Prawo imigracyjne
Nowy egazamin na obywatelstwo zbyt trudny. USCIS rezygnuje z jego używania

Amerykańska Służba ds. Obywatelstwa i Imigracji (USCIS) ogłosiła, że rezygnuje z wprowadzenia nowej wersji testowanego egzaminu naturalizacyjnego. Decyzja ta zapadła po licznych uwagach krytycznych, wskazujących, że zmiany mogłyby stworzyć niepotrzebne bariery dla osób ubiegających się o obywatelstwo.
W ogłoszeniu w Federal Register przedstawiciele USCIS wyjaśnili, że analiza otrzymanych opinii publicznych skłoniła agencję do wycofania proponowanego projektu.
„Celem testu było zmniejszenie nieuzasadnionych barier w procesie naturalizacji, ale większość opinii publicznych ujawniła obawy, że wersja próbna może zwiększyć obciążenia wnioskodawców” — stwierdzono w komunikacie.
Agencja zapowiedziała, że pozostanie przy obecnym teście na obywatelstwo z 2008 roku, który, zdaniem wielu, jest bardziej dostępny i mniej skomplikowany niż proponowane zmiany.
Struktura obecnego testu
Test naturalizacyjny, kluczowy etap procesu uzyskania obywatelstwa, składa się z dwóch części:
- Test języka angielskiego — sprawdza umiejętność czytania, pisania i mówienia w języku angielskim.
- Test wiedzy obywatelskiej — ocenia znajomość historii i zasad funkcjonowania rządu USA. Kandydaci muszą poprawnie odpowiedzieć na co najmniej 6 z 10 pytań.
Co miało się zmienić?
Proponowane zmiany zakładały wprowadzenie:
- Nowego zadania w części ustnej: Kandydaci mieliby opisywać kolorowe zdjęcia przedstawiające sceny z codziennego życia, zamiast odpowiadać na pytania dotyczące ich wniosku o obywatelstwo.
- Formatu wielokrotnego wyboru w teście wiedzy obywatelskiej: Pytania miały być prezentowane na tablecie, a kandydaci musieliby wybierać odpowiedzi spośród czterech opcji.
Opinie publiczne i krytyka
USCIS otrzymało ponad 1300 komentarzy dotyczących przeprojektowanego testu. Większość komentatorów podkreślała, że zmiany te:
- Zwiększają obciążenie kandydatów, wymagając dodatkowych przygotowań i nowych umiejętności.
- Utrudniają ocenę znajomości języka angielskiego, ponieważ opis zdjęć nie jest tak efektywnym narzędziem jak rozmowa.
- Podnoszą wymagania edukacyjne w części wiedzy obywatelskiej, szczególnie w zakresie czytania i interpretacji tekstu.
- Tworzą przeszkody dla osób o niższych umiejętnościach czytania i pisania, a także dla tych bez formalnego wykształcenia.
Źródło: boundless
Foto: USCISistock/JanaShea/
Prawo imigracyjne
Czy policja w Chicago przekazuje nasze dane służbom imigracyjnym?

Chicago cały czas jest miastem-sanktuarium, czyli miejscem, w którym policja teoretycznie nie przekazuje danych nieudokumentowanych osób służbom imigracyjnym ICE. Czy wobec tego osoby bez uregulowanego statusu nie powinny się bać rutynowego zatrzymania? Na to pytanie, które zadaje sobie wielu mieszkańców, także wśród Polonii, odpowiada specjalistka prawa imigracyjnego, mecenas Magdalena Grobelski.
Czy policja przekaże dane?
Odkąd prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump, w sprawach migracyjnych zachodzą zmiany, które niepokoją zwłaszcza osoby nie posiadające odpowiednich dokumentów. Co zrobi policja, jeśli nas zatrzyma w Chicago, np. do zwykłej kontroli drogowej i odkryje, że przebywamy w kraju nielegalnie? Czy przekaże nasze dane służbie imigracyjnej?
“Teoretycznie policja nie powinna tego robić” mówi mecenas Magdalena Grobelski, dodając, że sytuacja nie jest jednak łatwa, a policjanci znajdują się w niej “między młotem a kowadłem”. Funkcjonariusze muszą jednocześnie podlegać zaleceniom rządu federalnego jak i władz lokalnych.
“Trump chce zniszczyć sanktuaryjne miasta” uważa nasz Gość, zwracając uwagę na przesłuchania w Kongresie burmistrzów, a następnie gubernatorów takich miejsc. Uczestniczyli w nich także Brandon Johnson i JB Pritzker.
Do tej pory 16 stanów oficjalnie poparło współpracę z Policją Federalną. Ale ta kwestia będzie się zmieniać – dlatego nie możemy być całkowicie pewni ochrony mieszkając w Chicago, zaznacza mec. Magdalena Grobelski. Zdecydowanie warto więc jeździć ostrożnie i starać się nie łamać przepisów drogowych, by nie być zatrzymanym przez policję.
Niekompetentni prawnicy
Z kolei osoby będące nielegalnymi imigrantami boją się obecnie odnowić prawo jazdy, by ich dane nie zostały przekazane agentom ICE. Mogą być także wykorzystywani finansowo przez nieuczciwych ludzi podających się za prawników imigracyjnych. Do naszego Gościa trafiają osoby, które miały do czynienia z niekompetentnym adwokatem.
“Prawo imigracyjne nie jest prawem najłatwiejszym i naprawdę ono się cały czas zmienia. Jeśli ktoś chce dobrze prowadzić prawo imigracyjne, musi cały czas się szkolić” podkreśla mec. Magdalena Grobelski.
Tacy prawnicy, którzy niedawno przerzucili się na prawo imigracyjne, np. namawiają klientów na sponsorowanie rodziców, którzy oboje wjechali nielegalnie. Twierdzą, że złożone podanie będzie chronić przed deportacją, ale absolutnie tak nie jest – wyjaśnia nasz Gość – a poniesione koszty to tylko wyrzucone pieniądze.
Zdarza się także, że nieodpowiedzialny adwokat namawia klienta by kłamał w czasie przesłuchania w Urzędzie Imigracyjnym. Dlatego trzeba być ostrożnym i lepiej konsultować się z prawnikiem imigracyjnym z doświadczeniem.
Podatki, prawo imigracyjne i dodatkowy sponsor
Czy jeśli dziecko rozpoczyna proces sponsorowania rodzica, to on powinien mieć porozliczane podatki przez te wszystkie lata, które był tutaj w Stanach Zjednoczonych? Dla prawa do emerytury płacenie podatków jest dobre, dla kwestii imigracyjnych – niekoniecznie, zauważa mec. Magdalena Grobelski.
“Oczywiście możecie też słyszeć, że osoba, która wyrobiła sobie te 40 kwartałów, czyli przez 10 lat się rozliczała, może się sama sponsorować. Według prawa tak, ale wyobraźcie sobie, że Urząd Imigracyjny tego nie przyjmuje” mówi specjalistka prawa imigracyjnego, ponieważ te kwartały “są wyrobione nielegalnie”. W takim przypadku konieczne jest dołączenie dodatkowego sponsora.
Z dodatkowym sponsorem, osoba starająca się o Zieloną Kartę, dostanie ją szybciej. Natomiast odpowiedzialność tego sponsora jest “absolutnie żadna” i kończy się z uzyskaniem dokumentu, na który obecnie się czeka do 4 miesięcy, zaznacza mec. Magdalena Grobelski.
Jak długo trzeba czekać na Zieloną Kartę
Obecnie wezwanie na przesłuchanie w sprawie Zielonej Karty przychodzi bardzo szybko, mówi nasz Gość, w czasie od 1 do 2,5 miesiąca. Dlatego też numer Social Security przychodzi razem z Zieloną Kartą. Gdy oczekiwanie na Zieloną Kartę było długie – ten numer był przydzielany wcześniej.
Aktualnie nie ma także sensu składanie odrębnego wniosku o pozwolenie na pracę – tłumaczy specjalistka prawa imigracyjnego. “Pozwolenie na pracę przychodzi dosłownie tydzień czy dwa tygodnie przed zieloną kartą, ale za to w tej chwili się płaci”
Mecenas Magdalena Grobelski prowadzi program na naszej antenie w każdą środę o godzinie 8.30 rano. Od godziny 8.45AM rozpoczyna się dyżur imigracyjny poza anteną.
Słuchacze mogą dzwonić poza anteną i anonimowo mogą pytać o swoje sprawy imigracyjne, w celu omówienia swojej sytuacji w Stanach Zjednoczonych i zasięgnięcia porady dotyczących swoich możliwości i najlepszych rozwiązań. Porady telefoniczne są bezpłatne, telefon imigracyjny to 312-217-6824.
Pod ten sam numer telefonu mogą dzwonić wszystkie osoby, które potrzebują porady od mec. Magdaleny Grobelski, wieloletniego adwokata imigracyjnego z dużym doświadczeniem i znakomitej reputacji, niezależnie od naszych dyżurów radiowych.
Źródło: informacja własna
Foto: istock/FS-Stock/Kurgenc/
News USA
Zwycięstwo Trumpa: Sądy nie mają prawa rządzić krajem. Co z obywatelstwem z urodzenia?

W dzisiejszym przełomowym orzeczeniu Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych ograniczył możliwość wydawania przez sądy federalne tzw. nakazów ogólnokrajowych (ang. nationwide injunctions), które w ostatnich latach stały się kluczowym narzędziem blokowania działań kolejnych administracji — zarówno republikańskich, jak i demokratycznych. Orzeczenie zapadło stosunkiem głosów 6 do 3 w sprawie związanej z dekretem Donalda Trumpa mającym na celu ograniczenie konstytucyjnie gwarantowanego obywatelstwa z urodzenia.
Sędzina Amy Coney Barrett, pisząc w imieniu konserwatywnej większości, uznała, że sądy federalne „nie posiadają ogólnych uprawnień nadzorczych nad władzą wykonawczą” i nie powinny wydawać decyzji wykraczających poza konkretne spory sądowe. Liberalni sędziowie – z Sonią Sotomayor na czele – ostro skrytykowali orzeczenie, oskarżając większość o rezygnację z obrony praw konstytucyjnych.
Tło sprawy: obywatelstwo z urodzenia i dekret Trumpa
Orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczy trzech pozwów przeciwko dekretowi wykonawczemu Prezydenta Trumpa, który ma pozbawić obywatelstwa dzieci urodzonych w USA z rodziców niebędących obywatelami lub stałymi rezydentami. Administracja argumentowała, że 14. Poprawka nie obejmuje takich przypadków, co zdaniem części ekspertów podważa ustalony od ponad 100 lat porządek konstytucyjny.
Trzy federalne sądy niższej instancji zablokowały dekret w całości, uniemożliwiając jego wdrożenie na terenie całego kraju. Administracja Trumpa odwołała się do Sądu Najwyższego, żądając ograniczenia tych decyzji tylko do powodów w konkretnej sprawie.
Co orzekł Sąd Najwyższy?
Sąd zgodził się z wnioskiem administracji, uznając, że decyzje sądowe powinny być „nie szersze niż to konieczne” do zapewnienia pełnej ochrony dla bezpośrednio poszkodowanych. Oznacza to, że sądy nie mogą automatycznie wydawać decyzji mających zastosowanie do wszystkich obywateli czy mieszkańców kraju, jeśli nie są oni stronami sporu.
Amy Coney Barrett podkreśliła, że nakazy ogólnokrajowe „nie mają tradycji w prawie amerykańskim” i nie były praktykowane przez ponad sto lat od powstania systemu federalnego. Zdaniem sądu, takie nakazy wykraczają poza uprawnienia przyznane sądom przez Kongres.
Głos sprzeciwu: „Sąd ustępuje wobec bezprawia”
W stanowczym zdaniu odrębnym sędzina Sonia Sotomayor zarzuciła większości, że uchyla się od odpowiedzialności za ochronę praw obywatelskich. „Prezydent uczynił z Konstytucji kpinę, a Sąd nie tylko nie reaguje, ale ustępuje”, napisała. Odczytała fragmenty swojego zdania z ławy sędziowskiej — co w Sądzie Najwyższym zdarza się rzadko i sygnalizuje szczególne niezadowolenie.
Sotomayor ostrzegła, że orzeczenie zagraża prawom milionów ludzi, którzy – choć potencjalnie dotknięci działaniami władzy – nie są formalnie stronami procesów. Zasugerowała, że teraz konieczne będą szybkie działania w ramach pozwów zbiorowych, by chronić dzieci, które mogą stracić obywatelstwo w wyniku dekretu Donalda Trumpa.
Reakcje i konsekwencje
Sam Donald Trump natychmiast ogłosił decyzję „monumentalnym zwycięstwem Konstytucji i rządów prawa”. Departament Sprawiedliwości zapowiedział, że w ciągu 30 dni agencje federalne opublikują wytyczne dotyczące wdrażania kontrowersyjnej polityki imigracyjnej.
Jednocześnie grupa CASA, jedna z organizacji pozywających rząd, zwróciła się do sądu o zgodę na prowadzenie pozwu zbiorowego obejmującego wszystkie dzieci urodzone po 19 lutego 2025 r., którym – zgodnie z rozporządzeniem – odmawia się obywatelstwa.
Nakazy ogólnokrajowe pod lupą
Spór o zakres nakazów sądowych toczy się od lat. Zarówno administracja Trumpa, jak i Bidena, wielokrotnie musiały mierzyć się z decyzjami sądów federalnych, które blokowały ich polityki na skalę ogólnokrajową. Według Congressional Research Service, podczas pierwszej kadencji Trumpa wydano co najmniej 86 takich nakazów. W pierwszych 100 dniach jego drugiej kadencji – już 17.
Konserwatyści argumentują, że nakazy te podważają władzę wykonawczą, zaś zwolennicy nakazów ogólnokrajowych twierdzą, że stanowią one jedyny skuteczny sposób na zatrzymanie nielegalnych lub konstytucyjnie wątpliwych działań rządu.
Co dalej z obywatelstwem z urodzenia?
Decyzja Sądu Najwyższego nie przesądza, czy dekret Prezydenta Trumpa dotyczący obywatelstwa z urodzenia jest zgodny z Konstytucją – to dopiero zostanie ocenione przez sądy niższej instancji. Jednak ograniczenie stosowania nakazów ogólnokrajowych może znacząco utrudnić organizacjom obywatelskim i władzom stanowym szybkie blokowanie kontrowersyjnych polityk rządu.
Źródło: cbs
Foto: YouTube, Fred Schilling, Collection of the Supreme Court of the United States,
News USA
Kraj zaostrza politykę wizową wobec osób powiązanych z handlarzami narkotyków

Stany Zjednoczone ogłosiły nowe ograniczenia wizowe, które mają uderzyć nie tylko w handlarzy narkotyków, ale również w ich bliskich krewnych, partnerów biznesowych i osobistych. Celem nowej polityki – ogłoszonej w czwartek przez Sekretarza Stanu Marco Rubio – jest powstrzymanie napływu fentanylu, który odpowiada za dziesiątki tysięcy zgonów rocznie.
„Kryzys fentanylowy jest bezprecedensowy, a przedawkowania pozostają główną przyczyną śmierci Amerykanów w wieku od 18 do 44 lat” – powiedział Marco Rubio w oświadczeniu. – „Departament Stanu wykorzysta wszystkie dostępne narzędzia, by zatrzymać ten zabójczy napływ narkotyków do naszego kraju”.
Nowa broń w walce z fentanylem
Nowe regulacje wizowe będą wdrażane na podstawie Ustawy o imigracji i obywatelstwie (Immigration and Nationality Act) i mają rozszerzyć już istniejące instrumenty służące do sankcjonowania osób zaangażowanych w międzynarodowy handel narkotykami. Zakaz wjazdu obejmie nie tylko osoby bezpośrednio zamieszane w przemyt, ale również ich najbliższe otoczenie.
Jak podkreślił Departament Stanu, polityka ta ma za zadanie utrudnić życie kartelom i organizacjom przestępczym poprzez odcięcie ich od możliwości korzystania z amerykańskiego systemu finansowego i prawnego – oraz ograniczenie dostępu do życia w Stanach Zjednoczonych dla ich rodzin i wspólników.
Skala kryzysu: tysiące zgonów miesięcznie
Według najnowszych danych amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), w 2023 roku w USA zarejestrowano ponad 107 500 zgonów z powodu przedawkowania narkotyków. Większość z nich była związana z fentanylem – syntetycznym opioidem 50 razy silniejszym od heroiny.
W 2024 roku (stan na czerwiec) liczba zgonów z przedawkowania wyniosła już ponad 80 000, co oznacza, że średnio ponad 220 osób dziennie umiera z powodu zażycia narkotyków.
Trump: presja celna i twarda legislacja
W odpowiedzi na rosnący problem, Prezydent Donald Trump zaostrzył swoją retorykę i działania wobec krajów, które – jego zdaniem – odgrywają kluczową rolę w napędzaniu kryzysu fentanylowego. Opiod trafia do Stanów Zjednoczonych głównie z Chin przez Meksyk i Kanadę.
12 czerwca Izba Reprezentantów przyjęła ustawę federalną przeklasyfikowującą fentanyl do Wykazu I Ustawy o substancjach kontrolowanych – czyli do kategorii najgroźniejszych narkotyków, bez zastosowania medycznego. Jeśli projekt podpisze prezydent, fentanyl zostanie formalnie zakazany również w praktykach lekarskich, mimo dotychczasowego, ograniczonego zastosowania klinicznego.
Ustawa przewiduje surowe kary – np. posiadanie ponad 100 gramów fentanylu ma skutkować obowiązkową karą co najmniej 10 lat więzienia.
Przesłanie: zero tolerancji
Nowa polityka wizowa oraz kroki legislacyjne pokazują, że amerykańskie władze przyjmują coraz ostrzejszy kurs w walce z jednym z największych kryzysów zdrowotnych ostatnich dekad.
„To walka o życie naszych obywateli” – powiedział Marco Rubio. – „Ci, którzy stoją za tym handlem śmiercią, nie będą mogli cieszyć się ani amerykańską gościnnością, ani bezkarnością”.
Źródło: The Epoch Times
Foto: YouTube, istock/Jeniffer Fontan/
-
Polonia Amerykańska3 tygodnie temu
Polonia ma wielkie serca: Pomagamy pani Ewie spod Jarosławia, cioci Moniki Doroty
-
News USA4 tygodnie temu
Karol Nawrocki będzie Prezydentem RP. Wygrał z Trzaskowskim różnicą 369 tysięcy głosów
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
W wieku 53 lat zmarł Marcin Więcław były wiceprezes oraz działacz Wisłoki Chicago
-
News USA4 tygodnie temu
Administracja Trumpa wycofuje federalne wytyczne dla aborcji ratujących życie
-
News USA4 tygodnie temu
ICE przekroczył 100 tys. aresztowań nielegalnych imigrantów w czasie drugiej kadencji Trumpa
-
Polonia Amerykańska1 tydzień temu
Dominika Żak z Chicago została uhonorowana tytułem Miss Piękna z Przesłaniem
-
News USA3 tygodnie temu
Polowanie na ojca oskarżonego o zamordowanie trzech córek przejęły władze federalne
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uwaga: Chicago ma obecnie jedną z najgorszych jakości powietrza na świecie