News USA
Trump podwaja cła na stal i aluminium: 50-procentowe taryfy już weszły w życie

Zgodnie z zapowiedzią z ubiegłego tygodnia, administracja Donalda Trumpa wprowadziła z dniem 4 czerwca nowe, 50-procentowe cła na stal i aluminium. Decyzja ta, podpisana rozporządzeniem wykonawczym w poniedziałek, podwaja dotychczasową stawkę 25% i ma na celu ochronę oraz wzmocnienie amerykańskiego przemysłu metalurgicznego.
„Zwiększone cła skuteczniej powstrzymają zalew taniej, nadwyżkowej stali i aluminium z zagranicy, które podważają konkurencyjność naszej krajowej produkcji” — oświadczył Donald Trump.
Prezydent Trump ogłosił nową politykę 30 maja podczas wiecu w zakładach U.S. Steel pod Pittsburghiem, celebrując nowe partnerstwo z japońskim gigantem Nippon Steel. Podwyżka ceł została uzasadniona potrzebą utrzymania wysokiego poziomu wykorzystania mocy produkcyjnych, co jest kluczowe zarówno dla gospodarki, jak i bezpieczeństwa narodowego.
Gwałtowny wzrost notowań spółek stalowych
Informacja o nowych taryfach natychmiast wpłynęła na rynek. Notowania spółek takich jak Cleveland-Cliffs wzrosły o 23%, a akcje Steel Dynamics i Nucor poszybowały o 10%. Przemysł zareagował pozytywnie.
„W obliczu globalnego nadmiaru mocy produkcyjnych, zwłaszcza z Chin, to działanie chroni amerykańskich producentów i ich pracowników” — powiedział Kevin Dempsey, prezes American Iron and Steel Institute.
Aluminiowy sceptycyzm i obawy o koszty
Choć przemysł stalowy wyraża poparcie, sektor aluminiowy przyjął decyzję z większą ostrożnością. Aluminium Association wskazało, że cła mogą nie przełożyć się na realne zwiększenie produkcji. „Oprócz ceł potrzebujemy reform w dostępie do energii i lepszej polityki w zakresie recyklingu złomu aluminiowego” — zaznaczył Matt Meenan, wiceprezes organizacji.
Dodatkowo podniesienie ceł może odbić się negatywnie na branżach zależnych od stali i aluminium, takich jak motoryzacja, budownictwo czy produkcja urządzeń AGD. Kontrakty terminowe na metale już zdrożały – cena aluminium wzrosła o 52%, a stali o 10%.
Wzrost taryf a reshoring
Mimo potencjalnych krótkoterminowych skutków inflacyjnych, nowe cła mogą pobudzić inwestycje krajowe i tzw. reshoring – przenoszenie produkcji z powrotem do USA. Badanie z 2025 r. wskazuje, że firmy byłyby skłonne przenieść nawet 23% produkcji z zagranicy, gdyby taryfy wzrosły o 15%.
Przykładem takiego trendu jest przejęcie U.S. Steel przez Nippon Steel za 14 miliardów dolarów, w ramach którego Japończycy zobowiązali się zainwestować 9 miliardów w rozbudowę produkcji w USA.
Kanada i Europa reagują: ostrzeżenia przed kryzysem w łańcuchach dostaw
Nowe taryfy wywołały krytykę ze strony Kanady, największego dostawcy stali i aluminium do USA. Premier Ontario Doug Ford zapowiedział zdecydowaną reakcję, a związki zawodowe nazwały politykę Trumpa „bezpośrednim atakiem” na kanadyjską gospodarkę.

Prezydent Donald Trump w zakładach U.S. Steel pod Pittsburghiem, 30 maja
Unia Europejska również wyraziła „głębokie ubolewanie” i zapowiedziała możliwość podjęcia środków zaradczych.
Trump: „Zbudujemy naszą przyszłość na własnej stali”
Pomimo kontrowersji, Donald Trump pozostaje nieugięty.
„Z pomocą Patriotów takich jak wy, będziemy produkować własny metal, zabezpieczać naszą przyszłość i przywrócimy stal z Pensylwanii do kręgosłupa Ameryki!” — napisał prezydent na Truth Social.
Podniesienie taryf to część szerszej strategii samowystarczalności przemysłowej USA i przeciwdziałania chińskiemu dumpingowi. Choć skutki będą szerokie – od inwestycji, przez inflację, po międzynarodowe napięcia – Trump wyraźnie stawia na priorytet odbudowy krajowego przemysłu.
Źródło: The Epoch Times
Foto: The White House
News USA
Hyundai i Kia przenoszą produkcję do USA. Ogromne inwestycje i nowy sojusz z GM

Donald Trump może już mówić o wielkim sukcesie swojej polityki. Agresywna strategia ochrony amerykańskiego rynku i przyciągania inwestycji zaczyna przynosić efekty – jeden z największych koncernów motoryzacyjnych na świecie ogłosił właśnie gigantyczne plany ekspansji w Stanach Zjednoczonych.
Punktem zwrotnym były zaporowe cła nałożone przez amerykańską administrację. Miały chronić rynek, ale wywołały prawdziwą burzę w branży motoryzacyjnej, uderzając w dotychczasowe modele biznesowe opierające się na produkcji w Meksyku i eksporcie do USA.
Firmy takie jak Audi, BMW, Honda, Hyundai, Kia, Nissan, Mazda, Toyota czy Volkswagen musiały zrewidować swoje strategie. Pod presją znalazły się również koncerny amerykańskie – Ford, General Motors i Stellantis.
Pierwsze decyzje nie kazały na siebie długo czekać. Audi, GM, Nissan i Stellantis ogłosiły przeniesienie części produkcji do USA, a Honda rozważa produkcję nowej generacji Civic w Stanach zamiast w Meksyku. Z kolei Kanada i Meksyk mogą stracić montaż modeli CR-V i HR-V.
Koreański gigant odpowiada: miliardy na stół
Najbardziej zdecydowanie zareagowała Grupa Hyundai Motor (właściciel marek Hyundai i Kia). Koreańczycy powołali specjalną grupę zadaniową, która opracowała plan dostosowania się do nowych warunków.
Efekt? Rozbudowa fabryk w Alabamie i Georgii, zwiększenie produkcji modeli Tucson w USA oraz zmniejszenie zależności od zakładów w Meksyku.

Fabryka Hyundai w Montgomery w stanie Alabama
Początkowo inwestycje oszacowano na 21 miliardów dolarów, ale koncern szybko podniósł stawkę – do 26 miliardów dolarów.
To oznacza powstanie nawet 25 tysięcy nowych miejsc pracy.
W pakiecie znalazła się również budowa nowej huty stali, zakładu robotyki z mocami produkcyjnymi na 30 tysięcy maszyn rocznie oraz rozwój infrastruktury logistycznej.
Sojusz Hyundai – GM: wspólne platformy, nowe modele i wodór w tle
Na tym jednak nie koniec. W sierpniu Hyundai ogłosił strategiczne partnerstwo z General Motors. Firmy wspólnie opracują pięć nowych modeli samochodów – dwa pikapy, kompaktowy SUV, pojazd osobowy i elektryczny samochód dostawczy przeznaczony na rynek USA.
Produkcja ma się rozpocząć w 2028 roku, a sprzedaż do tego czasu może sięgnąć nawet 800 tysięcy aut.
Współpraca obejmuje także zakupy materiałów (w tym potencjalną dostawę stali przez Hyundai Steel), organizację transportu, wspólną logistykę i optymalizację kosztów. Rozważane jest również opracowanie nowych generacji silników – zarówno spalinowych, jak i elektrycznych – oraz rozwój technologii wodorowych i ogniw paliwowych.
Eksperci podkreślają, że to dopiero początek. Hyundai i GM zapowiadają, że ich sojusz może otworzyć drogę do kolejnych wspólnych projektów i inwestycji w USA, czyniąc z obu koncernów kluczowych graczy w wyścigu o rynek północnoamerykański.
Źródło: gazeta.pl
Foto: YouTube, istock/TennesseePhotographer/jetcityimage/
News USA
Rachunki za prąd w górę. Eksperci: winna infrastruktura i rosnący popyt

Ceny energii elektrycznej w całych Stanach Zjednoczonych wciąż rosną, a zdaniem ekspertów główną przyczyną są koszty związane z infrastrukturą oraz dynamiczny wzrost zapotrzebowania na prąd.
Starzejące się sieci kontra boom technologiczny
Stany Zjednoczone stoją przed wyzwaniem unowocześnienia przestarzałej infrastruktury energetycznej. Proces ten zbiega się w czasie z rosnącymi kosztami gazu ziemnego, który odpowiada za około 40% produkcji energii elektrycznej w kraju. To problem dodatkowo komplikowany przez globalne zakłócenia w łańcuchach dostaw i napięcia handlowe .
Według danych EIA (U.S. Energy Information Administration), ceny gazu ziemnego w pierwszym kwartale roku wzrosły gwałtownie, a prognozy wskazują, że w 2026 roku będą nawet dwukrotnie wyższe niż w 2024. Głównym czynnikiem jest rosnący popyt.
Centra danych pochłoną więcej energii niż gospodarstwa domowe
Nowe wyzwania pojawiają się wraz z rozwojem technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji. Departament Energii przewiduje, że w przyszłym roku centra danych i obiekty komercyjne po raz pierwszy zużyją więcej prądu niż gospodarstwa domowe.
Polityczne zwroty i ich wpływ na ceny
Zmiana w Białym Domu oznacza również zmianę w polityce energetycznej. Administracja Donalda Trumpa wstrzymuje inicjatywy dotyczące energii odnawialnej i likwiduje zachęty dla zielonej energii wprowadzone przez Prezydenta Bidena. Zdaniem ekspertów może to dodatkowo zwiększyć koszty energii w nadchodzących latach.
Źródło: scrippsnews
Foto: istock/Cavan Images/
News USA
Orlen i Synthos zbudują pierwszy w Polsce mały reaktor jądrowy SMR. Polska może stać się liderem w Europie

Polski koncern energetyczny Orlen podpisał umowę z firmą Synthos Green Energy (SGE), należącą do Michała Sołowowa – najbogatszego Polaka – na budowę pierwszego w kraju małego modułowego reaktora jądrowego (SMR). Projekt wykorzysta technologię amerykańskiej spółki GE Hitachi Nuclear Energy, która już uzyskała wsparcie finansowe od amerykańskich instytucji rządowych.
Jak podkreślają przedstawiciele Orlenu, dzięki tej inwestycji Polska będzie pierwszym krajem w Europie, w którym powstanie reaktor typu BWRX-300.
SMR – energia przyszłości czy wciąż eksperyment?
SMR-y (Small Modular Reactors) to modułowe reaktory jądrowe, które produkuje się w fabrykach, a następnie montuje na miejscu budowy. Zwolennicy tej technologii widzą w niej szybszą, tańszą i bardziej elastyczną alternatywę dla klasycznych elektrowni jądrowych. Wciąż jednak żaden SMR nie wszedł na świecie do komercyjnej eksploatacji.
Pierwszy reaktor powstanie we Włocławku, w centralnej Polsce.
Długa droga do porozumienia
Synthos rozpoczął przygotowania do wdrożenia technologii SMR już cztery lata temu. W 2021 roku spółka podpisała list intencyjny z GE Hitachi, zakładający budowę w Polsce co najmniej 10 reaktorów BWRX-300 do 2030 roku.
W 2023 roku Komisja Europejska zatwierdziła powstanie spółki joint venture OSGE (Orlen Synthos Green Energy), która później podpisała umowy z partnerami z USA i Kanady. Projekt uzyskał również deklarację wsparcia finansowego ze strony dwóch amerykańskich agencji rządowych – do 4 mld dolarów.
Jednak rozmowy między Orlenem a SGE trwały ponad 18 miesięcy i były pełne napięć. Spór dotyczył głównie praw do korzystania z technologii SMR. SGE ma wyłączność w kilku krajach Europy, podczas gdy OSGE dotąd mogło działać jedynie w Polsce.
Nowa umowa zakłada, że obie firmy będą miały po 50% udziałów w OSGE, a spółka uzyska pełny dostęp do technologii BWRX-300.
Kolejne kroki i ambitne plany
Na razie prace koncentrują się na raporcie środowiskowym, którego przygotowanie potrwa około dwóch lat. Tymczasem Polska wciąż nie posiada żadnej elektrowni jądrowej, choć poprzedni rząd zakładał, że do 2040 roku energia atomowa pokryje 23% krajowego zapotrzebowania na prąd.
Obecne władze również deklarują rozwój sektora jądrowego. W kwietniu państwowa spółka odpowiedzialna za budowę dużej elektrowni jądrowej podpisała umowę z amerykańskimi gigantami Westinghouse i Bechtel na projekt wart 192 mld zł (ok. 51 mld USD), o czym informowaliśmy tutaj.
Jednak w ostatnim czasie doszło też do zawirowań – Korea Hydro & Nuclear Power wycofała się z planów budowy kolejnej elektrowni, tłumacząc to brakiem wsparcia ze strony rządu, czemu resort energii zaprzecza.
Inwestycje w SMR-y pozostają jednak niezależne od projektów dużych elektrowni. Dla Orlenu to część strategii dywersyfikacji – od ropy i gazu w stronę energii jądrowej, wodorowej i odnawialnej.
Źródło: NFP
Foto: Polskie Elektrownie jądrowe, YouTube, Orlen
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
XXXVIII Piesza Polonijna Pielgrzymka Maryjna do Merrillville – RELACJA NA ŻYWO
-
News USA1 tydzień temu
Administracja Trumpa grozi odcięciem funduszy za „ideologię gender” w szkołach
-
News Chicago2 tygodnie temu
Molly Borowski z Chicago uciekała przed policją z prędkością 109 mil na godzinę
-
News USA2 tygodnie temu
Sfingował własną śmierć, by uciec do kochanki. 45-latek z Wisconsin odsiedzi 89 dni
-
News USA6 dni temu
Niepowtarzalna trasa Lecha Wałęsy – 45 lat Solidarności, 28 miast, jedno przesłanie
-
News USA2 tygodnie temu
Strzelanina w Minneapolis: Dlaczego Robin Westman otworzył/a ogień do dzieci?
-
News Chicago3 tygodnie temu
Silne burze nad Chicago. Wiatr zerwał dach budynku wielorodzinnego w Mount Prospect
-
News USA4 tygodnie temu
Ikona Solidarności i wolności – Lech Wałęsa – spotka się z publicznością w USA i Kanadzie