News USA
Administracja Trumpa chce wstrzymania pełnych wypłat świadczeń SNAP mimo decyzji sądu
Administracja Prezydenta Donalda Trumpa zwróciła się w piątek do federalnego sądu apelacyjnego o zablokowanie nakazu, który zobowiązuje rząd do wypłaty pełnych świadczeń żywnościowych SNAP za listopad. Decyzja zapadła w związku z trwającym zamknięciem rządu USA, które wstrzymało finansowanie wielu programów pomocowych. Mimo działań administracji, kilka stanów – w tym Kalifornia, Wisconsin, New Jersey, Pensylwania i Kansas – rozpoczęło już przekazywanie pełnych świadczeń swoim mieszkańcom.
Nakaz sądu i apelacja administracji
Sędzia federalny nakazał administracji Trumpa dokonanie pełnych wypłat w ramach Programu Uzupełniającej Pomocy Żywnościowej (SNAP) najpóźniej do piątku, o czym informowaliśmy tutaj. Rząd federalny złożył jednak apelację, domagając się zawieszenia tego nakazu.
W piątkowym wniosku administracja argumentowała, że może wypłacić jedynie środki znajdujące się w funduszu rezerwowym, co pozwoliłoby jedynie na częściowe świadczenia.
„Ten bezprecedensowy nakaz sądowy kpi z zasady trójpodziału władzy. Sądy nie mają uprawnień do przydzielania ani wydatkowania środków federalnych” – napisał Departament Sprawiedliwości w uzasadnieniu wniosku do sądu apelacyjnego.
Z kolei prawnicy reprezentujący miasta i organizacje pozarządowe uznali działania rządu za próbę odwlekania pomocy dla milionów Amerykanów. „Rząd dysponuje wystarczającymi rezerwami. Sąd nie powinien pozwalać na dalsze opóźnianie wypłat dla osób, które potrzebują ich tu i teraz” – napisali w odpowiedzi.
Stany działają na własną rękę
Pomimo niepewności na szczeblu federalnym, niektóre stany błyskawicznie przystąpiły do działania.
W Kalifornii, jak poinformował Gubernator Gavin Newsom, „świadczenia żywnościowe zaczynają wracać do kalifornijskich rodzin”. W Wisconsin ponad 104 miliony dolarów trafiło już na karty elektroniczne około 337 tysięcy gospodarstw domowych, dzięki szybkiemu wnioskowi władz stanowych o uruchomienie środków.
Demokratyczna Gubernator Massachusetts, Maura Healey, zapowiedziała, że pełne świadczenia za listopad zostaną wypłacone już w sobotę. W Nowym Jorku miały być dostępne od niedzieli – poinformowała Gubernator Kathy Hochul. Z kolei republikańska Gubernator New Hampshire, Kelly Ayotte, zapewniła, że środki trafią do beneficjentów jeszcze w ten weekend.
W Karolinie Północnej, Illinois, Kentucky i Luizjanie dokonano w piątek częściowych wypłat, a kolejne transze zaplanowano na najbliższe dni. W Delaware Gubernator Matt Meyer poinformował, że stan wykorzystał własne środki, aby rozpocząć tygodniowe wypłaty dla osób korzystających z programu SNAP.
Niepewność wśród beneficjentów
Trwająca batalia sądowa i zamknięcie rządu spowodowały chaos wśród milionów Amerykanów uzależnionych od programu SNAP, który obejmuje około 1 na 8 obywateli USA. Maksymalne miesięczne świadczenie wynosi około 300 dolarów na osobę lub 1000 dolarów dla czteroosobowej rodziny, choć większość otrzymuje mniej, w zależności od dochodów.
Tło prawne i finansowe
Administracja Trumpa ogłosiła wcześniej, że świadczenia SNAP nie będą dostępne w listopadzie z powodu braku środków wynikającego z zamknięcia rządu. W ubiegłym tygodniu dwóch sędziów federalnych uznało jednak, że takie działanie byłoby bezprawne. Nakazali oni wykorzystanie funduszu rezerwowego w wysokości 4,6 miliarda dolarów, by sfinansować program.
Pełne miesięczne koszty programu SNAP sięgają jednak 8,5–9 miliardów dolarów, co oznacza, że bez dodatkowego finansowania Kongresu fundusz rezerwowy i tak nie wystarczy na dłuższą metę.
W czwartek sąd federalny nakazał wypłatę pełnych świadczeń, odrzucając plan administracji, który zakładał pokrycie jedynie 65% należnych kwot.
Źródło: wttw
Foto: dhs.dc.gov istock/jetcityimage/SeventyFour/
News Chicago
Burmistrza Chicago do ONZ: „Pociągnijcie USA do odpowiedzialności za nadużycia ICE”
W piątek, podczas wirtualnego wystąpienia przed Radą Praw Człowieka ONZ w Genewie, Burmistrz Chicago Brandon Johnson wezwał społeczność międzynarodową do zbadania działań amerykańskiej Służby Imigracyjnej i Celnej (ICE). Jak stwierdził, naloty prowadzone przez federalnych funkcjonariuszy „siały spustoszenie” w dzielnicach Chicago i na jego przedmieściach, łamiąc podstawowe prawa człowieka.
„Żaden kraj nie stoi ponad prawem międzynarodowym”
Brandon Johnson zaapelował do Rady o „pociągnięcie administracji Prezydenta Donalda Trumpa do odpowiedzialności” za – jak to ujął – „pogłębiający się kryzys praw człowieka w Stanach Zjednoczonych”.
„Żaden kraj nie powinien stać ponad prawem międzynarodowym. Prawa człowieka są uniwersalne – albo są bez znaczenia” – powiedział Johnson.
Zaproponował także, by ONZ rozważyła zwołanie specjalnej sesji poświęconej sytuacji imigrantów w USA oraz wysłanie do Chicago zespołu ekspertów, którzy mogliby „na własne oczy zobaczyć skutki nadużyć”.
Naloty ICE w centrum kontrowersji
Słowa burmistrza padły kilka dni po tym, jak agenci ICE mieli wtargnąć do przedszkola w dzielnicy North Center, gdzie – według relacji Johnsona – „wyciągnęli nauczycielkę z klasy na oczach dzieci”. „To nagranie wstrząsnęło sumieniem każdego mieszkańca Chicago” – powiedział burmistrz. „To nie jest nasza natura. Nie możemy pozwolić, by coś takiego działo się w naszym mieście ani w naszym kraju”.
Johnson zapowiedział, że będzie domagał się rozliczenia dowódców federalnych, w tym szefa amerykańskiej Straży Granicznej Gregory’ego Bovino, „za zbrodnie popełnione przeciwko naszemu narodowi”.
Zarzuty wobec administracji Trumpa
W swoim wystąpieniu Brandon Johnson oskarżył administrację Donalda Trumpa o „unikanie międzynarodowej odpowiedzialności” i odmawianie współpracy z Radą Praw Człowieka ONZ.
Według niego Stany Zjednoczone nie przedłożyły wymaganych raportów w ramach Powszechnego Przeglądu Okresowego (UPR), który służy monitorowaniu przestrzegania praw człowieka przez państwa członkowskie.
„Atak na godność mieszkańców”
Burmistrz opisał działania ICE jako kampanię „naznaczoną przemocą”, która uderza nie tylko w migrantów, ale w całe społeczności.
„Federalni agenci wyciągają rodziców z samochodów w kolejkach do szkół podstawowych. Rzucają ludzi na ziemię, używają gazu łzawiącego podczas parad dziecięcych. To atak na godność wszystkich mieszkańców Chicago” – podkreślił Johnson.
Zakończył swoje przemówienie apelem do ONZ o „międzynarodową solidarność” i „obronę wspólnych wartości”, przypominając, że prawa człowieka nie kończą się na granicach państwowych.
Źródło: WBEZ
Foto: YouTube
News USA
Trump zapowiada „dywidendę celną” – po 2000 USD dla Amerykanów o niższych dochodach
Donald Trump zapowiedział, że jego administracja planuje wypłacić Amerykanom o niskich i średnich dochodach po 2000 dolarów z dochodów pochodzących z ceł. „Przyjmujemy biliony dolarów i wkrótce zaczniemy spłacać nasz ogromny dług — 37 bilionów dolarów. Rekordowe inwestycje w USA, fabryki i zakłady produkcyjne rosną wszędzie” – napisał prezydent w mediach społecznościowych. „Dywidenda w wysokości co najmniej 2000 dolarów na osobę (z wyłączeniem osób o wysokich dochodach!) zostanie wypłacona wszystkim.”
Pomysł, który Donald Trump określa jako „dywidendę celną”, wymagałby jednak zgody Kongresu.
Polityczne tło i możliwe przeszkody
W lipcu Senator Josh Hawley (R-Missouri) zaproponował ustawę American Worker Relief Act, przewidującą przekazanie dochodów z ceł na rzecz ulg podatkowych – co najmniej 600 dolarów dla dorosłych i dzieci o niższych dochodach. Propozycja nie uzyskała jednak szerszego poparcia.
Prezydent Trump po raz pierwszy wspomniał o pomyśle wypłat z ceł w październikowym wywiadzie dla One America News Network, sugerując, że rząd federalny mógłby wystawiać Amerykanom „czeki rabatowe” finansowane z wpływów celnych.
Nowe oświadczenie prezydenta pojawiło się zaledwie kilka dni po tym, jak Sąd Najwyższy wysłuchał argumentów dotyczących legalności programu taryfowego Trumpa, opartego na International Emergency Economic Powers Act. Ustawa ta umożliwia prezydentowi wprowadzanie ograniczeń w handlu w sytuacjach nadzwyczajnych, lecz to Kongres — zgodnie z konstytucją — posiada prawo do nakładania ceł.
Podczas rozprawy część sędziów wyrażała sceptycyzm wobec sposobu, w jaki administracja Trumpa wykorzystała tę ustawę do wprowadzenia szerokich taryf na import.
Spór o legalność ceł i wpływ na plan dywidendy
Od wyniku postępowania przed Sądem Najwyższym może zależeć, czy program wypłat w ogóle będzie możliwy. Sekretarz Skarbu Scott Bessent ostrzegł we wrześniu, że jeśli sąd podtrzyma wyrok sądu niższej instancji, blokujący część taryf, administracja będzie musiała zwrócić nawet połowę zebranych wpływów.
Donald Trump odniósł się do tego zastrzeżenia kilka minut po publikacji swojego wpisu o dywidendzie:
„Prezydent USA ma prawo wstrzymać cały handel z innym krajem, ale nie może nałożyć na niego cła? To absurd! Inne państwa mogą nakładać na nas cła, ale my ich nie możemy?”
Ile pieniędzy w grze
Według najnowszych danych Departamentu Skarbu, w pierwszych trzech kwartałach 2025 roku administracja zebrała 195 miliardów dolarów z tytułu ceł. Ta kwota pozwoliłaby na wypłatę po 2000 dolarów około 97,5 miliona Amerykanów.
Dane US Census Bureau wskazują, że w USA mieszka obecnie około 267 milionów dorosłych. Z badań YouGov Profiles wynika, że ok. 18% z nich zalicza się do grupy o „wysokich dochodach” (powyżej 100 000 dolarów rocznie), co oznaczałoby wykluczenie ich z programu.
Średnia efektywna stawka celna na towary importowane do Stanów Zjednoczonych wynosi obecnie 18% – najwięcej od 1934 roku, jak wynika z analizy Yale Budget Lab. Ekonomiści pozostają jednak podzieleni w kwestii tego, w jakim stopniu cła te są faktycznie przerzucane na amerykańskich konsumentów.
Co dalej?
Ewentualne wprowadzenie „dywidendy celnej” będzie zależeć od orzeczenia Sądu Najwyższego oraz decyzji Kongresu w kwestii wykorzystania wpływów z ceł.
Źródło: cbs
Foto: The White House, istock/AmyLaughinghouse/
NEWS Florida
Nowojorczycy ruszają na południe: „Migracja Mamdaniego” napędza rynek nieruchomości na Florydzie
Wszystkie oczy zwrócone są na południową Florydę, gdzie coraz więcej mieszkańców Nowego Jorku planuje rozpocząć nowe życie. Zjawisko to, nazwane już przez media „migracją Mamdaniego”, nabiera tempa po tym, jak Zohran Mamdani został wybrany burmistrzem-elektem Nowego Jorku.
Nowa polityczna era w Wielkim Jabłku przyniosła zapowiedzi zmian w polityce mieszkaniowej i podatkowej, mających zwiększyć przystępność cenową miasta. Jednak część mieszkańców obawia się, że oznacza to wyższe podatki i większe obciążenia dla biznesu – dlatego wielu z nich spogląda na Florydę jako na bezpieczniejszą przystań.
Eksplozja popytu w Palm Beach
Agencje nieruchomości w powiecie Palm Beach notują gwałtowny wzrost zainteresowania ze strony nowojorczyków. Największym zainteresowaniem cieszą się: Jupiter, Palm Beach Gardens, Delray Beach i Boca Raton.
Według agencji nieruchomości, tylko w ostatnich latach do powiatów Palm Beach i Broward mogło przeprowadzić się około 30 tysięcy nowojorczyków.
Rynek rozgrzany do czerwoności
Pomimo 56-procentowego wzrostu liczby ofert rok do roku, nowe nieruchomości szybko znikają z rynku. To, co trafia na rynek, jest kupowane w ciągu kilku tygodni – twierdzą agenci.
Boca Raton przyciąga biznes i nowych mieszkańców
Burmistrz Boca Raton, Scott Singer, przyznaje, że miasto przygotowuje się na napływ nowych mieszkańców i firm z północy, ale ostrzega: „Nie możemy pomieścić wszystkich. Boca jest już dość rozwinięta. Nasze nowe inwestycje budowlane skupiają się głównie na tworzeniu przestrzeni dla firm, które przenoszą tu swoje siedziby z Nowego Jorku”.
Miasto jest obecnie siedzibą ponad 40 spółek giełdowych, działających w branżach takich jak finanse, technologie medyczne, fintech, sztuczna inteligencja czy komputery kwantowe.

Boca Raton Floryda
Floryda nową Wall Street?
Według szacunków, przeprowadzki z Nowego Jorku przyniosły południowej Florydzie aż 9,2 miliarda dolarów dochodu. W całym powiecie Palm Beach dostępnych jest obecnie nieco ponad 5 tysięcy domów jednorodzinnych, ale większość z nich prawdopodobnie zniknie z rynku w ciągu najbliższych trzech miesięcy.
West Palm Beach staje się nową Wall Street – ten region eksploduje gospodarczo.
Coraz więcej klientów z Nowego Jorku jest też otwartych na zamieszkanie dalej na zachód, a podobne zainteresowanie Florydą wykazują również mieszkańcy Illinois i Kalifornii.

West Palm Beach, Floryda
Rady dla przyszłych mieszkańców
Eksperci ostrzegają jednak, by nie podejmować pochopnych decyzji bez dokładnego zapoznania się z okolicą. Zalecają też wybór domu w pobliżu miejsca pracy, co pozwoli na łatwiejszą adaptację w nowym środowisku i uniknięcie długich dojazdów.
Południowa Floryda po raz kolejny staje się symbolem amerykańskiego snu – tym razem dla nowojorczyków szukających słońca, niższych podatków i lepszej jakości życia. A jeśli trend „migracji Mamdaniego” się utrzyma, Sunshine State może już wkrótce stać się nowym centrum finansowym kraju
Źródło: scrippsnews
Foto: floryda.eu, Michael Kagdis
-
News Chicago1 tydzień temu
ICE zatrzymało dwóch Polaków w Edison Park. Pracowali przy remoncie domu
-
News USA5 dni temu
Demokraci triumfują w wyborach: Historyczna frekwencja i znaczące zwycięstwa
-
Prawo imigracyjne3 tygodnie temu
Działania federalnych agentów ICE na ulicach Chicago: Czy powinniśmy się bać?
-
News USA2 tygodnie temu
Trump zatwierdza stan klęski żywiołowej dla stanów. Vermont, Maryland i Illinois odchodzą z kwitkiem
-
News Chicago3 tygodnie temu
Tragiczna śmierć rodziny syna Darrena Baileya w katastrofie śmigłowca
-
News Chicago1 tydzień temu
Pritzker przeznaczył 20 mln dolarów na banki żywności po wstrzymaniu świadczeń SNAP
-
News Chicago2 tygodnie temu
Agenci federalni ponownie użyli gazu łzawiącego w Chicago. Sędzia żąda wyjaśnień
-
News USA2 tygodnie temu
Miliony Amerykanów straci pomoc żywnościową. Świadczenia SNAP nie zostaną wypłacone 1 listopada














