NEWS Florida
Ma 98 lat i nadal będzie mierzył czas. Historyczny zegar z St. Petersburga przetrwał mimo rozwoju miasta
Czas zmienia miasto. Budynki niegdyś ważne — prominentny bank, wielka cegielnia — znikają, by zrobić miejsce dla nowych. Znikają ozdobne szyldy z niegdyś tętniącego życiem domu towarowego, sali tanecznej, fontanny sodowej. Ale w St.Pete przetrwał prawie 100 – letni zegar, i nadal będzie mierzył czas.
To jest jedno małe zwycięstwo historii na ulicy w centrum St. Petersburga: prawie stuletni zegar, który przez dziesięciolecia stał na rogu Central Avenue, jest teraz gotowy, aby wytrzymać próbę czasu.
Deweloperzy 46-piętrowej wieży o nazwie The Residences przy 400 Central Avenue planują ponowną instalację klasycznego zegara na publicznym deptaku po ukończeniu budowy.
Ale najpierw zegar, którego wskazówki zatrzymane na około 20 minut do piątej, zostanie przywrócony do działania — nawet jeśli w dzisiejszych czasach większość przechodniów sprawdza godzinę na swoich telefonach komórkowych.
„Niektórzy mogą powiedzieć, że to tylko zegar” – mówi Rui Farias, dyrektor wykonawczy Muzeum Historii w Petersburgu.
„Ale to duży kawałek naszej historii”.
„To niesamowity zegar”, twierdzi David H. Boyd z Boyd Clocks, 78-letniej firmy z Tampy, która przeprowadza renowację.
W latach dwudziestych, zgodnie z tradycją zapożyczoną z Europy, „głównie budynki bankowe miały te wspaniałe zegary na zewnątrz, przymocowane do budynku” – wyjaśnia Farias.
„W większości miast był zegar miejski, zwykle w centrum miasta” – dodaje.
Ta konkretna wersja, klasyczny zegar McClintocka, została zainstalowana w 1924 roku przez firmę z Minneapolis w czteropiętrowym budynku Home Security Building przy Central Avenue i Fifth Street — konstrukcji, która z biegiem lat rozrośnie się o kolejne cztery piętra i pomieści kilka banków.
Wtedy zegar dzwonił co 15 minut. „Bank i miasto wciąż otrzymywały skargi z sąsiedniego hotelu Poinsettia” – opowiada Farias.
Zegar stał, gdy wszystkie banki w Petersburgu zostały zamknięte w czasie Wielkiego Kryzysu i był tam, gdy banki wracały.
Został usunięty, zanim budynek – w późniejszych latach, nazwany bez wyobraźni Biurowcem na Florydzie – został zburzony w 1977 roku. Odrestaurowany, kilka lat później zegar znalazł dom ponownie na Central Avenue na solidnym piedestale w odległości kilku stóp od pierwotnej lokalizacji .
Teraz deweloper ma zamiar przywrócić do życia i ponownie zainstalować niedziałający zegar.
„Upewniamy się, że sprowadzimy ekspertów z ogromnym doświadczeniem, aby ten zegar mógł ponownie stanąć w szczególnym miejscu obok przyszłej wieży”, poinformował John Catsimatidis Sr., założyciel Red Apple Real Estate i dyrektor firmy deweloperskiej.
Zadanie jest w rękach firmy Boyd Clocks z Tampy, która powstała w 1944 roku i ma swoją historię.
Założyciel David N. Boyd podobno naprawił swój pierwszy zegar w wieku 5 lat, a gdy miał 14 lat, zarabiał na tym, jak twierdzi jego syn, David H. Boyd.
Starszy Boyd chciał zostać inżynierem Forda, ale na studiach zachorował na polio. Jego syn wspomina, że w świecie, który nie jest przyjazny dla wózków inwalidzkich, uczynił zegarki pracą swojego życia.
Firma pracowała nad Hortense, zegarem bijącym na szczycie zabytkowego ratusza w Tampie.
Obecnie pracuje nad starą wieżą zegarową przy autostradzie międzystanowej 275, tak zardzewiałą, że nie była używana przez 70 lat.
Petersburski zegar waży blisko 2000 funtów i ma „stary system — po prostu silnik z kilkoma przekładniami, taki, w którym trzeba co kilka lat wlewać olej” — tłumaczy Boyd. . „Środowisko zewnętrzne nie jest przyjazne dla zegarów”.
W planach jest wprowadzenie części zmotoryzowanych i sterowanych elektronicznie GPS. „To trochę jak zakup Modelu T i umieszczenie w nim napędu Porsche” – twierdzi Boyd. Dokładny koszt prac nie został jeszcze ustalony.
Oczekuje się, że zegar zostanie umieszczony na rogu Central Avenue i Fourth Street, w pobliżu wejścia do nowego projektu mieszkaniowego, który będzie obejmował 301 mieszkań, powierzchnie biurowe i restauracje.
Rozpoczęła się wstępna budowa i oczekuje się, że zostanie w dużej mierze ukończona wiosną 2025 roku, kiedy zegar ma się ponownie pojawić.
„Cieszę się, że uratowali zegar” – powiedział Farias. „Jeśli potrafią go zachować i włączyć do tego (nowego rozwoju), to jest to najlepsze z obu światów”.
Źródło: tampabay
Foto: You Tube, Red Apple Real Estate
News USA
SS United States: Ostatnia podróż transatlantyckiej legendy
Wkrótce zakończy się historia jednego z najsłynniejszych transatlantyków XX wieku. SS United States, niegdyś duma amerykańskiej inżynierii morskiej, który w latach 50. ustanowił rekord prędkości w przepłynięciu Atlantyku, wyruszy w swoją ostatnią podróż. Celem nie będzie jednak kolejny port, lecz spoczynek na dnie oceanu u wybrzeży Florydy, gdzie statek stanie się sztuczną rafą – nowym domem dla morskiego życia i atrakcją dla nurków.
Ikona swoich czasów
Zbudowany w czasach zimnej wojny, SS United States był projektem wyjątkowym. Zaprojektowany przez Williama Francisa Gibbsa, statek łączył luksusowy charakter liniowca pasażerskiego z militarnymi zabezpieczeniami. Marynarka Wojenna USA sfinansowała jego budowę, widząc w nim potencjalny transportowiec zdolny do przewiezienia tysięcy żołnierzy na pola bitew w przypadku konfliktu.
Jego prędkość – maksymalna wynosząca 44 mile na godzinę – była imponująca, przewyższając nawet większość ówczesnych okrętów wojennych. Innowacyjne rozwiązania, takie jak wodoszczelne przedziały i zastosowanie ognioodpornego aluminium zamiast drewna w wystroju wnętrz, czyniły go niemal niezniszczalnym.
Jak powiedziała Susan Gibbs, wnuczka projektanta: „Gdyby SS United States uderzył w górę lodową, która zatopiła Titanica, nie zatonąłby”.
Lata świetności i zmierzch epoki
Od dziewiczego rejsu w 1952 roku do wycofania z eksploatacji w 1969 roku, statek obsługiwał pasażerów na trasie między USA a Europą. Na jego pokładzie podróżowali prezydenci, celebryci i muzycy, w tym Duke Ellington, który grał na mahoniowym fortepianie w sali balowej.
Rekordowa podróż z Nowego Jorku do Europy w czasie zaledwie 3 dni, 10 godzin i 40 minut przyniosła mu sławę, której nie udało się przebić innym liniowcom.
Jednak rozwój lotnictwa odrzutowego szybko uczynił transatlantyki nieopłacalnymi. SS United States został odstawiony do portu w Filadelfii, gdzie przez ponad 50 lat rdzewiał przy nabrzeżu, stając się reliktem przeszłości.
Nowy rozdział na dnie oceanu
Mimo wieloletnich prób zachowania statku – w tym planów przekształcenia go w pływający hotel – żaden z projektów nie doszedł do skutku. Ostatecznie powiat Okaloosa na Florydzie zaoferował przekształcenie liniowca w największą na świecie sztuczną rafę, o czym informowaliśmy 17 października.
Plan zakłada zatopienie statku w kontrolowany sposób, po usunięciu jego charakterystycznych, czerwono-biało-niebieskich kominów. Kominy te zostaną zachowane jako centralne eksponaty muzeum morskiego, upamiętniając spuściznę SS United States.
Susan Gibbs, która przez dekady walczyła o ocalenie statku, przyznała, że decyzja była emocjonalnie trudna „Uroniłam kilka łez, ale widzę w tym godny koniec. To nowy rozdział, który nada statkowi nowe znaczenie”.
Dziedzictwo „niezatapialnej” damy
SS United States to nie tylko statek. To symbol amerykańskiego ducha innowacji, determinacji i marzeń. Susan Gibbs nazywa go „ikoną feminizmu”: „Jest twardy, silny i odporny – jak wiele kobiet, które inspirują mnie każdego dnia”.
Choć jego historia na wodach zakończy się na dnie oceanu, statek pozostanie źródłem fascynacji i inspiracji. Jego spuścizna – od rekordów prędkości po rolę w zimnowojennej historii – będzie kontynuowana dzięki muzeum i pamięci tych, którzy widzą w nim coś więcej niż zwykły liniowiec.
SS United States wypływa na ostatnią podróż – tym razem, by stać się częścią ekosystemu, który będzie żył przez kolejne dziesięciolecia.
Źródło: npr
Foto: wikipedia, SS United States Conservancy
NEWS Florida
Luksusowy rejs na ukojenie wyborczych emocji wyruszył w 4-letnią podróż dookoła świata
Firma Villa Vie Residences z Florydy zaproponowała niecodzienne rozwiązanie dla osób rozczarowanych wynikami wyborów prezydenckich w USA – luksusowy rejs dookoła świata. Ten czteroletni projekt to szansa na ucieczkę od politycznych zawirowań i życie w spokojniejszym rytmie. Podróż obejmuje odwiedzenie 140 krajów i ponad 400 portów.
„Czy istnieje lepszy sposób na ucieczkę niż rejs, który pozwala na zwolnienie tempa i odkrywanie świata?” – mówi Mikael Petterson, założyciel i dyrektor generalny Villa Vie Residences. Rejs oferuje miejsce dla 600 pasażerów, a roczny koszt uczestnictwa to 40 000 USD, wliczając posiłki, napoje, sprzątanie co dwa tygodnie oraz usługi pralnicze.
Po ostatnich wyborach firma zauważyła wyraźny wzrost zainteresowania wśród podróżnych pragnących odciąć się od politycznej atmosfery USA.
„Obecnie liczba połączeń wzrosła od pięciu do ośmiu razy w porównaniu do normalnego poziomu. Jesteśmy wyjątkowo zajęci” – przyznaje Petterson, dodając, że choć nie spodziewali się tak silnego politycznego wydźwięku, sukces kampanii jest niezaprzeczalny.
Co ciekawe, oferta przyciągnęła pasażerów z różnych stron sceny politycznej, którzy chcą odetchnąć od codziennego zgiełku. Mikael Petterson zaznacza, że marketing rejsu był zaplanowany niezależnie od wyników wyborów.
Teraz podróż, która już się rozpoczęła, staje się azylem dla tych, którzy marzą o globtroterskim, spokojnym życiu na morzu.
Źródło: fox35
Foto: Villa Vie Residences
News USA
„NIE GŁASKAĆ”: Posiadłość Mar-A-Lago Donalda Trumpa chronią robo-psy
W ramach wzmocnienia środków bezpieczeństwa, Secret Service USA zaczęła wykorzystywać zaawansowane technologicznie roboty przypominające psy do patrolowania terenu Mar-a-Lago — rezydencji i ośrodka Donalda Trumpa w Palm Beach na Florydzie.
Te czworonożne maszyny, wyprodukowane przez Boston Dynamics, pełnią rolę dodatkowych strażników, zwiększając ochronę w miejscu, które Donald Trump regularnie odwiedza, a które w przeszłości było celem niebezpiecznych incydentów, w tym próby zamachu we wrześniu.
Robotyczne psy patrolują obwód ośrodka, poruszając się po nim w pełni autonomicznie lub pod kontrolą zdalnego operatora. Chociaż wyposażone są w zaawansowane systemy monitoringu, kamery i czujniki, to nie posiadają żadnej broni, co podkreśla ich rolę jako środków nadzoru, a nie ofensywy.
W trosce o bezpieczeństwo i ostrożność, każda z maszyn nosi na swoich metalowych nogach wyraźne ostrzeżenie: „NIE GŁASKAĆ”.
Wprowadzenie robotycznych psów to kolejny krok Secret Service w kierunku łączenia tradycyjnych metod ochrony z nowoczesną technologią, mający na celu zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa na terenie posiadłości.
Źródło: scrippsnews
Foto: YouTube
-
News USA4 tygodnie temu
Biden o Trumpie: „Musimy go zamknąć” – polityczna metafora czy dosłowna groźba?
-
News Chicago4 tygodnie temu
Johnson powołał siódmego członka nowej Rady Edukacji, która spotka się już jutro
-
News Chicago4 tygodnie temu
Ronnie Reese, szef ds. komunikacji burmistrza Chicago, odchodzi w trybie natychmiastowym
-
News USA3 tygodnie temu
Amerykanie są coraz bardziej uzależnieni od wsparcia rządowego: Najnowsze dane
-
News USA3 tygodnie temu
Gubernator Newsom obniży koszty energii elektrycznej dla mieszkańców Kalifornii
-
News Chicago4 tygodnie temu
Chicago po raz 10-ty liderem w rankingu najbardziej „szczurzych” miast w USA. Fuj
-
News USA4 tygodnie temu
McDonald’s zmienia dostawcę cebuli. W kanapkach Quarter Pounder były bakterie E. coli
-
News USA4 tygodnie temu
Zacięty wyścig prezydencki: Harris traci, Trump zyskuje. Kto zatriumfuje na finiszu?