóre z tych stanów podejmują działania w celu poprawy sytuacji rodzin, m.in. poprzez rozwijanie sieci zabezpieczeń społecznych.

 

Źródło: cna
Foto: istock/FotografieLink/LSOphoto/Drazen Zigic/monkeybusinessimages/

News USA

Trump jednak nie pojawi się w Doylestown. Na kogo zagłosuje Polonia?

Opublikowano

dnia

Autor:

Demokraci zwiększają swoje wysiłki, aby zdobyć poparcie amerykańskich wyborców polskiego pochodzenia, zwłaszcza w kluczowych stanach, takich jak Michigan, Pensylwania i Wisconsin. Donald Trump także walczy o poparcie naszej społeczności, choć odwołał swoją wizytę w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii w niedzielę.

Kamala Harris stara się wykorzystać historyczną nieufność polskich Amerykanów wobec Rosji oraz wahania Donalda Trumpa w kwestii wsparcia dla Ukrainy. Podczas debaty w Filadelfii były prezydent dwukrotnie odmówił jasnej deklaracji, czy chciałby, aby Ukraina wygrała wojnę z Rosją, co stało się punktem krytyki ze strony Harris.

W środę zespół Harris zorganizował ogólnokrajową rozmowę telefoniczną z amerykańskimi zwolennikami pochodzenia polskiego, mobilizując ich do organizowania wydarzeń lokalnych i promowania przesłania kampanii. Filip Jotevski, specjalista ds. kontaktów z diasporą, ostrzegł, że jeśli Donald Trump ponownie zostanie prezydentem, „wyprzeda Ukrainę”, po latach „przytulania się do Władimira Putina”.

Strategiczne znaczenie polsko-amerykańskich głosów

Chociaż Amerykanie polskiego pochodzenia nie stanowią największej grupy demograficznej w USA, ich koncentracja w tzw. „niebieskim murze” — Michigan, Pensylwanii i Wisconsin — czyni ich głosy kluczowymi w tych stanach.

Szacuje się, że w Michigan mieszka 784 tys. Polaków, w Pensylwanii 758 tys., a w Wisconsin 481 tys.

Kamala Harris odwiedza te stany w tym tygodniu, starając się przyciągnąć ich poparcie. W swojej kampanii często nawiązuje do kwestii bezpieczeństwa Europy Wschodniej, argumentując, że brak wsparcia dla Ukrainy może w dłuższej perspektywie zagrozić także Polsce.

„Kilka tysięcy głosów może zadecydować o wyniku wyborów w tych stanach” — uważa Tom Malinowski, były kongresmen z New Jersey, urodzony w Polsce.

Trump i jego relacje z Polską

Donald Trump miał odwiedzić Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Pensylwanii, by wziąć udział w odsłonięciu pomnika upamiętniający antykomunistyczny ruch „Solidarność”, jak informowaliśmy wczoraj. Jednak jego wizyta została odwołana.

Oczekiwano, że Donald Trump pojawi się w Doylestown jednocześnie z Prezydentem Polski Andrzejem Dudą, co mogło mieć symboliczne znaczenie w kontekście ich wcześniejszych kontaktów. Nie wykluczano wspólnej rozmowy polityków.

Podczas debaty w Filadelfii Trump nie określił jednoznacznie, czy chce zwycięstwa Ukrainy w wojnie, zamiast tego sugerując negocjacje pokojowe. Harris odpowiedziała, że Trump, gdyby był prezydentem w momencie rosyjskiej inwazji, „pozwoliłby Putinowi siedzieć w Kijowie”.

Jej stanowisko zyskało aprobatę wśród niektórych polsko-amerykańskich wyborców, którzy obawiają się, że przegrana Ukrainy mogłaby zagrozić Polsce.

Spotkanie Donalda Trumpa i Andrzeja Dudy w Nowym Jorku 17 kwietnia 2024

Opinie polsko-amerykańskich wyborców

Wielu wyborców polskiego pochodzenia uważa, że przyszłość Polski jest związana z wynikiem wojny na Ukrainie. Tony Pol, emerytowany szef straży pożarnej z Erie w Pensylwanii, powiedział, że był zadowolony, słysząc, jak Harris wspomniała o polsko-amerykańskiej społeczności podczas debaty.

„Jeśli Ukraina upadnie, to Polska może być następna, a to jest bardzo niepokojące” — powiedział.

Gosia Dodi z Michigan zgodziła się z Harris, zauważając, że sympatia Donalda Trumpa dla Władymira Putina może być „niebezpieczna dla Polski”. „Chcę, żeby wojna się skończyła, ale nie w sposób, w jaki Trump to proponuje” — powiedziała.

Z kolei niektórzy polscy Amerykanie, zwłaszcza ci o konserwatywnych poglądach, nadal wspierają Trumpa. John Laka z Wisconsin uważa, że Donald Trump będzie silniejszym przywódcą na arenie międzynarodowej niż Kamala Harris. „Po prostu czegoś jej brakuje” — powiedział.

Wielu wyborców wciąż pozostaje niezdecydowanych, ale jedno jest pewne — zarówno Demokraci, jak i Republikanie zdają sobie sprawę z rosnącego znaczenia polsko-amerykańskiego elektoratu w kluczowych stanach, które mogą zadecydować o losach nadchodzących wyborów.

 

Źródło: wttw
Foto: YouTube, Marek Borawski/KPRP, Jakub Szymczuk/KPRP
Czytaj dalej

News USA

Dramat w budynku sądu w Kentucky. Szeryf zastrzelił sędziego

Opublikowano

dnia

Autor:

W czwartek po południu w powiecie Letcher, Kentucky, doszło do tragicznego incydentu, w wyniku którego szeryf Mickey Stines został oskarżony o śmiertelne postrzelenie sędziego okręgowego Kevina Mullinsa. Do strzelaniny doszło w biurze sędziego, znajdującym się w budynku sądu okręgowego w Whitesburg, około 200 mil na południowy wschód od Louisville.

Według stanowej policji Kentucky, Mickey Stines, który pełnił funkcję szeryfa od dwóch lat, został zatrzymany i może usłyszeć zarzut morderstwa. Motyw strzelaniny nie został jeszcze ujawniony, a policja prowadzi intensywne śledztwo w tej sprawie.

Do incydentu doszło tuż przed godziną 3:00PM, gdy w budynku sądu obecnych było kilka osób, jednak nikt oprócz Stinesa i Mullinsa nie znajdował się w biurze sędziego w momencie strzelaniny.

Sędzia Mullins został postrzelony wielokrotnie po kłótni z szeryfem Stinesem, co ostatecznie doprowadziło do jego śmierci.

Policja poinformowała, że Stines sam zgłosił się na miejsce zdarzenia. Jak zauważył stanowy policjant Matt Gayheart podczas konferencji prasowej, śledczy pracują nad ustaleniem, co doprowadziło do tej tragicznej wymiany ognia. Zaznaczył również, że prawdopodobnie istnieje nagranie z monitoringu, które może pomóc w wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia.

Whitesburg, niewielkie miasteczko w powiecie Letcher, zostało głęboko poruszone tą przemocą.

Sędzia Kevin Mullins, który nadzorował 47. Okręg sądowy, zajmował się różnorodnymi sprawami, w tym dotyczącymi nieletnich, wykroczeniami drogowymi, sprawami cywilnymi, a także przypadkami przemocy domowej. Był cenionym członkiem lokalnej społeczności, której służył przez wiele lat.

Szeryf Mickey Stines

Kentucky Court of Justice, system sądowy stanu, wydał oświadczenie, w którym wyraził głębokie współczucie dla bliskich Mullinsa oraz zapowiedział współpracę z policją w celu wyjaśnienia tej tragedii.

Prokurator Generalny Kentucky, Russell Coleman, obiecał przeprowadzenie pełnego i dokładnego dochodzenia we współpracy z prokuratorem 27. Okręgu sądowego, Jackie Steele.

 

Źródło: nbc
Foto: Powiat Letcher
Czytaj dalej

News USA

Popeyes dołącza do rywalizacji o tanie posiłki z nową ofertą na Narodowy Miesiąc Kurczaka

Opublikowano

dnia

Autor:

Październik to Narodowy Miesiąc Kurczaka, a Popeyes Louisiana Kitchen dołącza do świętowania, oferując smakoszom kurczaka wyjątkową promocję. W ramach tej oferty, klienci mogą teraz delektować się trzema kawałkami kultowego smażonego kurczaka Popeyes za jedyne 5 dolarów.

„Z radością dołączamy do dyskusji na temat wartości, oferując naszym gościom możliwość delektowania się ulubionymi posiłkami w przystępnej cenie” – poinformowała firma Popeyes w swoim komunikacie prasowym. Oferta pojawiła się w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie konsumentów na tańsze opcje posiłków w dobie rosnących kosztów życia.

W miarę jak konkurencja między sieciami fast foodów zaostrza się, coraz więcej marek wprowadza budżetowe oferty, aby przyciągnąć klientów. Popeyes, które rozpoczęło swoją działalność w 1972 roku jako „Chicken on the Run”, dołącza do tzw. „value wars” — trendu, który na dobre rozkręcił się tego lata.

Jednym z największych rywali w tej walce jest Kentucky Fried Chicken (KFC), które również promuje swoje własne posiłki o wartości 5 dolarów. KFC wprowadziło w zeszłym miesiącu dwie nowe oferty: posiłek z ośmioma nuggetsami z kurczaka oraz „słynną miskę” z nuggetsami. Klienci mogą również skorzystać z popularnej opcji dwóch kawałków kurczaka, z dodatkiem puree ziemniaczanego, sosu i biszkoptu — wszystko to także za 5 dolarów.

Inflacja i walka o klienta

W obliczu rosnących cen żywności i towarów, restauracje fast food robią wszystko, aby przyciągnąć klientów do swoich lokali. Zarówno Popeyes, jak i KFC, wraz z innymi sieciami, intensyfikują swoje działania, oferując przystępne cenowo promocje, które mają pomóc klientom zmagać się z inflacją.

W tym tygodniu, na przykład, wiele sieci restauracji promuje specjalne oferty z okazji Narodowego Dnia Cheeseburgera, starając się dodatkowo zachęcić klientów do odwiedzin.

McDonald’s także nie pozostaje w tyle — w czerwcu wprowadził specjalny posiłek za 5 dolarów, który będzie dostępny do końca roku. Sieć dodała również nowe, kolekcjonerskie przedmioty do swojego menu, takie jak limitowane kubki oraz mini-klipsy Croc, starając się przyciągnąć uwagę konsumentów.

 

Źródło: fox32
Foto: YouTube, Popeyes
Czytaj dalej
Reklama
Reklama

Facebook Florida

Facebook Chicago

Reklama

Kalendarz

wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Popularne w tym miesiącu