News USA
Bezrobocie w USA stabilne, ale podwyżki wynagrodzeń mogą się opóźnić
Mimo, że stopa bezrobocia w USA pozostała stabilna w grudniu 2024 r., dane z dwóch niezależnych badań sugerują, że wielu pracowników może nie doczekać się oczekiwanych podwyżek w najbliższym czasie.
Według U.S. Bureau of Labor Statistics, stopa bezrobocia w grudniu wyniosła 4,1 proc., co oznacza wzrost o 0,3 punktu procentowego w porównaniu z rokiem poprzednim. W sześciu stanach odnotowano wzrost bezrobocia, w dwóch spadek, a w pozostałych 42 stanach sytuacja pozostała bez zmian.
Jednak mimo stabilnej sytuacji na rynku pracy, perspektywy wzrostu wynagrodzeń nie wyglądają optymistycznie.
Firmy chcą podwyżek, ale brakuje im budżetu
Z badania przeprowadzonego przez globalną firmę rekrutacyjną Robert Walters, Inc. wynika, że aż 72 proc. menedżerów chciałoby podnieść pensje swoich pracowników, jednak 37 proc. z nich otrzymało informację, że nie ma na to środków w budżecie.
„Nasze badanie pokazuje, że 56 proc. pracowników oczekuje podwyżek w 2025 roku, ale firmy nie są w stanie spełnić tych oczekiwań. To tworzy wyraźną nierównowagę” – powiedział Sean Puddle, dyrektor zarządzający Robert Walters w Ameryce Północnej.
Wzrost płac? Tak, ale umiarkowany
Raport 2025 Employee Pay Trends, opublikowany przez firmę doradczą Willis Towers Watson (WTW), wskazuje, że podwyżki płac w nadchodzącym roku będą raczej skromne.
Wyniki badania przeprowadzonego w USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech pokazują, że firmy stabilizują poziom podwyżek na poziomie 4 proc. Jest to efekt balansowania pomiędzy rosnącymi kosztami, inflacją oraz potrzebą utrzymania konkurencyjnych wynagrodzeń.
Dodatkowo, 40 proc. ankietowanych firm nie zgłasza obaw związanych z trudnościami w rekrutacji, co może sugerować, że rynek pracy osiągnął punkt nasycenia, a przewaga powoli przechodzi na stronę pracodawców.
Mniejsza rekrutacja, większy nacisk na obecnych pracowników
Według badania WTW, większość firm nie zamierza znacząco zwiększać zatrudnienia w 2025 roku.
- 76 proc. firm planuje utrzymać dotychczasowy poziom zatrudnienia,
- 14 proc. przewiduje wzrost liczby pracowników,
- 10 proc. spodziewa się redukcji etatów.
Lori Wisper, szefowa Work & Rewards Global Solutions w WTW, zauważa, że mimo tych trendów, pracownicy nadal mają silną pozycję na rynku pracy.
„W czasie Wielkiej Rezygnacji w 2021 i 2022 roku popyt na pracowników był ogromny, a podaż ograniczona. Dziś sytuacja się wyrównuje, ale wciąż daleko do momentu, w którym pracodawcy mieliby całkowitą przewagę” – twierdzi Wisper.
Czy pracownicy będą szukać lepszych ofert?
Niepewność związana z podwyżkami sprawia, że wielu specjalistów aktywnie poszukuje nowych możliwości zawodowych. Według badania Robert Walters, aż 74 proc. pracowników planuje zmienić pracę w 2025 roku.
To wyraźny sygnał dla firm – jeśli nie będą w stanie zaoferować konkurencyjnych wynagrodzeń, ryzykują odpływ talentów i większą rotację kadry.
Źródło: The Epoch Times
Foto: istock/Jacob Wackerhausen/Inna Kot/Lco – Julia Amaral/
News USA
Ubezpieczenia samochodowe w 2024 roku drożały: Gdzie kierowcy płacą najwięcej?
Stawki ubezpieczeń samochodowych w USA rosną nieprzerwanie od lat, a 2024 rok nie przyniósł ulgi dla kierowców. Jak podaje Insurify, średni roczny koszt pełnego ubezpieczenia wynosi obecnie 2313 dolarów, co oznacza wzrost o 15% w porównaniu z rokiem poprzednim. Niektóre stany odczuły jednak wzrosty bardziej dotkliwie niż inne. Oto pięć stanów, w których kierowcy płacili najwięcej za pełne ubezpieczenie w 2024 roku.
1. Maryland – 4060 USD (+53%)
Maryland odnotowało największy wzrost cen ubezpieczeń w kraju – aż o 53%. Średnia składka wynosi tam teraz 4060 dolarów rocznie.
Dlaczego tak drogo? Według Betsy Stelli, wiceprezes ds. operacji przewoźników w Insurify, głównymi powodami są:
- Duże miasta, takie jak Baltimore, gdzie dochodzi do większej liczby wypadków.
- Bliskość Waszyngtonu, co wpływa na ruch drogowy i liczbę roszczeń.
- Gęsta zabudowa miejska prowadząca do wyższej częstotliwości kolizji.
2. Nowy Jork – 3804 USD (+53%)
Nowojorczycy również muszą sięgnąć głębiej do kieszeni – roczna składka wynosi 3804 dolary, co oznacza wzrost o 53%.
Co podnosi ceny?
- Powolne zatwierdzanie podwyżek przez regulatorów, co opóźnia dostosowanie stawek do inflacji.
- Rosnące koszty napraw i części zamiennych.
- Wysoka liczba zgłaszanych roszczeń w zatłoczonych obszarach miejskich.
3. Dystrykt Kolumbii – 3399 USD (+24%)
Waszyngton również odczuwa skutki rosnących stawek. W 2024 roku średni koszt ubezpieczenia wynosił tu 3399 dolarów, co stanowi wzrost o 24%.
Co wpływa na ceny?
- Wysokie zagęszczenie ruchu, prowadzące do większej liczby szkód.
- Bliskość Maryland i specyfika ruchu miejskiego w stolicy USA.
4. Karolina Południowa – 3393 USD (+29%)
W Karolinie Południowej roczna składka wynosi obecnie 3393 dolary, co oznacza wzrost o 29% w porównaniu z rokiem 2023.
Czynniki wpływające na wzrost stawek:
- Rosnące koszty napraw i części zamiennych.
- Wzrost płac w branży motoryzacyjnej, który podnosi koszty serwisowania pojazdów.
- Presja inflacyjna, wymuszająca korekty cen ubezpieczeń.
5. Floryda – 3166 USD (+9%)
Floryda, choć odnotowała najmniejszy wzrost spośród wymienionych stanów (9%), nadal pozostaje jednym z najdroższych miejsc do ubezpieczenia samochodu – roczna składka wynosi 3166 dolarów.
Dlaczego ubezpieczenie na Florydzie jest tak drogie?
- Rosnąca liczba mieszkańców, co prowadzi do większej liczby pojazdów na drogach.
- Częstsze zgłaszanie poważnych roszczeń, związanych m.in. z wypadkami z udziałem nieubezpieczonych kierowców.
- Zagrożenia klimatyczne, takie jak huragany, które powodują dodatkowe straty.
Czy ceny ubezpieczeń nadal będą rosły?
Eksperci przewidują, że w najbliższych latach stawki ubezpieczeń mogą nadal rosnąć, zwłaszcza w stanach dotkniętych dużą liczbą szkód i wysokimi kosztami napraw. Kluczowe czynniki wpływające na ceny to:
- Inflacja i koszty napraw – droższe części i robocizna oznaczają wyższe odszkodowania.
- Gęstość ruchu w miastach – większa liczba kolizji prowadzi do częstszych roszczeń.
- Zmiany klimatyczne – huragany, burze i powodzie zwiększają liczbę szkód.
Aby zminimalizować koszty, eksperci radzą porównywać oferty ubezpieczeń, korzystać ze zniżek dla bezpiecznych kierowców i monitorować zmiany w regulacjach stanowych.
Pełny raport firmy Insurify można przeczytać tutaj.
Źródło: foxbusiness
Foto: istock/ Mindaugas Dulinskas/ eyfoto/ YayaErnst/
News Chicago
Rynek nieruchomości w Chicago spowalnia: Sprzedaż spada, ceny rosną
Roczna sprzedaż domów w obszarze metropolitalnym Chicago spadła o 1,3% w 2024 roku w porównaniu z rokiem poprzednim – wynika z najnowszego raportu Illinois Realtors. Natomiast mediana ceny domu wzrosła do 350 000 USD, co oznacza skok o 7,9% w porównaniu do 324 500 USD w poprzednim roku.
W 2024 roku sprzedano łącznie 88 413 domów, w porównaniu do 89 620 w 2023 roku. Illinois Realtors definiuje obszar metropolitalny Chicago jako obejmujący powiaty Cook, DeKalb, DuPage, Grundy, Kane, Kendall, Lake, McHenry i Will.
Miasto Chicago: mniej ofert, rosnące ceny
Podobny trend widoczny jest w samym Chicago – choć w grudniu 2024 roku sprzedaż domów wzrosła o 5,3% rok do roku, to liczba dostępnych ofert spadła aż o 15,2%.
- Sprzedaż domów w Chicago w 2024 r.: 22 071, spadek o 1,6% w porównaniu do 22 437 w 2023 r.
- Mediana ceny: 355 000 USD, wzrost o 7,6% względem poprzedniego roku.
- Średnia 30-letnia stopa procentowa kredytu hipotecznego: 6,72% na koniec 2024 r. (wobec 6,82% rok wcześniej).
Eksperci: „Rynek jest napięty, ale optymizm pozostaje”
Geoff Smith, dyrektor wykonawczy Instytutu Studiów Mieszkaniowych Uniwersytetu DePaul, zauważa, że wzrost cen wynika głównie z niskiej podaży nieruchomości: „Zapasy pozostają małe pomimo niewielkich wzrostów, a stopy procentowe kredytów hipotecznych są nadal wysokie. Jednak nastroje na rynku mieszkaniowym są pozytywne, ponieważ kupujący liczą na spadek oprocentowania w 2025 r.”
Erika Villegas, prezes Chicago Association of Realtors, dodaje, że nabywcy przystosowali się do nowych warunków rynkowych:
„Kupujący poszerzają swoje horyzonty i planują budżety, wiedząc, że stopy procentowe mogą nie ulec znaczącej zmianie. Działają w ramach dostępnych zasobów”.
Mimo spowolnienia sprzedaży rynek nieruchomości w Chicago pozostaje aktywny i konkurencyjny. Kluczowe dla niego będzie dalsze monitorowanie trendów inflacyjnych oraz decyzja Rezerwy Federalnej dotycząca stóp procentowych, które mogą wpłynąć na przystępność cenową domów w nadchodzących miesiącach.
Źródło: fox32
Foto: istock/James Andrews/
News USA
Trump wprowadza cła na towary z Kanady, Meksyku i Chin. Kraje nie pozostają dłużne
W sobotę wieczorem Prezydent Donald Trump podpisał rozkazy wprowadzające 25-procentowe cła na towary importowane z Kanady i Meksyku oraz dodatkowy 10-procentowy podatek na produkty pochodzące z Chin. Decyzja, podjęta na mocy International Emergency Economic Powers Act, została uzasadniona zagrożeniem ze strony nielegalnej imigracji i napływu śmiertelnych narkotyków, w tym fentanylu. W odwecie Kanada i Meksyk podjęły decyzje o swoich cłach.
„Musimy chronić Amerykanów, a moim obowiązkiem jako prezydenta jest zapewnienie im bezpieczeństwa” – napisał Donald Trump na platformie Truth Social po podpisaniu rozkazów. „Obiecałem to w kampanii i Amerykanie zdecydowaną większością głosów poparli tę wizję”. Nowe taryfy wejdą w życie 4 lutego.
Biały Dom w oficjalnym oświadczeniu podkreślił, że fentanyl jest główną przyczyną zgonów wśród Amerykanów w wieku 18-45 lat.
„Dzisiejsze ogłoszenie taryf jest konieczne, aby pociągnąć Chiny, Meksyk i Kanadę do odpowiedzialności za niespełnienie obietnic powstrzymania napływu trujących narkotyków do USA” – stwierdzono w komunikacie.
Deficyt handlowy USA-Kanada w centrum sporu
Prezydent Trump uzasadnił cła także koniecznością wyrównania deficytu handlowego między USA a Kanadą. Podczas gdy prezydent oszacował go na 200 miliardów dolarów, dane U.S. Census Bureau wskazują na niższą wartość – 55 miliardów dolarów w pierwszych 11 miesiącach 2024 roku.
Jeśli cła pozostaną w mocy, obejmą około 1,6 biliona dolarów rocznego handlu między USA, Kanadą i Meksykiem, w tym importowaną ropę naftową.
Stany Zjednoczone sprowadzają około 4,5 miliona baryłek ropy dziennie z Kanady. Donald Trump zapowiedział jednak, że może obniżyć cła na ropę do 10 proc., aby złagodzić ewentualne skutki dla amerykańskich konsumentów.
Eksperci ostrzegają: ceny benzyny mogą wzrosnąć
Ekonomiści ostrzegają, że nowe cła mogą wpłynąć na ceny paliw. 20% kanadyjskiej ropy jest przetwarzane w amerykańskich rafineriach – jeśli dostawy zostaną ograniczone, na rynku może pojawić się co najmniej 20% mniej benzyny co może doprowadzić do tego, że paliwo podrożeje.
Według American Automobile Association, średnia cena galonu benzyny w USA wynosiła 3,11 USD na dzień 31 stycznia.
Kanada i Meksyk: odwet
Kanada i Meksyk odpowiedziały na decyzję o nałożeniu ceł na import, wprowadzając własne środki odwetowe wobec Stanów Zjednoczonych.
Premier Kanady Justin Trudeau skrytykował decyzję Białego Domu, podkreślając, że nowe cła dzielą zamiast jednoczyć. Kanada wprowadzi 25-procentowe taryfy na import amerykańskich towarów o wartości do 155 miliardów dolarów, obejmujące m.in. alkohol i owoce.
Trudeau przypomniał o bliskich relacjach między krajami i podkreślił wkład Kanady w walkę u boku USA w Afganistanie oraz w pomoc przy klęskach żywiołowych, takich jak pożary w Kalifornii i huragan Katrina. Jednocześnie zachęcił Kanadyjczyków do wybierania krajowych produktów zamiast amerykańskich.
Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum również ogłosiła cła odwetowe. „Odrzucamy oszczerstwa Białego Domu o rzekomych sojuszach naszego rządu z organizacjami przestępczymi oraz wszelkie próby ingerencji na naszym terytorium” – napisała Sheinbaum w mediach społecznościowych.
Zapowiedziała, że Meksyk podejmie odpowiednie kroki, w tym taryfy celne oraz inne środki ochronne. Dodała także, że USA powinny skupić się na zwalczaniu handlu fentanylem na własnym terytorium, zamiast obwiniać za kryzys inne kraje.
Chiny również odpowiedziały na cła Donalda Trumpa, ogłaszając, że złożą skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i podejmą „odpowiednie środki zaradcze w celu ochrony swoich interesów”.
Analiza przeprowadzona przez Budget Lab na Uniwersytecie Yale wykazała, że przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe może stracić około 1170 dolarów rocznie z powodu nowych ceł. Przewiduje się także spowolnienie wzrostu gospodarczego oraz wzrost inflacji, szczególnie jeśli inne kraje zdecydują się na kolejne działania odwetowe.
Źródło: The Epoch Times, Foxbusiness
Foto: YouTube, istock
-
News USA4 tygodnie temu
Najbardziej punktualne linie lotnicze w 2024 r.: Delta Airlines była prawie zawsze na czas
-
News USA4 tygodnie temu
Weteran Zielonych Beretów zaplanował wysadzenie Cybertrucka w Las Vegas, korzystając z ChatGPT
-
News USA4 tygodnie temu
Nowy Meksyk jednym z najbardziej liberalnych stanów jeśli chodzi o aborcję
-
News Chicago2 tygodnie temu
81-letni mieszkaniec Lombard zabił żonę chorą na demencję, tłumacząc, że „oszalała”
-
News Chicago4 dni temu
Griffin Museum of Science and Industry przejdzie wielką renowację dzięki milionowej dotacji
-
News USA4 tygodnie temu
Mieszkanka Utah, która zawsze chciała być mamą, zmarła 9 dni po urodzeniu bliźniąt
-
News USA5 dni temu
Trump podpisuje rozporządzenie zakazujące „radykalnej indoktrynacji” w szkołach
-
News USA3 tygodnie temu
Starbucks kończy politykę otwartego dostępu: Koniec z przesiadywaniem w lokalu i korzystaniem z toalety