Połącz się z nami

News Chicago

„My też mamy jazz i nieźle go gramy”. Na zaduszki jazzowe zapraszają organizatorzy i jazzman Adam Czerwiński

Opublikowano

dnia

Po raz 17 w tym roku odbędą się w Chicago Zaduszki Jazzowe. W Teatrze Chopina na Trójkącie Polonijnym kilkunastu artystów zaprezentuje swoje umiejętności. Wśród nich pojawi się gwiazda muzyki Jazzowej Adam Czerwiński.

To już trzeci raz, kiedy Adam Czerwiński wystąpi na scenie Teatru Chiopina w ramach zaduszek jazzowych. Muzyk zaprezentuje w tym roku utwór przygotowany specjalnie na tą okazję

[soundcloud url=”https://soundcloud.com/radio-deon/jazz-01″ comments=”true” auto_play=”false” color=”ff7700″ width=”100%” height=”81″]

„Zapraszam państwa na zaduszki, bo będzie specjalny. Trochę kompozycji Jarka Śmietany. Promocja płyty, którą nagrałem – dwupłytowy album <Friends. Music of Jarek Śmietana>. Będziemy również grali moją kompozycję, którą napisałem specjalnie na te zaduszki – nazywa się <Groove Oberek>”.

Z kolei organizator imprezy Tadeusz Żaczek podkreśla rangę imprezy w Chicago

[soundcloud url=”https://soundcloud.com/radio-deon/jazz-02″ comments=”true” auto_play=”false” color=”ff7700″ width=”100%” height=”81″]

„Mieliśmy okazję przez te 17 lat przedstawić czołówkę polskiego jazzu, jak i amerykańskich wykonawców. Jest to wyzwanie dla nas, dlatego, że Chicago jest stolicą światowego jazzu. My chcemy pokazać, że my ten jazz też mamy i go nieźle gramy”powiedział na antenie Radia Deon Tadeusz Żaczek.IMG_0445

Zaduszki jazzowe „All Souls’ Jazz Festival” rozpoczną się w poniedziałek 9 listopada o godzinie 7 wieczorem. Wśród muizyków pojawią się między innymi Jerry Goodman, Agnieszka Iwańska, Michał Wierba Trio czy Marcin Jauszkiewicz. Bilety do kupienia na godzinę przed rozpoczęciem imprezy.

Chopin Theatre
1543 W. Division St, Chicago, IL 60642

Rafał Muskała
rmuskala@radiodeon.com

Źródło: inf. własna
Foto: Rafał Muskała

 

News Chicago

Nieplanowany zjazd z trasy: Pielęgniarki ratują życie kobiecie w drodze na konferencję

Opublikowano

dnia

Autor:

To miała być zwykła podróż służbowa — pięć pielęgniarek ze szpitala Advocate Sherman w Elgin w stanie Illinois jechało na konferencję do Iowa w kwietniu. Jednak nieplanowany skrót drogą stanową Route 64, wybrany zamiast autostrady zmienił wszystko, a zwłaszcza los kobiety poszkodowanej w wypadku.

Ashley Huizar i jej koleżanki nie wiedziały, że właśnie ta trasa postawi je w samym centrum dramatycznych wydarzeń, zaledwie 20 mil od ich szpitala. Na skrzyżowaniu Route 64 i First Street, niedaleko Sycamore w powiecie DeKalb, natknęły się na poważny wypadek dwóch samochodów. Jeden pojazd leżał w rowie, drugi — z rozbitym przodem i wystrzeloną poduszką powietrzną — blokował skrzyżowanie.

Pielęgniarki natychmiast zareagowały. Zatrzymały się, wysiadły i podeszły do miejsca wypadku. Chwilę później usłyszały, że jedna z poszkodowanych może mieć zawał serca.

„Zobaczyłam kobietę, która miała poważne trudności z oddychaniem, ale drzwi jej samochodu były zamknięte” — opowiadała Huizar. „Nie miałam czym wybić szyby. To była najtrudniejsza chwila — stać obok i nie móc pomóc”.

Na szczęście przechodzień przyniósł młotek. Szybko wybili szybę, otworzyli drzwi i ostrożnie wyciągnęli kobietę z pojazdu. Huizar, która pracuje jako pielęgniarka od 8 lat, ustabilizowała jej szyję, podłożyła pod głowę swoją kurtkę i sprawdziła puls. Nie wyczuła go. Bez wahania rozpoczęła resuscytację krążeniowo-oddechową.

Po kilku chwilach puls powrócił. Gdy na miejsce dotarli ratownicy medyczni z Sycamore, kobieta była już przytomna i oddychała samodzielnie. Została zabrana do szpitala Northwestern Medicine Kishwaukee w DeKalb. Ze względu na przepisy o prywatności jej dalszy stan pozostaje nieznany.

Ashley Huizar i jej koleżanki, choć wstrząśnięte, wsiadły z powrotem do samochodu i ruszyły dalej — jakby nic się nie stało. Przez następne dwie godziny w drodze do Iowa opowiadały sobie, co właśnie przeżyły.

Na drugi dzień Huizar miała wystąpić z prezentacją na konferencji. Była zestresowana, ale jej koleżanki szybko przywróciły jej perspektywę. „Powiedziały: ‘Ashley, uratowałaś komuś życie. Jesteś bohaterką. Poradzisz sobie’” — opowiadała Huizar. A w drodze powrotnej — na szczęście — nie było już żadnych niespodzianek.

