Połącz się z nami

News USA

Najważniejsze jest Dzieciątko

Opublikowano

dnia

Oczekiwanie na narodzenie Jezusa jest tu inne niż we wszystkich innych miejscach świata. Musi być inne – bo żyjące tu kobiety są inne. Ich głowy nigdy nie zaprzątają za bardzo porządki, zakupy, pieczenie ciast ani nawet dzieci. One żyją tylko dla Jezusa i tylko na Niego czekają.

Gnieźnieński karmel nosi wezwanie Świętej Rodziny, Jezusa, Maryi i Józefa. Siostrzany klasztor w niedalekim Tryszczynie poświęcony jest Narodzeniu Pańskiemu. Oba w dużej mierze zawdzięczają swoje istnienie jednej kobiecie, która gorąco ich pragnęła, modliła się, a później organizowała fundację – siostrze Marii Józefie od Wcielenia. A ona już od urodzenia przesiąknięta była tajemnicą przyjścia Boga na świat.

Zawieruszona w sianku

Wszystko zaczęło się dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia 1911 r., kiedy to niespodziewanie, bo długo przed czasem, urodziła się w małym Lubostroniu. Dzieci było dwoje, bliźnięta, ale ona zawsze czuła, że ma jeszcze jednego Brata. Irena Szweda, późniejsza siostra Maria Józefa, pisała później: “Spieszyliśmy się do siebie nawzajem od samego początku, od dnia, kiedy urodziłam się dwa miesiące za wcześnie i już parę godzin po urodzeniu zostałam ochrzczona. Chciał, bym przyszła na świat dzień przed wigilią Bożego Narodzenia, żebym już na progu życia wpadła w ramiona Dzieciątka. Tak naprawdę miałam nie jednego, ale dwóch braci bliźniaczych: jednym bym mój Leoś, a drugim – a może właśnie pierwszym i najważniejszym – Boże Dzieciątko. Zawieruszyłam się w Jego sianku i Jego pieluszkach i w nich chciałam pozostać już na zawsze, a On nie odstąpił ode mnie. To nic, że przedwczesne urodzenie rzucało cień słabości na całe późniejsze życie – warto było to znieść, żeby od początku być zanurzoną w tak wielką Tajemnicę, w Boga samego. Rodzice opowiadali, że kiedy urodziliśmy się z Leosiem, położono nas w jednej drewnianej kołysce na biegunach. Ponoć płakałam nieustannie, uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy zabrali ode mnie brata i całą kołyskę mogłam mieć tylko dla siebie. Od pierwszych chwil mojego życia byłam i chciałam być samotna, sam na sam z moim Panem. Czasem myślałam nawet, że Bóg, stwarzając mnie, chciał sprawić innym niespodziankę i tak bardzo się spieszył, że ledwie mnie z gliny ulepił, zaraz na świat mnie wysłał”.

Nie tylko urodziny

Boże Narodzenie było niezwykle ważne w całym życiu Ireny – nie tylko dlatego, że właśnie wtedy miała urodziny. Kochała Adwent i kochała święta. Wspominała, jak w wigilię św. Mikołaja wystawiali wraz z braćmi czyste, wypastowane na błysk buciki, żeby następnego dnia znaleźć w nich słodycze i obierki z ziemniaków. Obierki były znakiem, że coś jeszcze powinni w swoim życiu poprawić. Jako sześciolatka napisała pierwszy list do Gwiazdora i potem miała nadzieję, że ten nie obrazi się na nią zbyt mocno, bo z przejęcia nazwała do “Gwizdorem”. Listy dzieci związywały nitką i wieszały między podwójnymi oknami, wierząc, że Gwiazdor stanie przed domem i wtedy je przeczyta.

Razem z braćmi znała na pamięć wszystkie pieśni adwentowe, śpiewali je czasem wspólnie wieczorami. “Z bożonarodzeniowych najbardziej lubiłam tę, w której Arnold niskim głosem odśpiewywał odpowiedzi św. Józefa: <>” – wspominała Irena. “Dopiero kiedy zamieszkaliśmy w Bydgoszczy, trzeba było nasz śpiewnik wyrzucić, tak bardzo był zniszczony. Ale trudno się dziwić jego zniszczeniu, skoro śpiewaliśmy naprawdę dużo, często i z wielkim zapałem – nawet Leoś, który brak głosu i słuchu nadrabiał wielkim entuzjazmem”.

Kiedy mieli cztery lata, Leoś – brat bliźniak Ireny – dostał na Boże Narodzenie prawdziwą harmonijkę ustną i za żadne skarby nie chciał się nią rozstać. Grał na niej całymi dniami, a kiedy szedł spać, kładł ją tuż przy łóżku, na specjalnie ustawionym krześle. Kilka lat później przygotowania do Bożego Narodzenia stały się wielkim rodzinnym przedsięwzięciem. Dzieci ćwiczyły śpiewanie kolęd, by jak najpiękniej wykonać je przy wigilijnym stole.

Przygotowywały również przedstawienie, które nazywały operami. “Treść przedstawień układaliśmy z Edwinem albo zwyczajnie kupowaliśmy i przerabialiśmy tylko odpowiednio do naszych potrzeb. Zwykle byłam reżyserem, rozdzielałam role i zajmowałam się kostiumami. Do Leosia należała techniczna strona przedsięwzięcia: on dostarczał żarówki, budował prowizoryczny telefon, ustawiał meble. Arnold z Leosiem zwykle wymawiali się od prób, twierdząc, że wspaniale zagrają i bez nich – później podczas przedstawienia improwizowali, co także świetnie im wychodziło. Edwin grywał role matki domu, proboszcza albo Żyda, ja grywałam panienki albo mniszki, Ulka – małego chłopaczka, Arnold i Leoś wszystkie inne role, które były konieczne. Przed przedstawieniem przygotowywaliśmy dla rodziców barwne programy i ustawialiśmy fotele tak, że rodzice wygodnie mogli obserwować scenę, którą był nasz dziewczęcy pokój. Mieliśmy nawet gong, a po przedstawieniu – <<żywy obraz>>, któremu towarzyszyły zimne ognie. Bożonarodzeniowe przedstawienia sprawiały nam mnóstwo radości, a przede wszystkim były maleńkim dowodem miłości i wdzięczności, który składaliśmy naszym rodzicom. Potem dzieliliśmy się opłatkiem, składając sobie płynące z serca życzenia, śpiewaliśmy kolędy przy choince, przy akompaniamencie mamusi lub tatusia. A wieczorem znów siadałyśmy z Ulką w jakimś kącie, czytając bez końca i chrupiąc pierniki i orzeszki”.

List do Jezusa

To takie zwykłe, świąteczne wspomnienia, jakie mają każde dzieci, ale Irena Szweda miała coś więcej: Brata bliźniaka, który był Bogiem. Przeczuwała, że jej droga będzie inna niż drogi przeciętne. Wspominała: “Wprawdzie całe moje dzieciństwo pełne było rodzeństwa, ale mimo to – a może właśnie dlatego? – pragnęłam samotności i szukałam jej. Kiedy zostawałam sama na polach, cieszyłam się chwilą i myślałam o Bogu, który jako jedyny był tam razem ze mną. Może to była już pierwsza modlitwa, której nie umiałam jeszcze modlitwą nazwać? Myślałam o tym, że Bóg jest tym, który widzi każdy kwiatek i każde drzewo, i że widzi też mnie. Często nawet podnosiłam twarz kierunku nieba, żeby mnie zobaczył bardzo dokładnie! I zobaczył: zobaczył i wybrał, chociaż wtedy tego jeszcze nie wiedziałam. Wtedy rozumiałam tylko tyle, że to, co wydaje się samotnością, wcale samotnością nie jest, bo nie wypełnia tego pustka, ale Jego niewidzialna Obecność”.

Kiedy miała dwanaście lat, napisała do Dzieciątka Bożego list. “Dziś przychodzi na świat Mały Jezus i ja dziś przyszłam na świat razem z mym braciszkiem bliźniaczym. Ale Ty, mój Jezu, jesteś mi również i o wiele więcej jeszcze <> – i nigdy się nie rozstaniemy – i zawsze będziemy razem – na zawsze! Stałeś się moim Bratem w samotności za miastem w Betlejem. Ja muszę żyć w samotności z Tobą przez całe życie.

Ja wiem, że Ty mnie chcesz dla Siebie zupełnie w takiej samotności. I to jest moja wielka radość. Ja nie wiem, gdzie to będzie ta wielka samotność jak pustynia, ale chcę w niej być i stamtąd jak święty Jan Chrzciciel wołać – i więcej jeszcze – aż na krańce ziemi o dusze, by były zbawione. Nie wiem, jak to będzie – teraz rozumiem to wewnątrz, ale kiedyś musi być to i na zewnątrz – ta pustynia. Może taka, jak Pan Jezus był na pustyni, albo może taka samotność, jak Betlejem za miastem lub jak Nazaret, gdzie mieszkałeś przez 30 lat ze swoją Matką i Józefem świętym. Bo Nazaret też było dla Ciebie, mój Jezu, jak samotność i pustynia, bo żyłeś tam ukryty i nieznany. Dziękuję Ci za Twoje Narodziny dla mnie i że chcesz mnie mieć Sobie. Więc uczyń tak wszystko. Twoja mała siostrzyczka bliźniaczka Irena Elżbieta Barbara”.

Jak w rodzinie

Wiele lat później, kiedy coraz poważniej myślała o wstąpieniu do karmelu, jej spowiednik ks. Aleksander Żychliński polecił jej, by złożyła swoje powołanie w ręce Bożego Dzieciątka. Kiedy po długim oczekiwaniu, przerwanym najpierw chorobą, a później wojną, przyjmowała zakonny habit, otrzymała zakonne imię s. Maria Józefa od św. Stanisława Kostki. Sama odczuwała, że to zbyt słaba tytulacja i w liście prosiła prowincjała, by wyraził zgodę na jej zmianę. Nowy tytuł zaproponowała sama i w ten sposób została karmelitanką: siostrą Marią Józefą od Wcielenia.

Bardzo zależało jej na fundacji klasztoru w Gnieźnie, w kolebce chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Była wtedy prostą i młodą siostrą, ale modliła się gorąco i rozmawiała o tym z innymi siostrami. Już wtedy, kiedy klasztor został poczęty w ich pragnieniach, nazywany był Karmelem Bożego Narodzenia. Sytuacja polityczna sprawiła jednak, że powstał on nie w Gnieźnie, a w podbydgoskim Tryszczynie. Pierwszą Mszę św. celebrował w nim bp Lucjan Bernacki, 5 sierpnia 1966 r., w święto Matki Bożej od Żłóbka… Karmel w Gnieźnie powstał w roku 1990 i otrzymał tytuł św. Rodziny, Jezusa, Maryi i Józefa. Zamieszkała w nim matka Józefa: w 2008 r. została jako pierwsza pochowana na przyklasztornym cmentarzu.

Tajemnica Wcielenia, tak bliska życiu matki Józefy, jest bliska całemu zakonowi karmelitańskiemu od początków jego istnienia. Nic więc dziwnego, że święta Bożego Narodzenia są tu obchodzone z tak wielką radością. Wszystko w tych dniach podporządkowane jest prawdzie, że oto urodził się Jezus: prawie tak samo, gdy w rodzinie przychodzi na świat dziecko.

Oczekiwanie na dziecko trwa dziewięć miesięcy – siostry na dziewięć dni przed Bożym Narodzeniem rozpoczynają swoją radosną, adwentową nowennę. Każdego dnia po rannej Mszy św. mała figurka Dzieciątka Jezus, osłonięta tiulem, wędruje do celi innej z sióstr. Uroczystą procesję prowadzą inne siostry, niosąc zapalone lampiony i śpiewając adwentowe pieśni. To prawdziwe święto i jednocześnie dzień skupienia dla tej, która wraz z Maryją tego dnia szczególnie oczekuje narodzenia Syna Bożego, osłoniętego jeszcze zasłoną tajemnicy.

Jest radość

Domowe przygotowania sióstr tylko trochę przypominają domową krzątaninę. Upiększona jest kaplica, w różnych częściach klasztoru stoją żłóbki i są choinki, jest też specjalny tron dla Dzieciątka Jezus, ustawiany w refektarzu. Jeśli coś różni te przygotowania od domowych, to cisza: siostry nie rozmawiają ze sobą, jeśli to nie jest naprawdę konieczne.

Kiedy przychodzi zmrok, spotykają się na modlitwie, adorując na nieszporach tajemnicę Bożego Narodzenia. Dopiero później, śpiewając głośno kolędę, procesyjnie wędrują do refektarza na wieczerzę wigilijną. Ta, choć podobna do zwykłych, domowych, dla karmelitanek jest jeszcze bardziej uroczysta – głównie dlatego, że na co dzień siostry jadają bardzo skromnie: chleb, sery, jajka, mleko… Jest opłatek, są życzenia, nie ma tylko drogich prezentów pod choinką.

Późno wieczorem siostry znów się spotykają, żeby wędrując po klasztorze, powitać nowo narodzonego Jezusa: trochę jak pastuszkowie, którzy pierwsi przybiegli do żłóbka. O północy jest czas na tradycyjną Pasterkę, najbardziej radosne w roku spotkanie z Jezusem.

Owa radość karmelitanek nie pozostaje tylko radością wewnętrzną. Siostry mogą tej nocy swobodnie ze sobą rozmawiać, również następne cztery świąteczne dni, tak zwane wielkie rekreacje, dają im możliwość spotkania. Rankiem budzi je nie dźwięk kołatki, ale śpiew albo gra na skrzypcach, albo na gitarze. Po wieczornych modlitwach mogą nawet… zatańczyć! Jeszcze czasów św. Teresy z Avila i św. Jana od Krzyża sięga owa tradycja świątecznych tańców z Dzieciątkiem Jezus: to św. Jan jako pierwszy w miłosnym uniesieniu tańczył z figurką małego Jezusa. Współczesne siostry po ową tradycję sięgają, wyrażając w ten sposób radość z narodzin Dzieciątka. Po adwentowej ciszy można wreszcie przyjąć i złożyć życzenia rodzinom i bliskim. Kolędy rozbrzmiewają głośnym echem po klasztornych korytarzach. Jest radość: taka, jakiej często brakuje nam, którzy myślimy o tym, co pod choinką położyć i ile jeszcze pierogów ugotować. Dla nich pierogi są na ostatnim miejscu…

Źródło: http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,838,najwazniejsze-jest-dzieciatko.html

News USA

Trump zapowiada spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Zakończy wojnę w Ukrainie?

Opublikowano

dnia

Autor:

Prezydent Donald Trump poinformował, że w czwartek odbył rozmowę telefoniczną z Prezydentem Rosji Władimirem Putinem i uzgodnił z nim spotkanie w Budapeszcie na Węgrzech, mające na celu próbę zakończenia trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Dzisiaj w Białym Domu Trump przyjmie Wołodymyra Zełenskiego.

Donald Trump napisał na portalu Truth Social, że rozmowa była „bardzo owocna” i że obaj przywódcy zgodzili się najpierw wysłać swoje zespoły wysokiego szczebla do spotkań w ciągu najbliższego tygodnia.

Pierwsze rozmowy mają prowadzić m.in. Sekretarz Stanu USA Marco Rubio oraz inni wybrani urzędnicy. Dokładne miejsce spotkania głównych liderów nie zostało jeszcze ustalone.

„Prezydent Putin i ja spotkamy się w uzgodnionym miejscu, w Budapeszcie, aby sprawdzić, czy uda nam się zakończyć tę »niechwalebną« wojnę między Rosją a Ukrainą” – napisał Trump.

Spotkanie z Władimirem Putinem mogłoby odbyć się w ciągu dwóch tygodni, jak poinformował prezydent dziennikarzy. Trump i Putin spotkali się wcześniej w sierpniu na Alasce, jednak rozmowy nie przyniosły przełomu w kwestii pokojowej.

Rosnące napięcia w Ukrainie

Rozmowa Trumpa z Putinem odbyła się dzień przed planowaną wizytą Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu. W ostatnich dniach Rosja zintensyfikowała ataki rakietowe i dronowe, szczególnie na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Wczesnym rankiem 16 października Moskwa wystrzeliła ponad 300 dronów i 37 pocisków, poinformował Zełenski.

„Rosja stosuje podwójny terror, atakując zarówno infrastrukturę, jak i osoby odbudowujące zniszczone obiekty” – podkreślił ukraiński prezydent.

Prezydent Trump wielokrotnie mówił o możliwości wysłania Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk, podkreślając, że decyzja będzie uzależniona od odpowiedzi Kijowa na kilka pytań. Rosyjski prezydent wcześniej ostrzegł jednak, że dostarczenie takich pocisków doprowadziłoby do nowego etapu eskalacji konfliktu.

Powiązania z Bliskim Wschodem i negocjacjami pokojowymi

Trump podkreślił, że sukces w negocjacjach pokojowych w Strefie Gazy może pomóc w rozmowach z Putinem.

„Prezydent Putin pogratulował mi i Stanom Zjednoczonym Wielkiego Osiągnięcia Pokoju na Bliskim Wschodzie, czegoś, o czym, jak powiedział, marzyliśmy od wieków. Wierzę, że ten sukces pomoże nam w negocjacjach dotyczących zakończenia wojny na Ukrainie” – napisał Trump.

Wizyta Zełenskiego w Białym Domu

Ambasador Ukrainy w USA, Olga Stefaniszyna, poinformowała, że dzisiejsza wizyta Prezydenta Zełenskiego umożliwi omówienie kluczowych kwestii obronnych, w tym wzmocnienia ukraińskiej obrony powietrznej, odporności sektora energetycznego oraz dostaw broni dalekiego zasięgu.

Spotkanie ma również obejmować Priorytetową Listę Wymagań dla Ukrainy, inicjatywę NATO wspierającą zakupy amerykańskiego sprzętu wojskowego.

Stefaniszyna dodała, że wizyta stwarza również okazję do zacieśnienia więzi gospodarczych oraz realizacji projektów związanych z kluczowymi minerałami i technologiami dronów, które mają zostać udostępnione Stanom Zjednoczonym.

Źródło: The Epoch Times
Foto: YouTube, The White House
Czytaj dalej

News USA

Trump ogłasza „historyczne zwycięstwo kobiet”: Ceny leków do in vitro mają spaść o 73%

Opublikowano

dnia

Autor:

Donald Trump zapowiedział drastyczne obniżki cen leków stosowanych w zapłodnieniu in vitro. Według jego administracji, dzięki nowym umowom z koncernami biofarmaceutycznymi, koszt najdroższych leków używanych w procedurach IVF ma spaść nawet o 73 procent. Prezydent ogłosił to w czwartek w Gabinecie Owalnym, nazywając decyzję „historycznym zwycięstwem amerykańskich kobiet, matek i rodzin”.

„Cykle zapłodnienia in vitro mogą kosztować 25 tysięcy dolarów i więcej. Wiele par potrzebuje kilku prób, a większość pracodawców nie oferuje żadnego ubezpieczenia na niepłodność” – mówił prezydent.

„Dzięki naszym działaniom ceny leków do in vitro spadną o ponad dwie trzecie. To wielka ulga dla milionów Amerykanów”.

Gonal-f z ogromnym rabatem

Kluczowym elementem ogłoszenia było porozumienie z firmą EMD Serono, jednym z największych producentów leków wspomagających płodność. Firma zgodziła się na 84-procentowy rabat przy sprzedaży swoich preparatów bezpośrednio pacjentom w USA. Wśród objętych rabatem leków znajduje się Gonal-f, stosowany do stymulacji owulacji – jeden z najbardziej kosztownych i niezbędnych elementów cyklu in vitro.

Donald Trump podkreślił, że w Stanach Zjednoczonych te same leki kosztują dziś nawet siedem razy więcej niż w innych krajach. – „To nie do zaakceptowania. Dziś kończymy z tym absurdem” – oświadczył.

Obietnica, która wciąż nie została spełniona

Choć ruch administracji Trumpa jest znaczący, nie realizuje on w pełni wcześniejszej obietnicy prezydenta z sierpnia 2024 roku, gdy zapowiadał, że zapłodnienie in vitro będzie „całkowicie pokrywane przez ubezpieczenie lub rząd federalny”. W lutym tego roku Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze mające rozszerzyć dostęp do in vitro, jednak rekomendacje wynikające z tamtej decyzji nie zostały nigdy opublikowane.

Tym razem administracja koncentruje się wyłącznie na obniżeniu cen leków i zachęcaniu firm do oferowania ubezpieczeń obejmujących leczenie niepłodności. Wysocy rangą urzędnicy przyznają jednak, że nie będzie obowiązku wprowadzania takich polis.

„Podatnicy nie będą dotować ubezpieczenia płodności” – powiedział anonimowo jeden z urzędników administracji. – „Zachęcamy pracodawców, ale to ich decyzja”.

Niższe ceny leków nie oznaczają taniego in vitro

Eksperci zwracają uwagę, że nawet tak duża obniżka cen leków nie rozwiązuje całkowicie problemu dostępności zapłodnienia in vitro. Całkowity koszt jednego cyklu wciąż wynosi od 12 do 25 tysięcy dolarów, a w większości przypadków potrzeba kilku prób, by uzyskać ciążę.

Same leki stanowią tylko część tej kwoty – reszta to koszty badań, znieczulenia, przechowywania zarodków i opłat klinicznych.

Dodatkowo, bardzo niewiele stanów w USA wymaga od firm ubezpieczeniowych pokrywania leczenia niepłodności, co sprawia, że ogromna większość kobiet i par płaci za in vitro z własnej kieszeni. Przechowywanie zamrożonych zarodków może kosztować kolejne tysiące dolarów rocznie.

Trump jako „ojciec in vitro”

W swojej kampanii wyborczej Donald Trump wielokrotnie przedstawiał się jako „ojciec zapłodnienia in vitro” i „lider w dziedzinie leczenia niepłodności”.

„Za moich rządów Amerykanie będą mogli leczyć się z niepłodności – czy to poprzez ubezpieczenie, czy dzięki rządowemu wsparciu” – mówił w sierpniu 2024 roku jako kandydat na prezydenta.

Dzisiejsze ogłoszenie pozwala mu częściowo wypełnić tę narrację: to konkretna decyzja, która może obniżyć koszt jednej z najdroższych barier dla przyszłych rodziców. Ale na razie to raczej gest symboliczny niż systemowa zmiana.

Eksperci przypominają, że dopóki Stany Zjednoczone nie wprowadzą powszechnego finansowania leczenia niepłodności, procedury in vitro pozostaną luksusem dostępnym głównie dla zamożnych.

„Zwycięstwo kobiet” czy polityczny PR?

Prezydent Trump określił swoją decyzję mianem „zwycięstwa amerykańskich kobiet”, lecz krytycy widzą w niej kampanijny gest mający poprawić jego wizerunek wśród wyborców kobiet – grupy, w której jego poparcie jest mniejsze.

Nie da się jednak ukryć, że jakakolwiek realna obniżka cen może pomóc tysiącom par marzących o dziecku.
Pytanie tylko, czy to faktyczny przełom w polityce zdrowotnej, czy jedynie kolejny przykład „trumpowskiego efektu konferencji prasowej” – głośnego ogłoszenia, za którym idą niewielkie faktyczne zmiany.

Źródło: cbs
Foto: The White House, istocki/Lexx/
Czytaj dalej

News USA

Izba Handlowa USA pozywa administrację Trumpa za „bezprawną” opłatę wizową H-1B w wysokości 100 tys. USD

Opublikowano

dnia

Autor:

Amerykańska Izba Handlowa – U.S. Chamber of Commerce – wniosła w czwartek pozew przeciwko administracji prezydenta Donalda Trumpa, twierdząc, że wprowadzona przez nią opłata w wysokości 100 000 dolarów za nowe wnioski o wizę H-1B jest niezgodna z prawem i szkodliwa dla amerykańskich firm.

Pozew ma na celu zablokowanie nowych przepisów, o których informowaliśmy 24 września. Mają one — zdaniem Izby — znacząco zwiększą koszty zatrudnienia zagranicznych specjalistów i ograniczą konkurencyjność amerykańskich przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich firm.

Opłata miałaby dotyczyć wyłącznie nowych wniosków wizowych, nie obejmując przedłużeń ani aktualnie obowiązujących wiz H-1B.

„Nieopłacalne dla amerykańskich firm”

„Nowa opłata wizowa w wysokości 100 000 dolarów sprawi, że dla amerykańskich pracodawców, zwłaszcza startupów oraz małych i średnich przedsiębiorstw, korzystanie z programu H-1B stanie się ekonomicznie nieuzasadnione” – oświadczył Neil Bradley, wiceprezes wykonawczy i dyrektor ds. polityki Izby. „Kongres stworzył ten program, by umożliwić firmom w całym kraju dostęp do globalnych talentów potrzebnych do rozwoju — ta decyzja podważa jego cel.”

Amerykańska Izba Handlowa, największa organizacja pro-biznesowa w kraju, reprezentuje blisko 3 miliony firm.

Spór o granice prezydenckich uprawnień

W pozwie wskazano, że proklamacja Prezydenta Trumpa z 19 września, ustanawiająca nową opłatę, przekracza jego konstytucyjne uprawnienia i „rażąco narusza zasady określone przez Kongres” „Proklamacja jest nie tylko błędną polityką, ale wprost niezgodną z prawem” – czytamy w treści pozwu.

Reakcja Białego Domu

Rzeczniczka Białego Domu Taylor Rogers odrzuciła zarzuty, twierdząc, że decyzja prezydenta jest „zgodna z prawem i stanowi pierwszy krok w kierunku reformy programu H-1B”.

„Prezydent Trump obiecał stawiać amerykańskich pracowników na pierwszym miejscu. Jego działania mają zapobiec nadużyciom systemu wizowego i dumpingu płac, jednocześnie zapewniając firmom możliwość sprowadzania najlepszych talentów z zagranicy” – powiedziała Rogers.

Wiza H1B

Kontekst: spór o przyszłość programu H-1B

Program wizowy H-1B, utworzony w 1990 roku, miał przyciągać wysoko wykwalifikowanych pracowników z zagranicy — zwłaszcza w sektorach inżynierii, informatyki i nauk ścisłych. Od lat jest kluczowym narzędziem rekrutacyjnym dla firm technologicznych takich jak Google, Microsoft czy Intel.

Pozew Izby Handlowej jest kolejnym prawnym wyzwaniem wobec polityki imigracyjnej administracji Trumpa. Na początku miesiąca podobny pozew złożyła koalicja organizacji opieki zdrowotnej i związków zawodowych, również argumentując, że nowa opłata wizowa H-1B jest sprzeczna z obowiązującym prawem federalnym.

Źródło: cbs
Foto: istock/Evgenia Parajanian/
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

grudzień 2013
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu