Połącz się z nami

News USA

Ojciec Święty spotkał się z Wiceprezydentem USA JD Vance’em

Opublikowano

dnia

W niedzielne przedpołudnie, w samym sercu Wielkanocy, doszło do krótkiego, ale symbolicznego spotkania. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych JD Vance spotkał się z papieżem Franciszkiem, by złożyć świąteczne życzenia – pomimo trwającego od miesięcy sporu na tle polityki migracyjnej administracji Trumpa.

Papież, który wciąż dochodzi do siebie po poważnym zapaleniu płuc, przyjął Vance’a w Domus Sanctae Marthae – watykańskiej rezydencji, w której mieszka. 88-letni Franciszek podarował wiceprezydentowi trzy wielkanocne czekoladowe jajka dla jego dzieci, a także watykański krawat i tradycyjne różańce.

Wizyta miała miejsce, gdy na placu Świętego Piotra trwała uroczysta msza wielkanocna. Franciszek, oszczędzając siły, powierzył przewodnictwo liturgii jednemu z kardynałów.

Według komunikatu Watykanu, spotkanie trwało zaledwie kilka minut i miało charakter kurtuazyjny. Biuro Vance’a również potwierdziło spotkanie, nie ujawniając jednak dodatkowych szczegółów. Kolumna rządowa przebywała na terenie Watykanu przez 17 minut.

Później wiceprezydent wraz z rodziną uczestniczył w mszy w Bazylice św. Pawła za Murami i odwiedził grób apostoła Pawła.

JD Vance, który przeszedł na katolicyzm w 2019 roku, od dawna różni się z papieżem Franciszkiem w kluczowej kwestii migracji. Vance popiera plany Donalda Trumpa dotyczące masowych deportacji, podczas gdy Franciszek uczynił troskę o migrantów jednym z fundamentów swojego pontyfikatu.

W lutym, tuż przed hospitalizacją, papież publicznie skrytykował te plany, pisząc w liście do amerykańskich biskupów, że takie działania „pozbawiają migrantów ich wrodzonej godności”. Wiele wskazywało, że słowa Franciszka były bezpośrednią odpowiedzią na wcześniejsze wypowiedzi Vance’a, który powoływał się na naukę Kościoła, uzasadniając politykę deportacji.

Vance nie ukrywa, że jego poglądy rozmijają się z papieskimi. Podczas przemówienia na Narodowym Katolickim Śniadaniu Modlitewnym w Waszyngtonie 28 lutego, powiedział: „Jestem dzieckiem katolicyzmu. Są rzeczy w wierze, których jeszcze nie rozumiem”.

W sobotę Vance odbył również spotkanie z watykańskim sekretarzem stanu, kard. Pietro Parolinem oraz szefem watykańskiej dyplomacji, abp. Paulem Gallagherem. Jak podaje jego biuro, rozmowy dotyczyły m.in. sytuacji prześladowanych chrześcijan, katolicyzmu w USA i wizji pokoju Donalda Trumpa.

Watykan w swoim komunikacie zaznaczył, że rozmowy objęły również temat migrantów, uchodźców oraz bieżących konfliktów międzynarodowych.

Choć Stolica Apostolska utrzymuje ostrożny dystans wobec polityki Trumpa, zgodnie ze swoją zasadą neutralności dyplomatycznej, nie ukrywa zaniepokojenia w kwestiach humanitarnych – od cięć w pomocy zagranicznej po stanowisko wobec wojny na Ukrainie i w Strefie Gazy.

Źródło: scrippsnews
Foto: Vatican Media

 

Kościół

Abortujmy dziecko, ale ratujmy rybę. Dwa wydarzenia, przez które martwię się o Polskę

Opublikowano

dnia

Autor:

Tragedia z Oleśnicy to potworność. Aż trudno uwierzyć, że uśmiercenie dziecka w trzecim trymestrze ciąży, jest w Polsce możliwe. Ale w zestawieniu z sytuacją z Uniwersytetu Rolniczego i karą, jaka grozi wykładowczyni za “znęcanie się” nad rybą, sprawa ta nabiera jeszcze bardziej ponurego charakteru.

Niedawno Polską wstrząsnęła nieprawdopodobna tragedia, jaka rozegrała się w szpitalu w Oleśnicy. Dziecku w 9. miesiącu ciąży lekarka wstrzyknęła w bijące serce chlorek potasu, doprowadzając do jego śmierci. Felek (takie imię nadano tragicznemu bohaterowi tej historii) miał cierpieć na wrodzoną łamliwość kości – chorobę, z którą można prowadzić szczęśliwe życie.

Zwolennicy lekarki, która dokonała aborcji, uważają, że jej działanie było legalne i wynikało z troski o zdrowie matki. Obrońcy życia również powołują się na polskie prawo, które – w przypadku choroby dziecka – zabrania przerywania ciąży po 12. tygodniu życia. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Mniej więcej w tym samym czasie (opisywane wydarzenia dzielą dwa tygodnie) prokuratura w Krakowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko wykładowczyni Uniwersytetu Rolniczego, za uśmiercenie nieogłuszonego karpia (lewicowe media piszą o działaniu niehumanitarnym). Prokuratura w tej sprawie – jakże może być inaczej – również powołuje się na polskie prawo, a konkretniej przepisy mówiące o “narażeniu zwierzęcia na niepotrzebny ból”.

Zestawienie tych dwóch sytuacji może na pierwszy rzut oka wydawać się niewłaściwe, a nawet szokujące. Ale – bądźmy szczerzy – trudno nie zauważyć tego przerażającego związku. I nie chodzi tu tylko o zsynchronizowanie czasowe.

Muszę przyznać, że gdy dowiedziałem się o tych dwóch historiach, przyszło mi na myśl pytanie: “W jakim kraju żyjemy?”.

Jak to możliwe, że w tych samych czasach i w tym samym kręgu kulturowym, co więcej – w państwie, w którym obowiązuje to samo prawo, zabicie 9-miesięcznego dziecka (tuż przed urodzeniem!) dla jednych mieści się w kategoriach medycznego “zabiegu”, podczas gdy zabicie karpia (podkreślmy, że stało się to na uniwersytecie, a zatem w celach naukowych) to skandal, za który nieszczęsnej wykładowczyni grożą trzy lata więzienia?

Jestem bardzo zaniepokojony stanem naszego społeczeństwa. Mój niepokój potęguje fakt, że ta dziwna i coraz bardziej zajadła dezintegracja będzie się tylko pogłębiać.

Mógłbym w tym miejscu napisać, że człowiek to nie zwierzę, że dziecku w brzuchu mamy powinny przysługiwać te same prawa co po narodzinach, że żadnemu naukowcowi na świecie nie udało się jeszcze wskazać w rozwoju płodu – poza zapłodnieniem – takiego momentu, takiego skoku jakościowego, który decydowałby o tym, co jeszcze nie jest, a co już jest nowym ludzkim organizmem.

Obawiam się jednak, że moje starania spełzłyby na niczym, bo przecież piszą o tym o wiele bardziej światłe umysły, a nieprzekonanych, zamkniętych w bańkach medialnych konglomeratów, przekonać i tak się nie da. Mogę jednak – za radą redakcyjnego kolegi – spróbować odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięła się w nas tak wielka znieczulica na oczywiste i fundamentalne kwestie.

Trzeba przyznać, że zwierzęta w kulturze zachodniej cieszą się coraz większymi przywilejami. I nie ma w tym nic złego.

Dzięki naukowcom wiemy na przykład, że zwierzęta mają psychikę, coraz lepiej rozumiemy ich przywiązanie do nas (o psiej i kociej “miłości” wie każdy i bez badań). Coraz częściej słyszymy też o odkryciach dotyczących dzikich stworzeń, które jakimś cudem wykazują pewną formę przywiązania do człowieka. Jako chrześcijanin dostrzegam w tym – nie potrafię tego inaczej nazwać – odprysk rajskiej harmonii. Skomplikowana, ale i piękna w swojej formie złożoność świata pewnie jeszcze nieraz nas zaskoczy, skłaniając do rewizji niejednego światopoglądu.

Problem jednak w tym, że to zachwycające odkrywanie fenomenu natury idzie w parze z ludzką tęsknotą za “szczęściem” (celowo użyłem cudzysłowu, bo nie mam na myśli prawdziwego szczęścia, ale jego substytut) i dokonuje się nie tylko kosztem szacunku dla człowieczeństwa, ale wręcz z pogardą dla niego! Owo poszukiwanie opiera się na przekonaniu, że jedynym fundamentem życiowej pomyślności jest przyjemne i spokojne życie, nawet kosztem innych.

Tymczasem poszukiwanie opartego na hedonizmie “szczęścia” nie tylko nie jest w stanie nas zaspokoić (będziemy chcieli wciąż więcej i więcej), ale również oddala nas od ideału, do którego jako ludzkość powinniśmy zmierzać. Bp Artur Ważny w książce “Bóg odrzuconych” wyjaśnia: “To, że przez krzywdę, którą komuś wyrządzimy, sami osiągniemy szczęście, jest kłamstwem i pułapką”. W innym miejscu dodaje, że “prawdziwe szczęście zawsze związane jest z wysiłkiem, trudem i ofiarą”.

Nie da się ukryć, że życie w zgodzie z tymi zasadami to wielkie wyzwanie, ale ufam, że każdy z nas ma w sobie tyle siły (łaski, mówiąc językiem wiary), by przynajmniej próbować.

Niestety, większość domorosłych “ekspertów” z TikToka, których tak chętnie słucha młode pokolenie Polaków, jest raczej daleka od takiego postrzegania świata. Ich słuchacze również i trudno się temu dziwić, gdy rolę przyjaciela (a często rodzica), przejmuje smartfon. Łatwo dziś troszczyć się o dobrostan ładnie wyglądającego na instagramowej rolce pieska i kotka. Trudniej bronić dzieci, które tylko jedzą, płaczą i wydalają. Nie wspominając już o tym, że tych w brzuchach matek nawet nie widać.

Tragedia z Oleśnicy to potworność. Aż trudno uwierzyć, że uśmiercenie dziecka w trzecim trymestrze ciąży, jest w Polsce możliwe.

Ale w zestawieniu z sytuacją z Uniwersytetu Rolniczego i karą, jaka grozi wykładowczyni za “znęcanie się” nad rybą, sprawa ta nabiera jeszcze bardziej ponurego charakteru. Czy lekarkę, która dokonała aborcji, spotkają w ogóle jakieś konsekwencje?

Jest jeszcze jedna kwestia. Rozmawiając ze znajomym o dramacie z Oleśnicy i sytuacji na Uniwersytecie Rolniczym, usłyszałem zdanie, które dało mi do myślenia: “Wiesz Piotrek, zwierzęta jest łatwiej kochać niż ludzi”. Trudno się z tym nie zgodzić. W końcu im więcej doświadczamy cierpienia ze strony innych (bądźmy szczerzy, nie brakuje go w codzienności), tym łatwiej zamykać się na relacje.

Zwierzę – pomijając rzadkie i patologiczne sytuacje – nie zadaje cierpienia. A nawet jeśli już to robi, nie czyni tego z premedytacją. Co innego człowiek – gdy krzywdzi, odciska piętno na całe życie… Przyznam, że gdyby nie chrześcijańska perspektywa, trudno byłoby mi odpowiedzieć na ten argument.

Przypominam sobie jednak słowa Jana Pawła II, który w “Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” pisał o “komunii osób” do której jesteśmy wezwani. Jest to jedyna w swoim rodzaju relacja, oparta na wzorze doskonałej komunii, którą – jako Ojciec, Syn i Duch Święty – tworzy Bóg. Ta dynamiczna, oparta na nieustannej wymianie miłości relacja z Bogiem może dokonać się również w ludzkich sercach – nawet w tym niedoskonałym, rozdartym konfliktami świecie.

Ktoś, kto na nią odpowiada, nie tylko będzie kochał ludzi wokół, ale i całe stworzenie.

Niepotrzebny ból zadawany zwierzętom jest obrzydliwy w oczach Boga. Ale pogarda wobec człowieczeństwa jest czymś o wiele bardziej okrutnym i przerażającym. Nasze ciała – dzięki wcieleniu Jezusa Chrystusa i Jego zwycięstwie nad śmiercią – będą żyć wiecznie w harmonii zgodnej z Bożym zamysłem.

Jako chrześcijanin staram się wierzyć w świat, w którym “Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana” (Iz 11, 8-9). Nie warto zbyt łatwo odrzucać tej perspektywy. To prawda, nie da się udowodnić istnienia Boga. Ale nikt też nie dowiódł, że Go nie ma.

