Tylko do 18 maja mamy okazję by zobaczyć w Chicago wielokrotnie nagradzany musical “Hadestown”. Laureat ośmiu nagród Tony to poruszająca, nowoczesna interpretacja starożytnych mitów o Orfeuszu i Eurydyce oraz Hadesie i Persefonie, autorstwa znakomitej piosenkarki i autorki tekstów Anaïs Mitchell, w reżyserii Rachel Chavkin (znanej z „Natasha, Pierre & The Great Comet of 1812”).

„Hadestown” łączy dwie klasyczne opowieści w jedno intensywne, emocjonalne widowisko: Orfeusz, obdarzony niezwykłym talentem muzycznym, schodzi do podziemi, by uratować ukochaną Eurydykę, podczas gdy Persefona raz jeszcze staje w obliczu dylematu między światłem wiosny a ciemnością, którą dzieli z mężem — Hadesem, królem podziemi.

W tym musicalu piosenka dosłownie może odmienić los.

To spektakl pełen namiętności, pięknej muzyki i poetyckiej narracji, który wciąga widza od pierwszej sceny i nie pozwala zapomnieć o sobie jeszcze długo po zakończeniu przedstawienia.

Spektakl prezentowany jest w CIBC Theatre przy 18 W. Monroe St. w centrum Chicago, a bilety są dostępne w cenie od 76,50 do 273 dolarów na stronie broadwayinchicago.com.

Czas trwania spektaklu: 2 godziny i 25 minut (z przerwą). Zalecany wiek widzów: od 8 lat wzwyż.

Witamy w Hadestown – miejscu, gdzie mit spotyka się z muzyką, a odwaga i nadzieja rozbrzmiewają w każdej nucie – nie przegap okazji, by zobaczyć jeden z najbardziej uznanych musicali ostatnich lat.

Źródło: dailyherald, Broadway in Chicago
Foto: Broadway in Chicago

Z okazji Narodowego Tygodnia Pielęgniarek, trzy pielęgniarki z Chicago zasłużyły na wyjątkowe uznanie – nie tylko za opiekę, jaką otoczyły swojego pacjenta, lecz także za jego gorące kibicowanie podczas sportowej rywalizacji. Ich podopieczny to Walter Anczerewicz, 83-letni pacjent onkologiczny i… mistrz podnoszenia ciężarów.

83 lata, rak i sztanga — Wally nie zna słowa „rezygnacja”

Wally Anczerewicz, mieszkaniec Palos Heights, codziennie trenuje w swojej piwnicy, gdzie wyciska 155 funtów (ok. 70 kg) na ławce. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jeszcze niedawno przeszedł operację usunięcia części płuca z powodu raka, a wciąż otrzymuje wlewy immunoterapii w Northwestern Medicine St. George Cancer Institute w Orland Park.

„Kiedyś trenowałem kulturystykę, ale po sześćdziesiątce postanowiłem zostać silniejszy” – mówi Wally „Chcę zobaczyć, jak daleko mogę zajść – i zdobywać trofea”.

Nie tylko pielęgniarki – prawdziwi kibice

Christie Mandarino, pielęgniarka onkologiczna, była zaintrygowana, gdy usłyszała o treningach Wally’ego. Wkrótce, wraz z koleżankami Patti Strimel i Megan Lyons, zrobiły mu wyjątkową niespodziankę: skoordynowały swoje dni wolne, by osobiście pojawić się na zawodach Wally’ego i kibicować mu z pierwszego rzędu.

Zamiast stetoskopów, miały tabliczki z hasłami: „Brawo, Wally!” i „Anczerewicz Strong”.

Obecność pielęgniarek dała Wally’emu potężny zastrzyk energii. Tego dnia wycisnął ponad 180 funtów (82 kg) i… został mistrzem stanu.

Zdrowie, siła i determinacja

Mimo że jeszcze niedawno ledwo podnosił 135 funtów po leczeniu, dziś Wally ma na koncie rekord wynoszący 330 funtów (150 kg) – i nie zamierza przestać. Tym bardziej że ostatnie badania wykazały: rak zniknął.

Jego historia pokazuje, jak ogromne znaczenie ma empatia, wsparcie i więź między pacjentem a personelem medycznym.

Źródło: cbs
Foto: YouTube

To miała być zwykła podróż służbowa — pięć pielęgniarek ze szpitala Advocate Sherman w Elgin w stanie Illinois jechało na konferencję do Iowa w kwietniu. Jednak nieplanowany skrót drogą stanową Route 64, wybrany zamiast autostrady zmienił wszystko, a zwłaszcza los kobiety poszkodowanej w wypadku.

Ashley Huizar i jej koleżanki nie wiedziały, że właśnie ta trasa postawi je w samym centrum dramatycznych wydarzeń, zaledwie 20 mil od ich szpitala. Na skrzyżowaniu Route 64 i First Street, niedaleko Sycamore w powiecie DeKalb, natknęły się na poważny wypadek dwóch samochodów. Jeden pojazd leżał w rowie, drugi — z rozbitym przodem i wystrzeloną poduszką powietrzną — blokował skrzyżowanie.

Pielęgniarki natychmiast zareagowały. Zatrzymały się, wysiadły i podeszły do miejsca wypadku. Chwilę później usłyszały, że jedna z poszkodowanych może mieć zawał serca.

„Zobaczyłam kobietę, która miała poważne trudności z oddychaniem, ale drzwi jej samochodu były zamknięte” — opowiadała Huizar. „Nie miałam czym wybić szyby. To była najtrudniejsza chwila — stać obok i nie móc pomóc”.

Na szczęście przechodzień przyniósł młotek. Szybko wybili szybę, otworzyli drzwi i ostrożnie wyciągnęli kobietę z pojazdu. Huizar, która pracuje jako pielęgniarka od 8 lat, ustabilizowała jej szyję, podłożyła pod głowę swoją kurtkę i sprawdziła puls. Nie wyczuła go. Bez wahania rozpoczęła resuscytację krążeniowo-oddechową.

Po kilku chwilach puls powrócił. Gdy na miejsce dotarli ratownicy medyczni z Sycamore, kobieta była już przytomna i oddychała samodzielnie. Została zabrana do szpitala Northwestern Medicine Kishwaukee w DeKalb. Ze względu na przepisy o prywatności jej dalszy stan pozostaje nieznany.

Ashley Huizar i jej koleżanki, choć wstrząśnięte, wsiadły z powrotem do samochodu i ruszyły dalej — jakby nic się nie stało. Przez następne dwie godziny w drodze do Iowa opowiadały sobie, co właśnie przeżyły.

Na drugi dzień Huizar miała wystąpić z prezentacją na konferencji. Była zestresowana, ale jej koleżanki szybko przywróciły jej perspektywę. „Powiedziały: ‘Ashley, uratowałaś komuś życie. Jesteś bohaterką. Poradzisz sobie’” — opowiadała Huizar. A w drodze powrotnej — na szczęście — nie było już żadnych niespodzianek.

Źródło: dailyherald
Foto: Advocate Sherman