Louis Prevost, starszy brat nowo wybranego papieża Leona XIV, nie kryje emocji po ogłoszeniu, że jego młodszy brat, kardynał Robert Prevost, został pierwszym Amerykaninem wybranym na głowę Kościoła katolickiego. “Szok i niedowierzanie” – wspomina Louis. “Usłyszeliśmy jego imię i wiedzieliśmy, co się dzieje. Gdy tylko zobaczyliśmy go na balkonie… wtedy do nas dotarło. Pomyślałem: „To Rob! O mój Boże, Rob został papieżem!”

Louis, weteran marynarki wojennej USA, od czterech lat mieszka na Florydzie. Wspomina, że już w dzieciństwie wiele osób dostrzegało w jego bracie coś szczególnego.

“Zawsze żartowaliśmy, że Robert zostanie papieżem. Miał w sobie jakąś wewnętrzną świętość. Nawet sąsiedzi z naszej ulicy w Chicago mówili: „Robert, ty pewnego dnia zostaniesz papieżem!” A my? Nie wierzyliśmy w to. Nasz brat – papież? To brzmiało jak bajka.”

Mimo że papieska godność wydawała się nieprawdopodobna, Louis przyznaje, że rozmawiał z Robertem o takiej możliwości jeszcze przed konklawe. Zapytałem go: „Co zrobisz, jeśli wybiorą ciebie? Czy to zaakceptujesz?” A on powiedział: „Tak. Jeśli taka będzie wola Boga, przyjmę to”.

Choć cały świat świętuje wybór nowego papieża, dla Louisa oznacza to także osobistą stratę – ich codzienna relacja zapewne się zmieni. “Dotąd rozmawialiśmy przez telefon dwa, trzy razy w tygodniu. Teraz nie wiem, kiedy znów będziemy mogli się zobaczyć, przytulić. Jestem bratem papieża, ale trudno się dostać, żeby zobaczyć papieża.”

Louis jednak nie ma wątpliwości, że jego brat poradzi sobie z papieską misją.

“Rob doskonale odnajdzie się w tej roli, bo zawsze był człowiekiem bliskim ludziom. Był z nimi na całym świecie – jako misjonarz, biskup, duszpasterz. Wie, czym jest prawdziwa służba.”

Leon XIV – bo takie imię przybrał Robert Prevost – urodził się w 1955 roku w Chicago. Do Zakonu św. Augustyna wstąpił w 1977 roku, a wykształcenie teologiczne zdobywał m.in. na Villanova University i Catholic Theological Union. Przez wiele lat służył jako misjonarz w Peru, gdzie ostatecznie został arcybiskupem. Posiada również obywatelstwo peruwiańskie.

Rodzina Prevostów pochodzi z Chicago – brat papieża John wciąż mieszka w Illinois.

Źródło: scrippsnews
Foto: YouTube

Nowe prawo uchwalone na Florydzie ma na celu ukrócenie praktyki szybkiej jazdy po zalanych ulicach, która powoduje rozchlapywanie wody i szkody materialne. Ustawodawcy uznali, że takie zachowanie może prowadzić do poważnych problemów, zwłaszcza w czasie huraganów i intensywnych opadów.

Inicjatywa ustawodawcza była wynikiem współpracy Senatora Nicka DiCegliego, Republikanina z Indian Rocks Beach, i Kongresmenki Lindsay Cross, Demokratki z St. Petersburga. Oboje przyznali, że impulsem do działania były liczne skargi mieszkańców, nasilające się zwłaszcza po huraganach Helene i Milton.

Senator DiCeglie określił winnych jako “nieostrożnych kierowców”, którzy swoimi pojazdami tworzą fale zalewające posesje, domy i lokale usługowe. Aby ustawa miała szansę przejścia, ustawodawcy dołączyli ją do szerszego pakietu przepisów transportowych.

Lindsay Cross podkreśliła, że przepis pomoże nie tylko mieszkańcom, ale także organom ścigania, które dotąd nie miały odpowiednich narzędzi prawnych do reagowania. Nowe prawo zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców i pozwoli na skuteczniejszą egzekucję. Poparcie dla ustawy wyraziła także społeczność lokalna.

Co zakłada nowe prawo?

Zgodnie z przyjętym projektem, jazda przez zalane ulice z nadmierną prędkością, skutkująca rozchlapywaniem wody w sposób zagrażający innym, stanie się wykroczeniem drogowym (niemającym charakteru przestępstwa).

Podobne przepisy obowiązują już m.in. w Luizjanie i Karolinie Południowej. Rada miasta St. Petersburga oficjalnie poparła propozycję jeszcze na początku bieżącego roku.

Ustawa trafi teraz na biurko Gubernatora Rona DeSantisa. Jeśli zdecyduje się ją podpisać, nowe przepisy wejdą w życie 1 lipca.

Źródło: fox13
Foto: istock/Bruskov/

Tina Brown jest obecnie jedyną kobietą skazaną na karę śmierci i osadzoną w celi śmierci na Florydzie — wynika z danych stanowego Departamentu Więziennictwa. Kim jest Tina Brown?

Tina Brown, obecnie 54-letnia, została skazana za morderstwo pierwszego stopnia w związku z brutalnym zabójstwem 19-letniej Audreanny Zimmerman w marcu 2010 roku. Zimmerman, matka dwójki dzieci, została porażona paralizatorem, dotkliwie pobita i podpalona.

Mimo poważnych obrażeń zdołała przejść niemal 500 jardów, szukając pomocy. Zmarła dwa tygodnie później w szpitalu.

Brown odbywa swoją karę w zakładzie karnym Lowell Annex Correctional Institution w Ocala.

Obecnie nie wiadomo, kiedy egzekucja Tiny Brown miałaby się odbyć. Floryda nie publikuje z dużym wyprzedzeniem terminarza egzekucji, a procedury odwoławcze mogą trwać latami.

Kulisy zbrodni

Tina Brown była jedną z trzech kobiet uczestniczących w ataku na Zimmerman. Jak ustaliły władze, wszystkie trzy kobiety znały ofiarę — mieszkały w sąsiadujących przyczepach w powiecie Escambia.

Jedna z napastniczek, mająca w chwili zbrodni 16 lat, została skazana na karę dożywotniego pozbawienia wolności, unikając kary śmierci z powodu niepełnoletniości. Druga kobieta usłyszała wyrok 25 lat więzienia.

Audreanna Zimmerman

Codzienne życie w celi śmierci

Osadzeni w celach śmierci na Florydzie przebywają w jednoosobowych celach — mężczyźni w Union Correctional Institution, kobiety w Lowell Annex.

Więźniowie mają zapewnione trzy posiłki dziennie, mogą brać prysznic co drugi dzień, otrzymują korespondencję oraz mają dostęp do transmisji nabożeństw telewizyjnych. Niektórym z nich przysługują również radia oraz możliwość posiadania przekąsek.

Obowiązują ścisłe środki bezpieczeństwa: osadzeni podlegają kontrolom co godzinę, a ich przemieszczanie odbywa się pod ciągłym nadzorem. Wyróżnia ich także charakterystyczna odzież – pomarańczowe koszulki.

Źródło: fox13
Foto: Florida Department of Corrections