Na koniec – bardzo żal mi mamy Felka. Jeśli cierpi, z całego serca jej współczuję. W żadnym wypadku jej nie oceniam. Nikt z nas nie ma prawa tego robić!

Zamiast tego warto sprawdzić, czy w newralgicznych momentach miała zapewnioną odpowiednią opiekę. Nie mam tu na myśli “opieki” namawiających do aborcji. Myślę o prawdziwej opiece osób, którym zależało na niej i na jej dziecku, które zaproponowały jej psychiczne, materialne i duchowe wsparcie. Czy był z nią ktoś, kto powiedział, że jej dziecko zostanie przyjęte i zaopiekowane nawet wtedy, gdy ona nie będzie w stanie tego zrobić? Jeśli tego nie usłyszała, jako społeczeństwo jesteśmy przegrani.

Autor: Piotr Kosiarski

 

Źródło: deon
Foto: YouTube, istock/inarik/
Czytaj dalej

Kościół

Dlaczego świętujemy Poniedziałek Wielkanocny?

Opublikowano

dnia

Autor:

Z Poniedziałkiem Wielkanocnym – drugim dniem Świąt Zmartwychwstania Pańskiego wiąże się słowiańska tradycja Śmigusa-Dyngusa. Śmigus i Dyngus to dwa odrębne obyczaje, które praktykowane były jednego dnia. Dlatego z czasem ich nazwy się połączyły.

Dyngusem nazywano datek dawany przez gospodynie mężczyznom chodzącym w Poniedziałek Wielkanocny po domach, składającym życzenia świąteczne i wygłaszającym oracje i wiersze o męce Pańskiej, czy też komiczne parodie. W zamian za to otrzymywali jajka, wędliny i pieczywo.

Śmigus z kolei to obyczaj polewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny. Stąd też nazwa “lany poniedziałek”. Zwyczaj prawdopodobnie ma korzenie pogańskie i wiąże się z radością po odejściu zimy oraz z obrzędami mającymi zapewnić urodzaj i płodność.

Chrześcijaństwo dodało do tego oczyszczającą symbolikę wody, a także tradycję, zgodnie z którą oblewanie wodą jest pamiątką rozpędzania tłumów, które gromadziły się w poniedziałek, rozmawiając o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

W Poniedziałek Wielkanocny gospodarze o świcie wychodzili w pola i kropili je wodą święconą, żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową, co miało zapewnić urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. Pola objeżdżano w procesji konnej.

Wodą oblewano jednak przede wszystkim młode dziewczęta. Nieoblana panna była zdenerwowana i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów.

Józef Chełmoński, Śmigus (1886)

Poniedziałek Wielkanocny to drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Największe święta chrześcijańskie, takie jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie obchodzi się przez dwa dni, aby móc głębiej rozważać te tajemnice wiary.

 

Źródło: deon
Foto: Mariusz Łężniak – Muzeum Wsi Kieleckiej
Czytaj dalej

Kościół

Papież Franciszek udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi

Opublikowano

dnia

Autor:

Chrystus zmartwychwstał! W tym orędziu zawarty jest cały sens naszej egzystencji, która nie jest stworzona dla śmierci, lecz dla życia. Bóg nas stworzył do życia i chce, aby ludzkość zmartwychwstała! W Jego oczach każde życie jest cenne! Życie dziecka w łonie jego matki, podobnie jak życie osób starszych lub chorych, uważanych w coraz większej liczbie krajów za osoby, których należy się pozbyć – przypomniał Ojciec Święty w rozważaniu podczas wielkanocnego błogosławieństwa.

Przygotowane rozważanie odczytał mistrz ceremonii – ks. Diego Giovanni Ravelli. Ojciec Święty pozdrowił wiernych obecnych na Placu św. Piotra oraz udzielił pasterskiego błogosławieństwa.

„Apeluję do walczących stron: niech nastanie zawieszenie broni, niech zakładnicy zostaną uwolnieni i udzieli się pomocy ludziom, którzy są głodni i dążą do pokojowej przyszłości!” – wybrzmiał papieski apel.

Zwyciężył Baranek Boży!

