Połącz się z nami

News Chicago

Żółte Chicago Water Taxi kursują już przez siedem dni w tygodniu

Opublikowano

dnia

Mieszkańcy i turyści mogą wznowić rejsy po rzece Chicago dzięki rozszerzonym usługom Chicago Water Taxi. Od soboty, po raz pierwszy od 2019 roku, taksówka wodna będzie kursować przez siedem dni w tygodniu, zgodnie z rozkładem jazdy umieszczonym na stronie internetowej.

Taksówka przewozi pasażerów między przystankami: Ogilvie/Union, Michigan Avenue i Chinatown. Bilety w jedną stronę kosztują 6 dolarów, karnety całodniowe – 10 dolarów, a karnety na 10 przejazdów w dni powszednie – 25 dolarów. Bilety można kupić online lub w kasach biletowych Wendella Tours and Cruises, na wybranych przystankach.

O powrocie usługi po przerwie związanej z pandemią pisaliśmy 26 wrześniaJesienią zeszłego roku wodna taksówka wznowiła kursy tylko pomiędzy Michigan Avenue i Madison Street, we wtorki, środy i czwartki w godzinach porannego i popołudniowego szczytu.

Teraz Chicago Water Taxi zdecydowała się rozszerzyć usługi ze względu na rosnącą liczbę osób dojeżdżających do pracy, którzy powrócili do biur, a także napływ turystów, wg Andrew Sargisa, szefa operacyjnego Chicago Water Taxi.

Wg firmy, taksówka wodna to najlepszy sposób dotarcia do pracy dla osób dojeżdżających do pracy pociągiem Metra, zapewnia lepszą jakość dojazdu niż autobusy czy samochody, a dla turystów stanowi przyjemny i niedrogi sposób na zwiedzanie miasta.

Taksówka może zapewnić szybszy i wydajniejszy transport ponieważ nie stoi w korkach, a podróż trwa krócej niż pociągiem. Na przykład rejs z przystanku Oglivie/Union w West Loop do Michigan Avenue zajmuje zaledwie 15 minut.

Taksówka wodna jest również przydatną opcją dla turystów, ponieważ łączy dzielnice Chicago, takie jak Chinatown, która słynie z wyjątkowych restauracji i Ściany Dziewięciu Smoków.

Więcej informacji o kursach oraz szczegółowy harmonogram usług dostępny jest na stronie Chicago Water Taxi.

Obsługiwana przez firmę Wendella Tours and Cruises, taksówka wodna przewiozła w 2019 r. 425 000 pasażerów.

 

Źródło: suntimes
Foto: YouTube, istock/tupungato/

News Chicago

74-latek z Wood Dale oddał krew 600 razy: „To, co robię, ratuje życie”

Opublikowano

dnia

Autor:

Dla wielu osób oddanie krwi to jednorazowy gest. Dla Mike’a Neumayera z Wood Dale to misja życia. W wieku 74 lat ma już na swoim koncie 600 donacji krwi i płytek krwi, ratując zdrowie i życie setek nieznajomych. Z tej okazji personel Vitalant Villa Park Donation Center przygotował dla niego niespodziankę: balony, tort i burzę oklasków.

Sam Mike — skromny jak zawsze — przyjął to z typową dla siebie powściągliwością.

„Po prostu uważam, że tak trzeba” – mówi. – „Jeśli ludzie nie będą oddawać krwi, inni umrą. Krew nie powstaje w laboratoriach. Można ją otrzymać tylko od drugiego człowieka.”

Zwykły człowiek, niezwykłe oddanie

Mike Neumayer zaczął oddawać krew w latach 70-tych, nie przestając aż do dziś. Poświęcenie to przekształciło się z altruistycznego gestu w głęboko osobistą misję, gdy jego żonie zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową. Leczenie wymagało licznych transfuzji — właśnie takich, jakich on przez lata sam udzielał.

Dziś jego żona jest wolna od raka od siedmiu lat.

Nie zwalnia tempa

Z biegiem lat regularne donacje wpłynęły na jego ciało — nie może już używać lewej ręki do oddawania krwi. Ale prawa wciąż działa — i Mike nadal korzysta z niej z pełnym zaangażowaniem. Co więcej, część jego wcześniejszych donacji z czasów, gdy mieszkał w Milwaukee, nie została nawet doliczona do obecnego wyniku.

