News Chicago
Strażacy Chicago wciąż bez kontraktu. „Zawsze jesteśmy ostatni przy stole” – mówią związkowcy

Kiedy w marcu szeregowi strażacy dołączyli do protestujących nauczycieli z Chicago Teachers Union, ich wspólny apel wybrzmiał mocno: „Dwa związki. Jedna walka.” Dziś jednak, po tym jak CTU podpisało nową umowę, na ringu pozostał tylko jeden związek – Chicago Firefighters Union Local 2, który kończy czwarty rok walki o nowy kontrakt zbiorowy.
Pomimo deklarowanej przez Burmistrza Brandona Johnsona propracowniczej postawy, strażacy nie otrzymali takiego samego poziomu wsparcia, co nauczyciele. Ich negocjacje utknęły w martwym punkcie, a wiele wskazuje na to, że sprawa zakończy się arbitrażem.
Strażacy, podobnie jak policjanci, zgodnie z prawem nie mają prawa do strajku.
„Gdyby był po naszej stronie, już mielibyśmy kontrakt”
Prezes związku zawodowego Local 2, Pat Cleary, nie ukrywa frustracji. Przypomina, że jeszcze jako kandydat, Johnson zobowiązał się, że „żaden związek zawodowy nie powinien być bez umowy ani jednego dnia”. “Gdyby naprawdę był zwolennikiem związków, już miałbym umowę” – mówi Cleary.
Choć burmistrz nie odpowiedział na szczegółowe pytania o postęp w rozmowach, jego biuro zapewniło, że Johnson „w pełni wspiera ciężko pracujących mężczyzn i kobiety” z departamentu.
Spór o obsadę i ratownictwo medyczne
Kluczowy punkt zapalny? Liczba karetek i sposób rozmieszczenia strażaków. Związek zawodowy Local 2 domaga się dodania co najmniej 20 nowych ambulansów, podkreślając, że ich brak zagraża życiu mieszkańców. Cleary przywołuje nagrania z policyjnych skanerów, w których operatorzy 911 bezskutecznie próbują znaleźć dostępne karetki. “To nie incydent. To codzienność” – mówi.
Poprzednia administracja Lori Lightfoot zleciła analizę firmy Fitch & Associates, która sugerowała, że strażaków na wozach strażackich można zmniejszyć z pięciu do czterech, by zwiększyć liczbę załóg karetek – bez dodatkowych kosztów. Johnson jednak porzucił ten pomysł.
“Gdyby ktoś spróbował to wdrożyć, doszłoby do zamieszek na ulicach” – ostrzega Pat Cleary.
Spory dyscyplinarne i pozwy
Negocjacje komplikują też kwestie dyscyplinarne i prywatności pracowników. Ponad 20 strażaków pozwało miasto za przeszukiwania pojazdów bez zgody, uznając to za naruszenie konstytucyjnych praw. Związek nie chce się zgodzić na zapisy, które pozwalają karać pracowników przed przesłuchaniem dyscyplinarnym.
Pat Cleary sugeruje, że miasto celowo przeciąga rozmowy, by zarabiać na odsetkach od funduszy przeznaczonych na cztery lata zaległych podwyżek.
Z kolei osoba z otoczenia burmistrza, znająca przebieg rozmów, twierdzi, że to związek Cleary’ego opóźnia postęp, rozbijając negocjacje na zbyt wiele drobnych tematów.
Przeszłość ma znaczenie – i polityka też
Związek strażaków poparł w wyborach Paula Vallasa, przeciwnika Brandona Johnsona. Źródła spekulują, że może to wpływać na chłodniejsze relacje i mniejszą skłonność burmistrza do ustępstw. W tle są też polityczne i budżetowe dylematy: jak zawrzeć kosztowną umowę z jedną z najpotężniejszych grup związkowych miasta, mając napięty budżet?
Arbitraż albo przełom
Kolejne sesje negocjacyjne zaplanowano na koniec kwietnia. Pat Cleary jest przekonany, że jeśli rozmowy trafią do arbitra, wygra. Jednak nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa ta impasowa gra.
Burmistrz Johnson przekonuje, że planuje przyszłe wydatki z uwzględnieniem kontraktu strażaków. Pytanie tylko, kiedy ten kontrakt wreszcie zostanie podpisany.
Źródło: chicagotribune
Foto: Chicago Fire Department Firefighters Union – Local, Chicagpo Fire Department
News Chicago
Johnson sięga do kieszeni bogatych: Nowy plan podatkowy ma uratować Chicago przed cięciami

Burmistrz Chicago, Brandon Johnson, po raz kolejny postanowił zaryzykować. W czwartek zaprezentował plan budżetu, który zakłada ponad 617 milionów dolarów nowych podatków – głównie dla najbogatszych mieszkańców i największych korporacji. To odważny ruch, mający załatać dziurę po cięciach federalnych wprowadzonych przez administrację Trumpa i uchronić miasto przed falą zwolnień oraz paraliżem usług publicznych.
„Nie możemy pozwolić sobie na cofanie się”
Brandon Johnson, przemawiając do Rady Miasta, nie szczędził dramatyzmu.
„Na naszych ulicach stoją uzbrojone grupy, federalny rząd jest w stanie zawieszenia. Nie możemy pozwolić, by chaos przejął Chicago” – mówił burmistrz.
W jego narracji nowy budżet to tarcza przed kryzysem, zarówno finansowym, jak i społecznym.
Plan na 2026 rok opiewa na 16,6 miliarda dolarów i ma zlikwidować prognozowany deficyt w wysokości 1,19 miliarda. Przy czym Johnson obiecuje, że nie podniesie podatku od nieruchomości, a nawet zlikwiduje 1-procentowy stanowy podatek od żywności z końcem roku.
Nowe podatki dla gigantów i miliarderów
Zamiast sięgać do kieszeni klasy średniej, burmistrz chce, by najwięksi gracze wzięli na siebie większy ciężar. Proponuje m.in. 21 dolarów podatku od każdego pracownika w dużych firmach – co ma przynieść 100 mln dolarów na programy przeciwdziałania przemocy i zatrudnienia młodzieży.
Innym nowatorskim pomysłem jest podatek od firm z branży mediów społecznościowych – 50 centów miesięcznie za każdego użytkownika powyżej 100 tys. – który ma sfinansować miejskie kliniki zdrowia psychicznego i programy reagowania kryzysowego.
„Nie boimy się konkurować z gigantami Big Tech o finansowanie bezpłatnej opieki psychiatrycznej” – powiedział Johnson.
Największym źródłem nowych dochodów ma być jednak podwyżka podatków od usług cyfrowych i chmurowych – w praktyce uderzająca w firmy takie jak Google, Amazon czy Salesforce. Ten ruch ma przynieść ponad 333 miliony dolarów, a stawka podatku wzrosłaby z 9% w 2024 do 14% w 2026 roku.
Gniew biznesu i satysfakcja lewicy
Plan Brandona Johnsona wywołał natychmiastową burzę. Izba Handlowa Chicago, Illinois Manufacturers’ Association i Civic Federation zgodnie oceniły, że propozycje burmistrza to „gospodarczy sabotaż”.
„To budżet, który zniechęca do inwestowania, przenoszenia się do Chicago i tworzenia miejsc pracy” – stwierdził Jack Lavin, prezes Izby Handlowej.
Ale po drugiej stronie politycznego spektrum słychać entuzjazm. Postępowi radni, dotąd sceptyczni wobec Johnsona, mówią o „odważnym kroku w stronę sprawiedliwości podatkowej”.
„Musimy znaleźć innowacyjne sposoby finansowania rządu” – skomentowała radna Maria Hadden, liderka miejskiej frakcji progresywnej.
Dla Johnsona to szansa na odkupienie. W zeszłym roku jego budżet przeszedł w Radzie Miasta minimalną większością głosów – dziś burmistrz wyraźnie stara się odzyskać zaufanie lewicy, nie tracąc poparcia klasy pracującej.
Chicago na krawędzi
Za retoryką i ideologiczną walką kryje się jednak brutalna rzeczywistość finansowa. Chicago wciąż zmaga się z rosnącym zadłużeniem, kosztami emerytur i brakiem stabilnych dochodów. Federalne środki covidowe dawno się skończyły, a inflacja i możliwe spowolnienie gospodarcze nie wróżą niczego dobrego.
Na domiar złego miasto stoi przed „klifem fiskalnym” – momentem, w którym skończą się jednorazowe rezerwy i trzeba będzie zmierzyć się z realnymi kosztami utrzymania usług publicznych.
„Ta rosnąca nierówność majątkowa nie jest zrównoważona dla naszego miasta” – powtarza Johnson. „Nie możemy oddzielić bogactwa nielicznych od ubóstwa wielu”.
Odważna wizja czy ryzykowny eksperyment?
Brandon Johnson stawia na narrację: „bogaci zapłacą więcej, by miasto mogło oddychać”. Jego plan to mieszanka ideologii, pragmatyzmu i desperacji.
Dla zwolenników – to krok w stronę sprawiedliwości społecznej i ratunek dla usług publicznych. Dla krytyków – to niebezpieczny eksperyment gospodarczy, który może wypchnąć biznes z miasta.
Jedno jest pewne: Chicago stoi przed wyborem między reformą a stagnacją. A Burmistrz Brandon Johnson – między byciem odważnym wizjonerem a politykiem, który zaryzykował zbyt wiele.
Źródło: wttw
Foto: Chicgao Mayor’s Office, YouTube
News Chicago
Sędzina z Chicago zarządza użycie kamer nasobnych po starciach z protestującymi

W czwartek, tydzień po wydaniu tymczasowego nakazu mającego powstrzymać brutalne działania agentów federalnych wobec protestujących przeciwko polityce imigracyjnej administracji Donalda Trumpa, sędzina okręgowa Sara Ellis ponownie zwołała strony na salę sądową w Chicago. „Na podstawie tego, co widzę i czytam, mam poważne wątpliwości, czy mój nakaz jest przestrzegany” – powiedziała, nakazując agentom używanie kamer nasobnych.
Sędzina Sara Ellis rozszerzyła swój nakaz sprzed tygodnia, wymagając od wszystkich agentów federalnych biorących udział w „Operacji Midway Blitz” noszenia kamer nasobnych podczas interakcji z protestującymi.
„Zaletą kamer jest to, że rejestrują wydarzenia zanim dojdzie do incydentu, który je prowokuje” – wyjaśniła.
Początkowo sędzina nakazała natychmiastowe wyposażenie wszystkich funkcjonariuszy w kamery, jednak po sprzeciwie strony rządowej zgodziła się na częściową elastyczność. Prawnik administracji Trumpa, Sean Skedzielewski, argumentował, że logistyka, przechowywanie i przegląd materiałów wideo byłyby „ogromnym obciążeniem” dla agencji.
Starcia po wypadku w Chicago
Nakaz Ellis był odpowiedzią na pozew złożony przez koalicję dziennikarzy i protestujących, którzy twierdzili, że federalni funkcjonariusze atakowali osoby zaangażowane w pokojowe demonstracje. Według pozwu, wśród poszkodowanych byli reporterzy, do których strzelano kulkami pieprzowymi mimo wyraźnej identyfikacji prasowej.
W ostatnich dniach, jak twierdzą powodowie, doszło do kolejnych naruszeń – między innymi po wypadku drogowym z udziałem funkcjonariuszy Straży Granicznej w południowo-wschodnim Chicago, gdy funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego wobec tłumu. O tym zdarzeniu informowaliśmy tutaj.
Sędzina skrytykowała taktykę federalnych: „Nie jesteśmy na granicy. Znajdujemy się w gęsto zaludnionym obszarze miejskim. Kontrola tłumu tutaj wymaga zupełnie innego podejścia” – podkreśliła.
Nakazała również, by dyrektor terenowy ICE, Russell Hott, stawił się w poniedziałek w sądzie i wyjaśnił doniesienia o użyciu gazu łzawiącego bez ostrzeżenia.
Zakaz używania siły wobec dziennikarzy i pokojowych demonstrantów
Pierwotny nakaz Sary Ellis zakazywał federalnym agentom:
- atakowania dziennikarzy, którzy nie zakłócają pracy funkcjonariuszy,
- używania gazu łzawiącego, granatów hukowych i kul pieprzowych wobec osób niebędących bezpośrednim zagrożeniem,
- oraz ataków pojazdami w tłumie.
„Problem polega na tym, że DHS używa siły w sposób naruszający konstytucyjne prawa pokojowych demonstrantów, dziennikarzy i duchownych” – powiedziała sędzia.
Przypomniała również głośny przypadek pastora, który został wielokrotnie postrzelony kulkami pieprzowymi przed ośrodkiem ICE pod Chicago, co wywołało oburzenie opinii publicznej.
Niechęć agentów do kamer
Wewnętrzne źródła federalne, cytowane przez CNN, wskazują, że temat kamer nasobnych od dawna powoduje tarcia między agentami FBI a funkcjonariuszami ICE i Straży Granicznej.
Podczas gdy FBI już od dawna wymaga używania kamer w operacjach terenowych, niektórzy agenci imigracyjni sprzeciwiali się ich stosowaniu – obawiając się, że ich taktyka zostanie nagrana. W kilku przypadkach agenci imigracyjni mieli nawet odmówić udziału agentom FBI w wspólnych akcjach, by uniknąć nagrań.
Według źródeł CNN, napięcia te narastają od miesięcy. Część agentów FBI zgłaszała przełożonym obawy o nielegalne działania partnerów z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), takie jak wjazdy na prywatne posesje bez nakazu czy profilowanie rasowe.
Rząd: „Sędzina opiera się na wybiórczych doniesieniach”
Skedzielewski zasugerował, że media mogły przedstawić niepełny obraz sytuacji, a sędzina Ellis kieruje się „jednostronnymi, wybiórczo edytowanymi relacjami”. Sędzina przyznała, że część informacji może wymagać weryfikacji, ale dodała, że właśnie dlatego żąda osobistego wyjaśnienia od dyrektora ICE.
Reakcje polityczne
Gubernator Illinois J.B. Pritzker, choć nie jest stroną pozwu, pochwalił decyzję sędzi o rozszerzeniu nakazu „Agenci powinni nosić kamery, bo – jak widać – nie zawsze mówią prawdę o tym, co się dzieje” – powiedział Pritzker, dodając, że spodziewa się kolejnych pozwów przeciwko ICE i CBP.
Z kolei Departament Bezpieczeństwa Krajowego stwierdził, że funkcjonariusze są „niesprawiedliwie oczerniani” i „każdego dnia ryzykują życie, egzekwując prawo”.
Tło polityczne
To kolejny spór sądowy między administracją Trumpa a władzami Illinois. W innej sprawie federalny sędzia zablokował wysłanie Gwardii Narodowej do Chicago, co rząd USA już zapowiedział, że zaskarży.
Źródło: wttw
Foto: YouTube
News Chicago
Hanover Park: agenci ICE aresztowali policjanta za nielegalny pobyt w USA

W czwartek rano agenci federalni aresztowali funkcjonariusza policji z podmiejskiego Hanover Park, oskarżając go o nielegalny pobyt w Stanach Zjednoczonych po wygaśnięciu wizy turystycznej. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) poinformował, że zatrzymany Radule Bojovic pochodzi z Czarnogóry i przebywał w kraju nielegalnie od 2015 roku, kiedy wygasła jego wiza.
Według komunikatu, Radule Bojovic został „namierzony podczas ukierunkowanej operacji imigracyjnej” prowadzonej przez agencję Immigration and Customs Enforcement (ICE) w Illinois.
W sierpniu Departament Policji w Hanover Park opublikował na Facebooku wpis informujący, że ukończył Suburban Law Enforcement Academy i rozpoczął 15-tygodniowe szkolenie terenowe, przygotowujące go do pełnienia służby w lokalnej społeczności.
Reakcja władz federalnych
Zastępca sekretarza DHS, Tricia McLaughlin, skrytykowała sytuację, w której osoba przebywająca nielegalnie w kraju mogła zostać funkcjonariuszem policji.
„Radule Bojovic przebywał nielegalnie w Stanach Zjednoczonych przez 10 lat. Jak to możliwe, że wydział policji wydaje odznaki i broń osobom bez prawa pobytu? Samo posiadanie broni palnej przez cudzoziemca jest przestępstwem. To nieakceptowalne, by funkcjonariusz egzekwujący prawo sam je łamał” – podkreśliła McLaughlin.
Aresztowanie Bojovicia to kolejny przypadek w ostatnich tygodniach, gdy agenci ICE zatrzymali urzędników publicznych za naruszenia imigracyjne.
We wrześniu funkcjonariusze agencji aresztowali kuratora największego okręgu szkolnego w stanie Iowa, który – jak twierdzi ICE – przebywał w USA nielegalnie od początku lat 2000-nych. Mężczyzna usłyszał dodatkowe zarzuty dotyczące nielegalnego posiadania broni palnej.
Źródło: wttw
Foto: Departament Policji w Hanover Park
-
News Chicago2 tygodnie temu
Biały Dom wstrzymuje miliardy dolarów na infrastrukturę w Chicago
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW4 tygodnie temu
Monia z Chicago znów na ekranie TVN Style. Jej motto: „Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie”
-
News Chicago4 tygodnie temu
Uczcijmy pamięć Charliego Kirka w Chicago – wydarzenie w Lemont
-
News Chicago3 tygodnie temu
Nocny nalot służb imigracyjnych na apartamentowiec w Chicago
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uzbrojeni agenci federalni na ulicach Chicago: Rosną napięcia wokół działań ICE
-
News Chicago1 tydzień temu
Gwardia Narodowa rozmieszczona w rejonie Chicago: 500 żołnierzy na ulicach
-
News Chicago2 tygodnie temu
Strzały w Brighton Park: Agenci federalni postrzelili kobietę, społeczność żąda odpowiedzi
-
News Chicago2 tygodnie temu
Trump wysyła Gwardię Narodową do Chicago mimo sprzeciwu gubernatora