Kościół
Jezuita nawrócił Rudolfa Hoessa – komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Czy Bóg mu wybaczył?

Dziś 70. rocznica wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Z tej okazji publikujemy niezwykłą opowieść o nawróceniu komendanta obozu, Rudolfa Hoessa. Skruszonemu zbrodniarzowi wielogodzinnych rozmów o wierze i ostatniej posługi udzielił jezuita, o. Władysław Lohn.
Komendant obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, Rudolf Hoess pozostawił po sobie Autobiografię, w której opowiada m.in. o wydarzeniu, jakie miało miejsce w 13. roku jego życia.
Pewnego razu w szkole, podczas przepychania się przy wejściu do sali gimnastycznej, zrzucił niechcący ze schodów jednego ze swoich kolegów z klasy. Przy upadku pękła mu kostka… Rudolf ukarany został dwiema godzinami “kozy”. Następnego dnia ojciec, któremu chłopiec nic o tym zdarzeniu nie powiedział, zażądał od niego wytłumaczenia się. Skąd o tym wiedział? Winowajca był przekonany, że mógł się on o całej sprawie dowiedzieć jedynie od spowiednika, u którego się wyspowiadał, a który jako przyjaciel ojca był u nich w przeddzień z wizytą: Byłem zupełnie zdruzgotany nie z powodu kary, lecz na skutek niesłychanego nadużycia zaufania przez mego spowiednika. Uczono mnie, że tajemnica spowiedzi jest nienaruszalna… Tymczasem ksiądz złamał tajemnicę spowiedzi… Moje zaufanie do świętego stanu kapłańskiego zostało złamane… U Rudolfa nastąpił bunt.
Pęknięcie kostki z powodu zrzucenia ze schodów nie jest wydarzeniem bagatelnym. O wypadku huczała cała szkoła. Zwykle wtedy przerywa się lekcje, wzywa pogotowie. Dyrekcja powiadamia rodziców. Tak pewnie było i w tym przypadku. Rozmowa księdza z rodzicem o tym wydarzeniu, o którym wszyscy już mówili, nie musiała opierać się na ujawnieniu tajemnicy spowiedzi, ale w oparciu o informacje powszechnie dostępne. Rudolf jednak był przekonany, że spowiednik zawiódł jego zaufanie.
W 40. roku życia Rudolf Hoess pełnił obowiązki komendanta obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince; dokładnie od kwietnia 1940 do listopada 1943 roku. Po nim – do stycznia 1945 r. – obowiązki te pełnili: Artur Liebehenschel i Richard Baer. Pierwszy transport Polaków do Oświęcimia dotarł w czerwcu 1940 r. W drugiej połowie roku 1940 w obozie znaleźli się pierwsi jezuici. Z pociechą duchową i z pomocą materialną do nich udał się ich prowincjał o. Władysław Lohn SJ.
Nie miał on pozwolenia na wejście na teren obozu, ale druty kolczaste nie były szczelne, więc wszedł. Szybko jednak został schwytany i postawiony “przed majestat Hoessa”. Wyrok był przesądzony: kula w głowę. Stało się jednak inaczej. Ojciec Lohn doskonale znał język niemiecki, zaimponował komendantowi tą znajomością języka a także odwagą; i ten darował mu życie. Na decyzję Hoessa mogło także mieć wpływ niemieckie nazwisko Prowincjała. Hoess zapamiętał nazwisko księdza.
Od tego wydarzenia upłynęło siedem lat. Jest rok 1947. Rudolf Hoess ma na swoim sumieniu zbrodnie ludobójstwa. Po 5 latach człowiek ten wyrokiem Trybunału Międzynarodowego w Norymberdze zostaje skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok będzie wykonany na terenie byłego obozu KL w Oświęcimiu. Przebywając w więzieniu w Wadowicach, Rudolf w liście do żony pisze: Wyrosły we mnie duże wątpliwości, czy również moje odwrócenie się od Boga nie wychodziło z fałszywych przesłanek. Było to ciężkie zmaganie się. Odnalazłem jednak swoją wiarę w Boga.
Prof. Batawia, który miał z Hoessem kontakt jeszcze po jego skazaniu, zapytał go, czy nie chciałby porozmawiać z księdzem. Zaraz po przywiezieniu go do więzienia w Wadowicach, 4 IV 1947 r., były komendant obozu prosił o spotkanie z księdzem katolickim. Ponieważ na prośbę tę od razu nie zareagowano, powtórzył ją na piśmie, w którym prawdopodobnie podał nazwisko o. Władysława Lohna. Człowiek, który zabił dziesiątki tysięcy ludzi, sięga teraz po Boże Miłosierdzie. Potrzebuje księdza, bo próby “niezależnego dogadania się z Bogiem” nie powiodły się. Potrzebuje pomocy, która będzie mu dana przez Opatrzność poprzez posługę kapłana. Jest nim jezuita o. Władysław Lohn, prowincjał z lat wojny, którego on nie zastrzelił, gdy spotkali się po raz pierwszy. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).
Gdy w maju 1945 r. zakończyła się II wojna światowa, Rudolf Hoess znalazł się w więzieniu. Miał czas na przemyślenia. Uderzyło go – jak sam później wyznał – ludzkie traktowanie przez polskie służby więzienne. Uwierzył w człowieka. To umożliwiło mu znalezienie drogi do Boga, dało dostęp łasce nawrócenia. Gdy więc szukano spowiednika dla Rudolfa Hoessa, on sam prawdopodobnie podał nazwisko księdza w prośbie złożonej na piśmie lub nazwisko to podał Książę Metropolita, gdy właściwy prokurator zwrócił się do miejscowego proboszcza, ks. prałata Leonarda Prochownika, który za pośrednictwem metropolity Adama Sapiehy nawiązał kontakt z o. Władysławem Lohnem SJ. W ten sposób doszło do drugiego spotkania księdza i Hoessa.
Dwa razy – 10 i 11 kwietnia 1947 r. – samochód służbowy przysyłany z Wadowic podjeżdżał do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, gdzie do dnia 14 kwietnia 1947 roku były prowincjał jezuitów pełnił obowiązki kapelana.
Dnia 10 kwietnia o. Lohn odbył z Hoessem wielogodzinną rozmowę – pisze ks. Deselaers – po której Hoess złożył katolickie wyznanie wiary i wyspowiadał się, powracając w ten sposób na łono Kościoła. Następnego dnia o. Lohn przyniósł z kościoła parafialnego Wiatyk i udzielił Hoessowi Komunii świętej. Obecny przy tym kościelny Karol Leń opowiadał później, że Hoess, przyjmując Komunię, ukląkł na środku celi i płakał. Tego samego dnia napisał listy pożegnalne.
W archiwum parafii wadowickiej zachowały się ważne dokumenty dotyczące konwersji Rudolfa Hoessa. Kronikarz krakowski ojców jezuitów mówi to samo. W dzień po napisaniu listów pożegnalnych skazaniec wręczył prokuratorowi “oświadczenie”, sporządzone z własnej inicjatywy celem opublikowania. Hoess po raz pierwszy uznał swoją odpowiedzialność za to, co się działo w Auschwitz, nie tylko w wymiarze prawnym, ale także moralnym:
Sumienie zmusza mnie do złożenia jeszcze następującego oświadczenia: W osamotnieniu więziennym doszedłem do gorzkiego zrozumienia, jak ciężkie popełniłem na ludzkości zbrodnie. Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część straszliwych planów Trzeciej Rzeszy – ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie Narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie. Dopiero w polskich więzieniach poznałem, co to jest człowieczeństwo. Mimo wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego nigdy bym się nie spodziewał i co mnie najgłębiej zawstydzało. Oby obecne ujawnienia i stwierdzenia tych potwornych zbrodni przeciwko człowieczeństwu i ludzkości doprowadziły do zapobieżenia na całą przyszłość powstawaniu założeń, mogących stać się podłożem tego rodzaju okropności.
Rudolf Franz Ferdinand Hoess,Wadowice,12 IV 1947 r.
[youtube id=”O3C4njP5J2o” width=”620″ height=”360″]
Telewizja Polska z okazji 60. rocznicy oswobodzenia Oświęcimia dnia 27 I 2005 r. pokazała moment wieszania Hoessa 16 IV 1947 r. na szubienicy na terenie oświęcimskiego obozu. Powiedziano, że te zdjęcia świat ogląda pierwszy raz. Pokazano, jak po pierwszej nieudanej próbie sam Hoess zakłada sobie sznur na szyję i zaciśnięcie pętli. Obok stał ks. Tomasz Zaremba, salezjanin z Oświęcimia. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).
Stanisław Mól, jezuita
redakcja@radiodeon.com
źródło: Posłaniec Serca Jezusowego
foto: flickr/Adriano Amalfi
Kościół
100 dni Leona XIV: mniej Roberta, więcej Piotra

Wydaje się, że Papież Leon XIV zgadza się z tym, że Kościół potrzebuje mniej Roberta, a więcej Piotra – pisze ks. Raymond de Souza w National Catholic Register podsumowując pierwsze 100 dni pontyfikatu Leona XIV.
„Jego przemówienia były chrystocentryczne i misyjne, czyli dotyczyły samego rdzenia tożsamości katolickiej” – podkreśla ks. De Sousa. Dodaje przy tym, że Papież z łatwością posługuje się językami obcymi, w tym angielskim i hiszpańskim, czyli dwoma najczęściej używanymi przez katolików na świecie.
Jako przykład wielkiej życzliwości i sympatii, z jaką jest przyjmowany w przez wiernych ks. Souza daje Jubileusz Młodzieży w Rzymie, w którym uczestniczyło ponad milion osób z ok. 140 krajów świata.
W sprawach dotyczących kwestii międzynarodowych, na przykład Ukrainy i Gazy, słowa Papieża „odzwierciedlały globalny konsensus w tych kwestiach” – zaznacza ks. de Sousa. Jako przykład podaje izraelskie bombardowanie parafii katolickiej w Gazie, które „zostało potraktowane w sposób odpowiednio stanowczy, ale nie podsycający napięć”.
Publicysta zauważa, że od momentu objęcia urzędu Ojciec Święty służy Kościołowi jako ktoś kto stabilizuje sytuację.
„Taki styl pasterza ma ogromne znaczenie, ponieważ stanowi pewną formę, w której będą przyjmowane jego rządy i nauczanie” – zaznacza ks. Sousa i dodaje, że procedury papieskie pomagają katolikom zachować wierność urzędowi, nawet gdy podejmowane decyzje mogą nie być po ich myśli.
Ks. Paweł Rytel-Andrianik – Watykan
Galeria
Fundacja You Can Be My Angel na XXXVIII Polonijnej Pieszej Pielgrzymce Maryjnej do Merrillville, 9-10 sierpnia
Polonia Amerykańska
Związek Ślązaków zaprasza na 3. Pielgrzymkę Ślązaków do Śląskiej Kapliczki Matki Boskiej Piekarskiej w Merrillville, IN

3. Pielgrzymka Ślązaków do Śląskiej Kapliczki Matki Boskiej Piekarskiej w Merrillville, IN odbędzie się 7 września. Wydarzenie rozpocznie się o godz. 12:00PM Mszą Świętą w Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej. Po nabożeństwie uczestnicy przejdą w procesji do Śląskiej Kapliczki Matki Boskiej Piekarskiej, znajdującej się w ogrodach sanktuarium.
Organizatorzy zapowiadają, że w programie znajdą się wspólna modlitwa, koncerty muzyki śląskiej oraz prezentacja tradycyjnych strojów regionalnych. Pielgrzymka ma być okazją do spotkania Polonii, integracji społeczności śląskiej w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie oraz kultywowania tradycji przodków.
To nie tylko wydarzenie religijne, ale także święto kultury i historii Śląska – podkreślają organizatorzy. – Chcemy, by uczestnicy poczuli dumę z korzeni i przekazali te wartości kolejnym pokoleniom.
Pielgrzymka odbywa się corocznie i przyciąga setki wiernych z różnych stanów USA. Organizatorzy zachęcają do udziału całe rodziny, zaznaczając, że spotkanie jest otwarte dla wszystkich zainteresowanych. “Przywiyźcie rodzina, dzieci, starków — wszyscy som mile widziani! Bo jak Ślązoki się spotkajōm, to serce rośnie, a tradycja żyje dalej!”
Miejsce: Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej, Merrillville, IN
Data: 7 września 2025
Śląski Odpust – wiara, tradycja, wspólnota
Źródło: Związek Ślązaków
Foto: Związek Ślązaków
-
News Chicago4 tygodnie temu
Atak nożem i kontrowersyjny występ na góralskim pikniku w Oak Forest
-
News USA3 tygodnie temu
Rodzinna wycieczka w Arkansas zamieniła się w horror. Trwa obława na sprawcę brutalnego zabójstwa
-
News Chicago3 tygodnie temu
Tragedia podczas wesela w Schaumburgu. 76-latek zastrzelił synową z powodu rozwodu
-
News USA4 tygodnie temu
Lech Wałęsa wygłosi serię wykładów w USA. Spotkaj się z legendą wolności
-
News USA3 tygodnie temu
Szpitale dziecięce wstrzymują operacje zmiany płci po dekrecie Prezydenta Trumpa
-
Polonia Amerykańska3 tygodnie temu
Trwają zapisy na 38. Pieszą Pielgrzymkę Polonii z Chicago do Merrillville!
-
Polonia Amerykańska1 tydzień temu
XXXVIII Piesza Polonijna Pielgrzymka Maryjna do Merrillville – RELACJA NA ŻYWO
-
News USA4 tygodnie temu
Transpłciowe kobiety nie wystartują na Olimpiadzie w LA w żeńskich konkurencjach