Połącz się z nami

News USA

Gdzie znikła miłość i namiętność?

Opublikowano

dnia

Każda zmiana, nawet najbardziej upragniona, ma w sobie coś melancholijnego, gdyż to, od czego odchodzimy, jest częścią nas samych; żeby wejść w nowe życie, trzeba umrzeć w starym.
ANATOLE FRANCE

W pierwszych latach małżeństwa Adam i Carol weekendy poświęcali domowi, który musieli kupić i urządzić. Bardzo też lubili przy specjalnej okazji pójść na kolację z szampanem do jakiejś oryginalnej restauracji i od czasu do czasu fundowali sobie taką przyjemność.

Przez pewien czas w ich wzajemnej partnerskiej interakcji nic się nie zmieniało i nic jej nie groziło; w końcu jednak wzajemna obecność przestała dawać im radość i podniecać, wyczerpało się tkwiące w niej źródło rozwoju. Łącząca ich ze sobą więź nie była już taka sama jak dawniej, ale Adam i Carol tego nie zauważali.

Życie toczące się starym, sprawdzonym, dobrze znanym trybem stało się w końcu nudne. Wszystkie wieczory wyglądały tak samo: zmęczeni całodzienną pracą szli do łóżka, a tam nieodmiennie oglądali telewizję albo czytali. Stopniowo taka forma związku zaczęła ich oboje nużyć; byli od siebie odlegli, brnęli w powtarzające się zachowania i sytuacje, dusiło ich to. Każdego ranka wkraczali na nowo w taką pozbawioną znaczenia egzystencję. Uszczknęli trochę śniadania, cmoknęli się nawzajem w policzki i pośpiesznie rozjeżdżali do swych zajęć. Skąd to znamy?

Ilekroć Carol uznała, że znudził jej się wygląd salonu, przestawiała meble i ozdoby, aż nabrały dla niej nowego powabu. Adam nawet tego nie zauważał – nie miało dla niego znaczenia, gdzie stoi stół lub szafa i czy na ścianie wiszą jakieś nowe obrazy. W weekendy rzadko teraz bywał w domu. Był zapalonym graczem w golfa, a miejscowe pole nie całkiem go zadowalało, więc, żeby rozegrać partię z przyjaciółmi, zwykł był latać do Arizony czy na Florydę.

Gdzie podziała się ich dawna miłość i namiętność? Miejsce wzajemnego zauroczenia zastąpiło teraz pożądanie sukcesu i prestiżu. Oboje oddali się bez reszty zarabianiu pieniędzy. Adam był maklerem; praca na giełdzie zabierała mu niemal cały dzień. Carol, agentka ubezpieczeniowa, osiągnęła stanowisko, które wymagało wyjazdów poza granice stanu.

W czasie jednej z takich służbowych podróży zwrócił na nią uwagę kolega z branży. Zachwycił się jej inteligencją, nie szczędził jej komplementów. Oczarowana jego urokiem, nie mogła od tej chwili znaleźć spokoju. Wróciła do domu, ale Adama w nim nie było. Postanowiła odprężyć się i wykąpać w wannie pełnej piany. Kąpiel łagodziła nerwy, Carol robiło się błogo i coraz bardziej zagłębiała się w przyjemne fantazje, błądząc myślami wokół nowego znajomego. Przypominała sobie, iż poświęcał jej bardzo wiele uwagi, umiał ją rozbawić. Pomyślała, że Adama wcale by nie obeszło, gdyby zbliżyła się do tego kolegi – nowi klienci bardzo go absorbowali, ona tymczasem była wtedy daleko od domu, w pełni dysponując czasem. Przekonywała siebie, że gdyby nie zasklepiała się w małżeństwie, jej potrzeby emocjonalne zostałyby wreszcie zaspokojone. Puściła wodze fantazji: “Na świecie nie brak mężczyzn, którzy mogliby mnie uszczęśliwić. Może po prostu źle wybrałam męża?” Kiedy Adam wrócił wieczorem do domu, zauważył, że Carol jest drażliwa i jakby nieobecna. Pomyślał, że musi być zmęczona. Wymienili kilka zdawkowych zdań, po czym Adam przeszedł do innego pokoju, włączył komputer i zaczął szperać w Internecie.

Po pięciu latach małżeństwa Adam i Carol, widząc, że nic nie zostało z dawnej namiętności, która pociągnęła ich przed ołtarz, postanowili zasięgnąć rady terapeuty małżeńskiego. Byli już bardzo zmęczeni ciągłymi kłótniami i oboje równolegle podjęli kroki rozwodowe. Właśnie w najbliższy ponie-działek mieli po raz pierwszy spotkać się w tej sprawie z adwokatami, toteż wyjątkowo zgodziłem się przyjąć ich jak najszybciej, jeszcze w niedzielę wieczorem. Gdy usiedliśmy, Carol stwierdziła: “Mąż stał się pracoholikiem i zupełnie nie ma dla mnie czasu”. Adam skarżył się, że żona go gnębi i usiłuje kontrolować. Oboje wyglądali na zniechęconych; od jakiegoś czasu zastygli w swych emocjach i wątpili w możliwość przetrwania związku. Po burzliwej dwugodzinnej rozmowie zdecydowali, że odłożą jeszcze spotkania z adwokatami. Mimo ogromnych przeszkód, jakie stały na drodze do ocalenia ich małżeństwa, wystarczyło im rozładować trochę gniew, by przyznać, że jest ono dla nich cenne. Zapewniłem ich, że ratunek jest możliwy, o ile zdecydują się z większym niż kiedykolwiek wysiłkiem pracować nad rozwiązaniem konfliktów.

Jeśli się przez chwilę, czytelniku, zastanowisz, zauważysz pewnie, że tych dwoje przyjęło statyczną koncepcję małżeństwa, co zresztą ograniczyło ich zdolność do wykorzystywania obecnego w nich potencjału także w innych dziedzinach życia. Jak mieli w takim razie zatroszczyć się należycie o swój związek, upewnić się, że partner otrzymał potrzebne mu wsparcie. W jaki sposób mieli osiągnąć taką formę partnerstwa, która pobudza dobrą wolę i wywołuje radość?

Związek dwojga ludzi jest ze swej natury czymś żywym i płynnym, czymś, co się zmienia; bardziej niż strukturę przypomina on roślinę, wyrastającą z maleńkiego ziarenka i stopniowo przeobrażającą się w wielki, gęsty krzew. Nigdy nie pozostaje przez dłuższy czas niezmieniony, wymaga, tak jak roślina, pielęgnacji, i to ściśle określonej: w różnych momentach potrzebne są różne rodzaje i różne dawki pożywienia. Jeśli partnerzy nie potrafią sobie wyobrazić swego związku jako odrębnej od nich żywej istoty, wymagającej czułej opieki łatwo im wtedy zobojętnieć na potrzeby drugiej strony.

Adam i Carol po miesiącu zdyscyplinowanych wysiłków zażegnali groźbę katastrofy swego małżeństwa. Wyzbyli się przekonania, że ich burzliwy związek musi skończyć się rozwodem, i zaniechali wstępowania na drogę prawną. Po przeprowadzeniu inwentarza osobowości i rozważeniu spornych zagadnień zrozumieli, że ich związek stał się statyczny, ponieważ wkradło się weń samozadowolenie i zniechęcenie. Zdali sobie sprawę, że muszą uczciwie przyjrzeć się wzajemnym potrzebom, by ich problemy zostały rozwiązane.

Podczas jednej z wizyt w moim gabinecie Carol wyraziła żal z powodu snutych przez nią fantazji. Powiedziała: “Tamten mężczyzna, mój kolega z innego miasta, był bardzo zamożny, czarujący, hojny. Powiedział, że dałby mi wszystko, czego zechcę, gdybym zdecydowała się odejść od męża, a ja byłam bliska przyjęcia tej propozycji. To straszne, mieć taki wybór. Traciłam wtedy zmysły. Nie chodziło mi o pieniądze. Potrzebowałam tylko, żeby ktoś zajął się mną troskliwie, był dla mnie czuły – a w domu tego nie otrzymywałam. Tymczasem spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, że proszę – mogę to mieć! Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ma dobry charakter, też jest hojny i ambitny. Trzeba tylko, żebym zmieniła swoje podejście do niego i stała się bardziej dostępna. Na początek muszę nauczyć się dawać Adamowi to, czego ja od niego oczekuję. Powinnam bardziej skupić się na jego potrzebach i postarać się spełniać jego oczekiwania wobec mnie. Po drugie, muszę bardziej troszczyć się o interakcję z Adamem i nie zatracać się tak w pracy”.

