Ciekawostki
Ojciec syna z zespołem Downa: Nie wyobrażam sobie życia bez tego wyjątkowego małego człowieka
Miszka jest moim synem, a ja jego ojcem. Jego życie i przyszłość są dla mnie bardzo ważne. Jestem za niego odpowiedzialny. Nie wyobrażam sobie życia bez tego wyjątkowego małego człowieka – mówi Jewgienij Anisimow, ojciec samotnie wychowujący syna z zespołem Downa. Doświadczeniem ojcostwa dzieli się na Instagramie, wspierając innych rodziców w podobnej sytuacji.
Narodziny dziecka z zespołem Downa stają się prawdziwym wyzwaniem dla rodziców. Kiedy lekarze ujawniają im, że ich dziecko ma chorobę genetyczną, często nie potrafią poradzić sobie z akceptacją i emocjami. Wiele dzieci trafia do rodzin zastępczych, a dodatkowy chromosom traktowany jest w kategoriach wyroku.
Anisimowie nie mogli doczekać się narodzin swojego pierwszego syna. Po kilku minutach od porodu, położna poinformowała świeżo upieczonych rodziców, że prawdopodobnie ich pociecha ma zespół Downa. Wcześniejsze badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
Zdezorientowany Jewgienij wybiegł ze szpitala, nie mógł poradzić sobie z emocjami i kłębiącymi się w jego głowie myślami.
„Byłem zrozpaczony, ale wiedziałem, że teraz moim zadaniem jest wspieranie żony.”
„Kiedy z laboratorium przyszły wyniki badań, które potwierdziły diagnozę, wiedziałem, że wszystko się zmieni. Mimo wszystko, cały czas gdzieś tliła się we mnie radość, z powodu tego, że urodził się mój syn” – opowiada Jewgienij. Przyznaje, że nie wiedział, na czym polega ta choroba genetyczna. Postanowił, że dowie się jak najwięcej na temat zespołu Downa.
Jego żona nie była gotowa na wzięcie tak dużej odpowiedzialności za rodzinę. Rozważała, by oddać Miszę do sierocińca. Jewgienij nie wyraził na to zgody.
Kobieta opuściła męża i syna.
„Wydawało mi się, że nasza relacja była dobra, oparta na wspólnym zaufaniu. Okazało się jednak, że choroba dziecka nas rozdzieliła. Sytuacja, w której się znaleźliśmy przerosła moją żonę i tak zostałem samotnym rodzicem” – tłumaczy mężczyzna w rozmowie z „Bright Side”.
Na szczęście pojawili się ludzie, którzy nie pozostali obojętni. Jewgienij otrzymał ogromne wsparcie od swoich przyjaciół, którzy stali się częścią codzienności tego niezwykłego teamu – tata-syn.
Każdy dzień Jewgienija i Miszy jest skrupulatnie zaplanowany. Masaże, rehabilitacja, aktywność fizyczna, spotkania z logopedą – to tylko niektóre zajęcia z codziennego harmonogramu.
„Od pewnego momentu mniej skupiam się na jego diagnozie. Rano budzimy się, ćwiczymy, potem jemy śniadanie i idziemy na spacer. Bawimy się i tańczymy. Są dni, kiedy odwiedzamy logopedę, są takie dni, kiedy Miszka idzie do przedszkola” – tłumaczy nam Jewgienij.
„Misza co tydzień uczęszcza na lekcje pływania. To kosztowne, ale wiele osób nam pomaga. Rozpoczęliśmy również terapię mowy. Rozumiem, że przyszłość może przynieść więcej problemów, ale mam nadzieję, że będziemy w stanie przezwyciężyć wszystko” – wyjaśnia tata chłopca.
Mężczyzna wierzy w potencjał intelektualny malucha.
Każde, nawet najmniejsze osiągnięcie Miszy, sprawia Anisimowi radość. Jewgienij pęka z ojcowskiej dumy i nie kryje szczęścia i satysfakcji.
Tłumaczy, że chłopiec nie nabył wszystkich podstawowych umiejętności, jak jego rówieśnicy, ale on nie zamierza wyznaczać synowi żadnych standardów i zmuszać go do robienia rzeczy, na które nie ma ochoty. Traktuje swoje rodzicielskie zwycięstwa i porażki z dużym poczuciem humoru i dystansem.
Mężczyzna mówi o sobie, że jest optymistą.
Pomimo wielu obowiązków, Jewgienij znajduje jeszcze czas, aby pomóc innym. Systematycznie uczestniczy w różnych akcjach charytatywnych i pomaga zbierać fundusze na potrzeby rodzin, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami.
Mężczyzna jest przekonany, że każde dziecko, bez względu na rasę, kolor skóry lub niepełnosprawność, powinno być kochane.
„Ludzie z dodatkowym chromosomem są mili i mają czułe i empatyczne osobowości, a mimo wszystko, większość nadal patrzy na nich z góry” – mówi Anisimow.
Jego misją jest edukacja na temat zespołu Downa i walka z dyskryminacją.
Pomimo wszystkich problemów i wyzwań, jakie ojcostwo przynosi Jewgienijowi, on nigdy nawet nie pomyślał o rezygnacji z tego doświadczenia. Często powtarza, że nie wyobraża sobie życia bez tego wyjątkowego, małego człowieka.
„Chcę, aby nasza relacja ojca i syna, była wsparciem i inspiracją dla tych, którzy są lub będą w takiej samej sytuacji jak ja. Mam nadzieję, że ci, którzy mają podobne trudności, przeczytają naszą historię. Nie bójcie się! Wszystko będzie dobrze!” – podkreśla Jewgienij.
Family News Service
Foto: Archiwum Jewgienija Anisimowa
News USA
SS United States: Ostatnia podróż transatlantyckiej legendy
Wkrótce zakończy się historia jednego z najsłynniejszych transatlantyków XX wieku. SS United States, niegdyś duma amerykańskiej inżynierii morskiej, który w latach 50. ustanowił rekord prędkości w przepłynięciu Atlantyku, wyruszy w swoją ostatnią podróż. Celem nie będzie jednak kolejny port, lecz spoczynek na dnie oceanu u wybrzeży Florydy, gdzie statek stanie się sztuczną rafą – nowym domem dla morskiego życia i atrakcją dla nurków.
Ikona swoich czasów
Zbudowany w czasach zimnej wojny, SS United States był projektem wyjątkowym. Zaprojektowany przez Williama Francisa Gibbsa, statek łączył luksusowy charakter liniowca pasażerskiego z militarnymi zabezpieczeniami. Marynarka Wojenna USA sfinansowała jego budowę, widząc w nim potencjalny transportowiec zdolny do przewiezienia tysięcy żołnierzy na pola bitew w przypadku konfliktu.
Jego prędkość – maksymalna wynosząca 44 mile na godzinę – była imponująca, przewyższając nawet większość ówczesnych okrętów wojennych. Innowacyjne rozwiązania, takie jak wodoszczelne przedziały i zastosowanie ognioodpornego aluminium zamiast drewna w wystroju wnętrz, czyniły go niemal niezniszczalnym.
Jak powiedziała Susan Gibbs, wnuczka projektanta: „Gdyby SS United States uderzył w górę lodową, która zatopiła Titanica, nie zatonąłby”.
Lata świetności i zmierzch epoki
Od dziewiczego rejsu w 1952 roku do wycofania z eksploatacji w 1969 roku, statek obsługiwał pasażerów na trasie między USA a Europą. Na jego pokładzie podróżowali prezydenci, celebryci i muzycy, w tym Duke Ellington, który grał na mahoniowym fortepianie w sali balowej.
Rekordowa podróż z Nowego Jorku do Europy w czasie zaledwie 3 dni, 10 godzin i 40 minut przyniosła mu sławę, której nie udało się przebić innym liniowcom.
Jednak rozwój lotnictwa odrzutowego szybko uczynił transatlantyki nieopłacalnymi. SS United States został odstawiony do portu w Filadelfii, gdzie przez ponad 50 lat rdzewiał przy nabrzeżu, stając się reliktem przeszłości.
Nowy rozdział na dnie oceanu
Mimo wieloletnich prób zachowania statku – w tym planów przekształcenia go w pływający hotel – żaden z projektów nie doszedł do skutku. Ostatecznie powiat Okaloosa na Florydzie zaoferował przekształcenie liniowca w największą na świecie sztuczną rafę, o czym informowaliśmy 17 października.
Plan zakłada zatopienie statku w kontrolowany sposób, po usunięciu jego charakterystycznych, czerwono-biało-niebieskich kominów. Kominy te zostaną zachowane jako centralne eksponaty muzeum morskiego, upamiętniając spuściznę SS United States.
Susan Gibbs, która przez dekady walczyła o ocalenie statku, przyznała, że decyzja była emocjonalnie trudna „Uroniłam kilka łez, ale widzę w tym godny koniec. To nowy rozdział, który nada statkowi nowe znaczenie”.
Dziedzictwo „niezatapialnej” damy
SS United States to nie tylko statek. To symbol amerykańskiego ducha innowacji, determinacji i marzeń. Susan Gibbs nazywa go „ikoną feminizmu”: „Jest twardy, silny i odporny – jak wiele kobiet, które inspirują mnie każdego dnia”.
Choć jego historia na wodach zakończy się na dnie oceanu, statek pozostanie źródłem fascynacji i inspiracji. Jego spuścizna – od rekordów prędkości po rolę w zimnowojennej historii – będzie kontynuowana dzięki muzeum i pamięci tych, którzy widzą w nim coś więcej niż zwykły liniowiec.
SS United States wypływa na ostatnią podróż – tym razem, by stać się częścią ekosystemu, który będzie żył przez kolejne dziesięciolecia.
Źródło: npr
Foto: wikipedia, SS United States Conservancy
NEWS Florida
Luksusowy rejs na ukojenie wyborczych emocji wyruszył w 4-letnią podróż dookoła świata
Firma Villa Vie Residences z Florydy zaproponowała niecodzienne rozwiązanie dla osób rozczarowanych wynikami wyborów prezydenckich w USA – luksusowy rejs dookoła świata. Ten czteroletni projekt to szansa na ucieczkę od politycznych zawirowań i życie w spokojniejszym rytmie. Podróż obejmuje odwiedzenie 140 krajów i ponad 400 portów.
„Czy istnieje lepszy sposób na ucieczkę niż rejs, który pozwala na zwolnienie tempa i odkrywanie świata?” – mówi Mikael Petterson, założyciel i dyrektor generalny Villa Vie Residences. Rejs oferuje miejsce dla 600 pasażerów, a roczny koszt uczestnictwa to 40 000 USD, wliczając posiłki, napoje, sprzątanie co dwa tygodnie oraz usługi pralnicze.
Po ostatnich wyborach firma zauważyła wyraźny wzrost zainteresowania wśród podróżnych pragnących odciąć się od politycznej atmosfery USA.
„Obecnie liczba połączeń wzrosła od pięciu do ośmiu razy w porównaniu do normalnego poziomu. Jesteśmy wyjątkowo zajęci” – przyznaje Petterson, dodając, że choć nie spodziewali się tak silnego politycznego wydźwięku, sukces kampanii jest niezaprzeczalny.
Co ciekawe, oferta przyciągnęła pasażerów z różnych stron sceny politycznej, którzy chcą odetchnąć od codziennego zgiełku. Mikael Petterson zaznacza, że marketing rejsu był zaplanowany niezależnie od wyników wyborów.
Teraz podróż, która już się rozpoczęła, staje się azylem dla tych, którzy marzą o globtroterskim, spokojnym życiu na morzu.
Źródło: fox35
Foto: Villa Vie Residences
News USA
„NIE GŁASKAĆ”: Posiadłość Mar-A-Lago Donalda Trumpa chronią robo-psy
W ramach wzmocnienia środków bezpieczeństwa, Secret Service USA zaczęła wykorzystywać zaawansowane technologicznie roboty przypominające psy do patrolowania terenu Mar-a-Lago — rezydencji i ośrodka Donalda Trumpa w Palm Beach na Florydzie.
Te czworonożne maszyny, wyprodukowane przez Boston Dynamics, pełnią rolę dodatkowych strażników, zwiększając ochronę w miejscu, które Donald Trump regularnie odwiedza, a które w przeszłości było celem niebezpiecznych incydentów, w tym próby zamachu we wrześniu.
Robotyczne psy patrolują obwód ośrodka, poruszając się po nim w pełni autonomicznie lub pod kontrolą zdalnego operatora. Chociaż wyposażone są w zaawansowane systemy monitoringu, kamery i czujniki, to nie posiadają żadnej broni, co podkreśla ich rolę jako środków nadzoru, a nie ofensywy.
W trosce o bezpieczeństwo i ostrożność, każda z maszyn nosi na swoich metalowych nogach wyraźne ostrzeżenie: „NIE GŁASKAĆ”.
Wprowadzenie robotycznych psów to kolejny krok Secret Service w kierunku łączenia tradycyjnych metod ochrony z nowoczesną technologią, mający na celu zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa na terenie posiadłości.
Źródło: scrippsnews
Foto: YouTube
-
News USA4 tygodnie temu
Biden o Trumpie: „Musimy go zamknąć” – polityczna metafora czy dosłowna groźba?
-
News Chicago4 tygodnie temu
Johnson powołał siódmego członka nowej Rady Edukacji, która spotka się już jutro
-
News Chicago4 tygodnie temu
Ronnie Reese, szef ds. komunikacji burmistrza Chicago, odchodzi w trybie natychmiastowym
-
News USA3 tygodnie temu
Amerykanie są coraz bardziej uzależnieni od wsparcia rządowego: Najnowsze dane
-
News USA3 tygodnie temu
Gubernator Newsom obniży koszty energii elektrycznej dla mieszkańców Kalifornii
-
News Chicago4 tygodnie temu
Chicago po raz 10-ty liderem w rankingu najbardziej „szczurzych” miast w USA. Fuj
-
News USA4 tygodnie temu
McDonald’s zmienia dostawcę cebuli. W kanapkach Quarter Pounder były bakterie E. coli
-
News USA4 tygodnie temu
Zacięty wyścig prezydencki: Harris traci, Trump zyskuje. Kto zatriumfuje na finiszu?