Papież na początku rozważania przypomniał, że Święta Wielkanocne wskazują na prawdę mówiącą o tym, że „miłość zwyciężyła nienawiść. Światło zwyciężyło ciemności. Prawda zwyciężyła fałsz. Przebaczenie zwyciężyło zemstę”. Wobec faktu obecności zła w naszym życiu, dzięki Zmartwychwstaniu, ono nie ma już władzy nad tymi, którzy przyjmują łaskę Paschy.

Zwracając się do osób cierpiących i udręczonych, Ojciec Święty zaznaczył, że ich ciche wołanie zostało wysłuchane. „W męce i śmierci Jezusa Bóg wziął na siebie całe zło świata i swoim nieskończonym miłosierdziem je pokonał” – dodał.

Zmartwychwstanie Pana Jezusa jest fundamentem nadziei, która nie jest złudzeniem. Dzięki misterium Zbawienia Jezusa Chrystusa, nadzieja nie zawodzi! „I nie jest to nadzieja niejasna, lecz wymagająca; nie wyobcowuje, lecz czyni odpowiedzialnymi” – zaakcentował Ojciec Święty.

Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi!

Franciszek wyraził pragnienie, aby powrócić do „żywienia nadziei i do zaufania innym, nawet tym, którzy nie są nam bliscy lub którzy pochodzą z odległych krajów”.

„Chciałbym, abyśmy na nowo żywili nadzieję, że pokój jest możliwy!” – dodał. Nawiązując do tego, iż w tym roku katolicy i prawosławni obchodzą Wielkanoc tego samego dnia, Franciszek wskazał, aby światło pokoju promieniowało na Ziemię Świętą i cały świat.

Wyraził swoją bliskość z cierpiącymi chrześcijanami w Palestynie i Izraelu. Wyraził zaniepokojenie narastającym „klimatem antysemityzmu”. Słowa solidarności skierowane zostały w stronę mieszkańców i wspólnoty chrześcijańskiej w Gazie, „gdzie straszliwy konflikt nieustanie rodzi śmierć i zniszczenie oraz powoduje dramatyczną i haniebną sytuację humanitarną”.

Apel o pokój

Ojciec Święty wezwał do modlitwy o pokój i podjęcia działań służących zakończeniu działań zbrojnych w Libanie, Syrii, Ukrainie, Demokratycznej Republice Konga, Sudanie, Sudanie Południowym, Sahelu, Rogu Afryki i regionie Wielkich Jezior.

Wyraził pragnienie, aby nie zabrakło pomocy narodowi birmańskiemu; a także, aby zapowiedź zawieszenia broni była znakiem nadziei dla całej Mjanmy.

Prosił o znalezienie rozwiązań poprzez konstruktywny dialog i zażegnanie kryzysów humanitarnych w Jemenie, a także na wdrożenie ostatecznych porozumień między Armenią i Azerbejdżanem oraz dążenie do zgody, unikanie eskalacji napięć na Bałkanach Zachodnich.

„Żaden pokój nie jest możliwy tam, gdzie nie ma wolności religijnej, ani tam, gdzie nie ma wolności myśli i słowa oraz szacunku dla opinii innych osób” – zaakcentował Papież.

Wezwania Jubileuszu

„Apeluję do wszystkich na świecie, którzy ponoszą odpowiedzialność polityczną, aby nie ulegali logice lęku, która zamyka, lecz wykorzystywali dostępne zasoby, aby pomagać potrzebującym, walczyć z głodem i wspierać inicjatywy promujące rozwój” – zaznaczył Franciszek.

Wskazał, aby nigdy nie zabrakło zasady humanitaryzmu, który jest funadamentem naszych codziennych działań. Wobec konfliktów, których doświadczają cywile, okrucieństw wojny dotykających szkoły, szpitali czy pracowników organizacji humanitarncyh, nie możemy dopuścić do tego, aby zapomnieć, że „celem zniszczenia nie są obiekty, lecz ludzie – posiadający duszę i godność”.

Przypomniał, że Rok Jubileuszowy jest również dobrą okazją do uwolnienia jeńców wojennych oraz więźniów politycznych.

ks. Marek Weresa – Watykan

 

Foto: Vatican Media
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Reklama
Reklama

Kalendarz

kwiecień 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu