News USA
Przełom w badaniach nad chorobą Parkinsona: podejrzany wirus może być brakującym ogniwem

Nowe, przełomowe badanie przeprowadzone przez Northwestern Medicine daje nadzieję dla ponad miliona Amerykanów zmagających się z chorobą Parkinsona. Zespół naukowców pod kierunkiem dr. Igora Koralnika odkrył możliwy czynnik wyzwalający neurodegeneracyjne schorzenie – wirus, który dotąd uważano za nieszkodliwy dla ludzi.
Zaskakujące znalezisko w mózgach pacjentów z Parkinsonem
Dr Igor Koralnik, kierujący Oddziałem Chorób Neurozakaźnych i Neurologii Globalnej w Northwestern, przeanalizował tkanki mózgowe zmarłych pacjentów cierpiących na Parkinsona. Wyniki były zaskakujące – w połowie zbadanych przypadków wykryto obecność ludzkiego pegiwirusa (HPgV), wcześniej niekojarzonego z żadną chorobą.
To wirus przenoszony przez krew, obecny u 5–10% zdrowych dawców. Dotąd był uznawany za niegroźny. Tymczasem znaleziono go w 50% mózgów pacjentów z Parkinsonem.
Czy wirus odgrywa rolę w rozwoju choroby?
Wyniki badania, opublikowane w prestiżowym czasopiśmie The Journal of Clinical Investigation Insight, porównywały tkanki mózgowe pacjentów z Parkinsonem i osób zdrowych. Obecność HPgV wyłącznie w grupie chorej sugeruje, że wirus może odgrywać nieoczekiwaną rolę w rozwoju choroby – choć jak podkreślają autorzy, potrzebne są dalsze badania.
„To niezwykle intrygujące odkrycie, które otwiera zupełnie nowy kierunek badań” – podkreśla dr Koralnik. „Na razie nie mówimy o przyczynie, ale o możliwym powiązaniu, które musimy zbadać”.
Możliwe przełomowe leczenie? Naukowcy sięgają po istniejące leki
Ponieważ ludzki pegiwirus wykazuje podobieństwo do wirusa zapalenia wątroby typu C, zespół planuje teraz przetestować istniejące leki przeciwwirusowe stosowane w leczeniu HCV, by sprawdzić, czy mogłyby także zahamować obecność HPgV w mózgu – a tym samym spowolnić lub nawet zapobiec rozwojowi choroby Parkinsona.
Kolejne badania
W kolejnych etapach badań naukowcy chcą odpowiedzieć na kluczowe pytania:
- Jak często HPgV występuje w mózgach osób z Parkinsonem i bez niego?
- Czy obecność wirusa jest przypadkowa, czy rzeczywiście wpływa na rozwój choroby?
- Czy leki przeciwwirusowe mogą wpłynąć na przebieg choroby?
To pierwsze badanie, które łączy ludzkiego pegiwirusa z chorobą Parkinsona. Choć jeszcze za wcześnie na ostateczne wnioski, odkrycie to może stać się kamieniem milowym w walce z jedną z najbardziej wyniszczających chorób neurologicznych naszych czasów.
Źródło: nbc
Foto: istock/Alexey Koza/
News USA
Zamknięcie rządu trwa – pracownicy federalni nie dostaną pensji?

W miarę jak zamknięcie rządu wchodzi w ósmy dzień, senatorowie coraz uważniej śledzą nowe groźby Białego Domu dotyczące możliwości wstrzymania wypłat zaległych wynagrodzeń dla pracowników federalnych objętych przymusowym urlopem. Presja na Demokratów rośnie, by znaleźli sposób na zakończenie impasu.
We wtorek Biuro Zarządzania i Budżetu (OMB) przygotowało memorandum prawne, w którym poddaje w wątpliwość prawo do zaległych wynagrodzeń dla „nieistotnych” pracowników federalnych, przebywających na urlopie bezpłatnym podczas zamknięcia rządu.
W miarę jak zamknięcie wchodzi w siódmy dzień, Prezydent Donald Trump stara się wywrzeć presję na senatorów Partii Demokratycznej, wzywając ich do uchwalenia republikańskiej ustawy o finansowaniu rządu, grożąc jednocześnie masowymi zwolnieniami w administracji federalnej.
Dodatkowo zagrożenie to obejmuje także pracowników federalnych, którzy nadal pracują w czasie zamknięcia, ale mogą stracić możliwość wypłaty wynagrodzeń do czasu zapewnienia finansowania rządowi. Biały Dom sugeruje, że osoby przebywające na urlopie bezpłatnym mogą w ogóle nie otrzymywać wynagrodzenia przez okres zamknięcia.
Czym jest zamknięcie rządu?
Zamknięcie rządu następuje, gdy Kongres nie uchwali jednego lub więcej z 12 obowiązkowych projektów ustaw wydatkowych przed upływem terminu finansowania. W tym czasie jedynie pracownicy uznani za niezbędnych do funkcjonowania rządu kontynuują pracę; pozostali są objęci urlopem bezpłatnym do czasu przywrócenia finansowania.
Historycznie zarówno pracownicy uznani za kluczowych, jak i osoby na urlopach bezpłatnych nie otrzymywali wynagrodzeń podczas zamknięcia, ale po jego zakończeniu wypłacano im zaległe pensje.
W 2019 roku Kongres uchwalił ustawę gwarantującą zaległe wynagrodzenia pracownikom objętym urlopem bezpłatnym. Administracja Donalda Trumpa podniosła jednak kwestię, że osoby niepracujące mogą nie być uprawnione do wypłat.
Reakcje senatorów
Lider większości w Senacie John Thune (Republikanin z Dakoty Południowej) skomentował: „Nie zapoznałem się jeszcze z notatką. Zakładam, że pracownicy przebywający na urlopie otrzymają zaległe wynagrodzenia. Ale najprostsze rozwiązanie to otworzyć rząd – problem zniknie sam.”
Senatorka Patty Murray (Demokratka z Waszyngtonu) podczas konferencji prasowej skrytykowała prezydenta za „grożenie zignorowaniem jasnej litery prawa w celu wstrzymania wypłat”.
Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson (Republikanin z Luizjany) ostrzegł, że personel wojskowy nie otrzyma wypłat 15 października, jeśli Kongres nie osiągnie porozumienia w najbliższym czasie.
Wciąż brak jasnej ścieżki wyjścia z impasu
Zamknięcie rządu nie ma jeszcze wyraźnego rozwiązania. Zgodnie z regulaminem Senatu, Republikanie potrzebują 60 głosów, aby uchwalić ustawę, co oznacza, że co najmniej siedmiu Demokratów musiałoby poprzeć projekt.
Republikanie proponują „czyste” przedłużenie finansowania rządu bez dodatkowych aneksów, natomiast Demokraci domagają się cofnięcia cięć w programie Medicaid oraz przedłużenia dopłat w ramach ustawy Affordable Care Act (ACA).
6 października obie propozycje zostały odrzucone, a 7 października nie odbyło się żadne głosowanie. Obie partie twierdzą, że mają poparcie społeczne dla swoich propozycji.
Republikanie określili żądania Demokratów jako bezprecedensowe i nierealne, podczas gdy Demokraci podtrzymują swoje stanowisko i czują się pewnie w negocjacjach.
Źródło: The Epoch Times
Foto: The White House, ostock/ wildpixel/
News USA
Nowe dowody w sprawie Roberta Robersona. Egzekucja w Teksasie może zostać wstrzymana

Prawnicy Roberta Robersona, skazanego na karę śmierci w Teksasie, twierdzą, że pierwszy odcinek nowego podcastu „Dateline”, poświęcony jego sprawie, ujawnia „niezwykle istotne” dowody wskazujące na nadużycia władzy sądowniczej. Roberson ma zostać stracony 16 października za śmierć swojej 2-letniej córki Nikki, do której doszło w 2002 roku.
Jeśli mimo wszystko egzekucja dojdzie do skutku, 58-letni mężczyzna będzie pierwszą osobą w USA skazaną na śmierć w sprawie o tzw. „zespół dziecka potrząsanego” (ang. shaken baby syndrome).
Nowe dowody z podcastu
W poniedziałek prawnicy Roberta Robersona złożyli pismo do Sądu Apelacyjnego w Teksasie, domagając się wstrzymania egzekucji. Wskazują, że w podcaście „The Last Appeal”, prowadzonym przez Lestera Holta, pojawiły się informacje „bezpośrednio związane z zarzutem o nadużycie władzy sądowniczej”.
W odcinku znalazł się wywiad z Larrym Bowmanem, dziadkiem Nikki ze strony matki. Bowman ujawnił, że sędzia powiatu Anderson, Bascom Bentley, miał zadzwonić do szpitala, nakazując lekarzom skontaktowanie się z rodziną matki dziecka, by uzyskać zgodę na odłączenie Nikki od aparatury podtrzymującej życie.
„Prawdę mówiąc, sędzia Bentley powiedział im, że jesteśmy rodzicami” – stwierdził Bowman.
Tymczasem dokumenty sądowe wskazują, że to Roberson był prawnym opiekunem Nikki, ustanowionym przez sąd w listopadzie 2001 roku – zaledwie dwa miesiące przed jej śmiercią. Jej matka straciła prawa rodzicielskie z powodu problemów osobistych.
Zarzuty wobec sędziego
Zgodnie z najnowszymi aktami, sędzia Bentley nie tylko przekazał szpitalowi błędne informacje, ale także sam podpisał nakaz aresztowania Robersona na podstawie diagnozy „zespołu dziecka potrząsanego”, a następnie przewodniczył niemal wszystkim rozprawom w jego sprawie karnej.
Adwokaci Robersona podkreślają, że ten konflikt interesów i brak bezstronności stanowią rażące naruszenie konstytucyjnych praw oskarżonego.
„Każdy obiektywny obserwator, znając nowe fakty, mógłby uznać, że sędzia Bentley przesądził o winie Robersona jeszcze przed procesem” – napisali obrońcy w apelacji. – „To poważne naruszenie zasad bezstronności, które wymaga ponownego procesu.”
Sędzia Bentley zmarł w 2017 roku. Biuro Prokuratora Generalnego Teksasu nie skomentowało nowych zarzutów, a biuro Gubernatora Grega Abbotta odmówiło udziału w programie „Dateline”.
Kontrowersje wokół wyroku
Robert Roberson został aresztowany w styczniu 2002 roku, po tym jak jego 2-letnia córka została znaleziona nieprzytomna. Według jego relacji, Nikki wypadła z łóżka podczas snu. Mimo natychmiastowej reakcji ojca i przewiezienia dziewczynki do szpitala, dziecka nie udało się uratować.
Trzy dni później Roberson został oskarżony o morderstwo. W 2003 roku ława przysięgłych w powiecie Anderson uznała go za winnego i skazała na śmierć.

Robert Roberson z córką Nikki
Od tego czasu jego obrońcy wielokrotnie podnosili, że dowody medyczne użyte w procesie zostały zdyskredytowane. Coraz więcej ekspertów uważa, że tzw. „zespół dziecka potrząsanego” bywa błędnie diagnozowany, a podobne objawy mogą wynikać z innych schorzeń lub urazów.
Walka o życie
To nie pierwszy raz, gdy Roberson staje w obliczu egzekucji. Rok temu jego życie zostało uratowane w ostatniej chwili, po tym jak grupa teksańskich ustawodawców z obu partii wystąpiła o jej wstrzymanie, o czym informowaliśmy tutaj.
Jednak obecny Prokurator Generalny Teksasu, Ken Paxton, zapowiedział, że „nie dopuści do dalszej zwłoki”.

Robert Roberson
Oprócz apelacji w Teksasie, złożono również wniosek do federalnego Sądu Apelacyjnego 5. Okręgu USA o wstrzymanie egzekucji i umożliwienie złożenia nowego pozwu, opartego na „przytłaczających dowodach, że Roberson został skazany na podstawie zdyskredytowanej nauki”.
Sprawa, która porusza opinię publiczną
Historia Roberta Robersona ponownie otworzyła debatę o rzetelności systemu wymiaru sprawiedliwości i o tym, czy nauka, która niegdyś była traktowana jako pewnik, nie doprowadziła do skazania niewinnego człowieka.
Więcej o tej sprawie można usłyszeć w nowym podcaście „Dateline” pt. The Last Appeal, którego pierwszy odcinek już jest dostępny online.
Źródło: nbc
Foto: Roberson family, Police Department, Ilana Panich-Linsman for The Innocence Project
News USA
Planned Parenthood wygrywa z administracją Trumpa w sprawie grantów federalnych

Federalna sędzina w Waszyngtonie zablokowała we wtorek próbę administracji Prezydenta Donalda Trumpa, która chciała narzucić beneficjentom federalnych grantów na zapobieganie ciążom nastolatek przestrzeganie nowych zasad. Miały one na celu ograniczenie — jak to określił Trump — „radykalnej indoktrynacji” i „ideologii gender”.
Orzeczenie stanowi zwycięstwo dla trzech oddziałów Planned Parenthood – z Kalifornii, Iowa i Nowego Jorku – które pozwały rząd federalny, argumentując, że lipcowa polityka Departamentu Usług Społecznych (HHS) jest sprzeczna z zasadami programu ustanowionymi przez Kongres.
Sędzina: decyzja była polityczna i nieprzemyślana
Sędzina okręgowa Beryl Howell, mianowana przez byłego prezydenta Baracka Obamę, ostro skrytykowała administrację Donalda Trumpa w swoim pisemnym uzasadnieniu. Uznała, że zmiana była „motywowana wyłącznie względami politycznymi, pozbawiona jakiejkolwiek przemyślanej analizy i ignorująca wymóg, by programy były oparte na dowodach naukowych”.
Sporny dokument był częścią szerszej serii dekretów wykonawczych podpisanych przez Trumpa w pierwszym dniu jego urzędowania. Miały one ograniczyć działania federalne związane z uznawaniem osób LGBTQ+, a także programy dotyczące różnorodności, równości i integracji.
Rządowe wytyczne
Nowe zasady administracji zabraniały finansowania działań, które — zdaniem rządu — „promują małżeństwa osób tej samej płci” lub „normalizują aktywność seksualną nieletnich”.
Planned Parenthood argumentowało, że wytyczne są nie tylko sprzeczne z celem programu, ale również zbyt niejasne, by mogły być skutecznie wdrożone. Sędzina Howell zgodziła się z tym stanowiskiem, podkreślając, że brak jasności w zasadach groziłby arbitralnym ograniczeniem grantów.
Szeroki wpływ decyzji
Wyrok ma znaczenie nie tylko dla Planned Parenthood, ale także dla dziesiątek innych beneficjentów programu, w tym organizacji non-profit, lokalnych wydziałów zdrowia, uczelni, plemion rdzennych Amerykanów oraz instytucji publicznych, które otrzymują środki na edukację seksualną i profilaktykę zdrowotną młodzieży.
Departament Usług Społecznych odmówił komentarza w sprawie decyzji sądu. Wcześniej resort bronił swojej polityki, twierdząc, że nowe wytyczne mają „zapewnić, by pieniądze podatników nie były przeznaczane na programy podważające prawa rodziców, promujące radykalną ideologię gender lub narażające dzieci na treści o charakterze seksualnym pod pretekstem edukacji zdrowotnej”.
Źródło: AP
Foto: istock/greenleaf123/Alena Kravchenko/
-
News Chicago5 dni temu
Biały Dom wstrzymuje miliardy dolarów na infrastrukturę w Chicago
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uczcijmy pamięć Charliego Kirka w Chicago – wydarzenie w Lemont
-
News Chicago1 tydzień temu
Uzbrojeni agenci federalni na ulicach Chicago: Rosną napięcia wokół działań ICE
-
News Chicago1 tydzień temu
Nocny nalot służb imigracyjnych na apartamentowiec w Chicago
-
News Chicago2 dni temu
Strzały w Brighton Park: Agenci federalni postrzelili kobietę, społeczność żąda odpowiedzi
-
News Chicago2 dni temu
Trump wysyła Gwardię Narodową do Chicago mimo sprzeciwu gubernatora
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW2 tygodnie temu
Monia z Chicago znów na ekranie TVN Style. Jej motto: „Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie”
-
News Chicago3 tygodnie temu
Ted Dabrowski zawalczy z Pritzkerem o fotel gubernatora Illinois w 2026 roku