Połącz się z nami

Ciekawostki

Byli razem do końca, trzymając się za ręce. Małżonkowie z Lombard zmarli w odstępie kilku dni w szpitalu

Opublikowano

dnia

David i Sondra Zorn z Lombard spędzili ze sobą 64 lat małżeństwa, praktycznie zawsze będąc razem. W jednej sali w szpitalu, kilka dni przed śmiercią także trzymali się za ręce. Odeszli w odstępie kilku dni do świata, w którym nigdy nic już ich nie rozdzieli.

Małżeństwo Zorn razem spędzali dni w domu, który dzielili ze swoimi dziećmi, słuchając muzyki gospel lub oglądając „Jeopardy”. Odkąd spotkali się w młodzieżowej grupie kościelnej w South Side, a następnie pobrali się w wieku 18 i 24 lat, para była nierozłączna. Mieszkali w tym samym domu w Lombard od 1962 roku.

I tak ich dzieci zawsze myślały, że kiedy umrą, to zrobią to też razem. Ale nie wyobrażali sobie, że będzie to aż tak blisko.

David i Sondra Zorn zmarli w ciągu kilku dni po tym, jak dzielili pokój w Advocate Good Samaritan Hospital w Downers Grove, po hospitalizacji z powodu COVID-19. Personel i ich rodzina postarali się by umieszczono ich w jednym pomieszczeniu, gdzie ich ręce mogły spoczywać razem, a ich dzieci mogły mieć pewność, że czują się dobrze będąc blisko siebie.

Ich córka Deanna Wilkins opisała swoich rodziców jako ludzi, którzy kochali Boga i swoją rodzinę. Spędzali czas najpierw jako młode małżeństwo z dziećmi, jeżdżące na wakacje i przyjmujące przybrane dzieci. Uwielbiali kolekcjonować pamiątki po Coca Coli, a nawet chodzić na konwenty dla kolekcjonerów.

W późniejszym okresie życia, z 10 wnukami i dwójką prawnuków, spędzali letnie weekendy w domku nad jeziorem w Michigan, chłonąc naturę. Święto Dziękczynienia spędzano tam wokół ognisk.

David Zorn był sprzedawcą, a Sondra Zorn zajmowała się domem i dziećmi, później pracowała jako księgowa. Przez lata rodzina była bliska.

„Nawet podczas wzlotów i upadków po prostu trzymasz się razem” – mówi Wilkins.

Nawet w wieku 80 lat mogli mieszkać w swoim domu w Lombard, w którym mieszkało również dwoje dzieci.

Tak było do października, kiedy Sondra Zorn doznała udaru i trafiła do szpitala. Powikłania po udarze zatrzymały ją w szpitalu. Ale walczyła. Tymczasem David Zorn, który cierpiał na demencję, był w domu bez niej, pytając swoje dzieci: „Gdzie jest Ma?”

W styczniu Sondra Zorn została przeniesiona do Advocate Good Samaritan Hospital w Downers Grove po tym, jak zdiagnozowano u niej COVID-19 i miała problemy z oddychaniem. Przez ostatnie miesiące jej dzieci były przygotowane, że może nadszedł czas. Ale tym, co ich zaskoczyło, była nagle potencjalne niebezpieczeństwo dla ojca.

David Zorn został hospitalizowany w styczniu po pozytywnym wyniku testu na COVID-19. Kiedy specjalista Advocate ds. relacji z pacjentami, Johnny Gillespie, zdał sobie sprawę, że oboje tam będą, wiedział, że powinni dzielić pokój. Wiele lat temu szpital zrezygnował ze wspólnych pomieszczeń na rzecz pokoi jednoosobowych. Tym razem było odwrotnie.

Wiedział, że małżonkowie nie byli przyzwyczajeni do rozstania.

„Były takie momenty, w których jej tata pytał o jej mamę, ponieważ nie byli razem, i to było coś, co naprawdę chwyta za serce”

– opowiada Gillespie. Poprosił przełożonych, którzy zatwierdzili ten pomysł, a oni przenieśli dwa łóżka do pokoju wystarczająco dużego, aby wygodnie je pomieścić  i przysunęli łóżka wystarczająco blisko, aby ich ręce mogły się dotknąć.

W ostatnich wspólnych chwilach życia, znowu położyli się obok siebie.

Przebywanie blisko ojca uspokajało matkę, opowiada Wilkins. „Wiedziałam, że moja mama wie” mówi córka pary. „Można było zobaczyć, jak jej ciało się rozluźnia”.

Sondra Zorn zmarła 5 stycznia w wieku 83 lat. Jej mąż zmarł 9 stycznia w wieku 89 lat.

Erin Stafford, pielęgniarka Advocate, która opiekowała się pacjentami z COVID-19, w tym Zornami, powiedziała, że ​​zapamięta ten moment jako czas, w którym mogła pomóc podczas pandemii, w której często czuła się bezradna w ostatnich chwilach pacjentów. Czasami mogła oferować tylko połączenia przez telefon.

„Teraz są razem” – mówi Wilkins.

 

Źródło: chicagotribune

Foto: Rodzina Zorn, pixabay/Sofia_Shultz_Photography

 

NEWS Florida

Uwaga na głowy: “Zamarznięte” iguany spadają z drzew na Florydzie

Opublikowano

dnia

Autor:

Nietypowe dla „Słonecznego Stanu” zjawisko zaskoczyło mieszkańców Florydy we wtorkowy poranek. Gdy najchłodniejsze tej jesieni powietrze napłynęło z północy, w Boca Raton zauważono “zamarznięte” iguany, a w innych częściach stanu mieszkańcy również donosili o gadach spadających z drzew.

To zjawisko, znane jako „cold-stunning” (ogłuszenie zimnem), występuje, gdy temperatura spada poniżej około 40°F (4°C). Zmiennocieplne zwierzęta, takie jak iguany, nie są w stanie poruszać mięśniami i popadają w stan odrętwienia, wyglądając na martwe.

We wtorek rano w Boca Raton temperatura spadła do około 48°F (9°C) – poinformowało FOX Forecast Center. Jeszcze zimniej było w północnej części stanu: Tallahassee odnotowało mroźne temperatury, niższe niż w Nowym Jorku czy Bostonie.

„Nie dotykaj i nie zabieraj do domu”

Choć widok nieruchomej iguany może budzić współczucie, Komisja ds. Ryb i Dzikiej Przyrody Florydy (FWC) ostrzega, by nie próbować im pomagać. Iguany pozornie „zamarznięte” najczęściej wracają do normalnej aktywności, gdy tylko się ogrzeją.

„Nie należy dotykać, przenosić ani zabierać do domu wyziębionych iguan” – poinformowała FWC w komunikacie. „Gdy tylko temperatura wzrośnie, gady mogą się nagle obudzić, a przestraszone – gryźć lub drapać”.

Inwazyjni mieszkańcy Florydy

Iguany zielone nie są gatunkiem rodzimym. Pochodzą z Ameryki Środkowej i Południowej, a na Florydzie pojawiły się w latach 60. XX wieku – najprawdopodobniej jako uciekające lub wypuszczone zwierzęta domowe. Dziś uznawane są za gatunek inwazyjny, dobrze przystosowany do ciepłego klimatu i pozbawiony naturalnych drapieżników.

Zimą, gdy temperatura gwałtownie spada, iguany często tracą przyczepność do drzew i dosłownie spadają z gałęzi. Większość z nich jednak przeżywa i odzyskuje sprawność, gdy tylko wróci florydzkie słońce.

Źródło: fox13
Foto: YouTube
Czytaj dalej

News USA

Najpopularniejsze imiona dla dzieci w 2025 roku: Olivia i Noah znów na szczycie

Opublikowano

dnia

Autor:

Szukasz inspiracji przy wyborze imienia dla swojego dziecka? Serwis BabyCenter opublikował niedawno najnowszy ranking najpopularniejszych imion dla noworodków w 2025 roku – i wygląda na to, że ulubieńcy rodziców, Noah i Olivia, wciąż trzymają się mocno.

Klasyka wciąż rządzi

Po raz kolejny Olivia utrzymała tytuł najpopularniejszego imienia dla dziewczynek. Wśród chłopców bez zmian – Noah już drugi rok z rzędu zajmuje pierwsze miejsce na liście. Na drugich pozycjach również bez niespodzianek: Amelia i Liam wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem rodziców.

Nowe imiona w czołówce

Choć pierwsze miejsca pozostały niezmienne, w tegorocznym rankingu znalazło się kilka nowości. Wśród dziewczynek do pierwszej dziesiątki dołączyły Eliana i Aurora, wypierając popularne wcześniej imiona, które przez ostatnie lata dominowały w zestawieniach.

U chłopców z kolei powrót zaliczył Luca, który po krótkiej nieobecności znów znalazł się w TOP 10, zastępując Leo.

Jak powstał ranking?

Zestawienie opracowano na podstawie danych pochodzących od ponad 350 000 dzieci urodzonych przez rodziców zarejestrowanych w aplikacji BabyCenter.

Tradycja i nowoczesność spotykają się w tegorocznych wyborach imion – rodzice coraz częściej szukają nazw o delikatnym brzmieniu i międzynarodowym charakterze, ale nie rezygnują z ponadczasowych klasyków.

Wszystko wskazuje na to, że Olivia i Noah jeszcze długo pozostaną ulubieńcami rodziców na całym świecie.

Źródło: scroppsnews
Foto: istock/katrinaelena/
Czytaj dalej

Ciekawostki

Owca w pieluszce w Pendolino. Zaskakujący incydent na trasie Kraków–Warszawa

Opublikowano

dnia

Autor:

Pasażerowie pociągu dużych prędkości relacji Kraków–Warszawa przecierali oczy ze zdumienia, gdy między wagonami Pendolino pojawiła się… owca w pieluszce. Do niecodziennego zdarzenia doszło w zeszłym tygodniu, w składzie klasy premium, kursującym między dwoma największymi miastami Polski. Jednym z pasażerów był poseł Mariusz Krystian, który nagrał zwierzę i opublikował filmy w mediach społecznościowych.

Mariusz Krystian skrytykował fakt przewozu zwierząt gospodarskich w pociągach pasażerskich, uznając to za przykład nieodpowiedzialnego zachowania. „Owca to zwierzę stadne. Cierpi w samotności, a takie warunki są dla niej niezwykle stresujące” – powiedział Krystian w rozmowie z portalem Wadowice24.pl, powołując się na opinię eksperta ds. zwierząt.

W kolejnych wpisach poseł odniósł się do komentarzy internautów, którzy twierdzili, że zwierzę było pod opieką właściciela. Opublikował następne nagranie, na którym widać beczącą i zdezorientowaną owcę przemieszczającą się po wagonie.

„Była przestraszona i zestresowana. Tak wygląda „współczesne” znęcanie się nad zwierzętami” – napisał, dodając, że mimo założonej pieluchy, owca zabrudziła przedział.

Co na to PKP Intercity?

Zgodnie z regulaminem przewoźnika, w pociągach PKP Intercity można przewozić koty, psy i inne zwierzęta domowe, pod warunkiem że nie są uciążliwe dla współpasażerów. Zwierzęta te powinny być umieszczone w transporterze, z wyjątkiem większych psów, które mogą podróżować na smyczy i w kagańcu.

W regulaminie nie ma jednak wzmianki o zwierzętach gospodarskich, takich jak owce czy kozy. W praktyce oznacza to, że przewóz takiego zwierzęcia może stanowić naruszenie zasad. PKP Intercity nie odniosło się dotychczas do incydentu.

Rekordowy rok dla podróżujących zwierząt

Sprawa owcy w Pendolino wywołała szeroką dyskusję w mediach społecznościowych. Użytkownicy zastanawiali się, czy incydent był przejawem znęcania się nad zwierzęciem, czy jedynie efektem niejasnych zasad dotyczących przewozu zwierząt.

Warto przypomnieć, że na początku 2025 roku PKP Intercity pochwaliło się rekordową liczbą czworonogów przewiezionych w swoich składach – w pierwszej połowie roku było to ponad 238 tysięcy zwierząt.

Źródło: NFP
Foto: YouTube
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

luty 2022
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu