Połącz się z nami

Kościół

Dziś beatyfikacja ks. Stanisława Streicha

Opublikowano

dnia

ks.-stanislaw-striech beatyfikacja

W sobotę, 24 maja o godz. 11 na placu katedralnym w Poznaniu odbędzie się beatyfikacja Czcigodnego Sługi Bożego ks. Stanisława Streicha. Mszy św. będzie przewodniczył legat papieski – kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.

Przygotowania

Kard. Marcello Semeraro jest już w Poznaniu. W uroczystej Mszy św. wezmą udział metropolita poznański abp Zbigniew Zieliński i abp Stanisław Gądecki. Wśród hierarchów swoją obecność potwierdzili m.in. kard. Stanisław Dziwisz, abp Tadeusz Wojda, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Wojciech Polak, prymas Polski, abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, abp Adam Szal, metropolita przemyski.

Uroczystość będzie transmitowana przez media: TVP3, Telewizję TRWAM, Radio Maryja oraz Radio Emaus.

Gotowy jest już także portret ks. Stanisława Streicha autorstwa Andrzeja Karpińskiego, który po uroczystości będzie zawieszony przy sarkofagu błogosławionego w kościele św. Jana Bosko w Luboniu. Kapłan został na nim przedstawiony z palmą męczeństwa – symbolem męczenników za wiarę. Na placu przed poznańską katedrą, podczas beatyfikacji zostanie odsłonięta reprodukcja obrazu o wymiarach 3×2 m, a uczestnicy uroczystości otrzymają obrazki z modlitwą dziękczynną za beatyfikację męczennika.

W Archidiecezji Poznańskiej odmawiana jest nowenna (dziewięciu miesięcy), która rozpoczęła się w pierwszy czwartek października 2024 roku. To duchowe przygotowanie wiernych świeckich, duchowieństwa i osób życia konsekrowanego do beatyfikacji.

Zamordowany podczas Mszy świętej, z nienawiści do wiary

Ks. Stanisław Streich, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Luboniu pod Poznaniem został zastrzelony przez Wawrzyńca Nowaka podczas niedzielnej Mszy św. 27 lutego 1938 r. Przedwojenna prasa donosiła, że w chwili morderstwa mężczyzna krzyknął: „Niech żyje komunizm! Zrobiłem to dla was! Wynoście się z kościoła!”.

Za zabójstwo księdza, mężczyzna został skazany na karę śmierci. Wawrzyniec Nowak był członkiem bojówki skupionej w Wydziale Wojskowym Komunistycznej Partii Polski. Uważał Kościół Katolicki za wroga postępu i rewolucji. Ks. Streich przed swoją męczeńską śmiercią otrzymywał różne pogróżki. Do kapłana przyszedł anonim, w którym przestrzegano go przed budową świątyni w Luboniu: „Nie buduj tej obory, bo zostaniesz zakatrupiony”.

Duszpasterz oddalonych od Boga

Z zachowanych świadectw wynika, że ks. Streich był skromnym człowiekiem, który śpieszył z pomocą potrzebującym. Dbał o innych, ale robił to bardzo dyskretnie. Gorliwie szukał przede wszystkim ludzi oddalonych od Boga, którzy byli szczególnie bliscy jego sercu.

Był społecznikiem, przyczynił się do powstania wielu stowarzyszeń religijnych w parafii. Wspierał biednych i bezrobotnych, organizował katechezę dla dzieci, pomagał rodzinom. W tamtych latach Luboń zamieszkany był przede wszystkim przez robotników pracujących w zakładach. Przez swoją postawę ks. Streich zjednoczył ludzi tworzących z nich lokalną wspólnotę.

sarkofag ks. stanisława striecha

Męczennik za wiarę

Wspomnienia świadków śmierci ks. Stanisława Streicha i badanie opisów mordu Sługi Bożego od samego początku utwierdzały kościół archidiecezji poznańskiej o męczeństwie kapłana. Pierwsze starania o beatyfikację lubońskiego proboszcza rozpoczęto już w 1938 r. Przerwała je II wojna światowa.

Później przeszkodziły okoliczności polityczne. Ówczesne władze skutecznie udaremniały podjęcie tej inicjatywy. Sprawa ruszyła, gdy w 1993 r. wierni zaczęli zabiegać o beatyfikację ks. Stanisława Streicha. Ludzie byli przekonani, że w Luboniu zginął wierny Chrystusowi i zatroskany o bliźnich kapłan.

Od 2017 r. w archidiecezji poznańskiej, w której posługiwał ks. Stanisław Streich trwał proces beatyfikacyjny. W 2024 r. Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych, a później papież potwierdzili, że męczennik zginął za wiarę, a jego zabójca działał z nienawiści do wiary.

ks. Marek Weresa – Watykan

 

Foto: YouTube, Piotrbutowski, Vatican Media

Kościół

11 amerykańskich świętych, którzy zmienili historię USA

Opublikowano

dnia

Autor:

St. Frances Xavier Cabrini

4 lipca Amerykanie świętują nie tylko narodziny swojego kraju, lecz także ludzi, którzy przez wiarę, odwagę i bezinteresowną służbę przyczynili się do budowy jego tożsamości. Wśród nich znajdują się wyjątkowi święci – mężczyźni i kobiety, którzy poświęcili życie Bogu i drugiemu człowiekowi, często na granicy ubóstwa, choroby czy wykluczenia. 11 amerykańskich świętych, których życie ukształtowało duchowy fundament Stanów Zjednoczonych przedstawia Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

1. Św. Elżbieta Anna Seton (1774–1821)

Pierwsza święta urodzona na ziemi amerykańskiej. Żona, matka pięciorga dzieci, konwertytka, założycielka pierwszego żeńskiego zgromadzenia zakonnego w USA – Sióstr Miłosierdzia św. Józefa – oraz pierwszej bezpłatnej katolickiej szkoły w kraju. Uważana za matkę katolickiego szkolnictwa w Ameryce.
Wspomnienie liturgiczne: 4 stycznia


2. Św. Jan Neumann (1811–1860)

Czeski imigrant i pierwszy obywatel USA wyniesiony na ołtarze. Jako biskup Filadelfii stworzył pierwszy diecezjalny system szkół katolickich, rozbudowując go z dwóch placówek do ponad 100.
Wspomnienie: 5 stycznia


3. Św. Kateri Tekakwitha (1656–1680)

Pierwsza kanonizowana rdzenna Amerykanka, zwana „Lilią Mohawków”. Po przyjęciu chrztu w wieku 19 lat doświadczyła prześladowań ze strony swojej społeczności. Życie konsekrowane prowadziła w Montrealu.
Wspomnienie: 14 lipca


4. Św. Katarzyna Drexel (1858–1955)

Filadelfijska dziedziczka, która oddała fortunę i życie w służbie ubogim Afroamerykanom i rdzennym mieszkańcom USA. Założyła Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Sakramentu oraz Xavier University – pierwszą katolicką uczelnię dla Afroamerykanów.
Wspomnienie: 3 marca


5. Św. Róża Filipina Duchesne (1769–1852)

Wspomnienie: 18 listopada


6. Św. Izaak Jogues (1607–1646)

Francuski jezuita i męczennik, który misjonował wśród Irokezów. Po brutalnych torturach wrócił do Francji, ale ponownie udał się do Nowego Świata, gdzie zginął za wiarę.
Wspomnienie: 19 października


7. Św. Franciszka Ksawera Cabrini (1850–1917)

Pierwsza amerykańska święta-kanonizowana obywatelka. Włoska misjonarka, która zakładała sierocińce, szkoły i szpitale dla imigrantów, głównie włoskich.
Wspomnienie: 13 listopada


8. Św. Teodora Guérin (1798–1856)

Francuska siostra zakonna, która osiedliła się w Indianie. Założyła Siostry Opatrzności i pierwszą szkołę z internatem dla dziewcząt w tym stanie.
Wspomnienie: 3 października

Św. Teodora Guérin

Św. Teodora Guérin


9. Św. Damian de Veuster z Molokai (1840–1889)

Belgijski misjonarz, który dobrowolnie zamieszkał z trędowatymi na wyspie Molokai. Zbudował dla nich kościoły, szkoły i szpitale, oddając życie służbie tym najbardziej wykluczonym.
Wspomnienie: 10 maja


10. Św. Marianne Cope (1838–1918)

Niemiecka zakonnica z Nowego Jorku, która odpowiedziała na wezwanie do służby chorym na trąd na Hawajach. Pracowała u boku św. Damiana, niosąc pomoc i nadzieję kobietom oraz dzieciom.
Wspomnienie: 23 stycznia


11. Św. Junípero Serra (1713–1784)

Hiszpański franciszkanin i założyciel 9 z 21 słynnych misji w Kalifornii. Uczył rdzennych mieszkańców rzemiosła i wiary, kładąc fundamenty pod duchowy rozwój zachodnich Stanów Zjednoczonych.
Wspomnienie: 1 lipca

Św. Junípero Serra

Św. Junípero Serra


Święci – duchowi ojcowie i matki Ameryki

Choć różnili się pochodzeniem, językiem i epoką, tych 11 świętych połączyło jedno – niezachwiana wiara i miłość do ludzi. Przez służbę ubogim, edukację, misje i dzieła miłosierdzia, pozostawili po sobie nie tylko dziedzictwo wiary, ale także trwałe ślady w strukturach społecznych USA.

Źródło: cna
Foto: wikimedia
Czytaj dalej

Kościół

Religia rozumu, nie przymusu – duchowe fundamenty amerykańskiej niepodległości

Opublikowano

dnia

Autor:

W przeddzień obchodów Dnia Niepodległości Edward Furton, dyrektor ds. publikacji w National Catholic Bioethics Center, wygłosił w Waszyngtonie wykład na temat religijnych fundamentów Stanów Zjednoczonych i wizji Ojców Założycieli, którzy pragnęli republiki otwartej na wszystkie wyznania – ale wolnej od religijnego przymusu. 4 Lipca to nie tylko fajerwerki – to okazja do głębszych przemyśleń na temat amerykańskiej duchowości, mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

Podczas prezentacji zatytułowanej „Natural Religion and the American Founding”, która odbyła się w Catholic Information Center, Edward Furton przypomniał, że Deklaracja Niepodległości była nie tylko dokumentem politycznym, ale również moralnym i duchowym kompasem dla nowo powstałego narodu.

Nazwał ją „prawdą założycielską Stanów Zjednoczonych” i wezwał do tego, by była „centrum amerykańskiego życia publicznego”.

Wiara i rozum – dwie ścieżki do prawdy

Furton wskazał, że na uczelniach kolonialnych, gdzie kształcili się przyszli liderzy narodu, kładziono nacisk na tzw. religię naturalną – przekonanie, że pewne prawdy moralne i teologiczne można odkryć niezależnie od objawienia.

Religia naturalna – wspólny mianownik nowej republiki

„Założyciele nie chcieli państwa bez religii, ale państwa, które nikogo nie zmusza do religii” – mówił Edward Furton. Ich celem było stworzenie republiki, w której każda wiara będzie miała miejsce, ale żadna nie będzie uprzywilejowana. „Jedność narodowa miała się opierać na racjonalnie poznawalnych prawdach religii naturalnej, a nie na doktrynalnej zgodzie”.

W życiu prywatnym każdy mógł praktykować swoją wiarę – w domu, w kościele, w społeczności – ale w przestrzeni publicznej obowiązywały tylko te zasady, które można uzasadnić rozumowo, a nie tylko przez wiarę.

Deklaracja Niepodległości jako test tej wizji

Furton argumentował, że Deklaracja Niepodległości była pierwszym i udanym testem tego podejścia. Nie narzucała konkretnej religii, ale opierała się na idei praw naturalnych – życia, wolności i dążenia do szczęścia – jako danych przez Stwórcę, dostępnych każdemu człowiekowi przez rozum.

„To nie była ucieczka od religii” – mówił. „To była próba uporządkowania jej miejsca w życiu publicznym, tak by wspierała wspólne dobro, a nie je dzieliła”.

Rozdział Kościoła od państwa – ale nie rozumu od moralności

Na zakończenie Edward Furton podkreślił, że prawdy religijne, które da się obronić rozumem – jak godność osoby ludzkiej czy moralny charakter prawa – nie powinny być automatycznie wykluczane z dyskursu publicznego.

 

Źródło: cna
Foto: National Catholic Bioethics Center, istock/eurobanks/
Czytaj dalej

Kościół

„Witamy! Niech żyje Papież!” Leon XIV przybył do Castel Gandolfo

Opublikowano

dnia

Autor:

Około godziny 17.00 w niedzielę Papież przybył do Castel Gandolfo, miasteczka w Lacjum, w którym spędzi letni okres wypoczynku. Wzdłuż drogi przed Willą Barberini zebrała się liczna grupa wiernych, w szczególności zakonnice, niektóre przyjechały aż z Rzymu, oczekując godzinami na przyjazd. Papież wysiadł z samochodu, aby wszystkich osobiście pozdrowić, a potem niespodziewanie pojawił się na balkonie.

Sygnałem była otwierająca się brama i wyjście dwóch Gwardzistów Szwajcarskich. Potem ryk silników motocykli i ciemny samochód, który pojawił się na końcu podjazdu i zatrzymał się z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Przyjechał Leon XIV.

Papież wysiadł, by osobiście pozdrowić długi szereg ludzi stojących w słońcu od co najmniej dwóch godzin za barierkami, które – jak mówią – sam burmistrz pomagał dziś rano ustawiać. Około godziny 17.00 Papież Leon XIV dotarł do Castel Gandolfo, letniej rezydencji papieży oddalonej o 25 km od Rzymu, gdzie pozostanie do 20 lipca, a potem jeszcze przybędzie na kilka dni sierpnia.

Oczekiwanie ludzi

Na głównym placu, przy którym znajduje się Pałac Apostolski, który papież Franciszek postanowił otworzyć dla publiczności i przekształcić w muzeum, życie toczyło się przez kilka godzin spokojnie: turyści siedzieli w barach i restauracjach, otwarte były sklepy rękodzielnicze, a odwiedzający krążyli po muzealnym kompleksie.

Tak było do godziny 16:30 – momentu, kiedy wiadomo było, że Papież wyruszy z Rzymu. Wówczas wiele osób zaczęło przemieszczać się w kierunku wejścia do Villi Barberini, dawnego pałacu, w którym zamieszka Papież Leon, dołączając do już licznego tłumu po obu stronach drogi: siły porządkowe, dziennikarze, mieszkańcy okolicy, inni turyści, rodziny i liczne grupy zakonnic.

Inne grupy oczekiwały przejazdu kolumny samochodów u podnóża Wzniesienia św. Antoniego, prowadzącego do historycznego centrum. W barze Etto, miejscu wypoczynkowym z widokiem na jezioro Albano, wisiał czarny transparent z białym napisem: „Witamy Papieża Leona”. Tam grupa zakonnic czekała na przyjazd, odmawiając różaniec. Tymczasem po drugiej stronie ulicy pewna kobieta krzyczała do znajomej: „Przyjedzie czy nie?”. „Tak, tak, już nadjeżdża”.

Przyjazd Papieża i uścisk z wiernymi

Oklaski i okrzyki towarzyszyły przejazdowi papieskiego samochodu. Kilka metrów przed wejściem do Willi Barberini, Leon XIV kazał zatrzymać pojazd i natychmiast podszedł do ludzi, wołających go z różnych stron: „Papieżu Leonie!”, „Wasza Świątobliwość!”, „Ojcze Święty!”.

Pierwszym gestem było pobłogosławienie kilkorga dzieci trzymanych na rękach przez rodziców, następnie Papież pozdrowił starsze panie. Wśród nich była Conchita, Hiszpanka z Saragossy, przebywająca na wakacjach w Rzymie: „Uścisnęłam mu dłoń i powiedziałam: Papa León, te quiero mucho (Papieżu Leonie, bardzo Cię kocham)”.

Siostry z Kongregacji Prezentacji Najświętszej Maryi Panny, pochodzące z Kamerunu, wołały do Papieża po francusku, mając nadzieję, że się zbliży. Leon XIV uścisnął tyle rąk, ile tylko zdołał, po czym udał się do wnętrza willi, gdzie czekali na niego: siostra Raffaella Petrini – przewodnicząca Gubernatoratu Państwa Watykańskiego, biskup Andrea Viva, dyrektor Papieskich Willi Andrea Tamburelli oraz burmistrz Alberto De Angelis.

Słowa podziękowania od Papieża

Obecny był również ksiądz Tadeusz Rozmus, polski proboszcz papieskiej parafii św. Tomasza z Villanowy, gdzie Papież odprawi Mszę Świętą w niedzielę 13 lipca – będzie to pierwsze publiczne wydarzenie w tej miejscowości Lacjum. Znany motocyklista, ksiądz Rozmus żartował z dziennikarzami przed Villą Barberini, mówiąc, że zaproponował Papieżowi, by wozić go po Castel Gandolfo na motocyklu.

„To było spotkanie formalno-nieformalne – w tym sensie, że Ojciec Święty złożył oficjalne pozdrowienia, ale też trochę z nami porozmawiał. Przekazał nam słowa otuchy i podziękowania za przygotowania tego wszystkiego. Był bardzo otwarty, uprzejmy i uśmiechnięty”.

Niespodziewane wyjście

Po zamknięciu bramy, gdy tłum zaczął się rozchodzić w kierunku placu i okolic jeziora, krzyk kobiety przyciągnął uwagę wszystkich: Papież Leon nagle pojawił się na balkonie Willi. Za żółto-białą flagą Watykanu i drewnianymi panelami porośniętymi bluszczem Papież pomachał do ludzi zgromadzonych na ulicy. Kilka chwil wielkiego entuzjazmu, uwiecznionych przez smartfony i kamery.

Siostry: „Jesteśmy przy Tobie w modlitwie”

Bezpośrednio pod balkonem stała grupa czterech sióstr – Córek Świętej Rodziny (Hijas de la Sagrada Familia), zgromadzenia założonego w Kolumbii, które obecnie ma siedzibę w Rzymie. Z Rzymu przybyły: Maria Deleite de los Santos, Maria Regina Pacis, Maria José (Peruwianka z Piury) i Maria Maestra Orante – wyruszyły zaraz po modlitwie Anioł Pański, aby osobiście pozdrowić Papieża.

„Ach, jaka to uprzejmość, że wysiadł z samochodu, żeby nas pozdrowić!” – wykrzykują. Udało im się nawet uścisnąć dłoń Ojcu Świętemu: „Byłyśmy już na wielu audiencjach, ale to pierwszy raz, kiedy widzimy go z tak bliska”.

Papieżowi Leonowi XIV, który w niedzielę po południu rozpoczął swoje wakacje, zakonnice zostawiają pozdrowienie i życzenia: „Ojcze Święty, witamy Cię w Castel Gandolfo. Modlimy się gorąco w Twoich intencjach i za ten naprawdę zasłużony odpoczynek. Towarzyszymy Twojej pracy naszą modlitwą”.

Salvatore Cernuzio – Castel Gandolfo

 

Foto: Vatican Media
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu