W moim miejscu pracy staram się żyć z wszystkimi w zgodzie i przyjaźni. Jednak na pewne zachowania moich koleżanek nie mogę się zgodzić. Jak się mam zachować?
Darek
Bardzo chlubne jest to pragnienie życia w zgodzie, a nawet przyjaźni z ludźmi, z którymi na co dzień się spotykasz i współpracujesz. Nie jest to łatwa sztuka, choć tak bardzo pożądana we wszystkich ludzkich społecznościach. Realizację tego pragnienia trzeba rozpocząć od siebie, od pragnienia by we wspólnocie życia i pracy wnosić jak najwięcej dobra, pokoju, radości, a gdy trzeba to także i pojednania. Do takiej postawy zachęca nas św. Paweł, człowiek, który dobrze wiedział jak trudnym jest życie we wspólnocie: Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi (Rz 12, 18). Pragnąc zgodnego życia z ludźmi trzeba przede wszystkim pytać nie o to, co ja mogę od mojej wspólnoty otrzymać, ale co ja mogę jej dać.
Okazuje się jednak, że zgoda nie zawsze jest możliwa i nie zawsze to od nas zależy. Może się zdarzyć, że mimo dobrej woli i najlepszych chęci budowania zgodnej wspólnoty pojawi się w niej jakiś element, który będzie ją rozbijał i niszczył. Taką sytuację przewidział Jezus: Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu (Łk 12, 52). Nie chodzi więc o zgodę za wszelką cenę, ale o to, by w tym rozdwojeniu stać po właściwej stronie. Szukanie jedności w imię zachowania dobrych relacji ze współpracownikami jest możliwe jedynie tam, gdzie te relacje są bardzo powierzchowne, gdzie poza pracą ludzi nie wiążą ze sobą żadne inne więzi. Wtedy buduje się jedność nie tyle na drodze akceptacji, czyli przyjmowania ludzi takimi, jakimi są, ale i na drodze tolerancji. Ta zaś jest drogą bardzo niebezpieczną, bo wówczas w imię zgody będzie się chciało przemilczać błędy i złe zachowania współpracowników. A przecież ewidentnego zła tolerować nie można. Tolerowanie grzechu jest współpracą, a więc i współodpowiedzialnością za czynione przez kogoś zło. Przyjaźni nie buduje się na drodze przemilczania zła, ale na drodze życzliwego, pełnego miłości upomnienia, w imię prawdziwego dobra: Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata (Mt 18, 15).
Powyższe uwagi przekonują nas chyba, że jedności nie można budować na drodze chęci przypodobania się naszym bliźnim i nie reagowania na zło, które przecież kusi człowieka i niszczy jego wspólnotę. Prawdziwą jedność, zgodę i przyjaźń buduje się w trosce o realizację wspólnych ideałów i wartości. Pośród nich najwyższą jest prawda. O tym przypomina Jezus, najwyższa Prawda: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 32). Mając tak ugruntowany system wartości możemy dopiero tworzyć prawdziwą jedność z ludźmi. To one będą spoiwem waszej wspólnoty, o wiele mocniejszym i trwalszym niż tylko chęć wzbudzenia w innych pozytywnych uczuć wobec siebie. Ludzie mądrzy docenią i uszanują taką wierność. Jeśli tego nie potrafią to i tak się opłaca żyć ewangeliczną postawą, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).
Ks. Jerzy Sermak SJ urodził się 7 stycznia 1950 roku w Czechowicach Dziedzicach. W 1969 roku wstąpił do zakonu oo. jezuitów. W 1992 roku wyjechał do Chicago, by przez sześć lat pracować tutaj wśród Polonii. Był dyrektorem religijnych programów radiowych, kapelanem harcerzy i kilku zgromadzeń sióstr zakonnych, należał do redakcji wychodzącego w Chicago dwutygodnika “Nowe Życie”. Od 2013 roku jest przełożonym polskich jezuitów w Chicago. Jest autorem dwunastu pozycji książkowych m.in.: Zamyślenia (1992), Słowa jak ziarno (2000), Kim On jest? (2001), Odnaleziony skarb (2007) Różaniec ze służebnicą Bożą, Rozalią Celakówną (2010), Drogi wiary (2012) i Mądry z wiary żyje (2012).
Źródło: inf. własna
Foto: Flickr.com/ Ellena Gatti