Połącz się z nami

NEWS Florida

Rusza proces w nagłośnionej przez Netflix sprawie polskiej rodziny z Venice, której odebrano dziecko

Opublikowano

dnia

W czwartek rozpoczną się mowy wstępne w procesie cywilnym z ławą przysięgłych, o które rodzina Kowalskich z Venice zabiegała od prawie pięciu lat. W 2018 roku pozwała szpital All Children’s w St. Pete za jego rolę w odebraniu im córki. Maya została uwięziona w szpitalu na okres trzech miesięcy, a jego pracownicy dwukrotnie zgłaszali Beatę Kowalski na państwową infolinię ds. przemocy. 43-latka popełniła samobójstwo po 87 dniach braku fizycznego kontaktu z dzieckiem.

Rodzina Kowalskich domaga się także odszkodowania za pobicie i uwięzienie dziecka.

We wtorek, po czterech dniach czasami burzliwych sporów prawnicy szpitala dziecięcego Johns Hopkins All Children’s Hospital i rodziny z Venice, która pozwała szpital, zgodzili się na powołanie panelu składającego się z sześciu przysięgłych i sześciu zastępców na rozprawę cywilną, która może trwać do dwóch miesięcy.

Przesłuchania wyłoniły przysięgłych spośród 300 osób. Prawnicy All Children starali się usunąć tych, którzy widzieli dokument Netflix „Take Care of Maya”. Film opisuje szczegółowo, jak Beata Kowalski odebrała sobie życie po tym, jak jej 10-letnia wówczas córka Maya została zabrana przez urzędników stanowych i umieszczona w szpitalu dziecięcym Johns Hopkins All Children’s Hospital.

Przez kilka tygodni po czerwcowej premierze dokument był jednym z najchętniej oglądanych filmów serwisu Netflix.

Historia mówiąca jak system opieki nad dziećmi na Florydzie umieścił Mayę w areszcie stanowym po tym, jak rodzina zabrała ją na izbę przyjęć All Children, trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie, a relacje ukazały się w Rolling Stone, The New York Times, Vanity Fair, brytyjskim Guardianie oraz Independent i magazynie People.

Jurorzy, którzy obejrzeli film dokumentalny i stwierdzili, że wzbudził w nim większą sympatię do rodziny Kowalskich, zostali usunięci we wczesnych rundach selekcji do ławy przysięgłych.

Jednak Ethen Shapiro, główny doradca prawny organizacji All Children’s, w dalszym ciągu zwracał się o usunięcie potencjalnych przysięgłych, którzy widzieli film dokumentalny, z puli 56 osób, która pozostała ostatniego dnia.

Greg Anderson, główny doradca prawny rodziny Kowalskich, wielokrotnie kwestionował te wydalenia. Zapytał także, dlaczego prawnicy All Children wykorzystują swoje apodyktyczne wyzwania, aby usunąć kobiety z ławy przysięgłych. Z ośmiu wyzwań siedem było skierowanych przeciwko potencjalnym jurorkom.

Kowalscy pozwali szpital All Children’s w 2018 roku.

W 2016 r. pracownicy szpitala dwukrotnie zgłaszali Beatę Kowalski na państwową infolinię ds. przemocy, po tym jak zażądała od lekarzy podania dziecku dawki przypominającej ketaminy w celu leczenia kompleksowego zespołu bólu regionalnego CRPS – schorzenia, które powoduje spontaniczny i często nadmierny ból spowodowany nawet łagodnym dotykiem.

Lekarze byli sceptyczni co do diagnozy, a sprzeciw matki wobec założenia mankietu do pomiaru ciśnienia krwi na ramieniu i poddania córki badaniu USG córki uznali za możliwe znęcanie się nad dzieckiem w celach medycznych.

Beata Kowalski popełniła samobójstwo po 87 dniach braku fizycznego kontaktu z córką.

Film wyprodukowany przez Netflix opowiada o tym, że Maya miała 9 lat, kiedy zaczęła odczuwać pieczenie w kończynach. Anestezjolog z Tampy ostatecznie zdiagnozował u niej zespół złożonego bólu regionalnego (CRPS), z objawami obejmującymi spontaniczny i wyniszczający ból, zanik mięśni i zaburzenia ruchu.

Przepisał dziecku duże dawki ketaminy, dysocjacyjnego środka znieczulającego stosowanego w weterynarii, jako nielegalny narkotyk uliczny, a w ostatnich latach częściej jako alternatywę dla tradycyjnych leków przeciwbólowych. Chociaż Maya wykazała poprawę po kontrowersyjnej terapii ketaminą w Meksyku, około rok później nastąpił nawrót choroby.

Jej ojciec, Jack, emerytowany strażak, zawiózł ją na izbę przyjęć All Children w październiku 2016 r., po tym jak Maya doświadczyła wyniszczającego bólu brzucha. Diagnoza CRPS, leczenie ketaminą i zachowanie jej matki skłoniły personel szpitala do podejrzeń znęcania się nad dzieckiem.

Jej matka, Beata, była dyplomowaną pielęgniarką i skrupulatnie dokumentowała wysiłki rodziny mające na celu złagodzenie cierpienia córki. Dokument w dużej mierze opiera się na tych nagraniach i zeznaniach sądowych.

Z akt sądowych wynika, że podczas pobytu dziewczynki w szpitalu była ona nagrywana przez 48 godzin, a innym razem rozebrana do bielizny i fotografowana bez zgody rodziców ani sądu opiekuńczego. Z pozwu wynika, że pracownicy szpitala odmówili także rodzicom Mai zabrania córki do innego szpitala przed interwencją stanu.

Catherine Bedy, była pracownica socjalna szpitala All Children, która brała udział w fotografowaniu Mayi i została również wymieniona w charakterze oskarżonej, została wycofana z pozwu podczas wybierania ławy przysięgłych.

 

Źródło: Tampabay, stpetecatalyst
Foto: YouTube

NEWS Florida

Pasażerowie lotu do Miami przeżyli dramatyczną podróż. Pilot zawrócił z powodu turbulencji

Opublikowano

dnia

Autor:

Pasażerowie lotu SK957 linii Scandinavian Airlines, który wyruszył 14 listopada ze Sztokholmu do Miami, przeżyli chwilę grozy, gdy ich samolot napotkał silne turbulencje lecąc nad Grenlandią. Lot, który początkowo miał zabrać podróżnych na Florydę, skończył się dramatycznym zawróceniem do Europy, po tym jak turbulencje stały się niebezpieczne.

Turbulencje, które wywróciły wszystko do góry nogami

Sammy Solstad, pasażer lotu, który uchwycił moment turbulencji na nagraniu, opisał swoje przeżycia na Facebooku. Jego film ukazuje przerażającą scenę, w której przedmioty unoszą się w powietrzu, a następnie opadają w całej kabinie samolotu. W jednym z ujęć widać, jak butelka napoju gazowanego szybując przez przestrzeń, nieomal trafia w głowy pasażerów.

„Mam szczęście, że przeżyłem” – pisał Solstad, który był świadkiem paniki, jaka wybuchła wśród pasażerów. Na filmie słychać krzyki podróżnych, a kilku z nich wyrzuconych z foteli uderza o sufit maszyny. Wśród nich była kobieta, która doznała obrażeń, o czym na nagraniu wyraźnie mówi Solstad: „Pomóżcie jej wstać! Pomóżcie jej wstać!”

Na pokładzie samolotu było 254 pasażerów.

Błaganie o awaryjne lądowanie w Kanadzie

W obliczu niebezpieczeństwa, pasażerowie zaczęli błagać załogę o możliwość awaryjnego lądowania w najbliższym porcie – Kanadzie, która była zaledwie 20 minut drogi od samolotu. Niestety, piloci zdecydowali, że zamiast lądować w Kanadzie, samolot wróci do Europy i skierowali maszynę na Kopenhagę, oddaloną o pięć godzin lotu.

Decyzja ta spotkała się z ogromnym niezadowoleniem pasażerów, którzy liczyli na szybszą pomoc w mniej odległej lokalizacji. Niemniej jednak, mimo dramatycznej sytuacji, załoga i piloci wykazali się profesjonalizmem, dbając o bezpieczeństwo podróżnych.

Maszyna wylądowała bezpiecznie w Kopenhadze, gdzie przeszła konieczną inspekcję. Pasażerom zapewniono zakwaterowanie w hotelu i lot następnego dnia.

Konsekwencje i śledztwo

Choć samolot ostatecznie bezpiecznie wylądował w Kopenhadze, turbulencje, których doświadczyli pasażerowie, z pewnością na długo pozostaną w ich pamięci. Tego typu incydenty stawiają pytania o bezpieczeństwo lotów w ekstremalnych warunkach pogodowych oraz o procedury awaryjnego reagowania, szczególnie gdy w grę wchodzi zdrowie i życie pasażerów.

Wciąż nie jest jasne, co dokładnie spowodowało tak intensywne turbulencje na tej trasie, ale eksperci będą zapewne analizować sytuację, by wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Niebezpieczne turbulencje

Turbulencje są główną przyczyną obrażeń personelu pokładowego i pasażerów w komercyjnych liniach lotniczych, według Federal Aviation Administration FAA, ale incydenty nadal zdarzają się rzadko. W latach 2009–2023 37 pasażerów i 146 członków załogi zostało poważnie rannych z powodu turbulencji, jak pokazują dane National Transportation Safety Board NTSB.

 

Źródło: fox35, cnn
Foto: YouTube, istock/Björn Forenius/
Czytaj dalej

NEWS Florida

Opóźnienia i huragan zagrażają planom budowy nowego stadionu Tampa Bay Rays

Opublikowano

dnia

Autor:

Plany budowy nowego stadionu dla drużyny baseballowej Tampa Bay Rays stanęły pod dużym znakiem zapytania po serii nieprzewidzianych okoliczności, w tym zniszczeniach spowodowanych przez huragan Milton oraz politycznych opóźnieniach związanych z finansowaniem. Zespół ogłosił we wtorek, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby nowy stadion, wart 1,3 miliarda dolarów, mógł zostać ukończony na czas, a jego otwarcie przed sezonem 2028 wydaje się mało realne.

Sytuacja komplikuje się po tym, jak huragan Milton, który uderzył w region 9 października, spowodował poważne zniszczenia Tropicana Field, obecnego stadionu Rays. Wiatr zerwał dach stadionu, zmuszając drużynę do podjęcia decyzji o rozegraniu sezonu 2025 na stadionie treningowym New York Yankees, Steinbrenner Field w Tampie.

To niewielki obiekt, mieszczący tylko 11 000 widzów, co stanowi ogromne ograniczenie w kontekście meczu w Major League Baseball.

Zespół Rays, który od lat stara się o nowy stadion, zmaga się także z opóźnieniami związanymi z zatwierdzeniem publicznych funduszy na budowę. Planowana emisja obligacji na pokrycie części kosztów budowy została opóźniona przez Komisję Powiatu Pinellas, która miała głosować nad tym projektem 29 października.

Zamiast tego głosowanie zostało przełożone na 17 grudnia. Opóźnienia te postawiły pod znakiem zapytania nie tylko termin realizacji projektu, ale także przyszłość drużyny w regionie.

W obliczu niepewności, zespół wydał już 50 milionów dolarów na wczesne prace przygotowawcze, ale brak zatwierdzenia obligacji uniemożliwia kontynuowanie dalszych prac budowlanych.

W liście do Komisji Powiatu Pinellas, współprezesi Rays, Brian Auld i Matt Silverman, wyrazili swoje rozczarowanie sytuacją, podkreślając, że opóźnienia skutkują wzrostem kosztów budowy, które mogą okazać się nieosiągalne dla samej drużyny.

„Jest to bardzo niepokojąca sytuacja. Zwiększenie kosztów budowy nowego stadionu w 2029 roku oznacza, że nie będziemy w stanie pokryć ich z własnych środków” – napisali w liście.

Obecny stadion, Tropicana Field, ma zostać zburzony po wybudowaniu nowego obiektu, ale jego naprawa na sezon 2026 jest konieczna, by zespół mógł nadal grać w St. Petersburgu. Koszt naprawy obiektu szacowany jest na ponad 55 milionów dolarów, a cały proces związany z jego modernizacją wiąże się z dalszymi trudnościami finansowymi.

Projekt nowego stadionu w St. Pete

Znaczenie stadionu dla regionu

Nowy stadion Tampa Bay Rays, o którego planie pisaliśmy tutaj,  jest częścią większego projektu, który ma na celu rewitalizację Historic Gas Plant District – obszaru w centrum St. Petersburga, który w przeszłości był zamieszkiwany głównie przez czarnoskórą społeczność, a później został zniszczony, by zrobić miejsce dla Tropicana Field i autostrady.

Projekt wart 6,5 miliarda dolarów obejmuje nie tylko stadion, ale także planowane inwestycje w infrastrukturę miejską, w tym muzeum historii czarnoskórej społeczności, nowe mieszkania, tereny zielone, biura, hotele oraz miejsca rozrywki. Tego typu inwestycje miałyby stworzyć tysiące nowych miejsc pracy i przekształcić ten teren w nowoczesną dzielnicę.

Projekt nowego stadionu w St. Pete

Obecnie, drużyna zmaga się z dużą niepewnością. Zgodnie z kontraktem, Rays zobowiązani są do gry na Tropicana Field przez co najmniej trzy kolejne sezony, pod warunkiem, że stadion zostanie naprawiony. Nie jest jednak jasne, co wydarzy się po tym czasie, szczególnie w obliczu tak dużych opóźnień związanych z budową nowego stadionu.

„Na razie będziemy grać na Steinbrenner Field w 2025 roku. Co będzie dalej, nie wiemy” – powiedział Auld. Z kolei główny właściciel Rays, Stuart Sternberg, przyznał, że perspektywy na przyszłość są mniej obiecujące niż jeszcze kilka tygodni temu: „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zatrzymać Rays w Tampa Bay, ale wyzwań jest coraz więcej.”

 

Źródło: AP
Foto: YouTube, Hines and Tampa Bay Rays

 

Czytaj dalej

NEWS Florida

Luksusowy rejs na ukojenie wyborczych emocji wyruszył w 4-letnią podróż dookoła świata

Opublikowano

dnia

Autor:

Firma Villa Vie Residences z Florydy zaproponowała niecodzienne rozwiązanie dla osób rozczarowanych wynikami wyborów prezydenckich w USA – luksusowy rejs dookoła świata. Ten czteroletni projekt to szansa na ucieczkę od politycznych zawirowań i życie w spokojniejszym rytmie. Podróż obejmuje odwiedzenie 140 krajów i ponad 400 portów.

„Czy istnieje lepszy sposób na ucieczkę niż rejs, który pozwala na zwolnienie tempa i odkrywanie świata?” – mówi Mikael Petterson, założyciel i dyrektor generalny Villa Vie Residences. Rejs oferuje miejsce dla 600 pasażerów, a roczny koszt uczestnictwa to 40 000 USD, wliczając posiłki, napoje, sprzątanie co dwa tygodnie oraz usługi pralnicze.

Po ostatnich wyborach firma zauważyła wyraźny wzrost zainteresowania wśród podróżnych pragnących odciąć się od politycznej atmosfery USA.

„Obecnie liczba połączeń wzrosła od pięciu do ośmiu razy w porównaniu do normalnego poziomu. Jesteśmy wyjątkowo zajęci” – przyznaje Petterson, dodając, że choć nie spodziewali się tak silnego politycznego wydźwięku, sukces kampanii jest niezaprzeczalny.

Co ciekawe, oferta przyciągnęła pasażerów z różnych stron sceny politycznej, którzy chcą odetchnąć od codziennego zgiełku. Mikael Petterson zaznacza, że marketing rejsu był zaplanowany niezależnie od wyników wyborów.

Teraz podróż, która już się rozpoczęła, staje się azylem dla tych, którzy marzą o globtroterskim, spokojnym życiu na morzu.

 

Źródło: fox35
Foto: Villa Vie Residences
Czytaj dalej
Reklama
Reklama

Facebook Florida

Facebook Chicago

Reklama

Kalendarz

wrzesień 2023
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Popularne w tym miesiącu