Źródło: dailyherald
Foto: Advocate Sherman
Czytaj dalej

News Chicago

Dom z dzieciństwa papieża Leona XIV w Dolton może stać się miejscem pamięci

Opublikowano

dnia

Autor:

W chwili, gdy świat dowiedział się, że nowym papieżem został Robert Prevost, urodzony i wychowany w południowych przedmieściach Chicago, wszystko się zmieniło — również dla właściciela niepozornego ceglanego domu przy East 141st Place w Dolton. Do czwartku budynek był dostępny na rynku za 219 000 dolarów. Tego dnia zniknął z listy – dom dzieciństwa przyszłego papieża stał się nagle symbolem historii.

Według Steve’a Budzika, agenta nieruchomości i przyjaciela właściciela nieruchomości, dom nie zostanie sprzedany ani wynajęty.

Z rynku na mapę dziedzictwa

Dom, kupiony przez rodziców papieża w 1949 roku za 42 dolary miesięcznej hipoteki, mieścił oddaną katolicką rodzinę: nauczyciela Louisa, bibliotekarkę Mildred oraz trzech synów – Louisa, Johna i Roberta. Wszyscy byli aktywni w życiu kościelnym – jako muzycy, lektorzy, ministranci i wolontariusze.

Dziś ta historia ma szansę powrócić — w postaci muzeum lub domu pamięci. Niewielka nieruchomość może zostać odtworzona tak, by wyglądała w czasach dzieciństwa papież. „Te domy były małe, ale pełne życia. Duże rodziny, skromne warunki – to była norma” mówi Budzik.

Remont za 80 000 dolarów wykluczony

Obecny właściciel, inwestor z Chicago, kupił dom rok temu z zamiarem modernizacji. W pełni odnowiona piwnica, pięć sypialni, trzy łazienki i kosmetyczne poprawki miały pomóc w sprzedaży lub wynajmie nieruchomości. Teraz plany się zmieniły.

Teraz właściciel myśli o powrocie do przeszłości. Chce porozmawiać z rodziną papieża – zwłaszcza z jego bratem Johnem – by dowiedzieć się, jak dom wyglądał dawniej.

Dolton: z przedmieścia do historii

Nowo wybrany Burmistrz Dolton, Jason House, już zapowiedział, że będzie zabiegać o uznanie domu za zabytek historyczny. „To dla nas ogromny zaszczyt. Chcemy uhonorować każdą rolę, jaką nasze miasto odegrało w życiu Leona XIV” – podkreśla.

Dawny dom rodziny Prevost w Dolton wystawiony na sprzedaż zanim Robert Prevost został papieżem

Rozważa się nawet zmianę nazwy ulicy, przy której stoi dom, by uczcić papieża pochodzącego z Dolton – pierwszego Amerykanina na tronie Piotrowym.

Symbol dla miasta i wiernych

“Kto by pomyślał, że papież urodził się i dorastał w Dolton? Jesteśmy zaskoczeni, ale przede wszystkim dumni” – mówi Steve Budzik. – „To dla nas wielki moment i chcemy zrobić wszystko, by oddać mu należny hołd”.

Los domu nie jest jeszcze przesądzony, ale jedno jest pewne: nie jest to już zwykła nieruchomość. To fragment historii — papieskiej, chicagowskiej i amerykańskiej.

Źródło: WBEZ
Foto: Google maps
Czytaj dalej

News Chicago

74-latek z Wood Dale oddał krew 600 razy: „To, co robię, ratuje życie”

Opublikowano

dnia

Autor:

Dla wielu osób oddanie krwi to jednorazowy gest. Dla Mike’a Neumayera z Wood Dale to misja życia. W wieku 74 lat ma już na swoim koncie 600 donacji krwi i płytek krwi, ratując zdrowie i życie setek nieznajomych. Z tej okazji personel Vitalant Villa Park Donation Center przygotował dla niego niespodziankę: balony, tort i burzę oklasków.

Sam Mike — skromny jak zawsze — przyjął to z typową dla siebie powściągliwością.

„Po prostu uważam, że tak trzeba” – mówi. – „Jeśli ludzie nie będą oddawać krwi, inni umrą. Krew nie powstaje w laboratoriach. Można ją otrzymać tylko od drugiego człowieka.”

Zwykły człowiek, niezwykłe oddanie

Mike Neumayer zaczął oddawać krew w latach 70-tych, nie przestając aż do dziś. Poświęcenie to przekształciło się z altruistycznego gestu w głęboko osobistą misję, gdy jego żonie zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową. Leczenie wymagało licznych transfuzji — właśnie takich, jakich on przez lata sam udzielał.

Dziś jego żona jest wolna od raka od siedmiu lat.

Nie zwalnia tempa

Z biegiem lat regularne donacje wpłynęły na jego ciało — nie może już używać lewej ręki do oddawania krwi. Ale prawa wciąż działa — i Mike nadal korzysta z niej z pełnym zaangażowaniem. Co więcej, część jego wcześniejszych donacji z czasów, gdy mieszkał w Milwaukee, nie została nawet doliczona do obecnego wyniku.

A co dalej? „Nie mam zamiaru przestawać” – mówi z uśmiechem.


Vitalant to jedna z największych organizacji non-profit w USA zajmujących się krwiodawstwem i terapią biologiczną. Zapewnia szpitalom w całym kraju bezpieczne dostawy krwi, zaawansowane usługi laboratoryjne oraz światowej klasy badania z zakresu medycyny transfuzyjnej. Więcej informacji znajdziesz na stronie vitalant.org.

Źródło: dailyherald
Foto: vitalant
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

listopad 2015
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu