Połącz się z nami

News Chicago

Brat nowego papieża: „Nie wierzyłem, dopóki nie usłyszałem jego imienia”

Opublikowano

dnia

W głębi duszy John Prevost dopuszczał myśl, że jego młodszy brat Robert może pewnego dnia zostać papieżem. Choć – jak sam przyznał – nie traktował tego jako realnej możliwości, istniał w nim cień nadziei. W czwartek po południu, w swoim domu na przedmieściach New Lenox koło Joliet, mówił, że wybór brata był dla niego równie wielkim zaskoczeniem, jak dla reszty świata.(Na zdjęciu powyżej trzej bracia Prevost; Louis, Robert i John)

John Prevost, 71-letni emerytowany dyrektor katolickiej szkoły, przyznał, że trudno mu było przyswoić fakt, iż jego brat został właśnie głową Kościoła katolickiego. Przez cały dzień odbierał telefony, e-maile i wiadomości tekstowe, które przytłoczyły go do tego stopnia, że z trudem mógł zebrać myśli. Powiedział, że taki natłok kontaktu prawdopodobnie utrzyma się przez resztę dnia.

Jak większość ludzi na całym świecie, John śledził wydarzenia w Watykanie za pośrednictwem transmisji telewizyjnej.

Gdy z dachu uniósł się biały dym, a z głośników padło imię jego brata, przeżył – jak to określił – szok.

W chwili ogłoszenia rozmawiał przez telefon ze swoją siostrzenicą; oboje nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje. Natychmiast potem jego telefon stacjonarny, iPad i komórka zaczęły dzwonić jednocześnie.

Nowy papież, znany dotąd jako Robert Prevost, a teraz jako papież Leon XIV, jest najmłodszym z trzech synów wychowywanych w miejscowości Dolton na południowych przedmieściach Chicago. Jego jciec był superintendendentem szkoły, matka – bibliotekarką.

John, który był środkowym z braci, wspominał ich dzieciństwo jako zwyczajne, ale wyjątkowe pod względem życiowych decyzji – wszyscy trzej bracia bardzo wcześnie wiedzieli, czym chcą się zajmować. Najstarszy z nich, Louis, dziś mieszkający na Florydzie, wstąpił do wojska. John wybrał ścieżkę edukacji.

Robert zaś, nazywany przez rodzinę „Robem”, od najmłodszych lat deklarował, że zostanie księdzem.

John przypomniał sobie, że jeden z sąsiadów zażartował kiedyś, że Robert pewnego dnia zostanie papieżem – co dziś, jak zauważył, brzmi jak prorocza przepowiednia.

John zaznaczył jednak, że jego brat nie lubił rozmawiać o takich tematach. Unikał żartów na temat papiestwa i nie chciał mieć z tym nic wspólnego.

Leon XIV

W noc poprzedzającą konklawe bracia rozmawiali przez telefon. Robert zapytał wtedy żartobliwie, jakie imię powinien przyjąć jako papież. Wspólnie zaczęli wymieniać różne opcje. John doradził mu, by nie wybierał imienia Leon, bo byłby trzynasty – „pechowa trzynastka”. Dopiero później sprawdzili, że kolejny byłby czternastym, nie trzynastym, co ułatwiło decyzję.

Choć większą część swojej pracy dla Kościoła Robert poświęcił zadaniom administracyjnym i misyjnym, John kilka razy słyszał, jak brat wygłasza kazania podczas mszy. Przyznał z uśmiechem, że nie miał wobec nich żadnych zastrzeżeń – nigdy nie miał powodów do krytyki.

Nowy papież sporą część swojej kapłańskiej kariery spędził w Ameryce Południowej, głównie w Peru. John przyznał, że serce jego brata zawsze było po stronie pracy misyjnej – szczególnie tej, która pomagała ubogim i uciśnionym.

Kardynał Robert Prevost po wybraniu na papieża 8 maja

To właśnie w Ameryce Południowej Robert zwrócił uwagę argentyńskiego duchownego Jorge Mario Bergoglio, który później został papieżem Franciszkiem. John sądzi, że to wtedy między nimi nawiązała się przyjaźń.

Od czasu wyboru na papieża John nie miał jeszcze okazji porozmawiać z bratem. Nowy Ojciec Święty był jedną z niewielu osób, które jeszcze nie próbowały się z nim skontaktować tego dnia.

John dodał, że nie miał jeszcze chwili, by dać upust emocjom. Uważa, że dopiero gdy zostanie sam i znajdzie czas na refleksję, w pełni poczuje, jak wielkie wydarzenie właśnie miało miejsce.

Źródło: dailyherald
Foto: Vatican Media, John Prevost

Kościół

3. Pielgrzymka Ślązaków do Śląskiej Kapliczki Matki Boskiej Piekarskiej w Merrillville IN, 7 września

Opublikowano

dnia

Autor:

Czytaj dalej

Kościół

Kendrick Castillo – bohater z Kolorado może zostać kolejnym młodym świętym

Opublikowano

dnia

Autor:

Miał zaledwie 18 lat, kiedy 7 maja 2019 roku oddał życie, ratując innych podczas strzelaniny w szkole STEM w Highlands Ranch w Kolorado. Kendrick Castillo – jedyna ofiara śmiertelna ataku – zginął, gdy wraz z kilkoma uczniami rzucił się na uzbrojonego napastnika. Teraz młody bohater może zostać wyniesiony na ołtarze, o czym mówi Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.

Diecezja Colorado Springs poinformowała w zeszłym tygodniu, że otrzymała oficjalną petycję o wszczęcie procesu kanonizacyjnego Kendricka Castillo. Biskup James Golka potwierdził, że wniosek jest analizowany.

Choć Castillo był związany z archidiecezją Denver, to zgodnie z prawem kanonicznym proces prowadzi diecezja miejsca śmierci – w tym przypadku Colorado Springs. Po analizie materiałów sprawa może trafić do Watykanu.

Dlaczego Kendrick? Nowa droga do świętości

Ks. Patrick DiLoreto, wikariusz parafii św. Marka w Highlands Ranch, wyjaśnił, że sprawa dotyczy kategorii „Ofiarowanie życia”, wprowadzonej przez papieża Franciszka w 2017 roku. „Odważnie rzucił się na jednego ze strzelców, pozwalając innym uczniom go obezwładnić. Ocalił wiele istnień” – powiedział DiLoreto.

Księża podkreślają, że Kendrick był „pobożnym młodym człowiekiem”, który aktywnie służył w parafii, nosił różaniec i często się modlił. „Zawsze miał przy sobie różaniec – był wytarty od częstego używania. Jeden z nich miał przy sobie, gdy został zabity” – dodał DiLoreto.

Życie pełne wiary i służby

Castillo angażował się w życie Kościoła – służył do Mszy świętej, pomagał podczas pogrzebów, modlił się nawet za osoby, których nie znał.

Droga na ołtarze

Proces kanonizacyjny jest długi. Do beatyfikacji wymagany jest jeden cud przypisywany wstawiennictwu kandydata, a do kanonizacji – drugi. Na razie Kościół bada heroiczność czynu Kendricka Castillo i dowody jego życia w wierze.

„W świecie, gdzie rośnie fala przemocy, świadectwo Kendricka przypomina, że prawdziwa odwaga rodzi się z miłości” – podsumował ks. Patrick DiLoreto.

Kendrick Castillo pracował w Zakonie Rycerzy Kolumba

Źródło: cna
Foto: YouTube, John and Maria Castillo
Czytaj dalej

Polonia Amerykańska

Festiwal w Amerykańskiej Częstochowie – święto polskiej kultury i tradycji

Opublikowano

dnia

Autor:

Już po raz 59. odbył się Polsko-Amerykański Festiwal w Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, które w tym roku obchodzi 70-lecie swojego istnienia. To największe wydarzenie polonijne na wschodnim wybrzeżu USA, gromadzące ponad 30 tysięcy uczestników – zarówno Polaków, jak i tysiące osób innych narodowości.

Na terenie Sanktuarium panowała wyjątkowa atmosfera – od zapachu tradycyjnych polskich potraw, jak pierogi i gołąbki, po kolorowe stroje ludowe, muzykę i wspólne świętowanie w gronie rodziny i przyjaciół. Niezwykłe znaczenie ma także ogromne zaangażowanie wolontariuszy, którzy z sercem od lat współtworzą to wydarzenie.

Festiwal to czas integracji polonijnej społeczności, radości, modlitwy, zabawy i dumy z polskich korzeni.

To miejsce, w którym spotykają się pokolenia – od seniorów po najmłodszych – aby wspólnie pielęgnować tradycję, język i wiarę. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: koncerty, atrakcje dla dzieci, polską szkołę, a przede wszystkim otwartą i serdeczną wspólnotę.

Monika Adamski/Radio Rampa
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu