Połącz się z nami

News USA

Dwoje dzieci w dwóch macicach to szansa 1 na 50 mln, a zdarzyła się w Alabamie

Opublikowano

dnia

Kelsey Hatcher miała zaledwie 17 lat, gdy dowiedziała się, że ma podwójną macicę. Piętnaście lat później kobieta z Alabamy przeżyła drugi szok: stwierdzono, że jest w ciąży z bliźniakami, po jednym w każdej macicy. To niezwykle rzadki przypadek a szansa jego wystąpienia to 1 na 50 milionów.

Kelsey Hatcher, 32-letnia matka i trenerka fitness ma już trójkę dzieci a drobne komplikacje związane z kolejną ciążą skłoniły ją do umówienia się na wizytę położniczą, a badanie USG wykryło dwoje dzieci umieszczonych każde w swojej macicy.

Według Cleveland Clinic choroba Hatchera, znana jako macica didelphys, dotyka tylko około 0,3% populacji.

Zasadniczo tak zbudowana macica jest wielkości jednej przeciętej na pół. Jest to wada wrodzona powstająca wskutek zaburzenia rozwoju przewodów Müllera w rozwoju płodowym. Wiele kobiet może nie wiedzieć, że ma taką macicę, jeśli nie występują żadne objawy z jej strony.

U części z nich macica didelphys objawia się jednak zaburzeniami miesiączkowania, bólem, pierwotną niepłodnością lub niemożnością utrzymania ciąży.

Kelsey Hatcher urodziła trójkę pierwszych dzieci w „normalnych” ciążach, to Raelynn (6), River (4) i Rhemy (2). Nietypową bliźniaczą ciążę wykryło badanie USG przeprowadzone u niej w ósmym tygodniu ciąży. Kobieta była w prawdziwym szoku.

Lekarze Hatcher również byli w szoku, powtarzając, jak rzadki i wyjątkowy był jej przypadek. Genetycznie dzieci – obie dziewczynki – pasują do definicji bliźniąt dwujajowych.

Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę tego typu przez jakąkolwiek kobietę wynosi około 1 na 50 milionów, jak poinformował „Scientific American” położnik/ginekolog z Baylor College of Medicine w Houston.

Jak dotąd opieka prenatalna tej ciąży Kelsey Hatcher nie różniła się od poprzednich głównie dlatego, że przed ciążą bliźniaczą kobieta przeszła trzy udane porody.

Trzeci trymestr jest jednak pod czujną opieką sprawowaną przez jej lekarza położnika i zespół wysokiego ryzyka.

Ryzyko ciąży bliźniaczej z jednym dzieckiem w każdej macicy jest podobne do ryzyka ciąży bliźniaczej w jednej macicy – jest ona zagrożona na przykład przedwczesnym porodem, stanem przedrzucawkowym i krwawieniem po porodzie.

Obecny plan zakłada, że Kelsey Hatcher będzie rodziła drogą naturalną. Lekarze będą czekać aż organizm rozpocznie samoistny poród – albo w obu macicach, albo tylko w jednej.

„Pozwolą mi urodzić całkowicie jedno dziecko, jeśli tylko jedna strona zacznie rodzić, pod warunkiem, że ja i drugie dziecko będziemy mieć się dobrze. Następnie rozpoczną indukcję porodu drugiego dziecka” – tłumaczy Hatcher.

Jeśli poród nie rozpocznie się samoistnie, jego planowa indukcja nastąpi 22 grudnia. Podwójne cesarskie cięcie to ostateczność.

Według Amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom CDC w zeszłym roku w USA urodziło się około 3,6 miliona dzieci, ale tylko około 114 000 z nich to bliźnięta.

Innymi słowy, według CDC na każde 200 żywych urodzeń rodzi się około trzech zestawów bliźniąt, a dwa z nich są dwujajowe, co oznacza, że pochodzą z dwóch oddzielnych zapłodnionych komórek jajowych.

Znajomi pary z Alabamy założyli stronę GoFundMe, aby pomóc w pokryciu nieoczekiwanych wydatków, w tym remontów domu i opieki nad dziećmi po urodzeniu bliźniaków.

Źródło; fox13, cnn
Foto: YouTube, Caleb Shaver

News USA

Samonaprawiający się beton: przełom w inżynierii drogowej na Michigan State University

Opublikowano

dnia

Autor:

Stan dróg w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza w stanie Michigan, od lat pozostawia wiele do życzenia. Dziury i kruszący się asfalt to codzienność, którą kierowcy opisują jako „okropną” lub „fatalną”. Jednak innowacyjny zespół badaczy z Michigan State University (MSU) opracował technologię, która może zrewolucjonizować infrastrukturę drogową – samonaprawiający się beton, który dodatkowo potrafi się nagrzewać.

Nowy rodzaj betonu opracowany na Michigan State University MSU nie tylko jest bardziej elastyczny, ale również posiada zdolność magazynowania energii cieplnej. Dzięki temu beton może nagrzewać się w zimie i eliminować konieczność stosowania soli drogowej, która przyczynia się do korozji pojazdów i niszczenia nawierzchni.

Dr Bill Jin, adiunkt specjalizujący się w inżynierii środowiska, wyjaśnia, że giętka struktura betonu sprawia, iż jest on znacznie mniej podatny na pęknięcia. Dodatkowo, dzięki zdolności magazynowania energii słonecznej, beton ten może uwalniać ciepło w niskich temperaturach, co przeciwdziała zaleganiu śniegu i lodu.

„Beton może absorbować energię słoneczną, a gdy temperatura spadnie w okolice zera i spadnie śnieg, uwolni zgromadzone ciepło” – tłumaczy dr Jin.

Eliminacja soli drogowej oznaczałaby nie tylko oszczędności, ale również mniejsze obciążenie dla środowiska. Sól, powszechnie stosowana w zimowych warunkach, przyczynia się do korozji pojazdów, niszczenia infrastruktury i negatywnie wpływa na ekosystemy.

Chociaż koszt produkcji nowego betonu jest obecnie wyższy niż tradycyjnego, dr Jin przekonuje, że jego długoterminowe korzyści znacznie przewyższą początkowe nakłady finansowe. „W perspektywie 60–100 lat eksploatacji transportu ten beton mógłby zaoszczędzić ogromne sumy pieniędzy” – podkreśla.

Dr Bill Jin

Entuzjazm kierowców i przyszłe testy

Informacja o samonaprawiającym się betonie wzbudziła entuzjazm wśród mieszkańców Michigan.

Kolejnym etapem będzie przetestowanie betonu w realnych warunkach. Dr Bill Jin ma nadzieję, że sukces projektu zainspiruje młodych naukowców do podejmowania równie ambitnych wyzwań i szukania nieszablonowych rozwiązań.

Przyszłość bez dziur w drogach?

Jeśli technologia opracowana na MSU zostanie wdrożona na szeroką skalę, może zmienić sposób, w jaki budujemy i utrzymujemy infrastrukturę drogową. Samonaprawiający się beton nie tylko poprawi komfort kierowców, ale również przyczyni się do ochrony środowiska i zwiększenia trwałości dróg.

 

Źródło: scrippsnews
Foto: Michigan State University, istock/David Michael Bellis/
Czytaj dalej

News Chicago

Maciej Niewiadomski buduje lodowe arcydzieło w Edison Park – igloo i zimowy plac zabaw

Opublikowano

dnia

Autor:

Maciej Niewiadomski, mieszkaniec Edison Park w Chicago, oraz jego partnerka, Martina Brkljacic, od początku stycznia realizują niezwykły projekt na swoim podwórku – budowę gigantycznego igloo, które jest prawdziwą zimową fortecą. Ich arktyczna kraina czarów obejmuje lodowe cegły, zamarzniętą choinkę oraz imponujące igloo o wysokości około 9 stóp.

„Zimno nam nie straszne, szczególnie kiedy tworzymy naszą własną lodową krainę” – śmieje się Martina Brkljacic, podkreślając, jak wspaniale spędzają czas przy tym artystycznym przedsięwzięciu.

Zainspirowani zimową magią

Pomysł budowy lodowego świata narodził się w czasach pandemii, gdy Maciej Niewiadomski szukał kreatywnego sposobu na spędzanie zimowych wieczorów. Jego pasja do zimowych aktywności ma swoje korzenie w dzieciństwie w północnej Polsce, gdzie jeździł na łyżwach i bawił się na śniegu. Jednak prawdziwa inspiracja przyszła po wizycie w Lodowych Zamkach w Lake Geneva w stanie Wisconsin kilka lat temu.

W 2021 roku, Niewiadomski postanowił zbudować dla swoich dzieci kolorowe igloo, a w kolejnych latach para stworzyła mrożone meble i małe lodowe konstrukcje. W 2022 roku zrealizowali podobny projekt na balkonie swojego mieszkania, a rok później rozwinęli pomysł, tworząc jeszcze większe igloo.

Kiedy przeprowadzili się w listopadzie zeszłego roku do domu w Edison Park, ich marzenie o budowie lodowej fortecy stało się rzeczywistością. „Mamy teraz mnóstwo przestrzeni na podwórku, więc postanowiliśmy rozwinąć nasz projekt i stworzyć coś naprawdę wyjątkowego” – mówi Niewiadomski.

Metody budowy igloo: od pomysłu do realizacji

Budowa igloo to prawdziwa nauka, a Maciej Niewiadomski z Martiną Brkljacic musieli nauczyć się jej metodą prób i błędów. Para zaczęła od zakupu aluminiowych tacek, które służyły do zamrażania bloków lodu. Z zamrożonych brył stawiali igloo, a do ich połączenia używali specjalnej mieszanki śniegu i wody – tworząc rodzaj lodowego „cementu”.

Projekt lodowego igloo staje się dla nich formą aktywności na świeżym powietrzu, która łączy sztukę, sport i kreatywność. Jak mówi Brkljacic, „igloo to nie tylko dzieło sztuki, ale też miejsce, gdzie można się schować przed zimnem, a ostatnio wypiliśmy tam nawet lampkę wina – to idealne miejsce na romantyczną randkę”.

Gdy projekt igloo zostanie ukończony, Niewiadomski planuje zaprosić sąsiadów, by wspólnie cieszyć się zimowym dziełem. W przyszłości, ma w planach jeszcze większe wyzwania, takie jak stworzenie sofy wewnątrz igloo, którą również wykona z lodu.

 

Źródło: blockclubchicago
Foto: YouTube, istock/Elena Esich/
Czytaj dalej

News USA

Jak wyciągnąć łosia z wpółzamarzniętego jeziora? W stanie Nowy Jork taka akcja się udała

Opublikowano

dnia

Autor:

Mroźny poranek 16 stycznia w powiecie Hamilton w stanie Nowy Jork zamienił się w dramatyczną akcję ratunkową, gdy około 1000-funtowy łoś wpadł do wpółzamarzniętego jeziora Abanakee. Zwierzę, pod którym załamała się cienka warstwa lodu, utknęło w lodowatej wodzie, walcząc o życie.

Głowa łosia wystawała nad powierzchnię, ale jego ruchy były ograniczone, a czas nieubłaganie działał na niekorzyść. Temperatura powietrza wynosiła zaledwie 12 stopni Fahrenheita (-11°C), co zwiększało ryzyko hipotermii.

Pierwszy sygnał alarmowy

Zwierzę zostało zauważone przez przechodnia, który natychmiast zaalarmował lokalne służby. Na miejsce przybyli strażnicy leśni oraz funkcjonariusze policji ds. ochrony środowiska z Departamentu Ochrony Środowiska Stanu Nowy Jork (DEC).

„Nie ma podręcznika, jak wyciągnąć łosia z lodu” – przyznał porucznik Robert Higgins, jeden z uczestników akcji.

Wyścig z czasem

Zespół ratowników musiał szybko opracować plan działania. Łoś znajdował się około 200 stóp od brzegu, a lód, na którym utknął, miał grubość od jednego do czterech cali. Początkowo zespół zamierzał użyć łodzi powietrznej, ale czas oczekiwania na jej przybycie mógł być zbyt długi.

„Zdecydowaliśmy się działać natychmiast. Naszym celem było wycięcie kanału w lodzie, aby łoś mógł samodzielnie dopłynąć do brzegu” – wyjaśnił Higgins.

Ratownicy wyposażeni w piły łańcuchowe i ubrania ochronne do pracy w zimnej wodzie przystąpili do działania. Jeden z nich zaczął ciąć lód, podczas gdy inni usuwali jego fragmenty, tworząc prowizoryczny szlak ratunkowy.

Trudna walka i chwile zwątpienia

Pomimo wysiłków, łoś początkowo nie reagował. Zespół próbował delikatnie popchnąć go w kierunku wyciętego kanału, ale zwierzę nie poruszało się. Dopiero po użyciu sań odrzutowych udało się skłonić łosia do ruchu.

Po dwóch godzinach spędzonych w lodowatej wodzie łoś zdołał dopłynąć do brzegu, korzystając z wytyczonej przez ratowników ścieżki. Po wyjściu na ląd zwierzę padło z wyczerpania, trzęsąc się z zimna.

„Był na granicy swoich możliwości” – zauważył porucznik Robert Higgins. Przez około 15 minut łoś odpoczywał na ziemi, podczas gdy ratownicy z niepokojem obserwowali jego stan. W końcu jednak zwierzę podniosło się, stanęło na nogi i majestatycznie ruszyło w stronę lasu.

„To był niesamowity widok. Widzieć to ogromne stworzenie, które walczyło o życie, a potem o własnych siłach wróciło do swojej naturalnej przestrzeni, było niezwykle satysfakcjonujące”, dodał Higgins.

Ratownicy podkreślili, że akcja ta była wyjątkowa i wymagała kreatywności oraz determinacji całego zespołu. Dzięki ich wysiłkom łoś otrzymał drugą szansę na życie w surowych warunkach północnego Nowego Jorku.

 

Źródło: Washington Post
Foto: New York State Department of Environmental Conservation
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

listopad 2023
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
27282930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu