Połącz się z nami

Kościół

Jezus umarł na krzyżu abyśmy mogli żyć. Dzisiaj Wielki Piątek

Opublikowano

dnia

“Ukrzyżowanie miało na celu przedłużanie w nieskończoność przedśmiertnych cierpień skazańca. Sam fakt ukrzyżowania kogoś oznaczał publiczną deklarację, że był on nikim w oczach świata”. W Wielki Piątek przeczytaj fragment książki Branta Pitre’a “Jezus. Historia największej miłości”. Autor opisuje w nim, jak straszną karą było ukrzyżowanie.

Wiele osób jest dziś przynajmniej pobieżnie zaznajomionych ze starożytną rzymską formą egzekucji znaną pod nazwą ukrzyżowania. Znajomość ta w wielu przypadkach wynika z lektury Ewangelii albo z oglądania popularnych przedstawień ukrzyżowania w sztuce i filmie.

Z jednej strony, znajomość taka może być pomocna. Z drugiej strony jednak, ponieważ ukrzyżowanie Jezusa jest czymś tak bardzo znanym, łatwo zapomnieć albo nie docenić całego okrucieństwa tego sposobu uśmiercania (…).

Rzymska praktyka krzyżowania skazańców była skrajnie okrutną formą egzekucji. Zarówno starożytni Żydzi, jak i poganie uważali ją za wręcz przerażającą.

Na przykład żyjący w I wieku żydowski historyk Józef Flawiusz określa ukrzyżowanie jako “haniebną śmierć” (Wojna żydowska VII 6, 4 [203]). W podobnym duchu rzymski jurysta Paulus opisuje je jako “najsurowszą karę” (Sententiae 5, 21, 3).

Jednym z powodów tych opinii był fakt, że skazani na ukrzyżowanie byli zwykle najpierw biczowani. Na przykład Józef Flawiusz pozostawił nam taką bezpośrednią relację:

“[W]ielu spokojnych obywateli pojmali i przyprowadzili do [rzymskiego konsula] Florusa. Ten kazał ich najpierw biczować, a potem ukrzyżować” (Wojna żydowska II 14, 9 [306]).

W przeciwieństwie do żydowskiej kary chłosty, która ograniczała liczbę razów do 39 lub 40 (zob. Pwt 25,2; 2 Kor 11,24), rzymska kara chłosty nie była tak miłosierna.

Co więcej, rzymska kara chłosty poprzedzająca egzekucję (znana pod łacińską nazwą flagellatio lub verberatio) wykonywana była rzemiennymi biczami zakończonymi kolcami, kawałkami metalu lub kości, specjalnie przywiązanymi po to, by wyrywać kawałki ciała skazańca.

Józef Flawiusz opisuje skrajny przypadek:

“On zaś kazał (…) tak długo ich wszystkich chłostać, aż odsłoniły się wnętrzności (…) [Potem] polecił drzwi otworzyć i wypuścić pokrwawionych mężów, takiego strachu napędził wygrażającym się ludziom, że porzucili broń i poczęli uciekać” (Wojna żydowska II 21, 5 [612]).

Jak pisze w swoim klasycznym studium na temat ukrzyżowania badacz Nowego Testamentu Martin Hengel:

“biczowanie (…) było standardową częścią kary [która] sprawiała, że krew lała się strumieniami”.

Co więcej, jeśli samo biczowanie nie spowodowało śmierci skazańca, często zmuszano go do dźwigania belek krzyża na miejsce egzekucji, a czasem biczowano go jeszcze po drodze, powodując kolejne obrażenia i dalszy upływ krwi.

Kiedy ostatecznie przybijano skazańca do krzyża, jego widok musiał być przerażający.

Po wcześniejszym ubiczowaniu, samo ukrzyżowanie polegało na powieszeniu ciała skazańca na drewnianym palu lub krzyżu (łac. crux) – przez wbicie na pal, przybicie gwoździami albo przywiązanie sznurem.

Starożytni rabini opisują śmierć przez “powieszenie” – jak najczęściej po hebrajsku określano ukrzyżowanie – w następujący sposób:

“W jaki sposób go wieszamy? Wbijamy w ziemię słup, z poprzeczną belką na końcu, wiążemy mu obie ręce, dłoń z dłonią, i wieszamy go. (…) I zaraz go zdejmujemy, i ze wszystkim chowamy w ziemi. A jeśli nie pochowają go, naruszą negatywne przykazanie – bo jest napisane:

“Nie pozostawisz jego zwłok na słupie, lecz pochowasz go (tego samego dnia), bo powieszony trup jest przekleństwem dla Boga” (Miszna, Sanhedrin 6,4; zob. Pwt 21,23).

Praktyka wieszania skazańca stanowiła szczyt okrucieństwa. W przeciwieństwie do innych form egzekucji, takich jak ścięcie, powodujących szybką śmierć, ukrzyżowanie miało na celu przedłużanie w nieskończoność przedśmiertnych cierpień skazańca.

Ostatecznie ukrzyżowany umierał przez uduszenie pod ciężarem własnego umęczonego ciała. Z powodu straszliwej i długotrwałej męczarni skazańców, władze rzymskie zazwyczaj stawiały krzyże w miejscach, w których egzekucja mogła mieć jak najbardziej publiczny charakter.

Jak pisał rzymski autor Kwintylian: “Ilekroć krzyżujemy winnych, wybierane są najludniejsze drogi, aby jak najwięcej ludzi zobaczyło i zostało przejętych strachem” (Declamationes, 274).

Oprócz tego, że ukrzyżowanie było wyjątkowo okrutne, było ono także uważane za śmierć najbardziej haniebną. Słynny starożytny retor Cyceron określa rzymski krzyż jako “drzewo hańby” (W obronie Rabiriusza, 16).

Jednym z powodów, dla których ukrzyżowanie uważano za tak haniebne, był fakt, że w Cesarstwie Rzymskim ta metoda egzekucji zarezerwowana była dla przedstawicieli niższych klas, dla niewolników i obcokrajowców (czyli nie-Rzymian).

Obywatele rzymscy byli skazywani na bardziej “przyzwoitą” śmierć, taką jak ścięcie. (Na przykład św. Piotr, Żyd z Galilei, został ukrzyżowany w Rzymie głową w dół, natomiast św. Paweł, jako obywatel rzymski, został ścięty mieczem).

Jak stwierdza Cyceron, krzyż jest “najcięższą i najwyższą karą dla niewolnika” (In Verrem II 5, 169). Inny pisarz rzymski, Waleriusz Maksymus, mówi, że “nie wypada cieszyć się z kary [ukrzyżowania] (…) wymierzonej Rzymianom niby niewolnikom” (Czyny i powiedzenia godne pamięci, 2.7.12).

Sam fakt ukrzyżowania kogoś oznaczał publiczną deklarację, że był on jedynie niewolnikiem cesarstwa i nikim w oczach świata. Hańbę krzyża zwiększało jeszcze celowe wyszydzenie skazańca. W praktyce wykonawcy egzekucji często folgowali swoim sadystycznym skłonnościom.

Sam fakt ukrzyżowania kogoś oznaczał publiczną deklarację, że był on jedynie niewolnikiem cesarstwa i nikim w oczach świata.

W świetle takich dowodów Craig Keener stwierdza: “Choć niektóre elementy ukrzyżowania były powszechnie stosowane, dokonujący egzekucji mogli realizować je w najróżniejszy sposób, ograniczony tylko rozmiarami ich sadystycznej wyobraźni”.

Wreszcie rzecz może najbardziej haniebna: zgodnie z rzymskim zwyczajem skazanych najczęściej krzyżowano nago.

Ten ostatni akt upokorzenia miał odrzeć ukrzyżowanego z resztek godności. Nawet współczesna zachodnia wrażliwość w sprawie przyzwoitości ubioru – która z pewnością nie przewyższa tej, jaką odznaczali się starożytni Żydzi albo Rzymianie – cenzuruje niemal wszystkie współczesne artystyczne czy filmowe przedstawienia ukrzyżowania, nie pozwalając na pokazywanie rzymskiej praktyki rozbierania skazańców do naga.

(…) Podsumowując: Rzymska praktyka krzyżowania skazańców w starożytnej Palestynie była jednym z najokrutniejszych i najbardziej haniebnych sposobów uśmiercania skazańców.

 

Artykuł pochodzi z książki Branta Pitre’a “Jezus. Historia największej miłości”.

 

 

 

 

 

 

 

Źródło: deon
Foto: You Tube, istock/ kevinschreiber/TonyBaggett/ :Arthit_Longwilai/ Userba011d64_201Denis-Art

Kościół

900 powodów do nadziei. Denver odpowiada na kryzys powołań do kapłaństwa

Opublikowano

dnia

Autor:

Przedstawiciele Archidiecezji Denver poprosili wiernych, aby wskazali młodych mężczyzn, którzy – ich zdaniem – mogliby zostać dobrymi księżmi. Rezultat kampanii „Powołani po imieniu” przeszedł najśmielsze oczekiwania: napłynęło ponad 900 nazwisk. O nietypowej akcji mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

Jak podkreślają organizatorzy kampanii “Powołani po imieniu” – nie chodzi tylko o liczby. Kampania rozbudziła w społeczności nową otwartość na rozmowę o kapłaństwie.

„Nie potrzeba wizji anioła, żeby zostać księdzem”

Inicjatywa, prowadzona we współpracy z organizacją Vianney Vocations, trwała kilka miesięcy i miała na celu odświeżenie spojrzenia na powołania.

“Stworzyliśmy kulturę, w której temat kapłaństwa przestaje być tabu – mówi ks. Jason Wallace, dyrektor ds. powołań w Denver. “Nie chodzi o mistyczne wizje czy nadzwyczajne doświadczenia. Kapłaństwo to realna droga życia, do której Pan wzywa zwykłych młodych ludzi.”

Według Wallace’a, wielu mężczyzn, którzy wcześniej nie rozważali kapłaństwa, po kampanii zaczęło zadawać pytania i szukać spotkań z duszpasterzami.

Impuls od wspólnoty

Kluczowym elementem akcji było nie tylko zgłaszanie nazwisk, ale także osobiste listy od arcybiskupa Samuela Aquili wysyłane do wskazanych kandydatów i zauważające ich potencjał.

Sam arcybiskup Aquila podkreślił znaczenie kampanii: “Dzięki modlitwie wiernych i świadectwu naszych księży otrzymaliśmy setki nazwisk mężczyzn, którzy mogą zostać świętymi i szczęśliwymi kapłanami w północnym Kolorado.”

Potrzeby są ogromne

Archidiecezja Denver obsługuje około 600 tys. katolików, ale ma zaledwie 148 księży w czynnej posłudze. Ponad jedna trzecia parafii prowadzona jest tylko przez jednego duchownego. Sytuacja w Denver odzwierciedla szerszy trend: liczba księży w USA od dekad spada, a w 2025 roku święcenia miało przyjąć jedynie ok. 400 mężczyzn w całym kraju.

A jednak w Denver pojawiają się oznaki nadziei. Tegoroczna grupa seminarzystów liczy 23 osoby – niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej.

Nadzieja na nowe powołania

Archidiecezja zapowiada kontynuację programu “Powołani po imieniu” – tym razem w formie grup rozeznawania powołania i dodatkowych inicjatyw wspierających młodych mężczyzn w drodze do odkrycia swojego miejsca w Kościele.

Źródło: cna
Foto: Archidiecezja Denver
Czytaj dalej

Kościół

Sobór Watykański II przyczynił się do spadku frekwencji na mszach? Nowe badanie ekonomistów

Opublikowano

dnia

Autor:

Nowa analiza ekonomistów z Harvardu i Narodowego Biura Badań Ekonomicznych (NBER) sugeruje, że reformy wprowadzone po Soborze Watykańskim II miały bezpośredni wpływ na gwałtowny spadek uczestnictwa katolików w mszach na całym świecie. Wyniki obszernego badania przedstawia Ojciec Paweł Kosiński SJ.

Badanie obejmujące 66 krajów

Raport „Looking Backward: Long-Term Religious Attendance in 66 Countries”, opublikowany 21 lipca przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych NBER, zestawia dane o uczestnictwie w nabożeństwach z ostatnich 120 lat. Ekonomiści przeanalizowali statystyki przynależności religijnej 1900 wyznań, porównując kraje historycznie katolickie i protestanckie.

Wynik? Od połowy lat 60-tych, czyli od zakończenia Soboru Watykańskiego II, w krajach katolickich odnotowano wyraźnie większy spadek frekwencji na mszach niż w krajach protestanckich.

„To zjawisko nie jest jedynie częścią globalnego trendu sekularyzacji, lecz specyficznie związane z katolicyzmem i reformami soborowymi” – stwierdzają autorzy raportu.

Ekonomistka Rachel McCleary, współautorka badania, uważa, że reformy „sekularyzowały Kościół”, powodując, że część wiernych zaczęła szukać innych form duchowości. „Sobór miał umocnić Kościół, a w rzeczywistości osłabił jego pozycję w oczach wielu wiernych” – ocenia McCleary.

20 punktów procentowych różnicy

Według badaczy, od 1965 roku do drugiej dekady XXI wieku miesięczna frekwencja na mszach w krajach katolickich spadała średnio o 4 punkty procentowe szybciej w każdej dekadzie niż w krajach protestanckich.

Robert Barro, profesor ekonomii z Harvardu i współautor opracowania, mówi wręcz o „znacznym spadku, sięgającym nawet 20 punktów procentowych” w porównaniu z protestantami.

„Przed soborem wskaźniki frekwencji w krajach katolickich i niekatolickich wyglądały podobnie. Spadek zaczął się dopiero po jego zakończeniu” – podkreśla Barro.

sobór watykański II

Sobór Watykański II – dwudziesty pierwszy sobór powszechny Kościoła katolickiego, obradujący w czterech sesjach od 11 października 1962 do 8 grudnia 1965.

„Duch Soboru” kontra nauczanie

Nie wszyscy komentatorzy zgadzają się z interpretacją raportu. Ojciec Paul Sullins z Instytutu Ruth ostrzega przed myleniem nauczania samego soboru z tym, co później określano mianem „ducha Soboru Watykańskiego II”.

„Część liderów Kościoła wprowadzała zmiany, których sobór nigdy nie przewidział ani nie nakazał. Właśnie ta interpretacja przyczyniła się do chaosu i spadku praktyk religijnych” – tłumaczy Sullins.

Podobnego zdania jest katolicki apologeta Tom Nash, który podkreśla, że dokumenty soborowe wciąż bronią doktryny o prymacie papieża, nieomylności w sprawach wiary i moralności oraz centralnej roli Eucharystii.

eucharystia, komunia

Największe badanie tego typu

Jak podkreśla Robert Barro, raport NBER jest pierwszym opracowaniem, które zestawia tak długoterminowe dane o praktykach religijnych. Dane z Międzynarodowego Programu Badań Społecznych (ISSP), w którym respondenci opowiadali o uczestnictwie w mszach w dzieciństwie, pozwoliły badaczom odtworzyć obraz zmian nawet z lat, w których nie prowadzono regularnych sondaży.

Badanie NBER pokazuje jednoznacznie: Sobór Watykański II był punktem zwrotnym, po którym uczestnictwo katolików w mszach zaczęło spadać szybciej niż w jakimkolwiek innym wyznaniu chrześcijańskim.

Źródło: cna
Foto: wikipedia, istock/Dziurek/
Czytaj dalej

News USA

Katolicki bioetyk ostrzega: Sztuczna inteligencja może zagrozić człowieczeństwu

Opublikowano

dnia

Autor:

robot i człowiek, AI

Wraz z dynamicznym rozwojem sztucznej inteligencji (AI) coraz częściej pojawiają się głosy ostrzegające przed jej potencjalnymi skutkami dla człowieka i kultury. Katolicki ekspert bioetyki, prof. Charles Camosy z Katolickiego Uniwersytetu Ameryki, apeluje o refleksję i roztropność, podkreślając, że „nie jest jeszcze za późno, aby włożyć dżina z powrotem do butelki” i ograniczyć możliwe zagrożenia związane z nową technologią. O jego ostrzeżeniach mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

„Nowa rewolucja przemysłowa”

„Znajdujemy się w obliczu podobnej zmiany, jaką była rewolucja przemysłowa. Ona również całkowicie przekształciła życie społeczne i sposób myślenia. Dziś pytanie brzmi: jak zareagujemy na sztuczną inteligencję?” – powiedział prof. Charles Camosy w rozmowie z Catherine Hadro z programu EWTN News In Depth.

Prof. Charles Camosy

AI a kryzys samotności

Profesor bioetyki zwrócił uwagę, że AI wpływa już na niemal każdy obszar życia. Coraz częściej zdarza się, że ludzie nie potrafią odróżnić rozmowy z człowiekiem od interakcji z chatbotem.

„To powinno budzić głęboki niepokój, ponieważ musimy zachować świadomość, że różnimy się zasadniczo od modeli językowych. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, z duszą, której nie jest w stanie odtworzyć żadna maszyna” – zaznaczył prof. Charles Camosy.

Kościół wobec sztucznej inteligencji

Kościół katolicki nie pozostaje obojętny wobec wyzwań technologicznych. Od kilku lat funkcjonują przy Watykanie grupy robocze zajmujące się sztuczną inteligencją, a ważnym dokumentem w tej dyskusji jest „Antiqua et Nova: Nota o relacji między sztuczną inteligencją a inteligencją ludzką”. Zdaniem prof. Camosy, można się spodziewać, że obecny papież przygotowuje kolejne opracowania na ten temat.

Transhumanizm i kolejne wyzwania

Debata o AI, jak podkreślił profesor, łączy się także z początkiem transhumanizmu – ruchu postulującego modyfikację ludzkiej biologii za pomocą technologii. „Stoimy w obliczu nowej rewolucji przemysłowej. I dobrze, że Kościół ma pasterza, który jest gotów prowadzić wiernych przez ten proces” – dodał.

roboty praca

Praca integralną częścią człowieczeństwa

Ekspert przestrzega również przed zbyt pochopnym wiarą w obietnice, że sztuczna inteligencja pozwoli całkowicie zrezygnować z pracy.

Apel o odpowiedzialny rozwój technologii

Na zakończenie wezwał do odpowiedzialnego kształtowania rozwoju technologii: „Nie jest jeszcze za późno, aby ograniczyć zagrożenia. Musimy tworzyć kulturę, w której sztuczna inteligencja służy człowiekowi, a nie odwrotnie”.

Papież Leon XIV o utracie człowieczeństwa

Również papież Leon XIV przestrzegał niedawno przed negatywnym wpływem AI na młodych ludzi, ostrzegając, że może ona przyczynić się do „utraty poczucia człowieczeństwa”. Przyjmując imię nawiązujące do Leona XIII – papieża, który musiał zmierzyć się z wyzwaniami rewolucji przemysłowej – obecny Ojciec Święty chce podkreślić analogię do przemian technologicznych, które także dziś wstrząsają kulturą i społeczeństwem.

Źródło: cna
Foto: St. Joseph’s Seminary&College, istock/Fotomek/demaerre/
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

kwiecień 2022
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu