News USA
Prezydent Trump zakazuje tzw. „porno-zemsty” i deepfake’ów bez zgody
Donald Trump podpisał w poniedziałek przełomową ustawę Take it Down Act, która ma na celu powstrzymanie rozpowszechniania prywatnych materiałów w celu krzywdzenia oraz jawnych deepfake’ów generowanych przez sztuczną inteligencję. Nowe przepisy stanowią pierwsze federalne prawo w USA wymierzone w cyfrowe nadużycia intymnego charakteru. Ceremonia podpisania odbyła się w Ogrodzie Różanym Białego Domu, gdzie prezydentowi towarzyszyła Pierwsza Dama Melania Trump, orędowniczka ustawy.
Co zakłada ustawa Take it Down Act
Nowe prawo zabrania publikowania intymnych zdjęć i nagrań — prawdziwych lub fałszywych, wygenerowanych przez AI — bez zgody osoby przedstawionej. Ustawa:
- Przewiduje kary karne do trzech lat więzienia za naruszenia,
- Nakłada na platformy społecznościowe obowiązek usunięcia zgłoszonych treści w ciągu 48 godzin od prośby ofiary,
- Ustanawia odpowiedzialność cywilną dla firm, które nie dostosują się do przepisów.
„Wraz z rozwojem technologii generowania obrazów przez sztuczną inteligencję, niezliczone kobiety były nękane poprzez rozpowszechnianie deepfake’ów i innych jednoznacznych treści wbrew ich woli” — powiedział Prezydent Trump. „To jest złe. Po prostu obrzydliwie złe.”
Melania Trump: „Technologia może być bronią”
Melania Trump, która rzadko pojawia się publicznie w kontekście politycznym, odegrała kluczową rolę w promowaniu ustawy — w marcu odwiedziła Kapitol, by osobiście lobbować za jej uchwaleniem. „To narodowe zwycięstwo i potężny krok naprzód w ochronie prywatności i godności ludzi w Internecie” — powiedziała pierwsza dama podczas poniedziałkowej uroczystości.
Pierwsza Dama podkreśliła też zagrożenia związane z nowymi technologiami: „Sztuczna inteligencja i media społecznościowe to cyfrowe cukierki dla młodego pokolenia — słodkie, uzależniające i zaprojektowane, by wpływać na rozwój poznawczy naszych dzieci. Ale w przeciwieństwie do cukru, mogą być wykorzystywane jako broń.”
Poparcie ponad podziałami
Take it Down Act przeszła przez Senat jednogłośnie w lutym, a przez Izbę Reprezentantów pod koniec kwietnia — zaledwie dwóch republikańskich kongresmenów było przeciw.

Ustawę współsponsorowali Senator Ted Cruz (R-TX) oraz Senator Amy Klobuchar (D-MN), podkreślając rzadką w dzisiejszej polityce zgodność ponad partyjnymi podziałami.
„Platformy technologiczne były przez lata opieszałe i oporne w usuwaniu tych materiałów” — powiedział Cruz w rozmowie ze Spectrum News. „Teraz każda ofiara ma federalne prawo domagać się natychmiastowego usunięcia tych treści. To jest konkretna zmiana.”
Trump również pochwalił współpracę między partiami, zwracając się do Pierwszej Damy: „Wielu Demokratów i Republikanów nie potrafi dziś ze sobą współpracować. Ale ty, Melanio, sprawiłaś, że się dogadali.”
Osobista historia, która poruszyła kraj
Wśród uczestników ceremonii była także Ellison Berry, nastolatka z Teksasu, która w wieku 14 lat padła ofiarą deepfake’u przedstawiającego ją w intymnej sytuacji. Jej historia zainspirowała część zapisów ustawy. „Początkowo nie chciałam mówić o tym publicznie. Ale świadomość, że mogłam pomóc innym, dała mi siłę” — powiedziała po ceremonii. „To moment domknięcia pewnego rozdziału.”
Ustawa Take it Down Act wejdzie w życie w ciągu najbliższych miesięcy. Rząd federalny oraz platformy cyfrowe będą teraz musiały dostosować swoje procedury zgłaszania i moderowania treści do nowych wymogów.
To pierwszy tego typu akt prawny w Stanach Zjednoczonych, ale jego zwolennicy liczą, że stanie się wzorem dla dalszych regulacji chroniących prywatność i integralność cyfrową w erze sztucznej inteligencji.
Źródło: baynews9
Foto: Official White House Photo by Andrea Hanks/Carlos Fyfe
News USA
Dane klientów, kierowców i partnerów DoorDash wyciekły na skutek ataku
We wtorek firma DoorDash poinformowała o naruszeniu bezpieczeństwa danych, które dotyczyło informacji należących do klientów, kierowców oraz partnerów handlowych. Według oficjalnego komunikatu, incydent miał miejsce w wyniku tzw. “social engineering scam” wymierzonego w jednego z pracowników firmy.
Jak podkreślono, osoba nieuprawniona uzyskała dostęp do systemów DoorDash, co doprowadziło do wycieku danych osobowych. Po wykryciu zagrożenia zespół ds. bezpieczeństwa natychmiast odciął dostęp cyberprzestępcy, wszczął dochodzenie oraz przekazał sprawę organom ścigania.
Jakie dane zostały ujawnione?
W wyniku incydentu cybernetycznego ujawniono:
- imiona i nazwiska,
- numery telefonów,
- adresy e-mail,
- adresy zamieszkania.
DoorDash zapewnia, że nie doszło do naruszenia wrażliwych danych finansowych, takich jak informacje o płatnościach czy numery identyfikacyjne.
Działania podjęte przez DoorDash
Firma wskazała, że niezwłocznie po wykryciu naruszenia:
- odcięto dostęp osoby nieuprawnionej,
- podjęto szczegółową analizę techniczną zdarzenia,
- poinformowano organy ścigania,
- rozpoczęto proces kontaktowania osób, których dane mogły zostać ujawnione – zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Wsparcie dla osób poszkodowanych
DoorDash uruchomił dedykowaną infolinię przeznaczoną dla osób chcących uzyskać więcej informacji w związku z naruszeniem. Można się z nią skontaktować pod numerem: 1-833-918-8030
Pomimo braku dostępu do danych płatniczych, ujawnienie danych osobowych niesie ryzyko dalszych prób wyłudzeń czy ataków phishingowych. Firma zapewnia, że prowadzi działania prewencyjne oraz współpracuje z odpowiednimi służbami, aby zminimalizować skutki naruszenia i zwiększyć poziom zabezpieczeń na przyszłość.
Źródło: scrippsnews
Foto: doordash
News USA
Sieć steakhouse’ów Sizzler szykuje powrót na rynek z odświeżoną marką
Znana niegdyś z ponad 700 lokali w całych Stanach Zjednoczonych sieć Sizzler przygotowuje się do powrotu na rynek z odświeżonym wizerunkiem. Marka, która w latach 80. i 90. była jednym z ikon gastronomii Zachodniego Wybrzeża, dziś posiada jedynie 80 restauracji, ale odnotowuje pierwsze efekty zmian. Według danych firmy, w zmodernizowanych lokalach sprzedaż wzrosła średnio o 47%, a w jednym przypadku nawet o 100%.
Nowy design, stare wartości
Za rebranding odpowiada agencja Tavern, której zadaniem jest przywrócenie marce rozpoznawalności, jednocześnie nadając jej nowoczesnego charakteru. Agencja podkreśliła, że Sizzler „przez lata stracił kierunek i tożsamość”, a obecnie wielu mieszkańców Kalifornii nie wie, gdzie znajduje się najbliższy lokal lub nawet, że sieć nadal działa.
Odświeżona identyfikacja wizualna wykorzystuje dziedzictwo marki, zamiast je odrzucać. Zdecydowano by:
- uprościć i przechylić logo, nadając mu formę znaku wypalanego na bydle,
- wprowadzić głęboki kolor bordo jako dominujący element palety,
- wykorzystać motyw „ZZ” z logo (nawiązanie do słowa „sizzle”) jako wyróżnik graficzny o lżejszym, bardziej zabawnym tonie.
Strategia powrotu: emocje, rodzinna atmosfera i konkurencja z fast foodami
Firma chce wykorzystać nostalgiczny potencjał marki, kierując kampanię do rodziców poszukujących alternatywy dla szybkiej gastronomii. W komunikacie z 2024 r. Sizzler zapowiedział, że chce konkurować z sieciami takimi jak McDonald’s, oferując „komfort i znajomość smaku w bardziej domowej odsłonie”.
Jak podkreślił jeden z szefów sieci, Robert Clark, do rebrandingu pozytywnie odnosi się większość franczyzobiorców, a firma pracuje nad uniwersalnym planem wdrożenia zmian w kolejnych lokalach. W ciągu dwóch lat zrealizowano dziewięć modernizacji, a kolejne inwestycje są planowane.

Branża pod presją
Powrót Sizzlera odbywa się w trudnym otoczeniu biznesowym. Gastronomia szybkiej obsługi mierzy się z: rosnącymi kosztami pracy, zakłóceniami łańcuchów dostaw, spadkiem ruchu klientów i ograniczaniem napiwków,
co zmusza firmy do poszukiwania nowych rozwiązań, często poprzez rebranding.
Czy powrót Sizzlera się powiedzie?
Pierwsze wyniki sugerują, że kierunek obrany przez sieć może okazać się skuteczny. Silny potencjał sentymentalny, modernizacja i jasno określona strategia odbudowy marki to fundamenty, na których firma chce oprzeć swój rozwój. Jednak sukces będzie zależeć od skuteczności ekspansji i gotowości inwestycyjnej franczyzobiorców.
Źródło: foxbusiness
Foto: sizzler
BIZNES
Pracownicy sezonowi potrzebują dodatkowego dochodu, by przetrwać okres świąteczny
Aż 60% pracowników sezonowych w USA wykorzystuje dodatkowe zajęcia, by pokryć podstawowe wydatki w nadchodzących miesiącach – wynika z nowego badania przeprowadzonego wśród 1000 Amerykanów pracujących lub planujących pracować sezonowo. Przeciętny respondent wskazał, że w okresie świątecznym musi zarobić średnio 6209 dolarów, aby pokryć wszystkie niezbędne koszty.
Millenialsi najbardziej uzależnieni od pracy sezonowej
Z danych wynika, że zależność od dodatkowej pracy różni się znacząco w zależności od pokolenia.
- 65% millenialsów deklaruje, że bez pracy sezonowej nie byłoby w stanie opłacić rachunków.
- Wśród boomerów odsetek ten wynosi zaledwie 41%.
Różnice widać również w oczekiwaniach finansowych – millenialsi chcą zarobić średnio 7258 dolarów, podczas gdy przedstawiciele pokolenia wyżu demograficznego liczą na 3277 dolarów.
Lęk finansowy większy niż radość ze świąt
Dla wielu pracowników sezonowych praca w najbardziej intensywnym okresie roku wynika nie z chęci, lecz z konieczności. 63% badanych przyznało, że martwi się, czy będzie w stanie opłacić wszystkie świąteczne wydatki. Dlatego pieniądze z pracy sezonowej mają pokryć nie tylko rachunki, ale też koszty typowo świąteczne:
- 39% przeznaczy je na prezenty dla bliskich,
- 22% – na zapewnienie dzieciom bardziej udanych świąt,
- 9% – na bilety lotnicze, by odwiedzić rodzinę.
“Praca sezonowa jest kluczowym źródłem dochodu dla milionów Amerykanów, którzy pomagają utrzymać funkcjonowanie kraju w najbardziej pracowitym okresie” – podkreśla Erin Bruehl, wiceprezes ds. komunikacji w firmie Current, która zleciła badanie. “Ważne jest również, aby mogli oni polegać na instytucjach finansowych i jak najlepiej wykorzystać swoje ciężko zarobione środki” – dodaje.

Dla części to jedyne źródło utrzymania
Dla 26% respondentów praca sezonowa jest jedynym źródłem dochodu. Co piąty ankietowany (21%) został w tym roku zwolniony, co dodatkowo zwiększa jego zależność od pracy tymczasowej. Większość pracowników sezonowych ma jednak dodatkowe stałe zajęcia: 33% pracuje także na pełny etat, a 26% – na część etatu.
Co decyduje o wyborze pracy sezonowej?
Dla badanych najważniejsze są: wysokie wynagrodzenie (54%), oraz elastyczne godziny pracy (53%). Tu również pojawiają się różnice pokoleniowe:
- wynagrodzenie ważniejsze jest dla millenialsów (56% wobec 46% boomersów),
- elastyczność bardziej cenią starsi pracownicy (55% wobec 50%).

Mimo tych korzyści 58% pracowników sezonowych wolałoby nie podejmować dodatkowej pracy, gdyby nie trudna sytuacja finansowa.
Metodologia
Badanie przeprowadziła firma Talker Research na zlecenie Current. Ankietowano 1000 Amerykanów oraz dodatkowych 1000 obecnych lub przyszłych pracowników sezonowych. Zapewniono co najmniej 200 respondentów z każdego pokolenia. Ankieta została zrealizowana online w dniach 17–24 września 2025 r.
Źródło: scrippsnews
Foto: Amazon, istock/Jacoblund/
-
News Chicago2 tygodnie temuICE zatrzymało dwóch Polaków w Edison Park. Pracowali przy remoncie domu
-
News USA2 tygodnie temuDemokraci triumfują w wyborach: Historyczna frekwencja i znaczące zwycięstwa
-
News USA1 tydzień temuTrump zapowiada „dywidendę celną” – po 2000 USD dla Amerykanów o niższych dochodach
-
Prawo imigracyjne4 tygodnie temuDziałania federalnych agentów ICE na ulicach Chicago: Czy powinniśmy się bać?
-
News Chicago7 dni temuOperacja „Midway Blitz” dobiega końca. Agenci federalni opuszczają Chicago
-
News USA4 tygodnie temuTrump zatwierdza stan klęski żywiołowej dla stanów. Vermont, Maryland i Illinois odchodzą z kwitkiem
-
News Chicago4 tygodnie temuTragiczna śmierć rodziny syna Darrena Baileya w katastrofie śmigłowca
-
News Chicago3 tygodnie temuPritzker przeznaczył 20 mln dolarów na banki żywności po wstrzymaniu świadczeń SNAP











