News USA
Do rządu Trumpa dołączają kolejni milionerzy. Czy to będzie najmniej skorumpowany rząd w historii USA?

Jeszcze nigdy w historii Stanów Zjednoczonych w gabinecie prezydenta nie było tylu bogaczy co w tworzącym się rządzie Donalda Trumpa. Prezydent – elekt na sekretarza skarbu desygnował inwestora Wilbura Rossa – szacowanego przez Forbesa na 232 miejscu wśród najbogatszych Amerykanów z majątkiem 2,5 mld dolarów.
Relacja Sławka Sobczaka
Mieszkający w Wilmette Todd Ricketts, zastępca sekretarza ds. handlu to członek 66. najbogatszej rodziny w USA. Ministrem oświaty została Betsy DeVos, członkini 88. najbogatszego rodu w Ameryce. Mianowany na sekretarza ds.energii Harold Hamm to z kolei magnat naftowo-gazowy o majątku dochodzącym do $15 mld. Samego Trumpa magazyn Forbes wycenia obecnie na $3,7 mld co daje mu na liście krezusów amerykańskich miejsce 156.
W rządzie zapowiadanym przez Trumpa czyszczeniem waszyngtońskiego bagna zajmą się także: sekretarz handlu Steve Mnuchin ($40 mln), odpowiedzialny za zdrowie i opiekę społeczną Tom Price ($13,6 mln), minister transportu Elaine Chao ($22 mln). Michaela T. McCaula, kandydata na szefa Homeland Security wyceniają na $117 mln. Mitt Romney, przyszły być może sekretarz stanu posiada ćwierćmiliardowy majątek.
Sławomir Sobczak
redakcja@radiodeon.com
Foto: CNS photo/Mike Segar, Reuters
News USA
Stellantis zainwestuje 13 mld USD w amerykańską produkcję – największy projekt w historii firmy

Koncern Stellantis, właściciel marek takich jak Chrysler, Jeep i Ram, ogłosił we wtorek rekordową inwestycję o wartości 13 miliardów dolarów w rozwój swojego amerykańskiego sektora produkcyjnego w ciągu najbliższych czterech lat. To największy pojedynczy projekt kapitałowy w historii firmy, który będzie miał także wpływ na Illinois.
Środki mają wesprzeć wprowadzenie pięciu nowych modeli w kluczowych segmentach rynku, uruchomienie produkcji całkowicie nowego silnika czterocylindrowego oraz stworzenie ponad 5000 miejsc pracy w zakładach w Illinois, Ohio, Michigan i Indianie.
Firma poinformowała, że inwestycja zwiększy jej roczną produkcję pojazdów w USA o około 50% w stosunku do obecnego poziomu. W planach jest także modernizacja 19 istniejących modeli i ich jednostek napędowych do 2029 roku.
Inwestycja w obliczu ceł i presji gospodarczej
Decyzja o zwiększeniu produkcji w USA ma związek z wprowadzonymi przez Prezydenta Donalda Trumpa nowymi cłami mającymi na celu powrót miejsc pracy do kraju, zwłaszcza w sektorze motoryzacyjnym. Stellantis szacuje, że obciążenia celne mogą kosztować firmę nawet 1,7 miliarda dolarów w 2025 roku.
W ubiegłym roku ponad 40% z 1,2 miliona sprzedanych w USA pojazdów koncernu pochodziło z importu – głównie z Meksyku i Kanady – gdzie obowiązują 25-procentowe cła.
Nowe fabryki, nowe modele, nowe miejsca pracy
Największą część środków – ponad 600 milionów dolarów – Stellantis przeznaczy na ponowne otwarcie zakładu montażowego w Belvidere (Illinois), który wznowi produkcję modeli Jeep Cherokee i Jeep Compass. Start produkcji planowany jest na 2027 rok, a projekt ma stworzyć około 3300 miejsc pracy.

Zamknięta fabryka Stellantis w Belvidere, Illinois
Kolejne 400 milionów dolarów trafi do zakładów w Toledo (Ohio), gdzie powstanie zupełnie nowy średniej wielkości pickup. Będzie on produkowany obok modeli Jeep Wrangler i Jeep Gladiator, a uruchomienie linii ma wygenerować blisko 900 nowych etatów. Premiera rynkowa pojazdu zapowiedziana jest na 2028 rok.
W Michigan koncern zainwestuje około 100 milionów dolarów w modernizację zakładu Warren Truck Assembly Plant, aby rozpocząć produkcję nowego SUV-a z silnikiem spalinowym oraz elektrycznego pojazdu o wydłużonym zasięgu. To przedsięwzięcie przyniesie kolejne 900 miejsc pracy.
Z kolei w Indianie Stellantis zainwestuje ponad 100 milionów dolarów w rozbudowę zakładów w Kokomo, gdzie od 2026 roku ruszy produkcja nowego czterocylindrowego silnika GMET4 EVO. W ramach tego projektu powstanie ponad 100 nowych stanowisk pracy.

Fabryka Stellantis w Kokomo, Indiana
Ameryka kluczowym centrum działalności Stellantis
Obecnie Stellantis posiada w USA 34 zakłady produkcyjne, centra dystrybucyjne oraz ośrodki badawczo-rozwojowe w 14 stanach. Firma zatrudnia ponad 48 tysięcy pracowników, współpracuje z 2300 dostawcami i dysponuje siecią 2600 dealerów w całym kraju.
Nowe inwestycje są dowodem długoterminowego zaangażowania firmy w amerykańską gospodarkę i mają na celu umocnienie jej pozycji na największym rynku motoryzacyjnym świata.
Źródło: foxbusiness
Foto: Stellantis Media, istock/jetcityimage/
News USA
Tradycyjne małżeństwo, nowa rodzina – zmieniające się poglądy chrześcijan

Nowe badanie przeprowadzone wśród dorosłych uczęszczających regularnie na nabożeństwa chrześcijańskie w Stanach Zjednoczonych ujawnia istotną różnicę między tym, jak wierni postrzegają małżeństwo, a tym, jak definiują rodzinę. Jego wnioski przedstawia Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.
Według raportu Family Research Council i Centrum Badań Kulturowych na Uniwersytecie Chrześcijańskim Arizony, 68% respondentów uznało, że małżeństwo to związek jednego mężczyzny i jednej kobiety. Jednak tylko 46% zdefiniowało rodzinę jako relację męża, żony, ich dzieci i krewnych.
Badanie, zatytułowane „Problemy społeczne i światopogląd”, zostało przeprowadzone w lipcu 2025 roku wśród 1003 dorosłych uczęszczających do kościoła co najmniej raz w miesiącu. Stanowi ono kontynuację podobnego projektu z 2023 roku i analizuje postawy wiernych wobec kwestii społecznych i moralnych.
Zmieniające się rozumienie rodziny
Ponad 22% uczestników badania stwierdziło, że definicja rodziny ewoluuje w czasie i różni się między kulturami. Dla jednej piątej badanych „rodzina” oznacza po prostu grupę osób, które troszczą się o siebie nawzajem. Kolejne 6% utożsamia rodzinę z ludźmi mieszkającymi razem, a taka sama liczba przyznała, że nie potrafi jej zdefiniować.
Struktura wyznaniowa badanych była zróżnicowana: 39% stanowili katolicy, 20% protestanci głównych nurtów, 18% ewangelicy, 9% chrześcijanie niezależni lub bezwyznaniowi, a 4% zielonoświątkowcy.
Wartości rodzinne i społeczne
Aż 70% badanych uznało, że społeczeństwo powinno wspierać rodziny, w których ojciec, matka i dzieci mieszkają razem. Podobny odsetek – 68% – poparł tradycyjną definicję małżeństwa.
Respondenci wykazali również duże poparcie dla nauczania i formacji w obszarach dotyczących wolności religijnej (88%), odpowiedzialności społecznej i politycznej (76%) oraz wartości życia i aborcji (60%).
Postawy wobec aborcji i eutanazji
Największe zainteresowanie zwiększeniem nauczania pro-life wyrazili wierni kościołów ewangelicznych i zielonoświątkowych (po 31%), a najmniejsze – członkowie wspólnot niezależnych i bezwyznaniowych (19%). Wśród katolików odsetek popierających większą liczbę kazań o aborcji spadł z 41% w 2023 roku do 29% w 2025 roku.
W kwestii eutanazji zdania były bardziej podzielone: jedynie 43% uznało ją za moralnie złą, 23% nie zgodziło się z tym stwierdzeniem, a 35% nie miało jednoznacznej opinii.
Silne poparcie dla wolności religijnej
Pomimo różnic w poglądach, wśród wiernych panowała zgoda co do fundamentalnych zasad wiary i godności człowieka. Ponad 80% uczestników badania uznało, że:
- ludzie powinni móc praktykować swoje przekonania religijne bez obawy przed represjami ze strony państwa,
- każda osoba została stworzona na podobieństwo Boga,
- a każda istota ludzka ma niezaprzeczalną wartość i godność.
Kontekst
Raport wskazuje, że amerykańskie wspólnoty chrześcijańskie stoją dziś wobec wyzwań związanych z definicją rodziny, etyką życia i wolnością religijną, ale jednocześnie deklarują gotowość do głębszej formacji duchowej w tych obszarach.
Jak podsumowali autorzy badania, „większość wiernych pragnie, by kościół pomógł im zrozumieć i stosować zasady wiary w szybko zmieniającym się świecie”.
Źródło: cna
Foto: istock/Wavebreakmedia/eyecrave productions/
News USA
Na Alasce trwa wielka operacja ewakuacyjna po przejściu tajfunu Halong

W środę władze Alaski rozpoczęły jedną z największych operacji transportu lotniczego w historii stanu. Celem jest ewakuacja setek mieszkańców nadmorskich wiosek, zniszczonych przez potężny sztorm wywołany przez tajfun Halong, który uderzył w region w miniony weekend.
Burza przyniosła rekordowy poziom wód, szczególnie w nisko położonych miejscowościach Kipnuk i Kwigillingok nad Morzem Beringa. Woda sięgnęła ponad 6 stóp powyżej normalnej linii przypływu, zmywając dziesiątki domów – część z mieszkańcami w środku.
Zginęła co najmniej jedna osoba, a dwie uznaje się za zaginione.
Chaos i dramat na wybrzeżu
W ciągu kilkunastu godzin powstały prowizoryczne schronienia, które szybko wypełniły się ludźmi. Liczba ewakuowanych przekroczyła 1500 osób, co stanowi ogromne wyzwanie w słabo zaludnionym regionie, do którego można dotrzeć jedynie samolotem lub łodzią.
„Naszym priorytetem jest zapewnienie ludziom bezpieczeństwa, ciepła i opieki, podczas gdy współpracujemy z partnerami w celu przywrócenia podstawowych usług” – powiedział Mark Roberts, dowódca ds. interwencji w stanowej agencji zarządzania kryzysowego.
W środę około 300 osób przewieziono do Anchorage, ponad 500 mil na wschód od zniszczonych wiosek. Tam ewakuowani trafili do Alaska Airlines Center, dużego kompleksu sportowo-widowiskowego, który tymczasowo przekształcono w schronisko.
Schronienia w Bethel, regionalnym centrum południowo-zachodniej Alaski, zostały już całkowicie zapełnione. Władze szukają dodatkowych miejsc noclegowych, w tym hoteli i akademików.
Zniszczenia i obawy przed zimą
Wielu mieszkańców nie będzie mogło wrócić do swoich domów przez długie miesiące – niektóre budynki są doszczętnie zniszczone, inne nie będą bezpieczne nawet po naprawach. Prognozy pogody nie dają nadziei: w regionie spodziewane są opady śniegu i deszczu, a temperatury wkrótce spadną poniżej zera.
W Kwigillingok, gdzie we wtorek schroniło się około 350 osób, udało się przywrócić podstawowe funkcje budynku szkolnego, w tym toalety. „Zniszczenia w wielu domach są poważne, dlatego władze lokalne instruują mieszkańców, by nie wracali do swoich posesji” – poinformowało stanowe biuro zarządzania kryzysowego.
Niepewna przyszłość
Choć władze stanowe i federalne współpracują nad ewakuacją i przywróceniem podstawowych usług, skala zniszczeń oraz izolacja regionu sprawiają, że pełne odbudowanie społeczności może potrwać miesiące, jeśli nie lata.
Dla mieszkańców Kipnuk, Kwigillingok i okolic ta katastrofa to nie tylko walka o przetrwanie zimy, ale też przypomnienie, jak dotkliwie zmiany klimatu uderzają w najbardziej odizolowane społeczności Ameryki.
Źródło: AP
Foto: YouTube, Charles Post
-
News Chicago2 tygodnie temu
Biały Dom wstrzymuje miliardy dolarów na infrastrukturę w Chicago
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW3 tygodnie temu
Monia z Chicago znów na ekranie TVN Style. Jej motto: „Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie”
-
News Chicago4 tygodnie temu
Uczcijmy pamięć Charliego Kirka w Chicago – wydarzenie w Lemont
-
News Chicago2 tygodnie temu
Nocny nalot służb imigracyjnych na apartamentowiec w Chicago
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uzbrojeni agenci federalni na ulicach Chicago: Rosną napięcia wokół działań ICE
-
News Chicago1 tydzień temu
Gwardia Narodowa rozmieszczona w rejonie Chicago: 500 żołnierzy na ulicach
-
News Chicago2 tygodnie temu
Strzały w Brighton Park: Agenci federalni postrzelili kobietę, społeczność żąda odpowiedzi
-
News Chicago2 tygodnie temu
Trump wysyła Gwardię Narodową do Chicago mimo sprzeciwu gubernatora