Przedstawiciele Planned Parenthood of Wisconsin ogłosili w czwartek, że od przyszłego tygodnia przestaną umawiać pacjentki na aborcje. Decyzja jest bezpośrednią konsekwencją cięć w finansowaniu Medicaid, wprowadzonych w ramach ustawy budżetowej podpisanej latem przez Prezydenta Donalda Trumpa. To pierwszy przypadek w kraju, gdy kliniki Planned Parenthood ograniczają dostęp do aborcji z powodu nowych przepisów.

Kliniki pod presją

Organizacja już wcześniej ostrzegała, że niemal połowa jej placówek wykonujących aborcje może zostać zamknięta, jeśli ograniczenia dotyczące Medicaid wejdą w życie.

Decyzja o zaprzestaniu wykonywania aborcji oznacza, że kliniki w Wisconsin przyjmą pacjentki tylko do wtorku, natomiast od środy 1 października – dnia wejścia w życie ustawy – nowe wizyty nie będą już umawiane. Planned Parenthood skupia się na szybkim kierowaniu pacjentek do innych świadczeniodawców w stanie oraz rozważa działania prawne.

Szerszy kontekst prawny

Sytuacja aborcyjna w USA pozostaje niezwykle dynamiczna po orzeczeniu Sądu Najwyższego z 2022 roku, które uchyliło federalne gwarancje prawa do aborcji. Obecnie w 12 stanach obowiązuje całkowity zakaz aborcji, a cztery kolejne wprowadzają go po około szóstym tygodniu ciąży.

W samym Wisconsin kwestia ta była szczególnie złożona. Sąd Najwyższy stanu w lipcu uchylił niemal całkowity zakaz z 1849 roku, uznając go za zastąpiony nowszymi przepisami. Mimo to spory prawne trwają, a Planned Parenthood wznowiło wykonywanie aborcji po 15-miesięcznej przerwie. Obecnie zabiegi dostępne są w trzech klinikach w stanie.

Illinois przygotowuje się na napływ pacjentek

Eksperci przewidują, że ograniczenia w Wisconsin spowodują zwiększony napływ pacjentek do Illinois, które od lat jest postrzegane jako „oaza” dostępu do aborcji na Środkowym Zachodzie.

Według raportu Instytutu Guttmachera, w 2024 roku prawie 25% wszystkich aborcji wykonywanych poza stanem macierzystym pacjentek odbyło się w Illinois. Łącznie przyjechało tu około 35 tys. kobiet, co stanowiło 39% wszystkich zabiegów w stanie.

Źródło: AP
Foto: Planned Parenthood

Przedstawiciele sieci Starbucks ogłosili restrukturyzację, w ramach której zwolnią około 900 pracowników zatrudnionych poza handlem detalicznym oraz zamkną część swoich kawiarni w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Decyzja ma na celu poprawę efektywności i dostosowanie sklepów do oczekiwań klientów – poinformowała firma w czwartek.

Pracownicy, których stanowiska zostaną zlikwidowane, otrzymają informację w piątkowy poranek. Równolegle spółka planuje rozpocząć proces zamykania wybranych lokalizacji w Ameryce Północnej, choć dokładna lista nie została jeszcze ujawniona.

Restrukturyzacja pod okiem nowego prezesa

„Każdego roku otwieramy i zamykamy kawiarnie z różnych powodów, od wyników finansowych po wygaśnięcie umów najmu. To trudne decyzje, bo nasze kawiarnie pełnią funkcję lokalnych centrów społecznych” – napisał w liście do pracowników prezes Starbucks, Brian Niccol.

Jak podkreślił, wiele z obecnych lokalizacji nie spełnia celów finansowych ani nie zapewnia atmosfery, jakiej oczekują klienci.

Starbucks przewiduje, że zakończy bieżący rok obrotowy z liczbą 18 300 kawiarni w Ameryce Północnej – o 124 mniej niż rok wcześniej. To nietypowa sytuacja dla firmy, która rzadko redukuje liczbę lokali w trakcie roku finansowego.

Niewiadoma dla lokalnych rynków

Nie wiadomo jeszcze, które kawiarnie zostaną zamknięte. Wiadomo jedynie, że partnerzy (pracownicy) z dotkniętych tym decyzją lokalizacji otrzymają informacje w tym tygodniu. Wciąż nie jest jasne, czy redukcje obejmą placówki w rejonie Chicago czy innych dużych miast.

Lider zmian

Brian Niccol, znany z przeprowadzania udanych restrukturyzacji, objął stery w Starbucks rok temu. Wcześniej kierował siecią Chipotle, gdzie w ciągu sześciu lat niemal podwoił jej przychody i znacząco podniósł wartość rynkową.

Pakiety wsparcia dla pracowników

Starbucks zapowiedział, że osobom tracącym pracę zapewni odprawy oraz dodatkowe formy wsparcia. Firma podkreśla, że mimo redukcji pozostaje skoncentrowana na dalszym rozwoju sieci i dostosowywaniu jej do zmieniających się potrzeb klientów.

Źródło: nbc
Foto: Starbucks

Strzelec, który w środę otworzył ogień w kierunku placówki Urzędu Imigracyjnego i Celnego USA (ICE) w Dallas, celowo obrał sobie za cel agentów tej formacji – poinformowali federalni urzędnicy podczas czwartkowej konferencji prasowej. Według śledczych Joshua Jahn działał sam.

Nancy Larson, pełniąca obowiązki prokuratora federalnego w Północnym Okręgu Teksasu, ujawniła, że w domu napastnika, Joshuy Jahna, znaleziono notatki świadczące o jego silnej wrogości wobec ICE. Z dokumentów wynika, że planował atak od dłuższego czasu. Jahn legalnie nabył 8-milimetrowy karabin powtarzalny, którego użył podczas ataku.

Według Larson, wczesnym rankiem w środę Jahn został zauważony, gdy prowadził samochód z długą drabiną. Dochodzenie wskazuje, że wykorzystał ją, by dostać się na dach budynku biurowego położonego naprzeciw placówki ICE. To stamtąd, około godziny 6:30AM, rozpoczął ostrzał.

“Strzelał wzdłuż całego budynku, starając się nie tylko zniszczyć mienie, ale przede wszystkim zranić lub zabić funkcjonariuszy” – powiedziała Larson.

Ofiary i ewakuacja zatrzymanych

Trzy osoby zostały postrzelone, gdy Joshua Jahn zaatakował jedną z furgonetek przewożących zatrzymanych. Jedna z ofiar zginęła na miejscu, a dwie kolejne są w stanie krytycznym. Tożsamości poszkodowanych nie ujawniono – byli to aresztowani imigranci, a nie funkcjonariusze.

Nancy Larson podkreśliła, że funkcjonariusze z różnych agencji federalnych narażali własne życie, aby ewakuować pozostałych zatrzymanych i przetransportować ich w bezpieczne miejsce.

W domu napastnika odnaleziono także list, w którym Jahn napisał: „Tak, to tylko ja”. Śledczy podkreślają, że nic nie wskazuje na to, by był powiązany z jakąkolwiek grupą – wszystko wskazuje na to, że działał samotnie.

Samobójstwo na dachu

Jak poinformował Joseph Rothrock, agent specjalny FBI kierujący biurem terenowym w Dallas, to właśnie funkcjonariusze lokalnej policji i biura szeryfa jako pierwsi dotarli na dach, gdzie znajdował się Jahn. Mężczyzna popełnił samobójstwo, strzelając do siebie.

Wykorzystał aplikacje do śledzenia agentów ICE

Marcos Charles, zastępca dyrektora wykonawczego ICE ds. egzekwowania prawa i operacji deportacyjnych, stwierdził, że atak ten był efektem krytyki i atmosfery podsycającej wrogość wobec agentów imigracyjnych. Dodał, że w ostatnim czasie liczba napaści na funkcjonariuszy ICE wzrosła o 1000 procent.

Charles poinformował również, że Jahn korzystał z aplikacji umożliwiających śledzenie i lokalizowanie agentów ICE w ramach przygotowań do ataku.

“Każdy, kto tworzy lub rozpowszechnia takie narzędzia, doskonale wie, na jakie zagrożenia naraża funkcjonariuszy” – podkreślił.

W ostatnich miesiącach popularność zyskały aplikacje ostrzegające migrantów przed potencjalnymi akcjami ICE i pomagające unikać zatrzymań, szczególnie odkąd administracja Donalda Trumpa zaostrzyła działania wobec osób przebywających w USA nielegalnie.

Źródło: cbs
Foto: YouTube