A co dalej? „Nie mam zamiaru przestawać” – mówi z uśmiechem.


Vitalant to jedna z największych organizacji non-profit w USA zajmujących się krwiodawstwem i terapią biologiczną. Zapewnia szpitalom w całym kraju bezpieczne dostawy krwi, zaawansowane usługi laboratoryjne oraz światowej klasy badania z zakresu medycyny transfuzyjnej. Więcej informacji znajdziesz na stronie vitalant.org.

Źródło: dailyherald
Foto: vitalant
Czytaj dalej

News Chicago

Boskie wsparcie na Rate Field? White Sox i „papieski cud” z czerwonym akcentem

Opublikowano

dnia

Autor:

White Sox mają nowego, nieoczekiwanego kibica — Jego Świątobliwość papieża Leona XIV. W miarę jak chicagowski klub podnosi swoją formę, rośnie także fala entuzjazmu związanego z faktem, że nowy papież pochodzi z południowej części miasta i — według jego brata — od lat kibicuje Soxom.

Choć to może być za późno, by twierdzić, że czerwone stroje City Connect są subtelnym hołdem dla Kolegium Kardynałów, zespół zdążył już połączyć je stylistycznie z barwami Chicago Bulls. Mimo to, White Sox z pewnością pociągną jeszcze kilka dni „papieskiego hype’u” — i trudno im się dziwić.

Na piątkowym meczu z Miami Marlins Sox odtworzyli na ekranie wideo, które rzekomo pokazuje przyszłego papieża Roberta Prevosta na trybunach podczas pierwszego meczu World Series w 2005 roku. Brat Leona XIV, John Prevost, dzień wcześniej potwierdził, że nowy papież „od zawsze był fanem White Sox”.

Trener Will Venable z uśmiechem przyznał, że jakakolwiek boska interwencja na korzyść zespołu jest mile widziana: „Bierzemy to. Świetnie mieć go po naszej stronie” — powiedział.

Czy papieska obecność na duchowym radarze pomogła w piątkowym zwycięstwie 6:2 nad Marlins? Trudno powiedzieć czy to wsparcie z Watykanu. Jedno jest pewne: White Sox grają lepiej, odkąd założyli czerwone City Connects. Obecnie mają w nich bilans 2–0 i wygrali cztery z ostatnich pięciu meczów u siebie — co w obecnym sezonie może uchodzić za mały cud.

W piątkowym meczu remis 2–2 utrzymał się do siódmej rundy, kiedy to Sox zdobyli trzy punkty. W ofensywie błysnęli Josh Rojas i Lenyn Sosa, których uderzenia rozpoczęły kluczowy atak. Choć Brooks Baldwin został powstrzymany świetnym chwytem przy ścianie, jego poświęcenie zapewniło decydujący punkt. Kolejne akcje Amayi i Thaissa powiększyły prowadzenie do 5–2.

Wcześniej Andrew Vaughn wyrównał wynik solowym home runem — swoim pierwszym od 20 kwietnia. Michael A. Taylor chwilę później dołożył RBI double.

Na wyróżnienie zasłużył też starter Bryse Wilson. Zastępując kontuzjowanego Martina Pereza, rozegrał swoje najlepsze spotkanie sezonu: 5 rund, 1 zdobyty punkt, tylko 3 uderzenia. Po meczu powiedział, że „wszystko zaczyna się układać” i że czuje się gotowy, by rzucać pełne mecze.

Czy papieska aura unosi się nad White Sox? Może. Ale niezależnie od tego, kto kieruje losem drużyny, widać, że coś zaczyna się zmieniać na lepsze — zarówno na boisku, jak i na trybunach.

Źródło: dailyherald
Foto: YouTube
Czytaj dalej

News Chicago

Chicago straciło miliardy dolarów prywatyzując parkomaty, które przynoszą rekordowe zyski

Opublikowano

dnia

Autor:

Z najnowszego audytu wynika, że przychody z prywatyzowanych parkomatów w Chicago osiągnęły rekordowy poziom w 2024 roku. Firma Chicago Parking Meters, LLC – prywatny operator systemu – zarobiła aż 160,9 miliona dolarów, co stanowi najwyższy wynik od początku obowiązywania kontrowersyjnej umowy prywatyzacyjnej. Dochody te rosną nieprzerwanie od 2020 roku, a nowy rekord przewyższył poprzedni z 2023 roku, wynoszący 150,9 miliona dolarów.

Radny 32. Okręgu Scott Waguespack stwierdził, że to jedna z tych decyzji, których nie należałoby nigdy powtarzać w żadnym mieście w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem umowa była ogromnym błędem, a warunki – niekorzystne dla Chicago.

Umowa została zawarta w 2008 roku, kiedy Burmistrz Richard M. Daley sprzedał prawa do dochodów z 36 000 parkomatów na 75 lat, w zamian za jednorazową wpłatę w wysokości 1,157 miliarda dolarów. Dzierżawa obowiązuje do 2083 roku. Pieniądze miały pomóc w załataniu dziury budżetowej bez konieczności podnoszenia podatków od nieruchomości w czasie kryzysu finansowego.

Już 10 lat później prywatny operator odzyskał niemal całą kwotę swojej inwestycji. Łącznie, do 2024 roku, parkomaty przyniosły niemal 2 miliardy dolarów przychodu. Firma odmówiła komentarza, ale na swojej stronie internetowej chwali się m.in. inwestycjami w wysokości 38 milionów dolarów na modernizację systemu, wymianę urządzeń, opcje zwrotu pieniędzy i całodobową obsługę klienta.

Eksperci i byli urzędnicy nie mają jednak wątpliwości, że miasto straciło znacznie więcej. Już w 2009 roku ówczesny inspektor generalny David Hoffman oszacował, że Chicago otrzymało „ostrożnie licząc” o 974 miliony dolarów mniej, niż mogłoby zarobić przez 75 lat, zachowując parkomaty w rękach publicznych.

Radny Scott Waguespack uważa, że wartość umowy mogła sięgać nawet 5–10 miliardów dolarów.

W momencie głosowania członkowie Rady Miejskiej mieli zaledwie kilka dni na zapoznanie się z dokumentacją. Środek przyjęto stosunkiem głosów 40 do 5, jednak wielu radnych po latach przyznaje, że dziś zagłosowaliby inaczej.

Jednym z nielicznych przeciwników był Waguespack, a także była Radna Leslie Hairston, która wspominała, że „pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi, a nikt nie miał gotowych odpowiedzi”.

Organizacja Better Government Association określiła umowę jako przykład „najgorszych praktyk”, wskazując m.in. na trzykrotny wzrost stawek za parkowanie, wprowadzenie płatności całodobowych w miejscach wcześniej bezpłatnych oraz rozszerzenie stref płatnych na całe miasto.

Co więcej, miasto co roku musi zwracać firmie utracone przychody w ramach tzw. „prawdziwych” płatności – rekompensaty za czas, kiedy parkomaty nie funkcjonują, np. podczas festiwali, remontów dróg czy wydarzeń miejskich.

Tymczasem wcześniej parkomaty przynosiły Chicago około 20 milionów dolarów rocznie, które trafiały bezpośrednio do budżetu na miejskie usługi.

Radny Waguespack zauważył, że gdyby miasto utrzymało kontrolę nad parkomatami i zwiększało ich stawki, podobnie jak czyni to w przypadku komunikacji miejskiej, możliwe byłoby generowanie przychodów rzędu 50–100 milionów dolarów rocznie. Środki te mogłyby być przeznaczane na infrastrukturę, transport czy fundusze emerytalne.

Burmistrz Richard M. Daley przekonywał w 2008 roku, że sprzedaż parkomatów miała zapewnić miastu finansową stabilność. W praktyce jednak środki te zostały w dużej mierze wydane w ciągu zaledwie dwóch lat.

W kolejnych latach Burmistrz Rahm Emanuel renegocjował niektóre warunki umowy w 2013 roku, a Lori Lightfoot próbowała wykorzystać pandemię jako szansę na kolejne zmiany. Jednak działania te – jak wskazuje analiza – mogą finalnie kosztować miasto kolejne miliony dolarów po zakończeniu procesu arbitrażowego.

„Prawnicy reprezentujący firmę byli bardzo dobrze przygotowani, a ci po stronie miasta zwyczajnie nie sprostali wyzwaniu” – skomentował David Greising, prezes Better Government Association.

Źródło: nbc
Foto: YouTube, istock/prostooleh/EyeEm Mobile GmbH/
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu