Połącz się z nami

Kościół

Jak owocnie przeżyć Wielką Sobotę? Wystarczy zrobić trzy rzeczy

Opublikowano

dnia

Przez wiele lat miałem problem z Wielką Sobotą. Nie rozumiałem, po co jest ten jeden dodatkowy dzień, wciśnięty jakby na siłę między mękę Jezusa Chrystusa, a Jego Zmartwychwstanie. Dzień, w którym – poza święceniem pokarmów – w Kościele niewiele się dzieje. Perspektywa ta zmieniła się dopiero niedawno, a wpływ na to miały (i wciąż mają) trzy rzeczy.

Wielka Sobota. Dzień ciszy. Ustały krzyki tłumu i szloch płaczących niewiast. Zaćmione wcześniej słońce znów zaświeciło nad światem, który wczoraj przeżywał agonię Jezusa Chrystusa. Życie toczy się dalej. Nikt nie spodziewa się tego, co wydarzy się za kilkanaście godzin, gdy wypełnią się słowa Zbawiciela o Zmartwychwstaniu.

Chociaż z teologicznego punktu widzenia Zmartwychwstanie Jezusa po trzech dniach jest uzasadnione (m.in. nawiązanie do historii Jonasza) i było przez Niego zapowiadane (zachęta do zburzenia świątyni, która w trzy dni zostanie odbudowana), muszę przyznać, że przez długie lata miałem problem z Wielką Sobotą.

Co się zmieniło?

Pierwsza refleksja nad tym dniem pojawiła się po obejrzeniu filmu Adama Szustaka OP, jednego z czterech nagrań na YouTube, w których dominikanin wyjaśnia, jak przeżywać Triduum Paschalne.

Adam Szustak OP w filmie poświęconym Wielkiej Sobocie wyjaśnia, że w tym dniu w Kościele nie dzieje się absolutnie nic – nie ma liturgii, nie ma odprawianych nabożeństw, nie ma niczego, co wiązałoby się z jakąkolwiek „akcją liturgiczną”.

Wszystko dlatego, że Wielka Sobota powinna być całkowicie poświęcona adorowaniu Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Tak długo, jak to tylko możliwe, na ile pozwolą siły fizyczne i czas.

Jeszcze niedawno nie lubiłem siedzieć bezczynnie. Nawet w czasie modlitwy. Ponieważ nie znam słowa „nuda” i szybko znajduję sobie zajęcia, wygospodarowanie choćby 20 minut na modlitwę w ciszy wciąż jest dla mnie sporym wyzwaniem. I myślę, że większość z nas może mieć podobnie.

Widać to w wielu obszarach naszego życia, a chyba najbardziej aktualnym tego przykładem (nierozłącznie związanym z Wielką Sobotą) jest święcenie pokarmów. Tradycja ta urosła do rangi świętości, a przecież nie ma żadnego wpływu na nasze zbawienie.

Nie twierdzę oczywiście, że święcenie pokarmów to coś złego. Ale czy na pewno dobrze się stało, że dzień „wolnego”, który „legalnie” daje nam Kościół, który mógłby być przeznaczony na trwanie przy Jezusie, zamieniliśmy w bieganie ze święconką?

Moje podejście do zbędnego aktywizmu zaczęło się zmieniać, gdy odkryłem, jak wielką moc ma „marnowanie” czasu z Bogiem. Celowo użyłem cudzysłowu, bo gdy nic nierobienie połączone jest z byciem z Bogiem, staje się ono głęboką modlitwą, mającą wręcz terapeutyczną moc (pisał o tym Thomas Keating OCSO w książce „Modlitwa głębi”).

Myślę więc, że rada Adama Szustaka OP by Wielką Sobotę „zmarnować” na bycie z Jezusem przed Najświętszym Sakramentem, będzie najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić w tym dniu.

Druga ważna sprawa dotycząca przeżywania Wielkiej Soboty związana jest z tęsknotą za Bogiem. Według mnie najlepszą okazją do uświadomienia sobie i przeżycia tej tęsknoty jest szczególny moment w czasie Wigilii Paschalnej.

Wiem, że jest ona bardziej związana z Niedzielą Zmartwychwstania niż z Wielką Sobotą. Gdy jednak myślę o dniu, który łączy mękę i zmartwychwstanie Jezusa, mam w głowie właśnie ten moment.

Aby przeżyć go najpełniej jak tylko się da, warto wybrać się do kościoła, w którym Wigilia Paschalna sprawowana jest z zachowaniem zasad liturgicznych, z całym swoim bogactwem i teatralnością.

Moment, który mam na myśli jest subtelny i łatwo go przeoczyć. Jeśli jednak w liturgii uwzględnione są wszystkie przewidziane na te okazję czytania, a my słuchamy ich z uwagą, po ostatnim czytaniu ze Starego Testamentu, przed „Chwała na wysokości Bogu”, usłyszymy psalm „Boga żywego pragnie moja dusza”.

W zeszłym roku po raz pierwszy słyszałem go u krakowskich dominikanów. W kościele wciąż panował mrok, a molowa melodia psalmu była pełna tęsknoty i wyczekiwania na przyjście Chrystusa. Dopiero po tym psalmie w świątyni zapalono światła i zaśpiewano uroczyste „Chwała na wysokości Bogu”. Zabiły dzwony, na ołtarzu zapłonęły świece.

Był to moment symbolizujący narodziny Jezusa Chrystusa, jego Wcielenie.

Liturgia przedstawia ten moment w bardzo wymowny sposób: Zbawiciel nie przychodzi do rozświetlonego kościoła ale do takiego, w którym nie używa się instrumentów, a ciemność wypełza spod ścian i z bocznych naw.

I właśnie w tej tęsknocie, braku pojawia się On – nadzieja i światłość świata.

Jezus przychodzi do ciemności, do niekompletnego, nie dającego się zaspokoić ziemskimi sposobami „tu i teraz”. A czyniąc to, przynosi nadzieję i sens każdemu ludzkiemu życiu.

Wspomnienie tej niezwykłej chwili będziemy przeżywać również w tym roku, podczas Wigilii Paschalnej. Słysząc wspomniany psalm, pośród ciemności (nie tylko tych wypełniających świątynię ale również nasze życie), zatęsknijmy za żywym Bogiem.

Niech nasza dusza naprawdę Go „zapragnie”. A gdy w kościele zapłoną światła, zabiją dzwony, zapłoną świece i zabrzmi radosny śpiew, ucieszmy się obecnością Boga, który ocalił nas od śmierci i mocy ciemności.

Ostatnia rzecz, której życzę sobie i każdemu w Wielką Sobotę, to poszukanie odpowiedzi na najważniejsze pytanie, jakie tylko można zadać sobie w życiu: „Czy naprawdę wierzę w to, że Chrystus zmartwychwstał?”.

Nie zakładajmy z góry, że znamy odpowiedź. Zamiast tego poświęćmy kilka chwil, by to pytanie przebiło się przez wszystkie warstwy naszego serca. Na ile Zmartwychwstanie Jezusa jest czymś, w co naprawdę wierzę lub staram się wierzyć, a na ile jest przekazywaną z pokolenia na pokolenie tradycją.

Jeśli bowiem Jezus „nie zmartwychwstał, to daremna jest wasza wiara” (1 Kor 15, 17).

Wielka Sobota to dzień, który może wiele zmienić, szczególnie jeśli nie udało nam się owocnie przeżyć Wielkiego Czwartku i Piątku. Dlatego w Wielką Sobotę poświęćmy chociaż pół godziny na adorowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie, zastanówmy się nad tajemnicą Jego Zmartwychwstania i zatęsknijmy za Nim podczas Wigilii Paschalnej.

A gdy wrócimy do domów i pozdrowimy bliskich radosnym „Chrystus zmartwychwstał”, spróbujmy naprawdę uwierzyć, że te dwa słowa, może nawet trochę oklepane, są czymś znacznie więcej niż tylko wielkanocną tradycją.

Autor: Piotr Kosiarski

 

Źródło: deon
Foto: YouTube, Istock/Krzysztof Winnikartplus/ doidam10

News USA

USA: wielki sukces filmu o siostrze Cabrini

Opublikowano

dnia

Autor:

Film „Cabrini” osiągnął czwarte miejsce w amerykańskim box office. Ekranizacja o siostrze zakonnej Frances Cabrini, która uosabia kobiecą siłę, wrażliwość na migrantów, wiarę i postawę „nigdy się nie poddawaj”, odniósł wielki sukces w USA. „Muzułmanie, ateiści i chrześcijanie obejrzeli film i wszyscy mówią jedno: że chcą być jak Cabrini” – mówi w wywiadzie dla Vatican News Eustace Wolfington, producent filmu. Papież Franciszek miał okazję obejrzeć fragmenty filmu.

Film został wyprodukowany przez Angel Studios, firmę, która stworzyła również odnoszący międzynarodowe sukcesy serial „The Chosen” o Jezusie z Nazaretu. Reżyserem filmu jest Alejandro Gómez Monteverde, reżyser i współtwórca „Sound of Freedom”, jednego z najbardziej popularnych filmów w USA w 2023 roku.

„Cabrini” wszedł na ekrany kin w USA w Dzień Kobiet, 8 marca, a wkrótce trafi na ekrany we Włoszech i wielu krajach na całym świecie. Film opowiada historię siostry Frances Saaverio Cabrini (1850-1917).

Nieprzyjęta do zakonu z powodu słabego zdrowia, sama założyła Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Najświętszego Serca Jezusa. Chciała ewangelizować i służyć najbiedniejszym w Chinach. Papież Leon XIII polecił jej jednak, by służyła społeczności włoskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych. „Nie na Wschód, Cabrini, ale na Zachód!” – powiedział do niej.

Niezliczone trudności, jakie napotkała po przybyciu do Nowego Jorku w 1889 roku, nie powstrzymały jej przed służeniem imigrantom i najbiedniejszym z biednych. Film pokazuje, jak osoba o słabym zdrowiu, z łamaną angielszczyzną, zbudowała imperium nadziei, edukacji i opieki zdrowotnej, które trwa do dziś w USA i na wszystkich kontynentach. W ciągu 34 lat założyła zdumiewającą liczbę 67 szpitali, szkół i sierocińców.

„Energię czerpała z intensywnego skupienia się na służeniu Jezusowi we wszystkim, o co ją prosił, a jej dziedzictwo trwa do dziś” – czytamy na stronie filmu. Jest pierwszą obywatelką amerykańską, która została ogłoszona świętą (w 1946 r.). Jest patronką imigrantów.

Siostrę Frances Cabrini gra Cristiana Dell’Anna, znana z serialu „Gomorra”. Giancarlo Giannini gra Leona XIII, występuje także John Lithgow, zdobywca dwóch Złotych Globów. Andrea Bocelli i jego 12-letnia córka Virginia wykonują piękny duet dla „Cabrini”. Ponadto Virginia Bocelli debiutuje jako aktorka.

„Film trafia do serc ludzi. Mówią, że przyszli na film, zasmuceni zepsutym światem, i wychodzą stąd rozpaleni nadzieją, że chcą coś zrobić. To podniosło na duchu wielu ludzi, zwłaszcza młodych” – podsumował Eustace Wolfington w wywiadzie dla Vatican News.

Autor: Ks. Paweł Rytel-Andrianik
Foto: vatican news
Czytaj dalej

Kościół

Dziś Wielki Czwartek. Co trzeba wiedzieć o świętowaniu tego dnia?

Opublikowano

dnia

Autor:

W Wielki Czwartek rozpoczyna się najważniejszy czas w całym roku. Zacznij ten dzień od tej jednej rzeczy.

Kościół proponuje nam zmierzenie się z konkretnymi wydarzeniami z życia Jezusa, która miały miejsce bezpośrednio przed Jego męką i śmiercią. Zrób dzisiaj to, co On zrobił w Ewangelii.

Zacznijmy od Ewangelii (J 13, 1-15)

„Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał».

Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!»

Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści».

A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem».”

Jezus z Ojcem wpadli na genialny pomysł. Tak bardzo nas ukochał, że z tej miłości Jezus przyjął ludzkie życie. Jednak On i Ojciec wiedzieli, że to życie się skończy i znów ludzie będą pozbawieni tak bliskiej, fizycznej obecności Boga. Chleb i wino, używane każdego roku podczas Paschy miały zmienić swoje znaczenie.

Powiedział uczniom, że odtąd, kiedy będą ten chleb spożywać i pić to wino, będą spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew. Że zawsze, kiedy w Jego Imię o to poproszą Ojca, Duch Święty przemieni te postacie w Jego – Jezusa realną obecność.

Dokonał tego w kontekście innego znaku. Umycia nóg. Możemy zadawać za Piotrem pytanie Jezusowi: po co to? Dla dwóch racji.

Pierwsza jest taka, by pozwalać Bogu na miłość do nas, tzn. przyjmować to, co On nam daje, nawet jeśli w danym momencie nie jest to dla nas zrozumiałe; to jeden z tych gestów, w których Jezus pokazuje nam, że nie musimy zasługiwać na Miłość, Jego uwagę i na zbawienie. On nam to daje darmo, trzeba tylko to przyjąć, a jak pokazuje Piotr, nie jest to łatwe.

Druga to ta, którą daje sam Jezus: byście wy także tak czynili.

Te dwa wydarzenia: pierwsza Eucharystia i umycie nóg, są ze sobą nierozerwalnie związane. Jeśli w naszym przeżywaniu Eucharystii nie ma gestu obmycia nóg, to daleko nam do Pana.

Tymczasem bardzo często czynimy ze Mszy Świętej swoisty rytuał, który kończymy błogosławieństwem i wracamy do codzienności, jakby nic się nie stało. Jezus pokazuje nam coś innego. Jakby chciał powiedzieć: wasza Msza Święta musi mieć kontynuację w codzienności, właśnie w dostrzeganiu drugiego człowieka.

Jezus dar Eucharystii, ten niepowtarzalny sposób bycia z nami, złożył w ludzkie ręce, w ręce apostołów, a ci przekazali go dalej, w ręce innych ludzi. I to jest drugi sakrament, którego ustanowienie dziś wspominamy. Kapłaństwo.

 

Źródło: deon.pl
Foto: YouTube, istock/Jorisvo/ginosphotos/
Czytaj dalej

Kościół

W Illinois powstała naszywka dla skautów honorująca Czcigodnego Ojca Augustyna Toltona

Opublikowano

dnia

Autor:

Katolicki Komitet ds. Skautingu w diecezji Springfield ogłosił utworzenie naszywki ku czci Czcigodnego Ojca Augustyna Toltona, która honoruje pierwszego uznanego czarnoskórego księdza w Stanach Zjednoczonych. O ciekawym sposobie promowania postaci, dla której rozpoczęto proces kanonizacyjny, mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

W zależności od wieku dziecka istnieje kilka wymagań i czynności, które należy spełnić, aby otrzymać naszywkę honorującą Czcigodnego Ojca Augustyna Toltona.

Niektóre z tych wymagań i zajęć obejmują poznanie życia ks. Toltona, odwiedzenie seminarium lub wspólnoty religijnej, odwiedzenie grobu ks. Toltona w Quincy w stanie Illinois i ułożenie modlitwy.

Pomysłodawcą naszywki jest Kyle Holtgrave, dyrektor katechezy w diecezji Springfield, który zawsze szukał sposobów, aby zwrócić większą uwagę na ks. Toltona i jego posługę.

Holtgrave, współpracuje z Katolickim Komitetem ds. Skautingu, pełniąc funkcję przewodniczącego lokalnych wysiłków diecezjalnych i promując różne działania religijne w ramach służby skautów wobec Boga.

Diecezja Springfield będzie gospodarzem przystanku na odcinku Junipero Serra pielgrzymki eucharystycznej poprzedzającej Krajowy Kongres Eucharystyczny, który odbędzie się w Indianapolis w dniach 17–21 lipca. Pielgrzymi zatrzymają się w Quincy w stanie Illinois, przy grobie ks. Toltona. 

Pierwotnie Holtgrave myślał o zaplanowaniu pielgrzymki dla skautów wieczorem, gdy Pielgrzymka Eucharystyczna odbędzie się przy grobie ks. Toltona i naszywki jako nagrody za uczestnictwo w niej.

Jednak, jak mówi, zdał sobie jednak sprawę, że poznanie życia i posługi księdza Toltona nie powinno ograniczać się do jednorazowego wydarzenia.

Ks. Tolton urodził się w niewoli w Missouri 1 kwietnia 1854 roku w rodzinie katolickiej. Podczas wojny secesyjnej uciekł z rodziną do Quincy w stanie Illinois. Studiował do kapłaństwa w Rzymie, ponieważ żadne amerykańskie seminarium nie przyjęło go ze względu na jego rasę.

Był pierwszym Afroamerykaninem, który przyjął święcenia kapłańskie. Był to rok w 1889 r.

Przez trzy lata służył w parafii w Quincy, po czym przeniósł się do Chicago, aby założyć parafię dla czarnych katolików w parafii św. Moniki, gdzie pozostał aż do swojej śmierci w 1897 r.

 

Źródło: cna
Foto: YouTube, nccs
Czytaj dalej
Reklama
Reklama

Facebook Florida

Facebook Chicago

Reklama

Kalendarz

kwiecień 2023
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930

Popularne w tym miesiącu