News USA
Staycation zamiast wakacji? Rosnące koszty zmuszają Amerykanów do zostania w domu latem 2025

Lato to od zawsze ulubiony sezon urlopowy, ale w 2025 roku coraz więcej Amerykanów zostanie w domu. Dlaczego? Rosnące koszty życia i podróży sprawiają, że „staycation” — czyli urlop bez wyjazdu — staje się realną alternatywą dla wielu rodzin.
Według najnowszego raportu Bankrate Summer Travel Survey 2025, jedynie 46% Amerykanów planuje podróżować w sezonie letnim. Spośród tych, którzy rezygnują z wyjazdów, 65% wskazuje finanse jako główną przeszkodę. Rosnące ceny biletów lotniczych, hoteli, jedzenia i atrakcji skutecznie zniechęcają do planowania kosztownych eskapad.
Cincinnati na szczycie listy najlepszych miast na letnie „wakacje domowe”
Jeśli już zostawać w domu lub w okolicy, to warto wiedzieć, gdzie można najwięcej zobaczyć i przeżyć za mniej. Raport WalletHub 2025 wskazuje, że najlepszym miastem na letni wypoczynek jest Cincinnati w stanie Ohio.
Choć dla wielu to zaskoczenie, „Queen City” — jak bywa nazywane Cincinnati — przyciąga niskimi kosztami życia i szeroką ofertą rozrywki: od publicznych basenów, przez parki i festiwale, po restauracje i wydarzenia sportowe.
Ranking opierał się na analizie 182 miast USA i 41 wskaźnikach, w tym dostępności parków, ścieżek rowerowych, pól golfowych, ogrodów zoologicznych, kasyn, wydarzeń kulturalnych i kulinarnych. W pierwszej dziesiątce WalletHub znalazły się też m.in.: Orlando, Tampa, Honolulu, Las Vegas, San Diego, Chicago, St. Louis, Salt Lake City i Atlanta.
Coraz popularniejsze: wycieczki jednodniowe
Wiele osób decyduje się też na wycieczki jednodniowe, które pozwalają zredukować wydatki na noclegi.
Kto i dlaczego nie podróżuje?
Z raportu Bankrate wynika, że nawet 47% rodzin zarabiających powyżej 80 tys. dolarów rocznie nie planuje podróży z powodu wysokich kosztów. Wśród tych zarabiających mniej niż 40 tys. dolarów, aż 73% przyznało, że po prostu ich na to nie stać.

Cincinnati, Ohio
Brak wolnych dni w pracy to kolejny problem — szczególnie wśród młodszych pokoleń: 24% Millenialsów i 21% przedstawicieli Gen Z przyznaje, że to główna przeszkoda w organizacji urlopu.
Kraj zamiast świata — i zadłużenie na wakacje
Wśród tych, którzy jednak planują wyjazdy, 38% wybiera podróże po USA, a tylko 15% planuje wyjazd zagraniczny. Co ciekawe, aż 29% respondentów planuje zadłużyć się, by pozwolić sobie na wakacje. Najczęściej sięgają po karty kredytowe (42%) lub wykorzystują zgromadzone punkty i mile (20%).
Wśród Millenialsów aż 34% deklaruje, że zadłuży się na letni wyjazd. W przypadku Gen Z to 31%, Gen X – 29%, Boomers – 22%.
Stare długi, nowe wakacje
Niepokojąco wygląda też dane z raportu NerdWallet: 30% osób podróżujących tego lata nie spłaciło jeszcze długu za wakacje z 2024 roku. Najbardziej zadłużeni pozostają przedstawiciele Gen Z — aż 45% z nich nadal spłaca zeszłoroczne wakacje, podczas gdy wśród Millenialsów to 26%.
Średnie wydatki na podróż w 2025 roku wynoszą 3861 dolarów — kwota znacząca, zwłaszcza w obecnych warunkach ekonomicznych.
Staycation: mniej kosztów, więcej spokoju
Dla wielu Amerykanów „wakacje w domu” to nie tylko konieczność, ale coraz częściej świadomy wybór. Jak podkreśla ekspert z WalletHub: „Nie musisz wyjeżdżać do egzotycznego kraju, by dobrze się bawić i odpocząć. Staycation może być nie tylko tańsze, ale i bardziej relaksujące – zwłaszcza jeśli nie musisz martwić się o loty, hotele czy długie przejazdy.”
Źródło: The Epoch Times
Foto: istock/alexeys/YakobchukOlena/gorodenkoff/
News USA
Osoby żyjące zgodnie z wiarą mogą adoptować dzieci – sąd podważa przepisy Oregonu

Federalny Sąd Apelacyjny dla Dziewiątego Okręgu orzekł, że władze stanu Oregon mogły naruszyć konstytucyjne prawa Jessiki Bates – chrześcijańskiej matki starającej się o adopcję – zmuszając ją do zaakceptowania ideologii gender i homoseksualizmu jako warunku przystąpienia do procesu adopcyjnego. O ważnej decyzji w debacie dotyczącej napięć między wolnością religijną a współczesnymi normami społecznymi mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.
W orzeczeniu stosunkiem głosów 2 do 1 sąd nakazał Departamentowi Usług Społecznych Oregonu umożliwienie Jessice Bates rozpoczęcia procesu adopcji dwójki dzieci bez wcześniejszego zobowiązania się do wspierania określonych przekonań na temat tożsamości płciowej i orientacji seksualnej.
Warunek ideologiczny jako bariera adopcyjna
Bates, matka pięciorga biologicznych dzieci, złożyła pozew przeciwko stanowi Oregon w 2023 roku, o czym informowaliśmy tutaj.
Reprezentowana przez organizację prawniczą Alliance Defending Freedom (ADF), zakwestionowała obowiązujący przepis, który wymaga od kandydatów na rodziców zastępczych lub adopcyjnych zobowiązania się do „akceptowania, wspierania i afirmowania” orientacji seksualnej, tożsamości i ekspresji płciowej dziecka – niezależnie od wieku czy obecnych problemów z tożsamością płciową.
Choć Jessica Bates zadeklarowała, że będzie kochać każde dziecko jak własne, odmówiono jej certyfikatu adopcyjnego. Powodem była odmowa podawania dziecku leków hormonalnych na jego życzenie oraz używania preferowanych zaimków, jeśli dziecko zadeklaruje się jako transpłciowe – co, jak tłumaczyła, byłoby sprzeczne z jej przekonaniami religijnymi.
Sąd: Adopcja nie wyłącza praw konstytucyjnych
Sąd uznał, że regulacja stanowa może naruszać Pierwszą Poprawkę do Konstytucji USA, która chroni wolność słowa i wyznania. W uzasadnieniu zaznaczono, że przepisy Oregonu „wymuszają wypowiedzi oparte na określonych treściach i poglądach w zakresie seksualności i tożsamości płciowej”, co czyni je nieobojętnymi wobec religii.
Choć sąd nie stwierdził, że działanie stanu wynikało z „wrogości wobec religii”, zauważył, że przepisy „nie są neutralne światopoglądowo” i ograniczają swobodę sumienia osób wierzących.
Reakcje i konsekwencje
Jonathan Scruggs, starszy radca prawny ADF, pochwalił decyzję sądu, podkreślając, że Jessica Bates „jest troskliwą matką, która została odrzucona przez stan tylko dlatego, że wierzy, że dziewczynka nie może stać się chłopcem i odwrotnie”.
Andrea Picciotti-Bayer, dyrektor Project Conscience i autorka opinii przyjaciela sądu (amicus curiae), również skomentowała decyzję:
“To istotne ostrzeżenie przed ideologiczną presją wywieraną na osoby wierzące. W obliczu kryzysu opieki zastępczej nie możemy sobie pozwolić na odrzucanie kochających rodzin z powodu ich przekonań religijnych.”
Sprawa z szerszym echem
Orzeczenie może mieć znaczenie wykraczające poza granice Oregonu. Podobne przepisy wprowadzono m.in. w Vermont, gdzie kandydaci na rodziców adopcyjnych również muszą zobowiązać się do afirmowania tożsamości płciowej dzieci. Z kolei stany takie jak Kansas i Arkansas poszły w przeciwnym kierunku – chroniąc prawo rodziców do działania zgodnie z własnym sumieniem i wyznawaną religią.
Źródło: cna
Foto: ADF, istock/PeopleImages/
News USA
Kolejne taryfy celne Trumpa uderzą w dziesiątki krajów i Unię Europejską

Prezydent Donald Trump podpisał w czwartek rozporządzenie wykonawcze, które formalizuje nowe, szeroko zakrojone cła na towary importowane z dziesiątek krajów, w tym ze wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej. Cła wejdą w życie 7 sierpnia – dokładnie siedem dni po ogłoszeniu rozporządzenia z 31 lipca.
Decyzja zapadła na kilka godzin przed 1 sierpnia – terminem wyznaczonym przez administrację Trumpa jako ostateczny dla zawarcia nowych umów handlowych z partnerami USA.
Nowe stawki celne: od 10 do 41 procent
Zgodnie z dokumentem, stawki celne będą wynosić od 10% do 41%, w zależności od:
- stanu relacji handlowych danego kraju z USA,
- poziomu zaawansowania negocjacji,
- oraz tego, czy USA odnotowują deficyt czy nadwyżkę w handlu z danym państwem.
Donald Trump podkreślił, że kraje gotowe na zawarcie „znaczących porozumień handlowych i bezpieczeństwa” z USA zostaną potraktowane łagodniej, podczas gdy państwa opóźniające negocjacje lub odmawiające ustępstw spotkają się z surowymi konsekwencjami.
“Niektórzy partnerzy handlowi wykazali szczere intencje współpracy i trwałego usunięcia barier handlowych” – czytamy w rozporządzeniu prezydenta. “Inni zaproponowali warunki, które w mojej ocenie nie rozwiązują wystarczająco problemów w naszych relacjach handlowych, albo w ogóle nie podjęli negocjacji.”
Handel deficytowy karany wyższym cłem
Trump, kontynuując swój nacisk na ograniczanie deficytu handlowego USA, podzielił kraje na dwie grupy:
- Państwa, z którymi USA mają nadwyżkę handlową: cła w wysokości 10%.
- Państwa, z którymi USA notują deficyt: stawka podstawowa 15%.
Deficyt handlowy, czyli sytuacja, w której kraj więcej importuje niż eksportuje, jest jednym z głównych celów polityki gospodarczej Donalda Trumpa. Jak twierdzi administracja, powoduje on „odpływ netto gotówki” i osłabienie amerykańskiej pozycji ekonomicznej.
Najwięksi partnerzy handlowi i stawki celne
Wśród kluczowych partnerów handlowych USA stawki prezentują się następująco:
- Unia Europejska, Korea Południowa i Japonia: 15% (pomimo umów handlowych – ze względu na nierozstrzygnięte kwestie).
- Wielka Brytania: 10%.
- Meksyk: 25% – tymczasowo na 90 dni w trakcie negocjacji (niższe niż pierwotnie planowane 30%).
Stawki przekraczające 15% zostały nałożone na kraje, które według USA nie wykazują chęci współpracy lub nie osiągnęły postępów w rozmowach:
- Syria: 41%
- Laos: 40%
- Szwajcaria: 39%
Największy partner handlowy USA – Chiny – uzyskały dodatkowy czas na negocjacje do 12 sierpnia. Jak wskazano w rozporządzeniu, rozmowy między dwiema największymi gospodarkami świata są w toku.
Bezpieczeństwo narodowe jako uzasadnienie
Donald Trump powołał się na „nadzwyczajne i nietypowe zagrożenie” dla bezpieczeństwa narodowego USA, wynikające z braku wzajemności w relacjach handlowych, różnic w stawkach celnych i polityk ograniczających konsumpcję oraz płace w krajach partnerskich.
Źródło: The Epoch Times
Foto: The White Houseistock/AmyLaughinghouse/
News USA
Trump żąda od koncernów farmaceutycznych obniżenia cen leków w USA. Mają na to 60 dni

Prezydent Donald Trump ogłosił w czwartek, że wysłał listy do 17 największych firm farmaceutycznych, domagając się drastycznych obniżek cen leków na receptę dla amerykańskich pacjentów. Przedsiębiorstwa mają 60 dni na dostosowanie się do wystosowanych żądań.
W listach, które Donald Trump opublikował na swojej platformie społecznościowej Truth Social, zażądał wdrożenia tzw. zasady „najbardziej uprzywilejowanego kraju”. Oznacza to, że koncerny miałyby oferować swoje leki w USA po tych samych, najniższych cenach, jakie obowiązują za granicą.
“Nie ma co do tego wątpliwości: globalny parytet cenowy to najlepszy sposób, aby chronić amerykańskich pacjentów i jednocześnie utrzymać innowacyjność branży farmaceutycznej” – napisał prezydent. “Jeśli firmy nie podejmą działań, wykorzystamy wszystkie dostępne środki, by zakończyć nadużycia cenowe.”
Szerokie żądania i zapowiedź odwetu
Prezydent Trump wezwał producentów do:
- obniżenia cen istniejących leków dla pacjentów objętych Medicaid, Medicare oraz ubezpieczeniem prywatnym do poziomu obowiązującego w innych krajach rozwiniętych,
- stosowania niższych cen także wobec nowych leków – już od momentu ich wprowadzenia na rynek,
- zwrotu nadwyżkowych przychodów uzyskanych z zagranicznej sprzedaży – z przeznaczeniem dla amerykańskich podatników,
- wdrożenia opcji „bezpośredniej sprzedaży konsumentom” w niższych cenach dla wybranych leków.
Brak jasności prawnej i silny opór branży
Nie jest jednak jasne, czy Trump ma prawo samodzielnie egzekwować takie żądania bez poparcia Kongresu. Zdaniem ekspertów, próba wymuszenia obniżek cen może spotkać się z gwałtownym oporem ze strony przemysłu farmaceutycznego.
Ceny leków w USA: trwały problem
Problem cen leków w USA nie jest nowy. Według danych Rand Corporation, ceny leków na receptę w Stanach są nawet dziesięciokrotnie wyższe niż w innych krajach o podobnym poziomie rozwoju. Sondaż KFF wykazał, że ponad 75% dorosłych Amerykanów uznaje leki za zbyt drogie.
Donald Trump od lat krytykuje wysokie ceny, robił to również podczas swojej pierwszej kadencji. W maju tego roku podpisał rozporządzenie wykonawcze, nakazujące wznowienie prac nad wdrożeniem zasady „najbardziej uprzywilejowanego kraju” – strategii, której nie udało się zrealizować za jego pierwszej prezydentury.
Listy otrzymały m.in. Eli Lilly, Pfizer, Merck, Johnson & Johnson, GSK, Amgen, Novo Nordisk i Novartis.
Tymczasem Medicare negocjuje ceny leków
Administracja Bidena rozpoczęła niezależne działania w kierunku obniżania cen leków, wykorzystując przepisy ustawy o redukcji inflacji (Inflation Reduction Act). Zgodnie z nią, program Medicare po raz pierwszy w historii może negocjować ceny najdroższych leków.
Pierwsza runda negocjacji – której wyniki mają wejść w życie w 2026 roku – ma przynieść oszczędności rzędu 6 miliardów dolarów.
Źródło: nbc
Foto: istock/gorodenkoff/
-
News Chicago1 tydzień temu
Atak nożem i kontrowersyjny występ na góralskim pikniku w Oak Forest
-
News USA2 tygodnie temu
Lech Wałęsa wygłosi serię wykładów w USA. Spotkaj się z legendą wolności
-
News USA4 dni temu
Szpitale dziecięce wstrzymują operacje zmiany płci po dekrecie Prezydenta Trumpa
-
News USA5 dni temu
Rodzinna wycieczka w Arkansas zamieniła się w horror. Trwa obława na sprawcę brutalnego zabójstwa
-
News USA1 tydzień temu
Transpłciowe kobiety nie wystartują na Olimpiadzie w LA w żeńskich konkurencjach
-
News Chicago4 tygodnie temu
Masakra przed klubem w Chicago: 4 osoby nie żyją, 14 jest rannych po ostrzelaniu z przejeżdżającego samochodu
-
Polonia Amerykańska3 tygodnie temu
„Śmiech wzbroniony” na bis! Teatr Nasz zaprasza na spektakle 25 i 26 lipca
-
News Chicago5 dni temu
Tragedia podczas wesela w Schaumburgu. 76-latek zastrzelił synową z powodu rozwodu