Zdrowie
“Jeśli się otworzę, łatwo będzie mnie zranić”. Dlaczego nie potrafimy zaufać drugiemu człowiekowi

Ludzie rzadko się otwierają, mimo że nie czują się z tym dobrze. Zastanówmy się, co takiego stoi na przeszkodzie w zaufaniu. Dlaczego nie potrafimy zaufać, co przez to tracimy, a co zyskujemy?
“Jeśli się otworzę, łatwo będzie mnie zranić”. Trudno się zatem dziwić, że wielu z nas na samą myśl o tym woli wycofać się i ukryć za “grubym murem”. Bo tylko tam czują się bezpieczni. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że izolacja oznacza również doświadczenie samotności. W takim stanie nie przyjmuje się już niczego z zewnątrz, również niczego pozytywnego! Boleśnie odczuwa się wtedy brak jakichkolwiek przyjemności. Zaczynają się narzekania na “zły świat”, który nie oferuje niczego przyjemnego. A stąd już tylko jeden krok do depresji. To prawdziwa ślepa uliczka. Często spotykam się ze stwierdzeniem: “Bardzo chciałbym/chciałabym przeżyć coś pięknego, ale nie chcę lub też nie potrafię się otworzyć, bo łatwo byłoby mnie wtedy zranić!” Przypomina mi to zdanie: “Umyj mnie, ale mnie nie zmocz!”
Bez otwarcia na ludzi nie możecie otrzymać niczego, dotyczy to również zaufania
Ludzie rzadko się otwierają, mimo że nie czują się z tym dobrze. Jest to jednak uczucie, z którym są już przynajmniej zaznajomieni, stąd też dość łatwo przychodzi im przypisać potem całą winę za nie swemu otoczeniu. Bo przecież – gdyby mogli być pewni, że inni ludzie ich nie zranią, mogliby się otworzyć! A ponieważ nie są w stanie nic na to poradzić, umacniają się tylko w swym przekonaniu i wysuwają zarzuty wobec innych. Z pewnością nie jest to droga, która pomoże osiągnąć komuś radość życia. Chodzi więc o strach przed tym, by nie być zranionym, gdy otworzymy się pełni zaufania. Muszę omówić tu teraz zagadnienie, które stanowi dla mnie podstawę stosunków międzyludzkich: zależność własnych odczuć od zachowania innych ludzi. Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej.
Posłużę się moimi doświadczeniami, zebranymi w klinice psychosomatycznej podczas terapii grupowej pacjentów, poświęconej tematowi “zaufanie”. Wtedy też dała się zauważyć szczególna trudność tej sytuacji – z jednej strony wszyscy mocno życzyli sobie, aby ich problemy znalazły zrozumienie u innych ludzi. Z drugiej strony istniały obawy, że relacjonowanie swych osobistych problemów i związane z tym “otwarcie się” wobec innych zwiększy prawdopodobieństwo zranienia opowiadających. Często przytaczano przykład złamania “obietnicy milczenia”, zgodnie z którą nie wolno było mówić o problemach grupy poza nią, co było odbierane jako nadużycie zaufania. W jaki sposób należało więc rozwiązać cały ten problem? Istniała przecież przemożna potrzeba bycia zrozumianym przez drugich, czyli potrzeba otrzymywania czegoś!
Moje obserwacje poszły w dwóch kierunkach: To prawda, że niektórzy lubią sobie czasami poplotkować. Prawdą jest również, że złamanie obietnicy milczenia przez członków grupy jest poważnym złamaniem zasady i że nie jest to w porządku. Jeśli można byłoby dotrzeć do tej osoby, to, również w trosce o jej własne dobro, należało jej uświadomić, że takie zachowanie jest nie do przyjęcia i że nie można nadal postępować w ten sposób. Jeśli zrobimy to w odpowiedni – rzeczowy i jasny (a nie niezgrabny i agresywny) – sposób, to nie będziemy długo czekać na rezultat naszych działań. Wtedy pozostali członkowie grupy będą mieć mniejsze problemy z otwarciem się na otoczenie.
Szczerze mówiąc, bardzo trudno jest jednak znaleźć ów “przeciek”. Co wtedy? Odważyłem się więc zapytać wprost: “Jaką ponosicie stratę (która napawa Was lękiem), jeśli pan Kowalski i pani Nowak, siedząc na ławce w parku, porozmawiają sobie o Waszych małżeńskich problemach?” Słyszałem wtedy oburzone głosy: “To nie ich sprawa!” Jasne, że nic ich to nie obchodzi i złamanie obietnicy milczenia jest absolutnie nie w porządku. Ale to nie jest jeszcze odpowiedź na moje pytanie! Zapytałem ponownie: “Nawet jeśli nie jest to ich sprawa i nie jest w porządku, że o tym rozmawiają, na czym, konkretnie, polegać będzie Wasza strata?” Po dłuższej chwili najczęściej docierała do mnie następująca odpowiedź: “W zasadzie (konkretnie) na niczym”.
Skutek tej odpowiedzi przechodził najśmielsze oczekiwania. Członkowie grupy chętniej się otwierali i opowiadali o swoich zmartwieniach. W zamian otrzymywali zrozumienie, pocieszenie i nowe spostrzeżenia kolegów, a one pomagały im dotrzeć do rozwiązania swych problemów. To był taki “przedsmak zaufania”. I tu, nie będąc już dla nikogo zaskoczeniem, zadziałała zasada rezonansu.
Zastanówmy się, co się wydarzyło. Okazało się, że niestosowne zachowanie innych ludzi może mieć na nas i na nasze emocje o wiele mniejszy wpływ i mniejsze znaczenie, niż nam się początkowo wydawało. W życiu ciągle spotykamy się przecież z zachowaniem i wypowiedziami innych ludzi, które wcale nie są po naszej myśli. Taka jest rzeczywistość. Czy musimy jednak z tego powodu być wiecznie niezadowoleni i dostosowywać nasze zachowanie do takiej a nie innej sytuacji? Jeśli tak, to godzimy się równocześnie na to, żeby wszystkie te niepomyślne dla nas wydarzenia zupełnie nas zdominowały! (Dotyczy to, rzecz jasna, tylko ludzi dorosłych. Nie chcę przez to umniejszać ani kwestionować duchowej przemocy dorosłych nad dziećmi).
Zachowanie i słowa innych ludzi mają na Was tylko taki wpływ, na jaki sami im pozwolicie. Są to klucze, które otwierają drzwi tylko wtedy, kiedy podstawicie pasujące zamki. Jeśli ktoś podsunie Wam do nałożenia cudzy but, będziecie się dziwić (i zarzucać innym), że but Was uwiera i na Was nie pasuje. Jeśli ktoś zarzuci Wam coś niesłusznego, możecie odpowiedzieć: “To mnie nie dotyczy, nie jestem taki” – zamykając tym samym całą sprawę. (Chyba że boicie się, iż osoba, która to powiedziała, odwróci się od Was, przestanie Was rozumieć i poniesiecie stratę).
Możecie również dojść do wniosku, że ten ktoś ma rację, a przez swoją uwagę poruszył Wasze własne bolesne odczucia. Są to jednak Wasze własne emocje, za które tylko Wy jesteście odpowiedzialni. Istnieje również możliwość, że “powstaną” w Was uczucia, które od dawna już nosicie w sobie. Możecie jednak zrzucić z siebie odpowiedzialność za taki stan rzeczy, obarczając nim kogoś innego, kto np. powiedział coś, co Wam o tym przypomniało. To również Wasza własna decyzja. Jakże często obciążamy naszych bliźnich decyzjami, które tak naprawdę podejmujemy zupełnie samodzielnie!
Pojawiające się emocje mogą być dla Was również wskazówkami prowadzącymi do zrealizowania przez Was pewnych zadań, po których poczujecie się znacznie lepiej. Wtedy można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że takie a nie inne zachowanie otoczenia było dla Was nawet pewnego rodzaju pomocą!
Członkowie grupy terapeutycznej nauczyli się inaczej spoglądać na fakt, że ktoś sobie za dużo na ich temat poplotkował i że, jak to często w takich sytuacjach bywa, dodał jeszcze to i owo od siebie. Udawało się to nawet w sytuacji, gdy plotki przekraczały już pewne ramy przyzwoitości. Pamiętajmy o zasadzie podstawowej: aby coś mogło zaistnieć między jednym a drugim człowiekiem, konieczne są dwa kroki: dawanie i branie. Dopiero wtedy możemy mówić o “transakcji”. Jeśli nie zdecydujecie się, żeby wziąć, to to się po prostu nie stanie! Chyba, że ktoś będzie w stanie “wstrzyknąć” Wam z zewnątrz odpowiednie emocje.
Opowiadam Wam o tym tak szczegółowo po to, żebyście stopniowo nabierali coraz więcej odwagi i próbowali się otworzyć. Chodzi o otrzymanie zaufania. Bez otwarcia się na innych jest to bardzo trudne, a tak naprawdę – niemożliwe. Kiedy uświadomicie sobie, że nie musicie się niczego bać i że w rzeczywistości nic nie tracicie, otwierając się na drugich, nawet jeśli nie zawsze zachowują się oni fair, z pewnością będziecie czynić to częściej! Osiągniecie wtedy większą niezależność, a w końcu prawdziwą wolność. Z tym związana jest również redukcja Waszych lęków. Zastanówmy się raz jeszcze nad tym, co takiego stoi na przeszkodzie zaufaniu. Tego typu pytania w wielu wypadkach doprowadziły do zdobycia większej jasności, a także do bardzo ciekawych wniosków. Mogą znaleźć zastosowanie również w wielu innych sytuacjach, szczególnie wtedy, kiedy sami nie wiecie, dlaczego decydujecie się na zrobienie tej a niezrobienie innej rzeczy.
Zadajmy więc sobie pytanie: Dlaczego nie macie zaufania? Jeśli trudno jest Wam znaleźć na nie odpowiedź, zapytajcie inaczej: Co zyskujecie na tym, że nie macie zaufania?
No właśnie: musicie spodziewać się jakiegoś zysku bądź profitu – gdyby tak nie było, nie brakowałoby Wam przecież zaufania. Ludzie często niechętnie reagowali na te pytania i w zasadzie trudno się było temu dziwić. Ktoś zachowuje się w pewien określony sposób, sam się z tym męczy, a tu na dodatek pyta się go jeszcze, jaki ma z tego zysk! Można to uznać po prostu za bezczelność. Nie zmienię jednak mojego stanowiska w tej sprawie. Człowiek nie posiadający zaufania, narzekający na wszystko i całkowicie bezbronny (przynajmniej takie robi wrażenie) zyskuje już chociażby tyle, że drudzy okazują mu więcej uwagi. Otrzymuje więc upragnione uznanie, zgadzając się jednak (podświadomie) na to, że ciążyć mu będą te wieczne skargi i one to właśnie będą ponownym powodem do … narzekań.
Brak zaufania może mieć poza tym na przykład taki plus, że nie musimy otwierać się na drugich. Zwłaszcza w sytuacjach, kiedy przykłada się zbyt dużą wagę do zachowania innych i jest się w związku z tym bardziej niż zwykle narażonym na zranienie. Najpewniej i najbezpieczniej można czuć się wtedy tylko we własnym zamku o grubych murach – można sobie tam urządzić przytulne schronienie.
Nie okazując zaufania, nie będziecie również przeżywać rozczarowań. Szczególnie ważne jest to wtedy, gdy nie radzicie sobie z rozczarowaniami i traktujecie je jak prawdziwą katastrofę. Staracie się więc z góry ich unikać, lecz postępując w ten sposób unikacie również rozwiązania związanych z nimi problemów. Zachowując się w ten sposób, pozbawiacie się wszelkiej odpowiedzialności za kształtowanie własnego życia i własnych emocji (któż z nas lubi brać na siebie odpowiedzialność?). W razie czego zawsze macie pod ręką kilka zgrabnych wymówek i możliwość przesunięcia winy na kogoś innego. Jest oczywiste, że uwolnienie się od odpowiedzialności sprawi, iż Wasza sytuacja praktycznie nie ulegnie zmianie, ale tego się nie dostrzega.
Istnieje jednak jeszcze odwrotne pytanie, na które również możemy doczekać się bardzo interesujących odpowiedzi. Co możecie stracić, obdarzając kogoś zaufaniem? Czy “obdarzanie zaufaniem” jest niebezpieczne? Podczas mojej wieloletniej współpracy z ludźmi odniosłem wrażenie, że wielu z nich uważa zaufanie za coś niebezpiecznego. Tak bardzo się tego boją, że wolą iść przez życie, żywiąc nieufność i sceptycyzm. Jeśli wiecie coś na temat zasady rezonansu i wpływu myśli na zachowanie człowieka, bez trudu możecie sobie wyobrazić, jak może wyglądać życie takich osób.
To prawda, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, czy też możliwość, że inni ludzie potraktują Wasze otwarcie się na drugich bez zachowania dostatecznej ostrożności. Może się zdarzyć, że inni ludzie zareagują w nieodpowiedni sposób. A to z kolei może być bardzo bolesne. Jest to z pewnością bardzo przykre doświadczenie. Czuć się urażonym – to na pewno nie jest przyjemne uczucie, przeciwnie: może bardzo zaboleć. Ale czy jest ono niebezpieczne? A może warto przyjrzeć się bliżej mechanizmowi powstawania tych urazów, aby w przyszłości skutecznie im przeciwdziałać? Z pewnością dojdziecie wtedy do przekonania, że sami możecie zdecydować o tym, czy słowa innych Was zabolały – czy też wcale nie. A jeśli osiągniecie ten stan, poczujecie się trochę bardziej niezależni i wolni – i wyzwoleni również od lęków!
Bolesne doświadczenie kryje w sobie pomoc i szansę w kształtowaniu Waszego przyszłego życia. Sami widzicie, jak “niebezpieczeństwo” zaufania powoli samo rozsypuje się w kawałki. Nasuwa się wniosek: jeśli zaufacie życiu, życie zaufa Wam. To warunek rozwiązania Waszych życiowych problemów. Prawda, że ufając, często narażacie się na przykre doświadczenia. Ufacie jednak, że będziecie w stanie odpowiednio je wykorzystać w przyszłości. Zaufanie jest konstruktywną energią, którą możecie wysyłać w świat. Reakcją na to jest możliwość pozytywnych przekazów zwrotnych, skierowanych na Wasze życie. Dostrzegam różnorodne życiowe problemy. Wykorzystuję moją wrażliwość po to, aby uzyskać jasny ogląd rzeczywistości, bez patrzenia przez “różowe okulary”. Pomaga mi to widzieć rzeczy w całej ich wyrazistości.
Źródło: deon.pl
Foto: Flickr.com/ Gerald Gabernig
NEWS Florida
Historyczny moment w medycynie: Na Florydzie wykonano pierwszy bezkrwawy przeszczep serca i wątroby

Lekarze z Tampa General Hospital (TGH) i University of South Florida (USF Health) przeszli do historii światowej medycyny, wykonując pierwszy na świecie udany bezkrwawy przeszczep serca i wątroby. Rewolucyjna operacja została przeprowadzona u Cesara Alego – pacjenta, którego przekonania religijne wykluczały możliwość transfuzji krwi.
Wyzwanie medyczne i wiara pacjenta
Cesar Ale przez pięć lat zmagał się z zaawansowaną chorobą wieńcową oraz ciężką stłuszczeniową chorobą wątroby. Przez ostatnie 15 miesięcy przed operacją nie opuszczał szpitala, oczekując na przeszczep. Jego sytuację komplikował jednak jeden, kluczowy element – ze względów religijnych nie chciał przyjąć żadnych produktów krwiopochodnych.
Większość ośrodków transplantacyjnych w USA odmówiła umieszczenia go na liście dawców z powodu wysokiego ryzyka i nietypowych ograniczeń medycznych. Dopiero specjaliści z Tampy zdecydowali się podjąć tego wyzwania.
Operacja bez kropli przetoczonej krwi
Chirurdzy, anestezjolodzy i zespół perfuzyjny opracowali wspólnie unikatową strategię operacyjną, pozwalającą na uniknięcie jakiejkolwiek utraty krwi.
„Współpracowaliśmy ściśle z zespołem anestezjologów, którzy wdrożyli specjalne techniki pozwalające na zminimalizowanie krwawienia. Perfuzjoniści również odegrali kluczową rolę podczas pomostowania aortalno-wieńcowego w trakcie przeszczepu serca” – wyjaśnił dr Kiran Dhanireddy, chirurg transplantolog wykonujący przeszczep wątroby.
Cała procedura trwała około ośmiu godzin, a pacjent szybko zaczął wracać do zdrowia. Trzy tygodnie po operacji Ale mógł już opuścić szpital.
Od bólu i izolacji do nowego życia
Przed zabiegiem Ale nie był w stanie przejść więcej niż 15 stóp bez silnego bólu w klatce piersiowej. Przez lata szukał pomocy w różnych ośrodkach – od Środkowego Zachodu po Zachodnie Wybrzeże – lecz bezskutecznie.
To w Tampie znalazł nie tylko szansę, ale i zespół, który zdecydował się na wykonanie operacji niemal niemożliwej. Dziś Cesar Ale może ponownie planować życie poza murami szpitala.
„Jestem wdzięczny moim dawcom i mam nadzieję, że pewnego dnia będę mógł osobiście podziękować ich rodzinom” – powiedział Ale.
Pionierski zespół chirurgów
Operację przeszczepu serca wykonał dr Gundars Katlaps, dyrektor ds. chirurgii w programie przeszczepów płuc TGH i profesor nadzwyczajny chirurgii w Morsani College of Medicine przy USF Health. Współpraca między różnymi specjalistami była kluczowa dla powodzenia tej bezprecedensowej procedury.

Chirurdzy z Tampa General Hospital (TGH) i USF Health z pacjentem – Cesare Ale
Co ciekawe, lekarze nie zdawali sobie sprawy, że zapisują się w historii medycyny. Jak sami podkreślają – skupiali się wyłącznie na ratowaniu życia swojego pacjenta.
Przyszłość transplantologii
Ten przełomowy zabieg nie tylko uratował życie jednego człowieka, ale otworzył też nowe możliwości dla przyszłych pacjentów, których przekonania religijne lub medyczne przeciwwskazania uniemożliwiają standardowe procedury transplantacyjne.
Źródło: fox13
Foto: Tampa General Hospital, YouTube
News USA
Kennedy zapowiada reformę programu odszkodowań za skutki uboczne szczepionek

Sekretarz Zdrowia Robert F. Kennedy Jr. ogłosił, że rząd federalny pracuje nad gruntowną reformą programu odszkodowań dla osób, które doznały uszczerbku na zdrowiu w wyniku szczepień. Celem zmian ma być uczynienie procesu bardziej sprawiedliwym i przejrzystym, zwłaszcza dla osób poszkodowanych po przyjęciu szczepionek przeciw COVID-19. Deklaracja padła w czasie wywiadu z Tuckerem Carlsonem.
Narodowy Program Odszkodowań za Urazy Poszczepienne (VICP) został utworzony na mocy ustawy z 1986 roku, która jednocześnie przyznała producentom szczepionek immunitet przed pozwami cywilnymi. Zgodnie z zasadami programu, roszczenia są rozpatrywane przez specjalnych sędziów, którzy wysłuchują zarówno wnioskodawców, jak i przedstawicieli rządu.
Od 2006 roku program wypłacił rekompensaty ponad 13 tysiącom osób, finansując je z opłat dołączanych do każdej dawki szczepionki.
COVID-19 i osobny program odszkodowań
Roszczenia dotyczące szczepionek przeciw COVID-19 są obecnie kierowane do odrębnego Countermeasures Injury Compensation Program (CICP), utworzonego na mocy ustawy z 2005 roku. W przeciwieństwie do VICP, ten program nie przewiduje jawnych rozpraw – decyzje podejmowane są wewnętrznie przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej, co – jak wskazali eksperci w 2022 roku – może prowadzić do konfliktu interesów.
Do 1 czerwca 2025 r. jedynie 39 roszczeń związanych ze szczepionkami przeciw COVID-19 zostało rozpatrzonych pozytywnie, z czego większość poszkodowanych otrzymała mniej niż 9 tys. dolarów.
W odpowiedzi na rosnącą krytykę wielu prawników i ustawodawców wzywa do przeniesienia tych roszczeń do VICP – programu oferującego wyższe odszkodowania i bardziej przejrzyste procedury.
“Rozważamy sposoby rozszerzenia programu tak, aby osoby poszkodowane przez szczepionki przeciw COVID-19 miały szansę na sprawiedliwe odszkodowanie” – potwierdził Kennedy. Dodał również, że jednym z priorytetów jest wydłużenie terminu przedawnienia roszczeń, który obecnie wynosi zaledwie trzy lata.
“Wiele osób nie uświadamia sobie związku między urazem a szczepieniem aż do upływu tego terminu” – wyjaśnił.
Bezpieczeństwo szczepionek mRNA pod lupą
W trakcie wywiadu Tucker Carlson zapytał również Kennedy’ego o jego stanowisko w sprawie technologii mRNA, stosowanej m.in. w szczepionkach firm Pfizer i Moderna. Sekretarz Zdrowia wyraził obawy co do ich bezpieczeństwa.
Chociaż badania kliniczne zatwierdzone przez FDA wykazały skuteczność szczepionek w zapobieganiu COVID-19, uczestnicy często zgłaszali łagodne skutki uboczne, jak bóle głowy. Późniejsze raporty wskazały na rzadsze, ale poważniejsze powikłania – m.in. przypadki zapalenia mięśnia sercowego.
” Te badania po prostu nie zostały przeprowadzone w sposób wystarczająco szeroki” – powiedział Kennedy. “Jest wiele relacji ludzi, którzy doznali poważnych urazów, i zamierzamy to zbadać.”
W maju rzecznik Departamentu Zdrowia przyznał, że technologia mRNA pozostaje „niedostatecznie przebadana” i wiąże się z „uzasadnionymi obawami dotyczącymi bezpieczeństwa”. Producenci szczepionek utrzymują jednak, że ich preparaty są bezpieczne i skuteczne.
Źródło: The Epoch Times
Foto: YouTube
News USA
Jak dobrze się starzeć? Kluczem może być siła – także po sześćdziesiątce

Czy istnieje sprawdzony sposób na „dobre starzenie się”, czy to tylko modne hasło? Dla wielu z nas, zwłaszcza po sześćdziesiątce, pytanie to staje się coraz bardziej osobiste. Jeśli masz 62 lata i chcesz pozostać silny, zdrowy i samodzielny, to dobra wiadomość jest taka: możesz przygotować swoje ciało na przyszłość, podejmując konkretne, mądre decyzje już teraz.
Czym jest „przygotowanie do starzenia się”?
W miarę jak społeczeństwo się starzeje – już za pięć lat co piąty Amerykanin będzie miał 65 lat lub więcej – coraz więcej mówi się o koncepcji age-associated readiness, czyli gotowości związanej z wiekiem. Obejmuje ona zmiany nie tylko fizyczne, ale też społeczne, emocjonalne i poznawcze.
Jej główne założenie? Starzenie się to proces, do którego można się przygotować.
Wraz z wiekiem nasze komórki regenerują się wolniej, co prowadzi do stopniowej utraty masy mięśniowej, gęstości kości, pojemności płuc, a także do osłabienia pracy serca, nerek i innych narządów. To naturalne zmiany, które mogą wpływać na mobilność, siłę i ogólne samopoczucie. Choć nie możemy zatrzymać tych procesów na poziomie komórkowym, możemy spowolnić ich skutki i poprawić jakość życia w późniejszym wieku.
Styl życia ma znaczenie – i to coraz większe
Dobre nawyki, które służą nam przez całe życie, stają się jeszcze ważniejsze po sześćdziesiątce. Oto cztery filary zdrowia w starszym wieku:
- Zdrowa dieta – ogranicz przetworzoną żywność i dodany cukier
- Ruch – codzienna aktywność fizyczna, w tym trening siłowy i ćwiczenia równowagi
- Sen – regeneracja ma kluczowe znaczenie
- Utrzymanie prawidłowej masy ciała
Ruch to fundament starzenia się z siłą
Jednym z najlepszych sposobów na utrzymanie sprawności jest trening funkcjonalny – czyli taki, który przygotowuje ciało do codziennych wyzwań: wchodzenia po schodach, podnoszenia zakupów, zabawy z wnukami czy wstawania z podłogi.
Aby osiągnąć ten cel, warto włączyć trzy kluczowe rodzaje ćwiczeń:
- Trening siłowy – z wykorzystaniem ciężarów lub własnej masy ciała
- Ćwiczenia aerobowe – dla serca, płuc i ogólnej wytrzymałości
- Stretching i mobilność – by zachować elastyczność i zakres ruchu
Równowaga – często pomijana, ale kluczowa
Zdolność do utrzymania równowagi to coś więcej niż tylko pewny krok – to złożona umiejętność, która angażuje mięśnie stóp, nóg, bioder i tułowia. Z wiekiem naturalnie się pogarsza, dlatego warto ją regularnie trenować.
Nowe badania pokazują też, że seniorzy mogą odnieść większe korzyści z używania cięższych obciążeń w treningu siłowym niż wcześniej sądzono. Wcześniej zalecano lekkie ciężarki i wiele powtórzeń. Dziś mówi się, że większe wyzwanie daje lepsze efekty – pod warunkiem, że ćwiczenia są wykonywane prawidłowo i bezpiecznie.
Zanim zaczniesz – porozmawiaj z lekarzem
Niezależnie od wieku i kondycji, przed rozpoczęciem nowego programu ćwiczeń – zwłaszcza bardziej intensywnego – skonsultuj się z lekarzem. Dobry plan treningowy powinien być dopasowany do Twoich potrzeb, możliwości i ewentualnych ograniczeń zdrowotnych.
Nie da się cofnąć czasu, ale można przygotować ciało i umysł na to, co nieuchronne. Zamiast biernie obserwować starzenie się, warto aktywnie je kształtować – z troską o siłę, sprawność i niezależność. Twój wiek nie musi Cię definiować – ale Twoje decyzje mogą zmienić wszystko.
Źródło: dailyherald
Foto: istock/KatarzynaBialasiewicz/Jacob Wackerhausen/yacobchuk/
-
Polonia Amerykańska2 tygodnie temu
Dominika Żak z Chicago została uhonorowana tytułem Miss Piękna z Przesłaniem
-
News USA4 tygodnie temu
Polowanie na ojca oskarżonego o zamordowanie trzech córek przejęły władze federalne
-
Galeria4 tygodnie temu
“Alicja w Krainie Czarów” Studia Teatralnego Modjeska, Vittum Theater, 8 czerwca
-
Kościół3 tygodnie temu
Kościół św. Wojciecha oficjalnie zabytkiem. Obrońcy historycznej świątyni zwyciężyli
-
News USA4 tygodnie temu
Los Angeles protestuje przeciwko nalotom ICE. Interweniowała Gwardia Narodowa
-
News Chicago4 tygodnie temu
Chicago jest gotowe na protesty anty-ICE, mówi Johnson, krytykując Trumpa jako „tyrana”
-
News Chicago3 tygodnie temu
Mieszkańcy Illinois zapłacą więcej: Nowa fala podatków już od 1 lipca
-
News USA4 tygodnie temu
Nowy zakaz podróży do USA dla obywateli 19 krajów już obowiązuje