Na kolejnej sesji Carol opowiedziała o swojej rozmowie z szefem. Poprosiła go o rozmowę i wyjaśniła, że obecnie najważniejsze jest dla niej małżeństwo i w związku z tym chciałaby ograniczyć podróże służbowe do innych miejscowości. Szef na szczęście zrozumiał ją i wyraził zgodę. W ciągu następnych trzech miesięcy Carol i Adam, przekonawszy się o powadze zagrożenia, podejmowali zgodne wysiłki, by przezwyciężyć kryzys. Adam złagodził znacznie tempo pracy i wcześniej wracał do domu. Ograniczył ilość nocy spędzanych poza domem, a czwartkowe wieczory zarezerwował dla Carol. Przez prawie sześć tygodni przychodzili do mnie na spotkania w ramach doradztwa małżeńskiego, za każdym razem przynosząc spis ważnych kwestii, które się akurat pojawiły. Pracowaliśmy nad tym, co w danej chwili wydawało się najbardziej istotne. Na przykład: Carol chciała, aby w czwartek zawsze spędzali noc razem, a Adam uznał to za dobry pomysł, ale z zastrzeżeniem, że wieczorem nie będą omawiać ciężkich problemów. Carol zaproponowała: “Więc razem zaplanujmy na każdy czwartek coś zabawnego”. Postanowili, że w czwartki od szóstej wieczorem zaczyna się pora Królewskiego Traktowania.

Wieczory Królewskiego Traktowania zbliżyły ich ze sobą; wkrótce czekali już niecierpliwie na czwartek, gdy będą mogli się odprężyć, cieszyć sobą i miłym wieczorem. Rozmawiali ze sobą bez agresji, przyjaźnie, a kiedy nabrali więcej wiary w siebie i we wspólną przyszłość, ustalili, że zawsze w soboty będą rozwiązywać problemy ważne dla funkcjonowania związku.

Uznali, że dobre skutki przynosi przestrzeganie następujących zasad:

Traktujmy się nawzajem z szacunkiem.

Problem, który chcecie rozwiązać, jest problemem wspólnym, ważnym dla każdej ze stron. Kiedy druga strona przedstawia jakieś uwagi, powinieneś cierpliwie jej wysłuchać. Pozwól jej skończyć, nie przerywaj. Nie domagaj się, żeby w związku wciąż wszystko pozostawało po staremu.

Traktujmy się nawzajem z uwagą.

Kiedy pojawia się jakiś problem, pragniesz rozwiązać go na stałe. Rozwiązanie będzie dawać taką nadzieję tylko wtedy, jeśli w poszukiwaniu go wezmą udział oboje partnerzy. Sposób, w jaki patrzysz na partnera, w jaki go słuchasz, ton twojego głosu, dobór słów – wszystko to przyczynia się do kształtu rozwiązania.

Traktujmy się nawzajem akceptująco.

Może się okazać, że różnicie się w poglądach na jakąś sprawę. Akceptuj odmienne poglądy partnera: nie skupiaj się zbytnio na tym, czy są słuszne czy nie, ale zgódź się po prostu, że są inne. Stwierdzenie “ja mam rację, a ty się mylisz” nie rozwiązuje problemu, za to oddala od siebie partnerów.

Zawieszajmy dyskusję, gdy trzeba.

Kiedy dialog zaognia się i wchodzi w impas, słusznym posunięciem jest stwierdzenie: “Doszliśmy do punktu, od którego dalsza rozmowa na ten temat mogłaby pogorszyć sprawę. Zawieśmy tę dyskusję, dopóki lepiej nie wczujemy się w problem”.

Pogódźmy się z brakiem zgody.

W każdym związku nawet przez długi czas może istnieć jakiś nie rozwiązany konflikt. Partnerzy, pragnąc ocalić związek, muszą sobie powiedzieć: “Na razie bądźmy dla siebie mili i troszczmy się o siebie; w końcu znajdziemy zadowalające rozwiązanie naszego problemu”.

Stosując się do tych wskazówek, Carol i Adam na nowo odkryli tkwiące w nich możliwości wspólnego życia. Uradowani, że mogą razem robić coś konstruktywnego, wzbogacili niebawem ten zbiór wskazówek o nowe punkty, wynikające z ich własnych spostrzeżeń. Stopniowo coraz sprawniej radzili sobie z pojawiającymi się problemami, a w ich małżeństwie zaszła korzystna zmiana.

Nie są bynajmniej idealną parą i co jakiś czas przeżywają chwile wzajemnego zniechęcenia, ale nauczyli się komunikować w nowy sposób. Łączy ich już głębsza miłość, umożliwiająca przeprowadzanie potrzebnych zmian i pracę nad występującymi trudnościami.

Źrodło: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ona-i-on/art,400,gdzie-znikla-milosc-i-namietnosc.html

News USA

Ceny nowych samochodów odstraszają kupujących, ale auta używane też są drogie

Opublikowano

dnia

Autor:

Coraz więcej Amerykanów rezygnuje z zakupu nowych samochodów, ponieważ ceny osiągnęły poziom, który dla wielu jest po prostu nieosiągalny. Jednak – jak ostrzegają eksperci – rynek aut używanych również przestaje być bezpieczną przystanią.

Według danych serwisu Edmunds, analizowanych przez FOX Business, przeciętna miesięczna rata za nowy samochód w październiku osiągnęła rekordowe 766 dolarów, a średnia kwota finansowania wzrosła do 43 218 dolarów. To historyczne maksimum, które znacząco obciąża budżety gospodarstw domowych w czasie, gdy zaufanie konsumentów nadal spada.

Nowe auta stają się dobrem luksusowym

Joseph Yoon, analityk Edmunds, podkreśla, że aktualne warunki finansowe są „najtrudniejsze w historii pomiarów”. Podwyżki dotyczą nie tylko ceny pojazdów, ale też kosztów ubezpieczenia i serwisu.

Z kolei Brian Moody z Autotrader mówi wprost: dla wielu klientów nowy samochód przestał być realną opcją.

Moody przewiduje nawet, że producenci mogą być zmuszeni obniżać koszty poprzez redukcję wyposażenia, stosowanie tańszych materiałów, lub uproszczenie projektów. Wszystko po to, aby ceny mogły powrócić do poziomu akceptowanego przez klientów.

Dlaczego używane samochody też są drogie?

Rosnące ceny nowych aut kierują klientów ku pojazdom z rynku wtórnego, jednak i tam sytuacja pozostaje napięta. Przyczyn należy szukać w okresie pandemii.

Joseph Yoon wyjaśnia, że spadek popularności leasingu w latach 2020–2021 spowodował dziś niedobór samochodów poleasingowych, które zwykle stanowią znaczną część zasobów aut używanych. Mniejsza podaż oznacza wyższe ceny.

Choć średnie ceny transakcyjne samochodów używanych spadły od szczytu z 2022 roku, to najbardziej pożądane, kilkuletnie modele nadal kosztują wyjątkowo dużo.

kupno auta

Amerykanie kupują używane auta mimo wysokich cen

Popyt jednak nie maleje. Sprzedaż używanych pojazdów w październiku osiągnęła 1,4 miliona sztuk, o 3% więcej niż miesiąc wcześniej. Średnia cena ogłoszeniowa wyniosła 25 945 dolarów, czyli o 2% więcej niż rok wcześniej. Pomimo wysokiej ceny, to nadal o wiele taniej niż średnio 50 000 dolarów za nowe auto.

Eksperci radzą, aby:

  • zwracać uwagę na modele klasy premium, które szybciej tracą na wartości,
  • rozważyć samochody elektryczne z drugiej ręki,
  • dokładniej analizować historię i przebieg pojazdu, bo „dobre okazje wciąż istnieją, ale wymagają większego nakładu pracy”.

Wydłużanie leasingu i finansowania jako próba ratunku

Steven Posner z Putnam Leasing wskazuje, że konsumenci mogą częściowo chronić się przed skokiem cen, przedłużając obecny leasing. Wielu producentów pozwala na takie rozwiązanie – wydłużenie nawet o sześć miesięcy na dotychczasowych warunkach.

Rośnie też zainteresowanie długoterminowymi kredytami – nawet do 72 miesięcy.

Najlepszy moment na zakup?

Eksperci przypominają, że dealerzy są szczególnie skłonni do negocjacji pod koniec miesiąca, oraz pod koniec roku, kiedy producenci dążą do wyprzedaży zapasów. W takich okresach możliwe jest uzyskanie wyraźnie lepszej oferty.

Źródło: foxbusiness
Foto: istock/dragana991/jetcityimage/Mariia Vitkovska/
Czytaj dalej

News USA

Wczesny dostęp do smartfonów zwiększa ryzyko depresji, otyłości i zaburzeń snu u dzieci

Opublikowano

dnia

Autor:

dzieci korzystają z telefonów w szkole

W poniedziałek w prestiżowym czasopiśmie Pediatrics opublikowano wyniki największego w USA, długoterminowego badania rozwoju mózgu dzieci, obejmującego ponad 10 500 uczestników. Analiza ujawniła wyraźną zależność: im wcześniej dziecko otrzymuje swój pierwszy smartfon, tym większe zagrożenie dla jego zdrowia.

Naukowcy skupili się na grupie 12-latków i porównali ich stan zdrowia w zależności od wieku, w którym dostali pierwszy telefon. Wyniki są niepokojące:

  • dzieci, które otrzymały smartfony przed 12. rokiem życia miały wyższe ryzyko depresji,
  • częściej występowała u nich otyłość,
  • częściej doświadczały zaburzeń snu.

Mediana wieku uzyskania pierwszego smartfona w badanej populacji wyniosła 11 lat, co – zdaniem autorów – oznacza, że znaczna część dzieci jest narażona na wczesną i potencjalnie szkodliwą ekspozycję.

Główny autor badania podkreślił, że decyzja o kupnie smartfona dla dziecka powinna być traktowana jak decyzja dotycząca zdrowia, a nie jak zwykła kwestia wygody czy dostępności komunikacji.

Coraz więcej ekspertów apeluje: opóźniać, nie przyspieszać

Wyniki badań wpisują się w rosnący konsensus wśród lekarzy i psychologów, którzy od lat alarmują, że zbyt wczesny dostęp do smartfonów wpływa negatywnie na rozwój psychiczny i fizyczny dzieci.

Wielu specjalistów rekomenduje, aby rodzice odkładali moment przekazania dziecku telefonu na późniejszy wiek, gdy młody człowiek ma większą dojrzałość emocjonalną i lepszą zdolność do samoregulacji.

Źródło: scrippsnews
Foto: istock/dolgachov/
Czytaj dalej

News USA

Oxford Dictionary ogłasza Słowo Roku 2025. Jest nim „Rage bait”

Opublikowano

dnia

Autor:

Oxford Languages ogłosiło Word of the Year 2025, a wybór nie tylko zaskakuje, lecz także celnie oddaje kierunek, w jakim zmierza komunikacja w sieci. Zwyciężył termin rage bait, pokonując inne finałowe wyrażenia, takie jak aura farming oraz biohack. To wyrażenie – choć składa się z dwóch słów – stało się symbolem nowej epoki internetowych zachowań, w której emocje stają się najbardziej pożądanym paliwem cyfrowego ruchu.

Co oznacza „rage bait”?

Według definicji Oxford Dictionary, rage bait to: „treści internetowe celowo zaprojektowane po to, aby wywoływać gniew lub oburzenie poprzez frustrację, prowokację lub obraźliwy charakter, zazwyczaj publikowane w celu zwiększenia ruchu lub zaangażowania pod konkretną stroną internetową lub treścią w mediach społecznościowych.”

Innymi słowy: to schemat komunikacyjny, który od lat dominuje w mediach społecznościowych, ale dopiero ostatnio zyskał globalne uznanie jako osobne zjawisko językowe.

Jedno słowo czy dwa?

Choć rage bait to technicznie dwa słowa, Oxford podkreśla, że tytuł Word of the Year może otrzymać zarówno pojedyncze słowo, jak i wyrażenie. Liczy się przede wszystkim wpływ danego terminu na język i kulturę w danym roku.

Manipulacja emocjami zamiast ciekawości

Casper Grathwohl, prezes Oxford Languages, komentując tegoroczny wybór, stwierdził, że gwałtowny wzrost użycia terminu rage bait pokazuje rosnącą świadomość społeczeństwa na temat mechanizmów manipulacji w internecie. Jak zauważył:

„Fakt, że słowo rage bait istnieje i zanotowało tak dramatyczny wzrost użycia, oznacza, że coraz lepiej dostrzegamy taktyki manipulacyjne, w które możemy zostać wciągnięci online. Wcześniej internet koncentrował się na przyciąganiu naszej uwagi poprzez wzbudzanie ciekawości, ale dziś obserwujemy gwałtowną zmianę – polegającą na przejmowaniu i kształtowaniu naszych emocji oraz reakcji.”

Według ekspertów to właśnie emocje – a zwłaszcza złość – są najskuteczniejszym mechanizmem napędzającym zaangażowanie odbiorców. Dlatego termin rage bait idealnie definiuje obecny krajobraz informacyjny.

Kolejny nieoczywisty wybór: „67”

Nie tylko Oxford postawił w tym roku na niestandardowe pojęcia. Dictionary.com ogłosił, że jego Word of the Year „67”. Liczba ta, wymawiana jako „six-seven”, funkcjonuje w internecie jako mem, slangowe powiedzenie lub żart kontekstowy – bez jasnej definicji, ale z dużą elastycznością użycia.

Źródło: scrippsnews
Foto: Philafrenzy, mrpolyonymous/Flickr
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

styczeń 2014
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu