Połącz się z nami

News Chicago

Szkolna wycieczka do parku Six Flags dla 11 uczniów zakończyła się w szpitalu

Opublikowano

dnia

We wtorek rano ​​kierowca autobusu spowodował wypadek, w wyniku którego nastąpiła reakcja łańcuchowa z udziałem trzech autobusów szkolnych. 11 uczniów zostało wysłanych do szpitali w powiecie Will niedaleko Braidwood.

Około godziny 8:30AM wszystkie trzy żółte autobusy 2024 IC jadące na północ, jechały prawym pasem drogi I-55. Gdy w pobliżu Braidwood pojazdy zaczęły hamować na moście, ostatni autobus w kolejce nie zatrzymał się na czas i wjechał w tył autobusu poprzedzającego, który następnie uderzył w pierwszy autobus – podała policja stanowa.

11 dzieci, które uczęszczają do tej samej szkoły, z lekkimi obrażeniami zostały zabrane do lokalnych szpitali, a pasy ekspresowe zostały ponownie otwarte o 1:30PM.

Zdrowie pozostałych pasażerów zostało sprawdzone a dzieci te wróciły do szkoły a następnie do swoich rodziców.

W wypadku nie brały udziału żadne dodatkowe pojazdy, a kierowca autobusu, który popełnił błąd i nie zatrzymał się w odpowiednim momencie, został ukarany mandatem za niezastosowanie się do zmniejszenia prędkości w celu uniknięcia wypadku – podała Policja Stanowa Illinois.

Wcześniej dodatkowe autobusy pomogły dzieciom, które nie odniosły obrażeń. Zabrano je na stację benzynową Love’s pod adresem 23801 W. Bluff Rd. w Channahon.

 

Źródło: suntimes
Foto: YouTube

News Chicago

Boskie wsparcie na Rate Field? White Sox i „papieski cud” z czerwonym akcentem

Opublikowano

dnia

Autor:

White Sox mają nowego, nieoczekiwanego kibica — Jego Świątobliwość papieża Leona XIV. W miarę jak chicagowski klub podnosi swoją formę, rośnie także fala entuzjazmu związanego z faktem, że nowy papież pochodzi z południowej części miasta i — według jego brata — od lat kibicuje Soxom.

Choć to może być za późno, by twierdzić, że czerwone stroje City Connect są subtelnym hołdem dla Kolegium Kardynałów, zespół zdążył już połączyć je stylistycznie z barwami Chicago Bulls. Mimo to, White Sox z pewnością pociągną jeszcze kilka dni „papieskiego hype’u” — i trudno im się dziwić.

Na piątkowym meczu z Miami Marlins Sox odtworzyli na ekranie wideo, które rzekomo pokazuje przyszłego papieża Roberta Prevosta na trybunach podczas pierwszego meczu World Series w 2005 roku. Brat Leona XIV, John Prevost, dzień wcześniej potwierdził, że nowy papież „od zawsze był fanem White Sox”.

Trener Will Venable z uśmiechem przyznał, że jakakolwiek boska interwencja na korzyść zespołu jest mile widziana: „Bierzemy to. Świetnie mieć go po naszej stronie” — powiedział.

Czy papieska obecność na duchowym radarze pomogła w piątkowym zwycięstwie 6:2 nad Marlins? Trudno powiedzieć czy to wsparcie z Watykanu. Jedno jest pewne: White Sox grają lepiej, odkąd założyli czerwone City Connects. Obecnie mają w nich bilans 2–0 i wygrali cztery z ostatnich pięciu meczów u siebie — co w obecnym sezonie może uchodzić za mały cud.

W piątkowym meczu remis 2–2 utrzymał się do siódmej rundy, kiedy to Sox zdobyli trzy punkty. W ofensywie błysnęli Josh Rojas i Lenyn Sosa, których uderzenia rozpoczęły kluczowy atak. Choć Brooks Baldwin został powstrzymany świetnym chwytem przy ścianie, jego poświęcenie zapewniło decydujący punkt. Kolejne akcje Amayi i Thaissa powiększyły prowadzenie do 5–2.

Wcześniej Andrew Vaughn wyrównał wynik solowym home runem — swoim pierwszym od 20 kwietnia. Michael A. Taylor chwilę później dołożył RBI double.

Na wyróżnienie zasłużył też starter Bryse Wilson. Zastępując kontuzjowanego Martina Pereza, rozegrał swoje najlepsze spotkanie sezonu: 5 rund, 1 zdobyty punkt, tylko 3 uderzenia. Po meczu powiedział, że „wszystko zaczyna się układać” i że czuje się gotowy, by rzucać pełne mecze.

Czy papieska aura unosi się nad White Sox? Może. Ale niezależnie od tego, kto kieruje losem drużyny, widać, że coś zaczyna się zmieniać na lepsze — zarówno na boisku, jak i na trybunach.

Źródło: dailyherald
Foto: YouTube
Czytaj dalej

News Chicago

Chicago straciło miliardy dolarów prywatyzując parkomaty, które przynoszą rekordowe zyski

Opublikowano

dnia

Autor:

Z najnowszego audytu wynika, że przychody z prywatyzowanych parkomatów w Chicago osiągnęły rekordowy poziom w 2024 roku. Firma Chicago Parking Meters, LLC – prywatny operator systemu – zarobiła aż 160,9 miliona dolarów, co stanowi najwyższy wynik od początku obowiązywania kontrowersyjnej umowy prywatyzacyjnej. Dochody te rosną nieprzerwanie od 2020 roku, a nowy rekord przewyższył poprzedni z 2023 roku, wynoszący 150,9 miliona dolarów.

Radny 32. Okręgu Scott Waguespack stwierdził, że to jedna z tych decyzji, których nie należałoby nigdy powtarzać w żadnym mieście w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem umowa była ogromnym błędem, a warunki – niekorzystne dla Chicago.

Umowa została zawarta w 2008 roku, kiedy Burmistrz Richard M. Daley sprzedał prawa do dochodów z 36 000 parkomatów na 75 lat, w zamian za jednorazową wpłatę w wysokości 1,157 miliarda dolarów. Dzierżawa obowiązuje do 2083 roku. Pieniądze miały pomóc w załataniu dziury budżetowej bez konieczności podnoszenia podatków od nieruchomości w czasie kryzysu finansowego.

Już 10 lat później prywatny operator odzyskał niemal całą kwotę swojej inwestycji. Łącznie, do 2024 roku, parkomaty przyniosły niemal 2 miliardy dolarów przychodu. Firma odmówiła komentarza, ale na swojej stronie internetowej chwali się m.in. inwestycjami w wysokości 38 milionów dolarów na modernizację systemu, wymianę urządzeń, opcje zwrotu pieniędzy i całodobową obsługę klienta.

Eksperci i byli urzędnicy nie mają jednak wątpliwości, że miasto straciło znacznie więcej. Już w 2009 roku ówczesny inspektor generalny David Hoffman oszacował, że Chicago otrzymało „ostrożnie licząc” o 974 miliony dolarów mniej, niż mogłoby zarobić przez 75 lat, zachowując parkomaty w rękach publicznych.

Radny Scott Waguespack uważa, że wartość umowy mogła sięgać nawet 5–10 miliardów dolarów.

W momencie głosowania członkowie Rady Miejskiej mieli zaledwie kilka dni na zapoznanie się z dokumentacją. Środek przyjęto stosunkiem głosów 40 do 5, jednak wielu radnych po latach przyznaje, że dziś zagłosowaliby inaczej.

Jednym z nielicznych przeciwników był Waguespack, a także była Radna Leslie Hairston, która wspominała, że „pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi, a nikt nie miał gotowych odpowiedzi”.

Organizacja Better Government Association określiła umowę jako przykład „najgorszych praktyk”, wskazując m.in. na trzykrotny wzrost stawek za parkowanie, wprowadzenie płatności całodobowych w miejscach wcześniej bezpłatnych oraz rozszerzenie stref płatnych na całe miasto.

Co więcej, miasto co roku musi zwracać firmie utracone przychody w ramach tzw. „prawdziwych” płatności – rekompensaty za czas, kiedy parkomaty nie funkcjonują, np. podczas festiwali, remontów dróg czy wydarzeń miejskich.

Tymczasem wcześniej parkomaty przynosiły Chicago około 20 milionów dolarów rocznie, które trafiały bezpośrednio do budżetu na miejskie usługi.

Radny Waguespack zauważył, że gdyby miasto utrzymało kontrolę nad parkomatami i zwiększało ich stawki, podobnie jak czyni to w przypadku komunikacji miejskiej, możliwe byłoby generowanie przychodów rzędu 50–100 milionów dolarów rocznie. Środki te mogłyby być przeznaczane na infrastrukturę, transport czy fundusze emerytalne.

Burmistrz Richard M. Daley przekonywał w 2008 roku, że sprzedaż parkomatów miała zapewnić miastu finansową stabilność. W praktyce jednak środki te zostały w dużej mierze wydane w ciągu zaledwie dwóch lat.

W kolejnych latach Burmistrz Rahm Emanuel renegocjował niektóre warunki umowy w 2013 roku, a Lori Lightfoot próbowała wykorzystać pandemię jako szansę na kolejne zmiany. Jednak działania te – jak wskazuje analiza – mogą finalnie kosztować miasto kolejne miliony dolarów po zakończeniu procesu arbitrażowego.

„Prawnicy reprezentujący firmę byli bardzo dobrze przygotowani, a ci po stronie miasta zwyczajnie nie sprostali wyzwaniu” – skomentował David Greising, prezes Better Government Association.

Źródło: nbc
Foto: YouTube, istock/prostooleh/EyeEm Mobile GmbH/
Czytaj dalej

News Chicago

Nowy papież z Chicago: Miasto oszalało na punkcie Leona XIV

Opublikowano

dnia

Autor:

Wietrzne Miasto ma nowy powód do dumy — Kościół katolicki ogłosił wybór papieża Leona XIV, pierwszego papieża wywodzącego się ze Stanów Zjednoczonych, na dodatek z południowej części Chicago. Reakcja była natychmiastowa: memy, gadżety, oferty specjalne w restauracjach, a nawet dedykowane ciasteczka. Internet i ulice miasta eksplodowały entuzjazmem.

„Go Sox, go!” – hymn nowej epoki?

Choć oficjalny hymn Kościoła nie uległ zmianie, według internautów nowy duchowy okrzyk to jednoznaczne „Go Sox, go!”. Chicago Sun-Times już ochrzcił Leona XIV mianem „Da Pope”, a The Onion dołożył swoje trzy grosze, celebrując papieża w iście chicagowskim stylu.

Z tej fali euforii korzystają także lokalne marki. Portillo’s, legendarna sieć restauracji, tymczasowo przemianowała swoją kanapkę z włoską wołowiną na „The Leo”.  „To prawie boskie przeznaczenie, że stało się to w Narodowym Miesiącu Włoskiej Wołowiny” — skomentowała Sara Wirth z działu PR firmy.

Ciasteczka z papieżem? Tylko w Evanston

W piekarni Bennison’s Bakery w Evanston trwa istne oblężenie. Tamtejsze papieskie ciasteczka z białymi, czerwonymi i złotymi posypkami sprzedają się jak świeże bułeczki — dosłownie. „Upiekliśmy już ponad 200, a na jutro mamy 90 zamówień” — powiedziała piekarka Phoebe Casey w piątek. – „Ludzie oszaleli”.

Gadżety i figurki: papież jako trend

Fani papieża mogą dziś nosić go na piersi — Obvious Shirts, RAYGUN i Chitown Clothing oferują stylowe koszulki z wizerunkiem Leona XIV. Dla kolekcjonerów: National Bobblehead Hall of Fame w Milwaukee wypuściło dwie figurki papieża w cenie 30 dolarów za sztukę.

Nawet pizza ma teraz wymiar duchowy — sieć Aurelio’s Pizza przypomniała o wizycie Leona XIV w ich lokalu w Homewood w sierpniu 2024 roku, udostępniając zdjęcie z papieżem i świeżo upieczonym kawałkiem pepperoni.

Kardynał Robert Prevost z przyjaciółmi w Aurelio’s Pizza w sierpniu 2024

Marketingowa ewangelizacja

Jak przyznaje Heidi Hageman z agencji H2 Public Relations, marki coraz częściej reagują na wydarzenia w czasie rzeczywistym. „Dawniej liczył się Czarny Piątek czy Dzień Matki. Teraz każdy viralowy moment to okazja do działania — ale trzeba być szybkim” — mówi.

I rzeczywiście, od sosów paprykowych w kanapkach po kubki z nadrukiem „Da Pope”, papież z Chicago stał się nie tylko przywódcą duchowym, ale też fenomenem popkulturowym i motorem lokalnej gospodarki.

Kanapka Portillo’s z wołowiną

Leon XIV — papież ludzi?

Znajomi papieża opisują go jako osobę niezwykle skromną i przystępną. „Mieszkałem z nim przez rok. Uwielbia ciasto czekoladowe z Portillo’s” — wspomina brat Joe Ruiz. Choć teraz głowa Kościoła, Leon XIV wciąż pozostaje „chicagowskim chłopakiem z sąsiedztwa”.

I być może właśnie to jest sednem całej euforii — to pierwszy papież, który mógłby cię znać z dzielnicy, a który dziś reprezentuje miliony wiernych na całym świecie.

Źródło: abc7, fox32
Foto: Aurelio’s Pizza, Portillo’s, National Bobblehead Hall of Fame
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu