News USA
Uniwersytet Georgetown powstał z pracy niewolników. Uczelnia chce naprawić swoją haniebną historię
Niszczycielskiego wpływu grzechu niewolnictwa nie da się naprawić prostymi przeprosinami i zwrotem pieniędzy, przyznają urzędnicy Georgetown University. Proces naprawy szkolnej historii rozpoczął się prawie siedem lat temu.
To haniebna spuścizna, jaką uniwersytet prowadzony przez jezuitów będzie nosił i nie ma żadnego magicznego środka, aby naprawić zło, mówi Joseph A. Ferrara, wiceprezes i szef personelu Georgetown University.
Ale kierownictwo uniwersytetu jest zobowiązane do kontynuowania odszkodowań dla potomków niewolników niegdyś należących do jezuitów i prowadzenia programów mających na celu zwalczanie rasizmu systemowego.
Wysiłki Georgetown i jezuitów, by zadośćuczynić za to, co określają mianem grzechu, są szeroko oklaskiwane jako przykład tego, jak rozpocząć proces uzdrawiania w kraju, który wciąż zmaga się z rasizmem.
Jezuici otworzyli Georgetown w 1792 roku, wykorzystując dochody z niewolniczych plantacji w stanie Maryland na finansowanie najstarszej katolickiej instytucji szkolnictwa wyższego w USA, poinformował Adam Rothman, profesor historii na uniwersytecie i autor książki pt. „Kraj niewolników: ekspansja amerykańska i początki głębokiego południa”.
„Historia Georgetown jest mikrokosmosem całej historii amerykańskiego niewolnictwa” – mówi Rothman.
„Szkoła została założona przez trzymającą niewolników elitę katolicką”.
Georgetown dbał o tę klasę społeczną, kształcił chłopców i młodych mężczyzn z tej klasy i indoktrynował ich moralnymi osądami tej klasy, wyjaśnia Rothman, zauważając, że katolicka elita i jezuici znaleźli moralność w zniewalaniu innych ludzi.
Z dokumentów i badań wynika, że nie tylko dochody z plantacji niewolników dotowały Georgetown, ale niewolnicy pracowali także na kampusie.
Studenci przywozili na kampus własnych niewolników, zarówno oni jak i wykładowcy bronili instytucji niewolnictwa.
„Georgetown – jako sztandarowa instytucja edukacyjna jezuitów w katolickiej Ameryce na początku XIX wieku – było naprawdę filarem moralnego porządku pro-niewolnictwa” – stwierdził Rothman.
Z rosnącym zadłużeniem pod koniec lat 30. XIX wieku Georgetown znalazło się na krawędzi finansowej ruiny.
Tak więc w 1838 r. jezuici sprzedali 272 zniewolonych mężczyzn, kobiety i dzieci dwóm plantacjom w Luizjanie i wykorzystali część zysków z tej sprzedaży na ratowanie kolegium.
Jezuici i urzędnicy Georgetown kontynuowali politykę segregacji rasowej długo po tym, jak niewolnictwo zostało zakazane w USA i jeszcze w XX wieku.
Jednak pod koniec XX wieku wydział zaczął badać i nauczać o roli Georgetown w niewolnictwie.
Studenci zaczęli wzywać uniwersytet do zajęcia się rasistowską przeszłością, a do 2014 roku – kiedy kraj zaczął doświadczać protestów na rzecz sprawiedliwości rasowej – urzędnicy Georgetown zrozumieli, że nadszedł czas na działanie, oświadczył Ferrara.
W 2015 r. prezes Georgetown University, John DeGioia, powołał „Grupę roboczą ds. niewolnictwa, pamięci i pojednania”.
Wysiłki grupy roboczej doprowadziły do formalnych przeprosin ze strony jezuitów i powstania Fundacji Descendants Truth & Reconciliation, ogłoszonej w 2021 r. jako partnerstwo utworzone przez jezuitów i Stowarzyszenie Potomków GU272.
Zakon Jezuitów zobowiązał się zebrać 100 milionów dolarów na działalność fundacji.
Będzie ona wspierać możliwości edukacyjne i stypendia od wczesnej edukacji po szkolnictwo wyższe dla potomków 272 zniewolonych mężczyzn, kobiet i dzieci.
Fundacja będzie również wspierać programy społecznościowe, które promują uzdrowienie i transformację rasową w całych Stanach Zjednoczonych.
Georgetown University ustanowił także nowy Instytut Sprawiedliwości Rasowej w 2021 r., w którym obecni i przyszli naukowcy, aktywiści i liderzy mogą pracować w przestrzeni akademickiej, politycznej i rzeczniczej, aby zająć się pozostałościami niewolnictwa.
„Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy zmienić przyszłość”
– powiedział Robin Lenhardt, profesor Instytutu w Georgetown Law. „Właśnie tego chcemy spróbować”.
Źródło: catholicnews
Foto: You Tube, istock/FrankvandenBergh
News USA
AI zamiast żałoby? Kościół ostrzega przed „cyfrowym wskrzeszaniem zmarłych”
W ostatnim czasie coraz większe emocje budzą aplikacje wykorzystujące sztuczną inteligencję do tworzenia cyfrowych odpowiedników osób zmarłych. Narzędzia te pozwalają prowadzić „rozmowy” z awatarami bliskich, generowanymi na podstawie archiwalnych nagrań głosu i obrazu. Zdaniem duchownych i teologów to zjawisko może poważnie ingerować w naturalny proces żałoby i prowadzić do duchowych konsekwencji – zaznacza Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.
Nowa technologia przedstawiana jest przez jej twórców jako sposób zachowania wspomnień i podtrzymania więzi emocjonalnej.
Krytycy podkreślają jednak, że w praktyce nie chodzi już wyłącznie o pamięć, lecz o tworzenie złudzenia dalszej obecności osoby, która odeszła.
Granica między pamięcią a symulacją
Teologowie zwracają uwagę, że cyfrowe awatary nie są neutralnym narzędziem. Ks. Michael Baggot, bioetyk, podkreśla, że algorytm nie jest w stanie oddać wolności, sumienia ani duchowej głębi człowieka. Generowane odpowiedzi mogą sprawiać wrażenie autentycznych, ale w rzeczywistości są jedynie symulacją opartą na danych, a nie prawdziwą relacją.
Podobne stanowisko prezentuje Brett Robinson, który ostrzega, że technologia kształtuje sposób myślenia o życiu i śmierci. Jego zdaniem narzędzia sugerujące „powrót” zmarłych mogą osłabiać zdolność do zaakceptowania straty i zmieniać rozumienie ludzkiej obecności.
Żałoba w nauczaniu Kościoła
Kościół katolicki postrzega żałobę jako bolesny, ale konieczny etap, który prowadzi do wewnętrznego uzdrowienia i nadziei. Papież Franciszek wielokrotnie podkreślał, że doświadczenie straty pomaga odkryć wartość życia i uczy zawierzenia Bogu.

Z kolei papież Leon XIV wskazywał, że żałoba przeżywana bez odniesienia do Boga może prowadzić do poczucia pustki i bezsensu.
Z tej perspektywy technologia, która utrzymuje osobę pogrążoną w żałobie w stanie ciągłego „kontaktu” ze zmarłym, może blokować proces pogodzenia się z rzeczywistością śmierci.
Doświadczenia duszpasterzy
Osoby zajmujące się duszpasterstwem żałobnym zauważają, że naturalnym odruchem po stracie jest wracanie do zdjęć, nagrań czy listów. Jak podkreśla Donna MacLeod, wieloletnia animatorka programów wsparcia dla osób w żałobie, różnica polega na tym, że tradycyjne pamiątki nie udają dialogu.
Natomiast cyfrowy awatar może utrwalać zaprzeczenie i opóźniać moment, w którym człowiek zaczyna na nowo układać swoje życie.

Kościół od wieków przestrzega przed próbami „przywoływania zmarłych”. Choć aplikacje AI nie wpisują się wprost w klasyczne praktyki spirytystyczne, duszpasterze widzą w nich realne ryzyko emocjonalne i duchowe.
Nadzieja nie jest w algorytmie
Eksperci podkreślają, że pamięć o zmarłych jest czymś dobrym i głęboko ludzkim. W chrześcijaństwie wyraża się ona poprzez modlitwę, liturgię i wiarę w życie wieczne. Problem zaczyna się w momencie, gdy technologia zaczyna zastępować te formy, oferując iluzję obecności zamiast drogi prowadzącej ku uzdrowieniu.
Zdaniem teologów, przenoszenie nadziei z Boga i relacji międzyludzkich na algorytm może sprawić, że żałoba przestanie być etapem przejścia, a stanie się stanem zawieszenia, z którego coraz trudniej się wydostać.
Źródło: cna
Foto: istock/Liudmila Chernetska/m-gucci/
Kościół
Pasterka dziecięca na Trójcowie 2025. Fot. Wojciech Adamski
Kościół
Przedostatnie Drzwi Święte zostały zamknięte, u grobu św. Pawła
W Bazylice św. Pawła za Murami zamknięte zostały przedostatnie Drzwi Święte Roku Jubileuszowego 2025 r. Drzwi się zamykają, ale trwa droga nawrócenia i nadziei, która rozpoczęła się w tym świętym roku – powiedział kard. James Michael Harvey, archiprezbiter tej bazyliki.
Wczoraj Drzwi Święte zostały zamknięte w Bazylice Laterańskiej, a w ubiegły czwartek w Bazylice Matki Bożej Większej. Ostatnie Drzwi Święte zostaną zamknięte przez Leona XIV w Bazylice Watykańskiej 6 stycznia na zakończenie Roku Jubileuszowego.
Początek misji, świat potrzebuje Chrystusa
Kard. Harvy przyznał, że zamknięcie Drzwi Świętych uwidacznia koniec Roku Świętego, ale jest też zarazem początkiem misji. Kto przeszedł przez Drzwi Święte musi być teraz świadkiem tego, co doświadczył, ponieważ świat potrzebuje Chrystusa.
Przejście przez próg zaufania
Amerykański kardynał przypomniał, że zamknięte dziś drzwi „są czymś więcej niż tylko fizycznym przejściem. Były one duchowym progiem, wezwaniem skierowanym do każdego, aby porzucił to, co obciąża serce, i wszedł w przestrzeń miłosierdzia. Przejście przez nie oznaczało uznanie, że zbawienie wynika z pokornego zaufania Temu, który jako jedyny może nadać pełny sens naszemu życiu, przezwyciężając wszelkie pretensje do samowystarczalności”.
Nadzieja zawieść nie może, jeśli opiera się na Bogu
Kard. Harvey przypomniał, że mottem kończącego się Roku Świętego były słowa pochowanego w tej Bazylice św. Pawła: Spes non confundi – nadzieja zawieść nie może.
Cytując Encyklikę Benedykta XVI Spe salvi amerykański purpurat podkreślił, że choć człowiek potrzebuje w swym życiu wiele różnych nadziei, małych i większych, to wszystkie one znajdują swoje spełnienie w wielkiej nadziei, którą jest sam Bóg. To On jest nadzieją, która zawieść nie może, bo opiera się na Jego wiernej miłości.
Krzysztof Bronk – Watykan
Foto: Vatican Media
-
News USA4 tygodnie temuRząd wstrzymuje rozpatrywanie wszystkich wniosków imigracyjnych z 19 państw
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW4 tygodnie temuTomasz Potaczek z Chicago ponownie na podium Mistrzostw Świata w Kettlebell
-
News USA3 tygodnie temuHistoryczne wystąpienie prezydenta: Trump o uroczystości Niepokalanego Poczęcia
-
News USA4 tygodnie temuUniwersytet Kolorado zapłaci 10,3 mln USD za przymus szczepień przeciw COVID-19
-
Polonia Amerykańska23 godziny temuCoraz więcej Polaków opuszcza USA na skutek zaostrzonej polityki imigracyjnej
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temuMsza Św. w intencji ofiar stanu wojennego zostanie odprawiona 14 grudnia w Kościele Św. Trójcy
-
News Chicago6 dni temuKevin Niemiec wśród absolwentów St. Viator High School oskarżonych o gwałt na koleżance z klasy
-
News Chicago4 tygodnie temuKawiarniany wagon Metry: Pasażerowie zachwyceni, przewoźnik planuje kolejny krok










