Połącz się z nami

Ciekawostki

Przed startem piorun uderzył w samolot. To Boeing 737 w barwach linii lotniczych Delta. ZOBACZ FILM

Opublikowano

dnia

Do spektakularnego zjawiska doszło na płycie lotniska w Atlancie. Błyskawica trzasnęła w samolot Delty. We wtorek 18 sierpnia pilot wraz z załogą i pasażerami czekał na pozwolenie na start. Nad miastem szalała burza. Tego samego dnia, ale przed miesiącem inny piorun walnął w samolot lecący z Los Angeles do Waszyngotnu.

Ze względu na trudne warunki atmosferyczne na jednym z największych lotnisk w Stanach Zjednoczonych zrobiła się długa kolejka do startu. Jeden z pasażerów nagrywał przechodzącą burzę nad lotniskiem i przez przypadek telefonem komórkowym zarejestrował uderzenie błyskawicy w oczekujący na start samolot Delty. Samolot nie został uszkodzony. Nikomu nic się nie stało.

Na serwerze youtube film z tego zdarzenia Jacka Perkinsa zobaczyło już ponad 330 tysięcy osób. Do autora o zgodę na emisję w ogólnokrajowych stacjach telewizyjnych zwróciło się kilku producentów w tym chińska telewizja. Popularność nagrania wciąż rośnie.

Zobacz FILM Jacka Perkinsa
[youtube id=”HZVX921Z0wc” width=”620″ height=”360″]

To już kolejny taki przypadek w tym sezonie. Dokładnie przed miesiącem 18 lipca piorun uderzył w samolot lini lotniczych „Alaska”, lecący z Los Angeles do stolicy Waszyngtonu. Na pokładzie było 159 osób. Pilot maszyny podjął wówczas decyzje o zawróceniu na lotnisko w Los Angeles. Lądowanie odbyło się w trybie awaryjnym. Nad stanem Kalifornia przechodził wówczas huragan „Dolores”.

Awaryjne lądowanie

Alaska Airlines numer lotu 6 opuścił główny port lotniczy w los Angeles (LAX) o godzinie 12:40 czasu miejscowego w sobotę 18 lipca. Samolot obrał kurs na lotnisko imienia prezydenta Reagana w stolicy Stanów zjednoczonych w Waszyngtonie. „Pół godziny po starcie pilot maszyny poinformował wierzę kontroli lotów, że został trafiony przez piorun.” – poinformowała rzecznik linii Lotniczych Alaska Bobbie Egan.

Na pokładzie samolotu Boeing 737 było 159 pasażerów, siedmiu członków załogi. Samolot miał paliwa na przynajmniej siedem godzin lotu. Samolot wylądował awaryjnie w Los Angeles o godzinie 13.35. „Pomimo, że wszystkie systemy działały poprawnie pilot podjął decyzje o powrocie na lotnisko w Kalifornii.” – dodała.

„Technicy musieli przeprowadzić kontrolę i szybką konserwację i oczywiście musieli zdecydować czy samolot jest sprawny w 100% i może odbyć kurs do Waszyngtonu.” – powiedziała Bobbie Egan. „Kapitan zawsze ma prawo zdecydowania, czy chce lecieć dalej czy jednak chce zawrócić. Nawet jeśli samolot nie został uszkodzony, to była to jego bardzo odpowiedzialna decyzja.” – powiedziała.

Czy pownniśmy się bać?

Czy w tym sezonie burzowym powinniśmy się obawiać latania samolotami? Czy wyładowania atmosferyczne są dla samolotów groźne? Eksperci ds. lotnictwa przypominają, że każdy samolot podobnie zresztą jak samochód jest tak zwaną klatką Faradaya. To nic innego jak metalowy ekran, który ma chronić człowieka przed polem elektrostatycznym, które powstaje w momencie wyładowania i uderzenia pioruna. Taka klatka jest miejscem najbezpieczniejszym podczas każdej burzy. Pomysłodawcą i zarazem konstruktorem tego wynalazku jest angielski fizyk Michael Faraday. W 1836 roku pokazał, że jego wynalazek może być skutecznym zabezpieczeniem przed błyskawicami.

Piorun strącił samolot do oceanu

W życiu była jednak różnie. W 2009 roku piorun trafił w samolot Air France, który leciał do Paryża z Ameryki Południowej. Uderzenie spowodowało zwarcie instalacji elektrycznej. Samolot spadł do Oceanu Atlantyckiego. Zginęło 228 osób.

Sławomir Budzik
sbudzik@radiodeon.com

źródło: ABC7, LA Times
foto: youtube/vidgeo, Jack Perkins

Ciekawostki

Ojciec Francis Browne: Jezuita, fotograf i ostatni świadek Titanica przed zatonięciem

Opublikowano

dnia

Autor:

Ponad sto lat po tragicznej katastrofie Titanica, ten legendarny statek wciąż fascynuje ludzi na całym świecie. Jego historia była wielokrotnie badana i opisywana, ale niewielu zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie ostatnie zdjęcia Titanica na powierzchni zostały wykonane przez irlandzkiego Jezuitę, Ojca Francisa Browne’a. O kapłanie, który był utalentowanym fotografem i pozostawił po sobie niezwykłe archiwum, mówi Ojciec Paweł Kosiński SJ.

Francis Browne urodził się w Irlandii w 1880 roku. Po śmierci rodziców jego wychowaniem zajął się wuj, biskup Robert Browne, który podarował mu pierwszy aparat fotograficzny. Ten gest zapoczątkował fascynację młodego Francisa fotografią, która towarzyszyła mu przez całe życie.

Browne wstąpił do jezuitów i rozpoczął studia w Milltown Institute of Theology and Philosophy. Święcenia kapłańskie przyjął w 1915 roku, ale już wcześniej, jako młody kleryk, wyróżniał się talentem fotograficznym.

Jego aparat uchwycił nie tylko codzienne życie w Irlandii, ale także tragiczne wydarzenia I Wojny Światowej, podczas której pełnił funkcję kapelana. Za swoją służbę został odznaczony Krzyżem Wojskowym.

Podróż życia na pokładzie Titanica

W kwietniu 1912 roku ojciec Browne znalazł się na pokładzie Titanica dzięki hojności swojego wuja. Biskup ufundował mu „podróż życia” – dwudniowy rejs z Southampton w Anglii do Queenstown (obecnie Cobh) w Irlandii.

Ojciec Francis Browne

W trakcie tego krótkiego odcinka jezuita wykorzystał każdą chwilę, by dokumentować życie na pokładzie. Jego zdjęcia przedstawiają pasażerów z różnych klas, członków załogi, a także unikalne wnętrza statku, takie jak jadalnie czy salony.

Podczas rejsu ojciec Francis Browne zaprzyjaźnił się z bogatą amerykańską parą, która zaproponowała mu przedłużenie podróży do Nowego Jorku na ich koszt. Jezuita wysłał telegram do swoich przełożonych z prośbą o pozwolenie na kontynuację rejsu.

Odpowiedź była jednoznaczna: „ZEJDŹ Z TEGO STATKU”. Posłuszny swoim przełożonym, ojciec Browne opuścił Titanica w Queenstown, unikając w ten sposób losu 1500 osób, które zginęły kilka dni później w lodowatych wodach Atlantyku.

Ostatnie zdjęcia Titanica

W Queenstown ojciec Browne uchwycił moment, gdy Titanic odpływał w kierunku swojej tragicznej przyszłości. Jego fotografie są prawdopodobnie ostatnimi znanymi zdjęciami statku na powierzchni. Ujęcia te mają niezwykłą wartość historyczną, ponieważ dokumentują zarówno statek, jak i pasażerów, którzy wkrótce zginęli.

Ojciec Browne sfotografował także kapitana Edwarda Smitha i załogę, z których większość nie przetrwała katastrofy. Zdjęcia ojca Browne’a przedstawiają także codzienne życie na statku, pełne nadziei i ekscytacji, co czyni je tym bardziej poruszającymi w kontekście późniejszych wydarzeń.

Po tragedii Titanica ojciec Browne kontynuował swoją pasję fotograficzną, dokumentując życie w Irlandii, konflikty zbrojne i codzienność swoich czasów. Jego archiwum obejmuje niemal 42 000 zdjęć, które uznawane są za niezwykłe dzieło fotograficzne.

Ojciec E.E. O’Donnell, jezuita i autor książki „Father Browne’s Titanic Album: A Passenger’s Photographs and Personal Memoir”, nazwał go „jednym z największych fotografów wszech czasów”. Zdjęcia Browne’a wyróżniają się zarówno wartością dokumentalną, jak i artystyczną.

Refleksje po katastrofie

Ojciec Francis Browne nigdy nie zapomniał o pasażerach Titanica. Po katastrofie napisał, jak Irlandczycy modlili się za zmarłych w wielkiej katedrze, wspominając „tych, którzy z całą radością i ufnością wyruszyli w swoją ostatnią podróż”. Słowa te oddają głęboki smutek i współczucie, które towarzyszyły mu przez całe życie.

Po śmierci ojca Browne’a w 1960 roku jego zdjęcia zostały odnalezione i docenione na nowo. Jego archiwum nie tylko dokumentuje historię Titanica, ale również stanowi świadectwo życia człowieka pełnego pasji, odwagi i wiary.

Źródło: cna
Foto: Michael Garahy, Francis Brown/The Father Browne Collection
Czytaj dalej

News USA

„Brain rot” słowem mijającego roku według Oxford Dictionaries

Opublikowano

dnia

Autor:

To, co wielu z nas odczuwało, zostało teraz oficjalnie uznane: „brain rot” zostało wybrana słowem roku 2024 przez Oxford University Press. Wyrażenie to zyskało szczególną popularność w mijającym roku, odzwierciedlając nasze rosnące zmagania z nadmiarem treści wirtualnych i ich wpływem na naszą psychikę.

Co oznacza „brain rot”?

Według definicji słowników Oxford, „zgnilizna mózgu” oznacza „rzekome pogorszenie stanu psychicznego lub intelektualnego osoby, zwłaszcza jako wynik nadmiernej konsumpcji materiałów (szczególnie treści online) uważanych za trywialne lub mało wymagające”.

W 2024 roku częstotliwość użycia tego terminu wzrosła o imponujące 230% w porównaniu z rokiem poprzednim, co odzwierciedla naszą zbiorową świadomość wyzwań związanych z technologią i cyfrowym stylem życia.

Wyrażenie to zostało wybrane dzięki połączeniu głosowania publicznego oraz analizy językowej przeprowadzonej przez ekspertów leksykografii.

„Brain rot” pokonał innych finalistów, takich jak:

  • Demure
  • Slop
  • Dynamic pricing
  • Romantasy
  • Lore

Casper Grathwohl, prezes Oxford Languages, podkreślił, że wybór odzwierciedla „kulturową dyskusję o relacji między człowiekiem a technologią”. „To właściwy kolejny rozdział w rozmowach o tym, jak wirtualne życie wpływa na nasze umysły i wolny czas. Nic dziwnego, że wyrażenie zdobyło tak duże poparcie” — podsumował.

Choć termin wydaje się współczesny, jego pierwsze odnotowane użycie pochodzi z 1854 roku, kiedy to pojawił się w dziele „Walden” Henry’ego Davida Thoreau. Ówcześnie odnosił się do zupełnie innych zjawisk, związanych z naturą i duchowością, co nadaje mu ciekawy historyczny kontekst.

Ubiegłoroczne słowo Oxford Dictionaries, „rizz”, o którym pisaliśmy tutaj, nawiązywało do charyzmy i zdolności uwodzenia, co odzwierciedlało lżejsze, bardziej towarzyskie trendy. Tymczasem słowem roku 2024 według Collins Dictionary zostało „brat”, inspirowane tytułem popularnego albumu i symbolizujące ideał beztroskiego, letniego życia.

Słowem roku 2024 na Dictionary.com uznane zostało „demure”, o czym informowaliśmy 26 listopada.

 

Źródło: AP
Foto: wikipedia, istock/opolja/
Czytaj dalej

News USA

Banan za miliony: Justin Sun zjadł dzieło sztuki Maurizia Cattelana

Opublikowano

dnia

Autor:

Chiński przedsiębiorca kryptowalutowy Justin Sun zaskoczył świat sztuki, kiedy w zeszłym tygodniu kupił za 6,2 miliona dolarów słynne dzieło Comedian autorstwa Maurizia Cattelana, składające się z banana przyklejonego taśmą klejącą do ściany. W piątek Sun poszedł o krok dalej – publicznie zjadł banana, który był częścią tej kontrowersyjnej instalacji, a całą akcję udokumentował w mediach społecznościowych.

Na platformie X Justin Sun opublikował film, na którym spożywa banana, komentując:

„Wielu znajomych pytało mnie o smak banana. Szczerze mówiąc, jak na banana z taką historią, smak jest naturalnie inny niż zwykłego. Potrafiłem wyczuć nutę tego, jak smakowały banany Big Mike sprzed 100 lat.”

Banany Gros Michel, zwane „Big Mike”, były niegdyś dominującą odmianą na świecie, jednak w latach 50-tych praktycznie wyginęły z powodu choroby.

Po tym niezwykłym geście Justin Sun zapowiedział zakup 100 000 bananów, które planuje rozdać za darmo dzięki współpracy z Shah Alamem, 74-letnim sprzedawcą owoców z Bronksu. Alam, który zwykle sprzedaje banany za 25 centów, stał się kluczowym elementem filantropijnego projektu Suna.

Jednak pomysł nie jest wolny od wyzwań logistycznych. Alam w rozmowie z The New York Times zauważył, że przy hurtowym zakupie zysk wyniósłby jedynie około 6000 dolarów, a on sam jest jedynie pracownikiem stoiska, zarabiającym 12 dolarów za godzinę.

Jego sytuacja życiowa – wspólne mieszkanie w piwnicy na Bronksie – również pokazuje, jak daleko dzieli świat wielomilionowych dzieł sztuki od codzienności pracownika fizycznego.

Justin Sun i jego ekstrawaganckie inwestycje

To nie pierwszy raz, kiedy Justin Sun zwraca na siebie uwagę nietuzinkowymi wydatkami:

  • W 2019 roku wylicytował lunch z Warrenem Buffettem za 4,8 miliona dolarów, co miało promować kryptowaluty.
  • W 2021 roku zainwestował 28 milionów dolarów, by znaleźć się wśród pierwszych pasażerów kosmicznego statku New Shepard firmy Blue Origin. Lot został jednak odwołany.

Sztuka, marketing czy performance?

Zjedzenie banana z dzieła Comedian to kolejny krok w redefiniowaniu granic sztuki współczesnej. Dla niektórych to jawne lekceważenie wartości artystycznej, dla innych – świadoma prowokacja podkreślająca ulotność i performatywność sztuki.

Justin Sun, choć często krytykowany za swoje kontrowersyjne działania, ponownie udowodnił, że potrafi umiejętnie łączyć świat finansów, sztuki i mediów, przyciągając uwagę globalnej opinii publicznej.

 

Źródło: npr
Foto: YouTube
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

sierpień 2015
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu