Ciekawostki
Sylwestra w tym roku nie będzie. Wielka impreza w centrum Chicago odwołana

Organizatorzy największej publicznej imprezy w Chicago poinformowali, że w tym roku złota gwiazda nie przywita 2018 roku. Impreza mimo tysięcy osób nie przyciągnęła wielkich gwiazd. Uroczystość pod nazwą Chi-Town Rising miała być konkurentem dla nowojorskiej imprezy na Manhattanie.
Informacje organizatorzy podali na portalu Twitter – „W tym roku nie planujemy Chi-Town Rising 31 grudnia. Poinformujemy o jakichkolwiek zmianach”. To był cios dla tysięcy osób, które wzięły udział w imprezie w 2016 i 2017 roku.
[youtube id=”1zvCzxNGcio” width=”620″ height=”360″]
Jednym z kulminacyjnych momentów było opuszczenie wielkiej złotej gwiazdy. Imprezie towarzyszyły także koncerty, całość była transmitowana przez stację NBC. Uroczystości nie przyciągnęły jednak wielkich gwiazd, które wolały się w tym czasie pokazać w Nowym Jorku, czy w Miami. Nieznane są zyski za 2017 rok.
Impreza odbyła się w sumie dwukrotnie. W 2017 roku na ulicy Wacker pojawiło się ponad 90 tysięcy osób.
Rafał Muskała
rmuskala@radiodeon.com
Źródło: dnainfo.com
Foto: Facebook.com/ Chi Town Rising
Polonia Amerykańska
Maraton to za mało: Polka z NYC chce zdobyć Antarktydę biegiem

W niedzielę 27 kwietnia Urszula Musik, Polka mieszkająca w Nowym Jorku, przebiegła w Londynie swój 31 maraton. Zaledwie tydzień wcześniej biegła w Bostonie, a jeszcze tydzień przed tym – w Milwaukee.
Nie wystarcza jej już jednak przebiegnięcie maratonu i kilka miesięcy temu podjęła wyzwanie – jako pierwsza Polka planuje przebiec w ciągu roku siedem największych maratonów świata (World Marathon Majors). Rozpoczęła maratonem w Tokio w marcu tego roku. Za sobą ma także Boston i Londyn, a przed sobą bieg w Sydney, Berlinie, Chicago i Nowym Jorku. Ambitna biegaczka mierzy jednak wyżej.
– Dwa lata temu postawiłam sobie za cel, że jako szósta Polka przebiegnę lodowy maraton (Ice Marathon) na Antarktydzie – zdradza.
Przygotowania do Antarktydy trwają, a na razie Ula opowiada jak się biegło w Bostonie i Londynie. “Zarówno w Bostonie jak i Londynie było dość ciepło i to mocno utrudniało bieg” – opowiada Ula. –”W tym roku na londyńskiej trasie było dość ciasno, bo biegło nas ponad 56 tysięcy, ludzie mdleli na trasie, ale ja dałam radę, chociaż wolniej niż rok temu, i ukończyłam z czasem 3:46:35.
Z kolei w Bostonie, oprócz wysokich temperatur, wyższego poziomu trudności dodaje pagórkowaty teren. Ukończyłam maraton z czasem 3:42:43, więc jestem zadowolona. Podczas jednego i drugiego maratonu nie brakowało na ulicach dopingujących kibiców. W Bostonie wśród nich byli moi rodzice, którzy wspierają mnie jak tylko mogą.”
Kim jest ta niesamowita kobieta, która cały czas biegnie?
Ula, z wykształcenia kosmetolog i pielęgniarka, od najmłodszych lat była za pan brat ze sportem, ale kiedy w 2018 roku przebiegła po raz pierwszy nowojorski maraton, już się nie zatrzymała i zatrzymać nie zamierza. Swoją pasją, uporem i naturą wojowniczki jest inspiracją dla wielu.
Ma 42 lata, ale energia i młodzieńczy błysk w oku sprawiają, że wygląda na 30. Jej smukła, umięśniona sylwetka to efekt tysięcy przebiegniętych kilometrów. Twarz zwykle opalona, z delikatnymi zmarszczkami wokół oczu od uśmiechu i wiatru podczas biegów, zawsze wyraża zainteresowanie światem i drugim człowiekiem.
Jej znakiem rozpoznawczym jest kaskada kruczoczarnych włosów spływających miękko do pasa. Ale to tylko wtedy, kiedy Ula akurat nie biega, ani nie pracuje, bo wówczas zwykle nosi je upięte w kucyk lub warkocz, czasem z kolorowymi opaskami.
Iwona Hejmej: Skąd pochodzisz z Polski i skąd u Ciebie ta pasja biegania?
Urszula Musik: Urodziłam się 17 października 1982 roku w Krakowie, ale dorastałam w Trzebini, gdzie jest mój dom rodzinny, pod czujnym okiem rodziców i starszego brata Krzysztofa. Byłam ruchliwym i energicznym dzieckiem i kiedy miałam zaledwie 4 lata mama postanowiła rozejrzeć się za jakimiś zajęciami, podczas których mogłabym spożytkować nadmiar energii. Zapisała mnie do szkółki tańca towarzyskiego, która działała przy Domu Kultury w Trzebini.
Od pierwszych zajęć pokochałam taniec i moja przygoda z nim trwała 13 lat. W tym samym czasie zaczęłam też jeździć na nartach. Chciałabym przytoczyć naszą rodzinną anegdotę o tym, jak pierwsze kroki na stoku stawiałam z mamą, która sama na nartach nie jeździ. Zakończyło się to tak, że mama prawie połamała narty, a mnie niczego nie nauczyła. Za to bardzo skutecznie zrobił to mój brat. Zabrał mnie do Wisły, na Czantorię, zostawił płacząca na górze i powiedział, że jak mi przejdzie mazgajstwo, to sobie sama zjadę albo wsiądę na kolejkę linową.
Miałam zaledwie 6 lat, ale już byłam uparta i postanowiłam udowodnić bratu, że dam radę. Zajęło mi to kilka godzin, po drodze ludzie pomagali mi wygrzebywać się z krzaków, zaliczyłam kilka upadków i nieźle się poobijałam, ale zjechałam. Byłam bardzo z siebie dumna i kiedy Krzysiek powiedział, że wjeżdżamy jeszcze raz, zgodziłam się bez oporu. Drugi zjazd okazał się łatwiejszy. Na nartach jeżdżę do dzisiaj. Miłość do aktywności fizycznej wpajał we mnie tato, który biegał na 100 metrów i podnosił ciężary.
IH: A kiedy zaczęłaś biegać?
UM: Bieganie nie było mi obce, bo już w szkole podstawowej o profilu sportowym biegałam na krótkie dystanse, czyli na 100 i 400 metrów i byłam w tym najlepsza. Grałam też w siatkówkę. Nie stawiałam jednak na karierę sportową i po podstawówce wybrałam liceum ogólnokształcące w Trzebini z poszerzonym językiem angielskim.
Zaraz po maturze wyjechałam na 2-letnie stypendium do Danii, gdzie uczyłam się języka duńskiego. Było to możliwe, bo Trzebinia miała w tym kraju swoje partnerskie miasto i najlepsi uczniowie z powiatu wyjeżdżali na edukacyjne wyjazdy stypendialne.
Mieszkałam u duńskiej rodziny, która się mną wspaniale opiekowała. Dużo podróżowałam po tym pięknym kraju, chodziłam do szkoły językowej, odbyłam praktyki w urzędzie miasta i polskim konsulacie w Danii, ukończyłam kursy nauk politycznych i duńskiej ekonomii na kopenhaskim uniwersytecie. Po powrocie do Polski zatrudniono mnie w trzebińskim urzędzie miasta w dziale współpracy z zagranicą jako tłumacza polsko-duńskiego i w Wojewódzkiej Stary Pożarnej w Krakowie. Pomimo, że była to satysfakcjonująca posada, zrezygnowałam z niej, bo chciałam dalej się kształcić.
IH: Mogłoby się wydawać naturalnym, że wybierzesz lingwistykę lub AWF, tymczasem studiowałaś coś zupełnie innego. Dlaczego?
UM: Studiowałam kosmetologię i promocję zdrowia. Branża urody i medycyny estetycznej, tak jak i sport, też mnie interesowała od dziecka, bo moja mama prowadzi swój salon kosmetyczny w Trzebini. I chętnie podglądałam jak wykonuje zabiegi, jak dba o klientki, które z zadowoleniem i uśmiechem na ustach opuszczały salon. Dorastając coraz bardziej mnie to fascynowało, chciałam zgłębiać wiedzę o wpływie kosmetyków na skórę i o medycynie estetycznej. Szło to w w parze z tematami zdrowotnymi i stąd wybór kierunku studiów.
IH: Kariera w Polsce stała przed Tobą otworem. Skąd w takim razie pomysł na wyjazd do Stanów?
UM: Można powiedzieć, że był dziełem przypadku. Kupiłam jakąś kolorową gazetę i tam znalazłam ogłoszenie wraz z aplikacją na wyjazd do USA w charakterze au pair, czyli niani. Stwierdziłam, że się zgłoszę i nawet nie robiłam sobie nadziei, że mi się uda. Tymczasem znalazłam się w grupie szczęśliwców, którzy dostali się do programu.
Termin wyjazdu zbiegł się z zakończeniem studiów i rodzice odbierali w moim imieniu dyplom wraz z nagrodą za najlepsze wyniki w nauce. Wyjechałam w 2007 roku z założeniem, że zostanę tylko rok, tak jak przewidywał program, ale życie potoczyło się inaczej.
IH: Jak wyglądały Twoje początki w Stanach?
UM: Trafiłam do przemiłej rodziny w Westchester, gdzie opiekowałam się dwójką dzieci i równocześnie chodziłam do szkoły językowej. Jednak mój angielski był na dość wysokim poziomie i nudziłam się na zajęciach. Dlatego moi opiekunowie zasponsorowali mi kurs na Medical Office Assistant, co pozwoliło mi uzyskać wizę studencką. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
W 2009 roku, kiedy oni przeprowadzili się do Bostonu, ja już byłam tak zachwycona Nowym Jorkiem, że postanowiłam w tu budować swoje życie. Znalazłam pracę w salonie kosmetycznym, gdzie mogłam wykorzystać wiedzę i praktykę ze studiów, a równocześnie nabywałam kolejnych umiejętności. Myślałam też o dalszej edukacji. Podjęłam studia w Westchester Community College, a następnie na University of Bridgeport, który ukończyłam z licencjatem z pielęgniarstwa (bachelor’s of science in nursing degree) z ukierunkowaniem na psychologię i psychiatrię.
IH: Jak w tym nawale nauki i pracy znajdowałaś czas na sport i kiedy postanowiłaś przebiec maraton nowojorski?
UM: Sport daje mi siłę do nauki, pracy i innych codziennych obowiązków, bo ruch zawsze sprawiał, że moja głowa lepiej pracowała. Dlatego codziennie muszę albo pójść na siłownię, na basen czy pobiegać. Myśl o tym, że chciałabym przebiec maraton nowojorski pojawiła się w 2017 roku, kiedy kibicowałam koledze. Stwierdziłam, że chcę sprawdzić czy podołam takiemu wyzwaniu. Wskazówki do treningów ściągnęłam z internetu. Nie miałam za bardzo pojęcia na temat biegania na długie dystanse, na temat dobrych butów, odpowiedniego ubioru, odżywiania się. Niestety w szkole nas tego nie uczono.
Pierwszym moim dłuższym biegiem był bieg 5K (5 kilometrów), a potem pół maraton, który przebiegłam w pierwszych lepszych trampkach, jakie miałam pod ręką. Na szczęście obyło się bez problemów ze stopami, a wręcz biegło mi się bardzo dobrze. To mnie upewniło, że poradzę sobie z maratonem. Wtedy też trafiłam na polonijny klub biegaczy Polska Running Team. Poznałam Artura Tyszuka, który był wówczas jego prezesem, a obecnie jest moim trenerem. Biegacze z klubu udzielili mi wielu cennych wskazówek jak najlepiej przygotowywać się do maratonu.
IH: Jak wspominasz ten dziewiczy maraton?
UM: Moim pierwszym maratonem był nowojorski w 2018 roku i niewątpliwie było to ogromne przeżycie. Kibicowali mi moi rodzice, którzy specjalnie z tej okazji przylecieli z Polski. Pamiętam niemalże całą trasę, ale najbardziej zapamiętałam spotkanie z tatą na 10 mili. Ze łzami w oczach powiedział mi “córeczko, baw się dobrze!”. To był wzruszający moment. Do dnia dzisiejszego to zdanie jest moim maratonowym motto.
Tato też udzielał mi ostatnich, ważnych porad, jak chociażby o węglowodanach, których zawsze jadłam mało, bo nie lubię. A przed takim wysiłkiem fizycznym wręcz powinno opychać się chlebem czy makaronem. Zapytałam go co mam zrobić, a on powiedział: “Jeżeli tego nie robiłaś w trakcie treningów, to lepiej teraz nie zaczynaj, bo nie wiadomo jak zachowa się twój organizm”. Posłuchałam go i bardzo dobrze mi się biegło.
Na mecie pani wręczająca medal, zapytała czy jak faktycznie biegłam, bo nawet spocona nie byłam. Uzyskałam też dość dobry czas – 4:07 i od razu postanowiłam, że kolejny maraton muszę przebiec w czasie poniżej 4 godzin. Tak się stało cztery miesiące później w Krakowie. Każdy maraton biegnę z jakąś intencją, zwykle za kogoś. Biegnę za tych co nie mogą nie tylko biegać, ale zmagają się z życiowymi problemami.
IH: Dlaczego Ice Marathon jest taki ważny dla Ciebie?
UM: Bo w normalnych warunkach przebiegłam już 30 maratonów. I wiem, że ten będzie inny – tu naprawdę będę się mogła zmierzyć sama ze sobą. To test ludzkiej wytrzymałości w ekstremalnych warunkach. Antarktyda to najbardziej nieprzewidywalny i surowy kontynent na Ziemi. Bieg w temperaturze sięgającej -30°C, wśród lodowych wiatrów, to coś, co wymaga nie tylko przygotowania fizycznego, ale też ogromnej determinacji.
Chcę udowodnić sobie i innym, że nawet najtrudniejsze cele są osiągalne, jeśli się w nie wierzy.
Ze względu na surowy klimat na Antarktydzie nic nie jest pewne. Nawet data biegu. Najpierw lecimy do Chile i tam będziemy czekać na pogodę sprzyjającą biegaczom. Kiedy już dostaniemy zielone światło, to specjalny samolot czarterowy przewiezie nas na Antarktydę, gdzie spędzimy noc w namiotach i następnego dnia pobiegniemy, o ile nie nadejdzie nieoczekiwana załamanie pogody, co jest bardzo możliwe.
Aby poczuć chociaż namiastkę tego, co mnie czeka na Antarktydzie przebiegłam zeszłej zimy maraton w Tromso w Norwegii. Chciałam sprawdzić jak się zachowa mój organizm, zorientować się jaka odzież będzie mi potrzebna. Biegłam w czasie nocy polarnej, więc było nie tylko zimno, ale jeszcze ciemno. Na 30 kilometrze zaskoczyła mnie burza śnieżna. Żeby mi woda nie zamarzła w butelce, to sobie do niej dolałam wódki. To też pomagało trzymać ciepło. Dobiegłam do mety i wierzę, że Ice Marathon też przebiegnę. Bieg na Antarktydzie chciałabym dedykować młodzieży, która boryka się ze słabą odpornością psychiczną.
Radio Rampa
Rozmawiała Iwona Hejmej
Foto: Archiwum Uli Musik
News USA
Bezpośredni pociąg z Polski do Chorwacji rusza już w przyszłym miesiącu

Polska uruchamia bezpośrednie połączenie kolejowe z Chorwacją – jednym z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków. Informację potwierdził premier Donald Tusk w niedzielę. Nowe połączenie obsługiwane będzie przez państwowego przewoźnika PKP Intercity i ruszy już w czerwcu. Skład będzie kursował cztery razy w tygodniu.
“W końcu mamy BEZPOŚREDNIE połączenie kolejowe z Polski do Chorwacji!” – ogłosił premier Tusk za pośrednictwem platformy X.
Prace nad uruchomieniem trasy trwały od kilku miesięcy. Już w kwietniu minister infrastruktury Dariusz Klimczak informował, że prowadzone są zaawansowane rozmowy pomiędzy PKP Intercity a kolejami krajów, przez które ma przebiegać trasa pociągu.
Zgodnie z planem, nowy nocny pociąg połączy Warszawę z Rijeką – chorwackim portem nad Adriatykiem. Po drodze zatrzyma się m.in. na stacjach w południowej Polsce, Czechach, Austrii i Słowenii. Podróż potrwa około 19 godzin, a ceny biletów w jedną stronę mają zaczynać się od 200 zł (ok. 50 euro).
Według informacji serwisu Rynek Kolejowy, skład będzie wyruszał z Warszawy około godziny 2:00PM i dotrze do Rijeki przed 9:00AM następnego dnia. W drogę powrotną pociąg ruszy z Chorwacji około godziny 7:00PM, przyjeżdżając do stolicy Polski przed 2:00PM.
Projekt uruchomienia bezpośredniego połączenia kolejowego między Polską a Chorwacją był rozważany już od 2021 roku, jednak jego realizację opóźniła pandemia COVID-19 oraz związane z nią ograniczenia logistyczne.
Chorwacja pozostaje jednym z najpopularniejszych kierunków turystycznych wśród Polaków – w 2024 roku kraj ten odwiedziło ponad 1,2 mln polskich turystów, generując łącznie 7,1 mln noclegów – podaje portal Total Croatia.
“To nie tylko połączenie z jednym z naszych ukochanych wakacyjnych kierunków. To także zaproszenie dla Chorwatów do odkrywania Polski – a wiemy, że darzą nasz kraj wielką sympatią” – mówił w kwietniu minister Klimczak.

Rijeka, Chorwacja
PKP Intercity, największy przewoźnik kolejowy w Polsce, świadczy usługi między największymi miastami w kraju i za granicą. W 2024 roku firma przewiozła 78,5 mln pasażerów – o 15% więcej niż rok wcześniej i aż o 33% więcej niż w 2022 roku.
Więcej szczegółów dotyczących połączenia i sprzedaży biletów dostępnych jest na stronie PKP Intercity oraz w punktach sprzedaży.
Źródło; nfp
Foto: PKP, istock/ xbrchx/
News USA
Zaginioną mieszkankę Georgii odnaleziono żywą po 3 tygodniach w górach Sierra Nevada

27-letnia Tiffany Slaton z Jeffersonville w stanie Georgia została odnaleziona żywa po trzech tygodniach od zaginięcia podczas samotnej wędrówki po górach Sierra Nevada w Kalifornii. Kobieta przetrwała trudne warunki pogodowe, schroniwszy się w opustoszałej chacie, do której dostęp był zablokowany przez grubą warstwę śniegu.
Zaginięcie i rozpoczęcie poszukiwań
Rodzina Slaton zgłosiła zaginięcie Tiffany 29 kwietnia, kiedy kontakt z kobietą urwał się na dziewięć dni. Śledczy ustalili, że po raz ostatni widziano ją 20 kwietnia w pobliżu jeziora Huntington, około 62 mil na wschód od Fresno. Cztery dni później pojawiła się w sklepie Cressman’s General Store, położonym około 18 mil od jeziora, po czym ślad po niej zaginął.
Służby prowadziły zakrojone na szeroką skalę poszukiwania – przeszukano ponad 600 mil kwadratowych, jednak zaspy śnieżne uniemożliwiły dotarcie do wielu rejonów, w tym rejonu Kaiser Pass. Pomimo użycia śmigłowców, nie udało się zlokalizować żadnych śladów zaginionej.
Odnalezienie przez przypadek
Przełom nastąpił w środę, gdy odśnieżono drogę prowadzącą przez Kaiser Pass. Christopher Gutierrez, właściciel Vermilion Valley Resort, udał się na teren swojej posesji, by przygotować się do sezonu letniego. W jednej z wynajmowanych chatek zauważył otwarte drzwi i ślady obecności człowieka.
“Widziałem buty, otwarte drzwi i pomyślałem, że to pewnie wędrowiec, który schronił się przed burzą śnieżną” – relacjonował Gutierrez. “Gdy zbliżaliśmy się do domku, nagle pojawiła się Tiffany. Wyskoczyła jak jeleń w świetle reflektorów. Nie powiedziała ani słowa, po prostu podbiegła i rzuciła się na mnie z uściskiem.”
Christopher Gutierrez natychmiast przetransportował Slaton do Kaiser Pass, gdzie czekali już ratownicy i służby medyczne. Kobieta była odwodniona, ale ogólnie w dobrym stanie. Została przewieziona do szpitala na obserwację.
Reakcja rodziny i służb
Rodzice Tiffany, którzy planowali przyjazd w rejon poszukiwań, dowiedzieli się o odnalezieniu córki podczas zakupów.
“Trudno było powstrzymać łzy i ekscytację” – powiedział ojciec Slaton. “Wiedziałam, że ją odnaleźli. Bobby płakał, a ja po prostu musiałam kogoś przytulić” – dodała jej matka.
Biuro Szeryfa Powiatu Fresno przyznało, że choć w przeszłości zdarzało się, że ludzie przetrwali kilka dni w trudnym, górskim terenie, przeżycie trzech tygodni bez kontaktu ze światem to sytuacja bez precedensu.
„Cud” i lekcja przetrwania
Christopher Gutierrez powiedział, że celowo pozostawia niektóre chaty otwarte właśnie z myślą o przypadkach takich jak ten – jako potencjalne schronienie dla zagubionych wędrowców. Odnalezienie Tiffany Slaton nazwał „cudem” i podkreślił, że kobieta wybrała mało uczęszczany szlak, co mogło utrudnić jej odnalezienie, ale też zapewniło spokój i bezpieczeństwo w czasie kryzysu.
Źródło: cbs
Foto: Biuro Szeryfa Powiatu Fresno
-
News Chicago3 tygodnie temu
Wypadek w Chatham IL, w którym zginęły 4 dziewczynki, spowodowała kobieta, pracująca wcześniej dla ISP
-
Prawo imigracyjne4 tygodnie temu
Czy legalny status imigrantów zostanie odwołany? Zmiany w prawie wyjaśnia mec. Magdalena Grobelski
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW3 tygodnie temu
Refluks czy choroba refluksowa? Dr n. med. Marzena Konopko radzi jak dbać o przełyk
-
Prawo imigracyjne3 tygodnie temu
Kogo dotyczy obowiązkowa rejestracja w Urzędzie Imigracyjnym? Czy powinniśmy ją robić?
-
News Chicago4 tygodnie temu
Sprawca masakry w Highland Park dostał to na co zasłużył: Nigdy nie wyjdzie na wolność
-
News Chicago3 tygodnie temu
Społeczność Hinsdale jest pogrążona w żałobie po tragicznej śmierci Bretta i Melissy Lane
-
News Chicago3 tygodnie temu
W piątkowym wypadku w La Grange zginęła para z Hinsdale, rodzice pięciorga dzieci
-
News USA3 tygodnie temu
Prezydent Donald Trump poważnie bierze się za miasta-sanktuaria