Polonia Amerykańska
Polska Katolicka Szkoła im. Św. Ferdynanda uczy języka, wiary i tradycji

Msza święta z udziałem dzieci z Polskiej Szkoły im. Św. Ferdynanda w Parafii św. Ferdynanda odbywa się raz w miesiącu. Opiera się na niedzielnych Ewangeliach i liturgii.
Niedzielna Msza, która miała miejsce 14 stycznia, pomimo bardzo niskiej temperatury i niedogodnych warunków pogodowych zgromadziła licznie szkolne rodziny.
Mszy św. przewodniczył ks. Łukasz. Modlitwę wiernych czytania i czytanki do darów przygotowała pani Danuta Szkutnik, wychowawczyni klasy piątej i pani Marzena Kulesza katechetka.
Uczniowie starannie czytali i w wielkim skupieniu uczestniczyli we Mszy. Zespół Radość pod dyrekcją p. Marzeny Kuleszy uświetnił liturgię przepięknym śpiewem kolęd.
Na każdej Mszy szkolnej obecny jest sztandar szkoły z wybrana delegacją, którą perfekcyjnie przygotowuje p. Dorota Mendus. Siostra Agnieszka przekazała dzieciom z Ziarenka w najprostszy sposób historię o narodzeniu Jezusa.
To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie determinacja i poświęcenie rodziców. Polska Szkoła im. Św. Ferdynanda jest dumna, że może liczyć na polskie rodziny nie tylko w kwestii nauki języka ale wiary i tradycji.
Źródło: PAI
Foto: Polska Szkoła im. Św. Ferdynanda
Polonia Amerykańska
Polacy mieszkający poza granicami kraju mogą ubiegać się o Kartę Polaka

Karta Polaka jest dokumentem potwierdzającym przynależność do Narodu Polskiego. Nie oznacza jednak posiadania obywatelstwa polskiego, ani nie jest dokumentem uprawniającym do przekraczania granicy lub osiedlania się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Karta Polaka nie może zostać przyznana osobie posiadającej obywatelstwo polskie lub zezwolenie na pobyt stały na terytorium RP lub posiadającej status bezpaństwowca.
Kto może otrzymać Kartę Polaka?
Kartę Polaka możesz otrzymać, jeśli:
- wykażesz swój związek z polskością poprzez przynajmniej podstawową znajomość języka polskiego oraz znajomość i kultywowanie polskich tradycji i zwyczajów;
- w obecności konsula złożysz pisemną deklarację przynależności do Narodu Polskiego;
- wykażesz, że jesteś narodowości polskiej lub co najmniej jedno z Twoich rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków było narodowości polskiej albo przedstawisz zaświadczenie upoważnionej organizacji polskiej lub polonijnej (obwieszczenie zostanie znowelizowane nie później niż 14.01.2020 r.) potwierdzające Twoje aktywne zaangażowanie w działalność na rzecz języka i kultury polskiej lub polskiej mniejszości narodowej przez okres co najmniej ostatnich trzech lat;
- złożysz oświadczenie, że Ty lub Twoi wstępni nie repatriowali się z terytorium RP na podstawie umów zawartych przez Polskę w latach 1944-1957 z:
- Białoruską Socjalistyczną Republiką Radziecką,
- Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką,
- Litewską Socjalistyczną Republiką Radziecką,
- Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich,
- masz polskie pochodzenie, które zostało potwierdzone zgodnie z przepisami ustawy z dnia 9.11.2000 r. o repatriacji pod warunkiem wykazania się znajomością języka polskiego w stopniu przynajmniej podstawowym.
Potwierdzenie znajomości języka polskiego
Zaświadczenie o ukończeniu kursu języka polskiego nie wystarczy jako potwierdzenie znajomości języka w postępowaniu o przyznanie Karty Polaka.
Dokumenty, które potwierdzają znajomość języka to:
- świadectwo ukończenia szkoły lub studiów w Polsce,
- dyplom ukończenia szkoły za granica z wykładowym językiem polskim,
- poświadczenie znajomości języka polskiego wydane na podstawie ustawy z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim.
Jeżeli nie posiadasz żadnego z wyżej wymienionych dokumentów znajomość języka oceni konsul. Rozmowa z konsulem, prowadzona w języku polskim, dotyczyć będzie m.in. polskich tradycji i zwyczajów.
Jak długo Karta Polaka jest ważna i jak przedłużyć ważność Karty Polaka?
Karta Polaka jest ważna przez 10 lat od dnia jej przyznania. Ważność Karty można przedłużyć na kolejne 10 lat składając wniosek o jej przedłużenie u właściwego konsula.
Karta Polaka przyznana osobie, która ukończyła 65 lat, jest ważna na czas nieokreślony.
Karta Polaka wydana małoletniemu jest ważna 10 lat, nie dłużej jednak niż rok po osiągnięciu pełnoletności. Ważność Karty można przedłużyć na kolejne 10 lat, jeśli jej posiadacz złoży wniosek najpóźniej na 3 miesiące przed utratą ważności Karty. Oznacza to, że po ukończeniu 18 lat, posiadacz Karty Polaka powinien złożyć wniosek o jej przedłużenie nie później niż w ciągu kolejnych 9 miesięcy.
Z jakich uprawnień może korzystać posiadacz Karty Polaka?
Posiadacz Karty Polaka ma prawo do:
- zwolnienia z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę oraz podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej na takich samych zasadach co obywatele polscy;
- odbywania studiów, studiów doktoranckich oraz innych form kształcenia, a także uczestniczenia w badaniach naukowych i pracach rozwojowych;
- korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej w stanach nagłych;
- ulgi 37% przy przejazdach w Polsce w pociągach osobowych, pospiesznych i ekspresowych, na podstawie biletów jednorazowych;
- bezpłatnego wstępu do wybranych muzeów państwowych w Polsce;
- pomocy konsula w sytuacji zagrożenia życia lub bezpieczeństwa, w ramach jego kompetencji, z
- zastosowaniem i poszanowaniem zwyczajów i prawa międzynarodowego,
- zwolnienia z opłat konsularnych za:
- przyjęcie i rozpatrzenie wniosku o wydanie wizy krajowej w celu korzystania z uprawnień wynikających z posiadania Karty Polaka;
- przyjęcie i opracowanie wniosku o nadanie obywatelstwa polskiego;
- otrzymania świadczenia pieniężnego na częściowe pokrycie utrzymania w Polsce w przypadku złożenia wniosku o pobyt stały. Świadczenie pieniężne przyznaje się na okres do 9 miesięcy;
- pierwszeństwa przy ubieganiu się o pomoc finansową przeznaczoną na wspieranie Polaków za granicą.
Źródło: gov.pl
Foto; istock/nito100/ Anna Koberska
News Chicago
18-letni Mason Smolik zginął w tragicznym wypadku w Joliet Township

We wtorek Biuro Koronera Powiatu Will potwierdziło tożsamość 18-letniego kierowcy, który zginął w wyniku wypadku drogowego, do którego doszło w niedzielę wieczorem w Joliet Township. Jest nim Mason Smolik z Joliet.
Do zdarzenia doszło około godziny 6:30PM na odcinku 17300 New Lenox Road, gdzie policjanci z Biura Szeryfa Powiatu Will odnaleźli Hondę sedan ze znacznymi uszkodzeniami po stronie pasażera.
Według wstępnych ustaleń, kierowca pojazdu, Mason Smolik, stracił panowanie nad autem, zjechał na przeciwny pas ruchu, a następnie wypadł z drogi i uderzył bokiem w duży sprzęt budowlany. Część drogi, na której doszło do wypadku, znajdowała się w przebudowie.
Smolik został przetransportowany do szpitala Silver Cross w New Lenox, gdzie zmarł na skutek odniesionych obrażeń.
Dochodzenie w sprawie wypadku jest w toku.
Informacje pogrzebowe i wsparcie dla rodziny
Mason Smolik urodził się 28 grudnia 2006 roku w Hinsdale, Illinois. Rodzina i przyjaciele będą mogli pożegnać Masona podczas wizytacji we wtorek, 27 maja 2025 roku, w godzinach 16:00–20:00 w: Overman-Jones Funeral Home & Cremation Services przy 15219 Joliet Rd. (róg Rt. 30 i Rt. 59), Plainfield, IL 60544.
Prywatny pochówek odbędzie się na cmentarzu Plainfield Township Cemetery.
Zamiast kwiatów, rodzina prosi o darowizny na pokrycie kosztów związanych z pochówkiem oraz upamiętnienie Masona. Wsparcie można przekazać za pośrednictwem oficjalnej zbiórki GoFundMe.
Źródło: shaw local
Foto: Go Fund Me, Overman-Jones Funeral Home & Cremation Services
Polonia Amerykańska
Maraton to za mało: Polka z NYC chce zdobyć Antarktydę biegiem

W niedzielę 27 kwietnia Urszula Musik, Polka mieszkająca w Nowym Jorku, przebiegła w Londynie swój 31 maraton. Zaledwie tydzień wcześniej biegła w Bostonie, a jeszcze tydzień przed tym – w Milwaukee.
Nie wystarcza jej już jednak przebiegnięcie maratonu i kilka miesięcy temu podjęła wyzwanie – jako pierwsza Polka planuje przebiec w ciągu roku siedem największych maratonów świata (World Marathon Majors). Rozpoczęła maratonem w Tokio w marcu tego roku. Za sobą ma także Boston i Londyn, a przed sobą bieg w Sydney, Berlinie, Chicago i Nowym Jorku. Ambitna biegaczka mierzy jednak wyżej.
– Dwa lata temu postawiłam sobie za cel, że jako szósta Polka przebiegnę lodowy maraton (Ice Marathon) na Antarktydzie – zdradza.
Przygotowania do Antarktydy trwają, a na razie Ula opowiada jak się biegło w Bostonie i Londynie. “Zarówno w Bostonie jak i Londynie było dość ciepło i to mocno utrudniało bieg” – opowiada Ula. –”W tym roku na londyńskiej trasie było dość ciasno, bo biegło nas ponad 56 tysięcy, ludzie mdleli na trasie, ale ja dałam radę, chociaż wolniej niż rok temu, i ukończyłam z czasem 3:46:35.
Z kolei w Bostonie, oprócz wysokich temperatur, wyższego poziomu trudności dodaje pagórkowaty teren. Ukończyłam maraton z czasem 3:42:43, więc jestem zadowolona. Podczas jednego i drugiego maratonu nie brakowało na ulicach dopingujących kibiców. W Bostonie wśród nich byli moi rodzice, którzy wspierają mnie jak tylko mogą.”
Kim jest ta niesamowita kobieta, która cały czas biegnie?
Ula, z wykształcenia kosmetolog i pielęgniarka, od najmłodszych lat była za pan brat ze sportem, ale kiedy w 2018 roku przebiegła po raz pierwszy nowojorski maraton, już się nie zatrzymała i zatrzymać nie zamierza. Swoją pasją, uporem i naturą wojowniczki jest inspiracją dla wielu.
Ma 42 lata, ale energia i młodzieńczy błysk w oku sprawiają, że wygląda na 30. Jej smukła, umięśniona sylwetka to efekt tysięcy przebiegniętych kilometrów. Twarz zwykle opalona, z delikatnymi zmarszczkami wokół oczu od uśmiechu i wiatru podczas biegów, zawsze wyraża zainteresowanie światem i drugim człowiekiem.
Jej znakiem rozpoznawczym jest kaskada kruczoczarnych włosów spływających miękko do pasa. Ale to tylko wtedy, kiedy Ula akurat nie biega, ani nie pracuje, bo wówczas zwykle nosi je upięte w kucyk lub warkocz, czasem z kolorowymi opaskami.
Iwona Hejmej: Skąd pochodzisz z Polski i skąd u Ciebie ta pasja biegania?
Urszula Musik: Urodziłam się 17 października 1982 roku w Krakowie, ale dorastałam w Trzebini, gdzie jest mój dom rodzinny, pod czujnym okiem rodziców i starszego brata Krzysztofa. Byłam ruchliwym i energicznym dzieckiem i kiedy miałam zaledwie 4 lata mama postanowiła rozejrzeć się za jakimiś zajęciami, podczas których mogłabym spożytkować nadmiar energii. Zapisała mnie do szkółki tańca towarzyskiego, która działała przy Domu Kultury w Trzebini.
Od pierwszych zajęć pokochałam taniec i moja przygoda z nim trwała 13 lat. W tym samym czasie zaczęłam też jeździć na nartach. Chciałabym przytoczyć naszą rodzinną anegdotę o tym, jak pierwsze kroki na stoku stawiałam z mamą, która sama na nartach nie jeździ. Zakończyło się to tak, że mama prawie połamała narty, a mnie niczego nie nauczyła. Za to bardzo skutecznie zrobił to mój brat. Zabrał mnie do Wisły, na Czantorię, zostawił płacząca na górze i powiedział, że jak mi przejdzie mazgajstwo, to sobie sama zjadę albo wsiądę na kolejkę linową.
Miałam zaledwie 6 lat, ale już byłam uparta i postanowiłam udowodnić bratu, że dam radę. Zajęło mi to kilka godzin, po drodze ludzie pomagali mi wygrzebywać się z krzaków, zaliczyłam kilka upadków i nieźle się poobijałam, ale zjechałam. Byłam bardzo z siebie dumna i kiedy Krzysiek powiedział, że wjeżdżamy jeszcze raz, zgodziłam się bez oporu. Drugi zjazd okazał się łatwiejszy. Na nartach jeżdżę do dzisiaj. Miłość do aktywności fizycznej wpajał we mnie tato, który biegał na 100 metrów i podnosił ciężary.
IH: A kiedy zaczęłaś biegać?
UM: Bieganie nie było mi obce, bo już w szkole podstawowej o profilu sportowym biegałam na krótkie dystanse, czyli na 100 i 400 metrów i byłam w tym najlepsza. Grałam też w siatkówkę. Nie stawiałam jednak na karierę sportową i po podstawówce wybrałam liceum ogólnokształcące w Trzebini z poszerzonym językiem angielskim.
Zaraz po maturze wyjechałam na 2-letnie stypendium do Danii, gdzie uczyłam się języka duńskiego. Było to możliwe, bo Trzebinia miała w tym kraju swoje partnerskie miasto i najlepsi uczniowie z powiatu wyjeżdżali na edukacyjne wyjazdy stypendialne.
Mieszkałam u duńskiej rodziny, która się mną wspaniale opiekowała. Dużo podróżowałam po tym pięknym kraju, chodziłam do szkoły językowej, odbyłam praktyki w urzędzie miasta i polskim konsulacie w Danii, ukończyłam kursy nauk politycznych i duńskiej ekonomii na kopenhaskim uniwersytecie. Po powrocie do Polski zatrudniono mnie w trzebińskim urzędzie miasta w dziale współpracy z zagranicą jako tłumacza polsko-duńskiego i w Wojewódzkiej Stary Pożarnej w Krakowie. Pomimo, że była to satysfakcjonująca posada, zrezygnowałam z niej, bo chciałam dalej się kształcić.
IH: Mogłoby się wydawać naturalnym, że wybierzesz lingwistykę lub AWF, tymczasem studiowałaś coś zupełnie innego. Dlaczego?
UM: Studiowałam kosmetologię i promocję zdrowia. Branża urody i medycyny estetycznej, tak jak i sport, też mnie interesowała od dziecka, bo moja mama prowadzi swój salon kosmetyczny w Trzebini. I chętnie podglądałam jak wykonuje zabiegi, jak dba o klientki, które z zadowoleniem i uśmiechem na ustach opuszczały salon. Dorastając coraz bardziej mnie to fascynowało, chciałam zgłębiać wiedzę o wpływie kosmetyków na skórę i o medycynie estetycznej. Szło to w w parze z tematami zdrowotnymi i stąd wybór kierunku studiów.
IH: Kariera w Polsce stała przed Tobą otworem. Skąd w takim razie pomysł na wyjazd do Stanów?
UM: Można powiedzieć, że był dziełem przypadku. Kupiłam jakąś kolorową gazetę i tam znalazłam ogłoszenie wraz z aplikacją na wyjazd do USA w charakterze au pair, czyli niani. Stwierdziłam, że się zgłoszę i nawet nie robiłam sobie nadziei, że mi się uda. Tymczasem znalazłam się w grupie szczęśliwców, którzy dostali się do programu.
Termin wyjazdu zbiegł się z zakończeniem studiów i rodzice odbierali w moim imieniu dyplom wraz z nagrodą za najlepsze wyniki w nauce. Wyjechałam w 2007 roku z założeniem, że zostanę tylko rok, tak jak przewidywał program, ale życie potoczyło się inaczej.
IH: Jak wyglądały Twoje początki w Stanach?
UM: Trafiłam do przemiłej rodziny w Westchester, gdzie opiekowałam się dwójką dzieci i równocześnie chodziłam do szkoły językowej. Jednak mój angielski był na dość wysokim poziomie i nudziłam się na zajęciach. Dlatego moi opiekunowie zasponsorowali mi kurs na Medical Office Assistant, co pozwoliło mi uzyskać wizę studencką. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
W 2009 roku, kiedy oni przeprowadzili się do Bostonu, ja już byłam tak zachwycona Nowym Jorkiem, że postanowiłam w tu budować swoje życie. Znalazłam pracę w salonie kosmetycznym, gdzie mogłam wykorzystać wiedzę i praktykę ze studiów, a równocześnie nabywałam kolejnych umiejętności. Myślałam też o dalszej edukacji. Podjęłam studia w Westchester Community College, a następnie na University of Bridgeport, który ukończyłam z licencjatem z pielęgniarstwa (bachelor’s of science in nursing degree) z ukierunkowaniem na psychologię i psychiatrię.
IH: Jak w tym nawale nauki i pracy znajdowałaś czas na sport i kiedy postanowiłaś przebiec maraton nowojorski?
UM: Sport daje mi siłę do nauki, pracy i innych codziennych obowiązków, bo ruch zawsze sprawiał, że moja głowa lepiej pracowała. Dlatego codziennie muszę albo pójść na siłownię, na basen czy pobiegać. Myśl o tym, że chciałabym przebiec maraton nowojorski pojawiła się w 2017 roku, kiedy kibicowałam koledze. Stwierdziłam, że chcę sprawdzić czy podołam takiemu wyzwaniu. Wskazówki do treningów ściągnęłam z internetu. Nie miałam za bardzo pojęcia na temat biegania na długie dystanse, na temat dobrych butów, odpowiedniego ubioru, odżywiania się. Niestety w szkole nas tego nie uczono.
Pierwszym moim dłuższym biegiem był bieg 5K (5 kilometrów), a potem pół maraton, który przebiegłam w pierwszych lepszych trampkach, jakie miałam pod ręką. Na szczęście obyło się bez problemów ze stopami, a wręcz biegło mi się bardzo dobrze. To mnie upewniło, że poradzę sobie z maratonem. Wtedy też trafiłam na polonijny klub biegaczy Polska Running Team. Poznałam Artura Tyszuka, który był wówczas jego prezesem, a obecnie jest moim trenerem. Biegacze z klubu udzielili mi wielu cennych wskazówek jak najlepiej przygotowywać się do maratonu.
IH: Jak wspominasz ten dziewiczy maraton?
UM: Moim pierwszym maratonem był nowojorski w 2018 roku i niewątpliwie było to ogromne przeżycie. Kibicowali mi moi rodzice, którzy specjalnie z tej okazji przylecieli z Polski. Pamiętam niemalże całą trasę, ale najbardziej zapamiętałam spotkanie z tatą na 10 mili. Ze łzami w oczach powiedział mi “córeczko, baw się dobrze!”. To był wzruszający moment. Do dnia dzisiejszego to zdanie jest moim maratonowym motto.
Tato też udzielał mi ostatnich, ważnych porad, jak chociażby o węglowodanach, których zawsze jadłam mało, bo nie lubię. A przed takim wysiłkiem fizycznym wręcz powinno opychać się chlebem czy makaronem. Zapytałam go co mam zrobić, a on powiedział: “Jeżeli tego nie robiłaś w trakcie treningów, to lepiej teraz nie zaczynaj, bo nie wiadomo jak zachowa się twój organizm”. Posłuchałam go i bardzo dobrze mi się biegło.
Na mecie pani wręczająca medal, zapytała czy jak faktycznie biegłam, bo nawet spocona nie byłam. Uzyskałam też dość dobry czas – 4:07 i od razu postanowiłam, że kolejny maraton muszę przebiec w czasie poniżej 4 godzin. Tak się stało cztery miesiące później w Krakowie. Każdy maraton biegnę z jakąś intencją, zwykle za kogoś. Biegnę za tych co nie mogą nie tylko biegać, ale zmagają się z życiowymi problemami.
IH: Dlaczego Ice Marathon jest taki ważny dla Ciebie?
UM: Bo w normalnych warunkach przebiegłam już 30 maratonów. I wiem, że ten będzie inny – tu naprawdę będę się mogła zmierzyć sama ze sobą. To test ludzkiej wytrzymałości w ekstremalnych warunkach. Antarktyda to najbardziej nieprzewidywalny i surowy kontynent na Ziemi. Bieg w temperaturze sięgającej -30°C, wśród lodowych wiatrów, to coś, co wymaga nie tylko przygotowania fizycznego, ale też ogromnej determinacji.
Chcę udowodnić sobie i innym, że nawet najtrudniejsze cele są osiągalne, jeśli się w nie wierzy.
Ze względu na surowy klimat na Antarktydzie nic nie jest pewne. Nawet data biegu. Najpierw lecimy do Chile i tam będziemy czekać na pogodę sprzyjającą biegaczom. Kiedy już dostaniemy zielone światło, to specjalny samolot czarterowy przewiezie nas na Antarktydę, gdzie spędzimy noc w namiotach i następnego dnia pobiegniemy, o ile nie nadejdzie nieoczekiwana załamanie pogody, co jest bardzo możliwe.
Aby poczuć chociaż namiastkę tego, co mnie czeka na Antarktydzie przebiegłam zeszłej zimy maraton w Tromso w Norwegii. Chciałam sprawdzić jak się zachowa mój organizm, zorientować się jaka odzież będzie mi potrzebna. Biegłam w czasie nocy polarnej, więc było nie tylko zimno, ale jeszcze ciemno. Na 30 kilometrze zaskoczyła mnie burza śnieżna. Żeby mi woda nie zamarzła w butelce, to sobie do niej dolałam wódki. To też pomagało trzymać ciepło. Dobiegłam do mety i wierzę, że Ice Marathon też przebiegnę. Bieg na Antarktydzie chciałabym dedykować młodzieży, która boryka się ze słabą odpornością psychiczną.
Radio Rampa
Rozmawiała Iwona Hejmej
Foto: Archiwum Uli Musik
-
News Chicago3 tygodnie temu
Wypadek w Chatham IL, w którym zginęły 4 dziewczynki, spowodowała kobieta, pracująca wcześniej dla ISP
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW3 tygodnie temu
Refluks czy choroba refluksowa? Dr n. med. Marzena Konopko radzi jak dbać o przełyk
-
Prawo imigracyjne3 tygodnie temu
Kogo dotyczy obowiązkowa rejestracja w Urzędzie Imigracyjnym? Czy powinniśmy ją robić?
-
News Chicago4 tygodnie temu
Sprawca masakry w Highland Park dostał to na co zasłużył: Nigdy nie wyjdzie na wolność
-
News Chicago3 tygodnie temu
Społeczność Hinsdale jest pogrążona w żałobie po tragicznej śmierci Bretta i Melissy Lane
-
News Chicago3 tygodnie temu
W piątkowym wypadku w La Grange zginęła para z Hinsdale, rodzice pięciorga dzieci
-
News USA3 tygodnie temu
Prezydent Donald Trump poważnie bierze się za miasta-sanktuaria
-
News Chicago7 dni temu
Illinois kończy program opieki zdrowotnej dla imigrantów