Połącz się z nami

News USA

Trwa liczenie głosów do Senatu USA w stanie Georgia. Dogrywka może dać władzę Demokratom

Opublikowano

dnia

Do wieczora obywatele amerykańskiego stanu Georgia głosują w drugiej turze wyborów senackich, które zdecydują o większości w izbie wyższej amerykańskiego Kongresu. O dwa miejsca w Senacie USA walczy dwóch demokratów: Raphael Warnock i Jon Ossoff oraz dwoje republikanów: senatorowie Kelly Loeffler i David Perdue.

W pierwszej turze wyborów, które odbyły się 3 listopada – razem z wyborami na prezydenta USA – żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganych do zwycięstwa pięćdziesięciu procent głosów.

Od wyniku wyborów w Georgii zależy, czy przewagę w Senacie utrzymają Republikanie, czy zyskają ją Demokraci, ułatwiając rządzenie gdyby prezydentem został Joe Bidenowi. Jeśli wygrają kandydaci republikańscy, partia utrzyma pięćdziesięciu dwóch senatorów. Demokraci pozostaną wówczas z czterdziestoma ośmioma.

W przypadku zwycięstwa kandydatów demokratycznych, liczba senatorów będzie równa. Wtedy przewaga w Senacie przypadnie Demokratom, ponieważ wiceprezydent, którym może być Kamala Harris, zgodnie z konstytucją przewodniczy izbie i ma prawo decydującego głosu w przypadku remisu. Jeśli w Georgii dojdzie dziś do podziału mandatów, Senat pozostanie republikański.

W przypadku potwierdzenia przez Kongres zwycięstwa Joe Bidena większość w Senacie będzie mu bardzo, ale to bardzo potrzebna, ponieważ to właśnie izba wyższa Kongresu zatwierdzi kandydatów na członków jego gabinetu i stanowiska sędziowskie. To także od zgody Senatu zależy, czy inicjatywy prezydenckie wejdą w życie. Zwycięstwo Demokratów w Georgii będzie oznaczało, że kontrola nad Senatem przypadnie im po raz pierwszy od wyborów prezydenckich w 2008 roku. W Georgii jednak już od dwudziestu lat żaden kandydat demokratyczny nie uzyskał senackiego mandatu.

źródło: IAR
foto: Flickr/Dan Keck

News USA

Sąd w Massachusetts wstrzymał instalację posągów świętych na publicznym budynku w Quincy

Opublikowano

dnia

Autor:

Sędzia sądu pierwszej instancji w stanie Massachusetts wydał nakaz wstrzymujący instalację dwóch posągów katolickich świętych na nowym budynku bezpieczeństwa publicznego w Quincy. Ojciec Paweł Kosiński SJ mówi o decyzji, która może stać się początkiem precedensu w kwestii rozdziału Kościoła od państwa w tym stanie.

Wysokie na 10 stóp figury z brązu przedstawiające św. Michała Archanioła i św. Floriana miały zostać zainstalowane na fasadzie nowego budynku jeszcze w październiku. Obecnie ich montaż został zawieszony do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd wyższej instancji.

Spór o symbolikę

Posągi, których koszt wykonania wyniósł około 850 tysięcy dolarów, stanowią część projektu nowego budynku bezpieczeństwa publicznego o wartości 175 milionów dolarów. W obiekcie mieścić się będą siedziba policji oraz biura administracyjne straży pożarnej w Quincy, na przedmieściach Bostonu.

Burmistrz miasta, Thomas Koch, prywatnie praktykujący katolik, tłumaczył wybór świętych względami symbolicznymi: św. Michał Archanioł jest patronem policjantów, a św. Florian – strażaków. Jak podkreślił, decyzja miała charakter świecki i była formą uhonorowania służb mundurowych, a nie wyrazem przekonań religijnych.

Jednak sędzia William Sullivan z Sądu Najwyższego powiatu Norfolk nie podzielił tej argumentacji. W 26-stronicowym orzeczeniu z 14 października stwierdził, że posągi mają wyraźne konotacje religijne i mogą być postrzegane jako promujące katolicyzm.

„Posągi przedstawiają dwóch katolickich świętych i – rozpatrywane łącznie – ewidentnie popierają katolickie wierzenia” – napisał sędzia Sullivan. „W skardze zasadnie zarzuca się, że sporne pomniki przekazują przesłanie promujące jedną religię ponad inne”.

Miasto zapowiada apelację

Burmistrz Koch zapowiedział, że miasto złoży apelację od decyzji sądu. „Wybraliśmy św. Michała i św. Floriana, by uhonorować ratowników z Quincy, a nie promować religię” – stwierdził w oświadczeniu przekazanym mediom.

„Te postacie od wieków symbolizują odwagę i poświęcenie wśród policjantów i strażaków na całym świecie. Będziemy się odwoływać, aby nasze miasto mogło dalej czcić i inspirować ludzi, którzy nas chronią”.

Rendering nowego budynku bezpieczeństwa publicznego w Quincy

Test konstytucyjny i możliwy precedens

Pozew, złożony 27 maja w Sądzie Najwyższym powiatu Norfolk w Dedham, opiera się na Konstytucji Massachusetts, a nie na konstytucji federalnej. Sprawa może jednak mieć szersze znaczenie, ponieważ dotyka kwestii interpretacji prawa dotyczącego relacji państwa i religii.

W 1979 roku Sąd Najwyższy Massachusetts przyjął tzw. „test cytrynowy”, wywiedziony z orzeczenia Sądu Najwyższego USA z 1971 roku. Test ten bada, czy dana praktyka ma świecki cel, czy jej głównym skutkiem nie jest wspieranie lub hamowanie religii, oraz czy nie prowadzi do nadmiernego uwikłania władz w sprawy religijne.

Sąd stanowy dodał też czwarty element – ocenę, czy dana praktyka może powodować polityczne podziały.

Jednak w 2022 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odrzucił test cytrynowy w sprawie Kennedy v. Bremerton School District, dotyczącej modlitw nauczyciela w szkole publicznej.

Jeśli więc sprawa z Quincy trafi przed Sąd Najwyższy Massachusetts, będzie to pierwsze tego typu postępowanie od czasu tej historycznej decyzji. Jego wynik może zdefiniować na nowo granice między ekspresją religijną a neutralnością państwa w przestrzeni publicznej w całym stanie.

Źródło: cna
Foto: Office of Mayor Thomas Koch, kba-architects, YouTube
Czytaj dalej

News USA

Domniemanego podpalacza Palisades w LA przeniesiono z Florydy do Kalifornii

Opublikowano

dnia

Autor:

Jonathan Rinderknecht oskarżony o spowodowanie śmiertelnego pożaru Palisades w Los Angeles na początku tego roku, został przewieziony z Florydy do Kalifornii, gdzie stanie przed sądem federalnym. Mężczyzna został aresztowany na początku października na Florydzkim Wybrzeżu Kosmicznym, po kilku miesiącach śledztwa prowadzonego przez lokalne i federalne służby.

Zgodnie z aktem oskarżenia, federalni prokuratorzy postawili Rinderknechtowi trzy poważne zarzuty:

  • zniszczenie mienia za pomocą ognia,
  • podpalenie obiektów związanych z handlem międzystanowym,
  • oraz podpalenie lasu.

Według śledczych, mężczyzna miał wzniecić ogień w Nowy Rok, który początkowo tlił się przez kilka dni, a następnie 7 stycznia rozprzestrzenił się w tragiczny sposób, przekształcając się w jeden z najbardziej niszczycielskich pożarów w historii regionu.

Pożar, który zniszczył Pacific Palisades i Malibu

Ogień objął rozległe tereny Pacific Palisades i Malibu, powodując śmierć 12 osób i zniszczenie tysięcy domów w położonych na wzgórzach dzielnicach Los Angeles. Był to jeden z dwóch dużych pożarów, które tego samego dnia nawiedziły powiat powodując łącznie ponad 30 ofiar i ponad 17 000 zniszczonych budynków.

Niejasne motywy

Śledczy nie ujawnili dotąd motywu podpalenia ani informacji o wcześniejszych incydentach z udziałem Jonathana Rinderknechta. Osoby bliskie sprawie przyznały, że jego stan psychiczny budził poważne wątpliwości – to jeden z powodów, dla których sędzia federalny nakazał pozostawienie go w areszcie bez możliwości zwolnienia za kaucją.

Nie wiadomo jednak, czy przeprowadzono formalną ocenę psychiatryczną.

Jak doszło do zatrzymania

Rinderknecht mieszkał w czasie pożaru w południowej Kalifornii, ale kilka tygodni później przeniósł się do środkowej Florydy, gdzie – jak twierdzą władze – mieszkał z siostrą i szwagrem.

Johnathan-Rinderknecht

Johnathan Rinderknecht

Śledczy po raz pierwszy przesłuchali go 24 stycznia, dwa tygodnie po katastrofalnym pożarze. Od tego czasu zespół dochodzeniowy metodycznie eliminował alternatywne przyczyny pożaru, takie jak uderzenie pioruna czy fajerwerki, oraz analizował dane z telefonu Rinderknechta, by ustalić jego lokalizację w dniu zdarzenia.

Co dalej z podpalaczem?

Jonathan Rinderknecht ma stanąć przed sądem federalnym w Los Angeles w ciągu najbliższych dni. Jeśli zostanie uznany za winnego wszystkich zarzutów, może mu grozić dożywotnie pozbawienie wolności.

Źródło: baynews9
Foto: Police Department, CAL FIRE
Czytaj dalej

News USA

Trump wstrzymał plan spotkania z Putinem: „Nie chcę marnować czasu”

Opublikowano

dnia

Autor:

Prezydent Donald Trump poinformował we wtorek, że jego plan szybkiego spotkania z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem został zawieszony, ponieważ – jak stwierdził – „nie chce, by było to stratą czasu”. To kolejny zwrot w trwających od miesięcy staraniach Trumpa o wypracowanie porozumienia kończącego wojnę na Ukrainie.

Decyzja o wstrzymaniu rozmów, które miały odbyć się w Budapeszcie na Węgrzech, zapadła po poniedziałkowej rozmowie telefonicznej Sekretarza Stanu Marco Rubio z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.

„Nie chcę zmarnowanego spotkania. Nie chcę marnować czasu – więc zobaczymy, co się stanie” – powiedział Trump we wtorek.

Europa odetchnęła z ulgą

Wstrzymanie planów spotkania przyjęto z ulgą wśród europejskich przywódców, którzy obawiali się, że Putin może wykorzystać rozmowy z Trumpem, by zyskać czas i poprawić swoją pozycję na froncie. Liderzy Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec powtórzyli, że sprzeciwiają się wszelkim naciskom na Ukrainę, by oddała okupowane terytoria w zamian za zawieszenie broni — pomysł, który Trump wcześniej publicznie rozważał.

Unia Europejska i państwa G7 planują natomiast przeznaczyć miliardy dolarów z zamrożonych rosyjskich aktywów na dalsze wsparcie militarne Ukrainy, mimo kontrowersji prawnych wokół tego rozwiązania.

Napięcia wokół linii frontu

Ostatnie spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina odbyło się w sierpniu na Alasce, lecz nie przyniosło przełomu w rozmowach pokojowych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył we wtorek, że przed ewentualnym kolejnym spotkaniem „konieczne są poważne przygotowania”.

Tymczasem Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stara się wzmocnić pozycję swojego kraju, zabiegając o dostawy amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk. Jednak Prezydent Trump wciąż waha się, czy zgodzić się na ten krok.

„Musimy zakończyć tę wojnę, a tylko presja doprowadzi do pokoju” – napisał Zełenski we wtorek na Telegramie. „Gdy tylko presja maleje, Rosja natychmiast odwraca się od dyplomacji”.

Zmienna strategia Białego Domu

Donald Trump kilkakrotnie zmieniał swoje stanowisko wobec wojny w Ukrainie. Na początku roku sugerował, że Ukraina powinna pójść na ustępstwa terytorialne, później jednak twierdził, że może odzyskać wszystkie utracone ziemie.

Po niedawnej rozmowie telefonicznej z Putinem oraz spotkaniu z Zełenskim Trump ponownie zmienił ton, wzywając obie strony do „zatrzymania się tam, gdzie są”. W weekend dodał, że wschodni region Donbasu powinien zostać „podzielony”, co – jak zauważają komentatorzy – w praktyce oznaczałoby pozostawienie znacznej części jego terytorium pod kontrolą Rosji.

W poniedziałek przyznał jednak, że mimo iż „Ukraina może ostatecznie wygrać”, obecnie „jest to mało prawdopodobne”.

NATO i europejskie wsparcie

W środę Prezydent Trump ma spotkać się z Sekretarzem Generalnym NATO Markiem Rutte, aby omówić dalsze dostawy broni dla Ukrainy. Sojusz koordynuje te działania w ramach Koalicji Chętnych – grupy 3B5 państw wspierających Kijów. Kolejne spotkanie tej koalicji odbędzie się w piątek w Londynie.

W czwartek natomiast, podczas szczytu UE w Brukseli, przywódcy mają debatować nad nowym pakietem sankcji gospodarczych wobec Rosji.

Wspólne oświadczenie przywódców Ukrainy i państw europejskich – w tym Polski, Niemiec, Włoch i Francji – podkreślało, że zawieszenie broni bez gwarancji bezpieczeństwa byłoby tylko początkiem nowej fazy konfliktu.

„Wszyscy widzimy, że Putin nadal wybiera przemoc i zniszczenie. Musimy zwiększyć presję, dopóki nie będzie gotów na prawdziwy pokój” – czytamy w komunikacie.

Źródło: baynews9
Foto: YouTube, The White House
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

styczeń 2021
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu