News Chicago
Już w sobotę zazieleni się Chicago i rzeka. Zbliża się irlandzki St. Patrick’s Day!

Chicago wkrótce zmieni kolor na wiosennie zielony, gdy obchody Dnia Świętego Patryka zawładną miastem w ten weekend. Tradycyjnie zazieleni się również rzeka. Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią, wesoła irlandzka parada powraca na ulice Chicago.
Jak zapowiadaliśmy w styczniu South Side Irish Parade odbędzie się 13 marca
12 marca w mieście odbędzie farbowanie rzeki na kolor zielony, które rozpocznie się o godzinie 12:45 p.m. aby uczcić to święto.
Choć parada została odwołana w ciągu ostatnich dwóch lat z powodu obaw związanych z pandemią koronawirusa, w 2021 r. burmistrz Chicago Lori Lightfoot zabarwiła rzekę na zielono tego ranka, który byłby tradycyjnie świętem.
Tematem parady Chicago St. Patrick’s Day 2022 będzie „Uhonorowanie pracowników Chicagoland’s Essential Workers”, ogłosili organizatorzy.
Niektóre rejsy, jak na przykład na pokładzie Navy Pier’s Seadog, pozwolą na obserwowanie, jak urzędnicy farbują rzekę na zielono z wody.
Rejs Navy Pier wystartuje o 7:45 12 marca. Będzie odtwarzana irlandzka muzyka, podczas gdy ci na łodzi będą cieszyć się miejscami w pierwszym rzędzie, gdy rzeka zmieni się w zieloną. Bilet na rejs obejmuje również dwa piwa lub butelki wody.
Historyczna parada, której tradycja rozpoczęła się w 1979 roku, przejedzie przez dzielnice Beverly i Morgan Park w Chicago 13 marca, zaczynając od południa.
Według danych z 2016 roku, ponad 32 miliony mieszkańców USA, deklaruje irlandzkie pochodzenie, w tym 13% mieszkańców Nowego Jorku i aż 20% Bostończyków. Do Chicago największe fale imigrantów z Irlandii dotarły w latach 60-tych i 80-tych XIX wieku, w czasach wielkiego głodu.
Szczegóły dotyczące organizacji imprezy będą umieszczane na stronie chicagopatricksdayparade.
Źródło: nbc
Foto: You Tube
News Chicago
Nieplanowany zjazd z trasy: Pielęgniarki ratują życie kobiecie w drodze na konferencję

To miała być zwykła podróż służbowa — pięć pielęgniarek ze szpitala Advocate Sherman w Elgin w stanie Illinois jechało na konferencję do Iowa w kwietniu. Jednak nieplanowany skrót drogą stanową Route 64, wybrany zamiast autostrady zmienił wszystko, a zwłaszcza los kobiety poszkodowanej w wypadku.
Ashley Huizar i jej koleżanki nie wiedziały, że właśnie ta trasa postawi je w samym centrum dramatycznych wydarzeń, zaledwie 20 mil od ich szpitala. Na skrzyżowaniu Route 64 i First Street, niedaleko Sycamore w powiecie DeKalb, natknęły się na poważny wypadek dwóch samochodów. Jeden pojazd leżał w rowie, drugi — z rozbitym przodem i wystrzeloną poduszką powietrzną — blokował skrzyżowanie.
Pielęgniarki natychmiast zareagowały. Zatrzymały się, wysiadły i podeszły do miejsca wypadku. Chwilę później usłyszały, że jedna z poszkodowanych może mieć zawał serca.
„Zobaczyłam kobietę, która miała poważne trudności z oddychaniem, ale drzwi jej samochodu były zamknięte” — opowiadała Huizar. „Nie miałam czym wybić szyby. To była najtrudniejsza chwila — stać obok i nie móc pomóc”.
Na szczęście przechodzień przyniósł młotek. Szybko wybili szybę, otworzyli drzwi i ostrożnie wyciągnęli kobietę z pojazdu. Huizar, która pracuje jako pielęgniarka od 8 lat, ustabilizowała jej szyję, podłożyła pod głowę swoją kurtkę i sprawdziła puls. Nie wyczuła go. Bez wahania rozpoczęła resuscytację krążeniowo-oddechową.
Po kilku chwilach puls powrócił. Gdy na miejsce dotarli ratownicy medyczni z Sycamore, kobieta była już przytomna i oddychała samodzielnie. Została zabrana do szpitala Northwestern Medicine Kishwaukee w DeKalb. Ze względu na przepisy o prywatności jej dalszy stan pozostaje nieznany.
Ashley Huizar i jej koleżanki, choć wstrząśnięte, wsiadły z powrotem do samochodu i ruszyły dalej — jakby nic się nie stało. Przez następne dwie godziny w drodze do Iowa opowiadały sobie, co właśnie przeżyły.
Na drugi dzień Huizar miała wystąpić z prezentacją na konferencji. Była zestresowana, ale jej koleżanki szybko przywróciły jej perspektywę. „Powiedziały: ‘Ashley, uratowałaś komuś życie. Jesteś bohaterką. Poradzisz sobie’” — opowiadała Huizar. A w drodze powrotnej — na szczęście — nie było już żadnych niespodzianek.
Źródło: dailyherald
Foto: Advocate Sherman
News Chicago
Dom z dzieciństwa papieża Leona XIV w Dolton może stać się miejscem pamięci

W chwili, gdy świat dowiedział się, że nowym papieżem został Robert Prevost, urodzony i wychowany w południowych przedmieściach Chicago, wszystko się zmieniło — również dla właściciela niepozornego ceglanego domu przy East 141st Place w Dolton. Do czwartku budynek był dostępny na rynku za 219 000 dolarów. Tego dnia zniknął z listy – dom dzieciństwa przyszłego papieża stał się nagle symbolem historii.
Według Steve’a Budzika, agenta nieruchomości i przyjaciela właściciela nieruchomości, dom nie zostanie sprzedany ani wynajęty.
Z rynku na mapę dziedzictwa
Dom, kupiony przez rodziców papieża w 1949 roku za 42 dolary miesięcznej hipoteki, mieścił oddaną katolicką rodzinę: nauczyciela Louisa, bibliotekarkę Mildred oraz trzech synów – Louisa, Johna i Roberta. Wszyscy byli aktywni w życiu kościelnym – jako muzycy, lektorzy, ministranci i wolontariusze.
Dziś ta historia ma szansę powrócić — w postaci muzeum lub domu pamięci. Niewielka nieruchomość może zostać odtworzona tak, by wyglądała w czasach dzieciństwa papież. „Te domy były małe, ale pełne życia. Duże rodziny, skromne warunki – to była norma” mówi Budzik.
Remont za 80 000 dolarów wykluczony
Obecny właściciel, inwestor z Chicago, kupił dom rok temu z zamiarem modernizacji. W pełni odnowiona piwnica, pięć sypialni, trzy łazienki i kosmetyczne poprawki miały pomóc w sprzedaży lub wynajmie nieruchomości. Teraz plany się zmieniły.
Teraz właściciel myśli o powrocie do przeszłości. Chce porozmawiać z rodziną papieża – zwłaszcza z jego bratem Johnem – by dowiedzieć się, jak dom wyglądał dawniej.
Dolton: z przedmieścia do historii
Nowo wybrany Burmistrz Dolton, Jason House, już zapowiedział, że będzie zabiegać o uznanie domu za zabytek historyczny. „To dla nas ogromny zaszczyt. Chcemy uhonorować każdą rolę, jaką nasze miasto odegrało w życiu Leona XIV” – podkreśla.

Dawny dom rodziny Prevost w Dolton wystawiony na sprzedaż zanim Robert Prevost został papieżem
Rozważa się nawet zmianę nazwy ulicy, przy której stoi dom, by uczcić papieża pochodzącego z Dolton – pierwszego Amerykanina na tronie Piotrowym.
Symbol dla miasta i wiernych
“Kto by pomyślał, że papież urodził się i dorastał w Dolton? Jesteśmy zaskoczeni, ale przede wszystkim dumni” – mówi Steve Budzik. – „To dla nas wielki moment i chcemy zrobić wszystko, by oddać mu należny hołd”.
Los domu nie jest jeszcze przesądzony, ale jedno jest pewne: nie jest to już zwykła nieruchomość. To fragment historii — papieskiej, chicagowskiej i amerykańskiej.
Źródło: WBEZ
Foto: Google maps
News Chicago
74-latek z Wood Dale oddał krew 600 razy: „To, co robię, ratuje życie”

Dla wielu osób oddanie krwi to jednorazowy gest. Dla Mike’a Neumayera z Wood Dale to misja życia. W wieku 74 lat ma już na swoim koncie 600 donacji krwi i płytek krwi, ratując zdrowie i życie setek nieznajomych. Z tej okazji personel Vitalant Villa Park Donation Center przygotował dla niego niespodziankę: balony, tort i burzę oklasków.
Sam Mike — skromny jak zawsze — przyjął to z typową dla siebie powściągliwością.
„Po prostu uważam, że tak trzeba” – mówi. – „Jeśli ludzie nie będą oddawać krwi, inni umrą. Krew nie powstaje w laboratoriach. Można ją otrzymać tylko od drugiego człowieka.”
Zwykły człowiek, niezwykłe oddanie
Mike Neumayer zaczął oddawać krew w latach 70-tych, nie przestając aż do dziś. Poświęcenie to przekształciło się z altruistycznego gestu w głęboko osobistą misję, gdy jego żonie zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową. Leczenie wymagało licznych transfuzji — właśnie takich, jakich on przez lata sam udzielał.
Dziś jego żona jest wolna od raka od siedmiu lat.
Nie zwalnia tempa
Z biegiem lat regularne donacje wpłynęły na jego ciało — nie może już używać lewej ręki do oddawania krwi. Ale prawa wciąż działa — i Mike nadal korzysta z niej z pełnym zaangażowaniem. Co więcej, część jego wcześniejszych donacji z czasów, gdy mieszkał w Milwaukee, nie została nawet doliczona do obecnego wyniku.
A co dalej? „Nie mam zamiaru przestawać” – mówi z uśmiechem.
Vitalant to jedna z największych organizacji non-profit w USA zajmujących się krwiodawstwem i terapią biologiczną. Zapewnia szpitalom w całym kraju bezpieczne dostawy krwi, zaawansowane usługi laboratoryjne oraz światowej klasy badania z zakresu medycyny transfuzyjnej. Więcej informacji znajdziesz na stronie vitalant.org.
Źródło: dailyherald
Foto: vitalant
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
Nie żyje Anna Zalińska, wieloletnia członkini i działaczka ZPPA. Miała 68 lat
-
News Chicago2 tygodnie temu
Wypadek w Chatham IL, w którym zginęły 4 dziewczynki, spowodowała kobieta, pracująca wcześniej dla ISP
-
Prawo imigracyjne3 tygodnie temu
Czy legalny status imigrantów zostanie odwołany? Zmiany w prawie wyjaśnia mec. Magdalena Grobelski
-
Prawo imigracyjne2 tygodnie temu
Kogo dotyczy obowiązkowa rejestracja w Urzędzie Imigracyjnym? Czy powinniśmy ją robić?
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW2 tygodnie temu
Refluks czy choroba refluksowa? Dr n. med. Marzena Konopko radzi jak dbać o przełyk
-
News Chicago3 tygodnie temu
Sprawca masakry w Highland Park dostał to na co zasłużył: Nigdy nie wyjdzie na wolność
-
News USA4 tygodnie temu
Senator Eric Schmitt chce ustanowić Poniedziałek Wielkanocny świętem federalnym
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
Parada Dnia Konstytucji 3-Maja 2025 zbliża się wielkimi krokami. Chicago będzie biało-czerwone!