GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW
Tomasz Sobania o biegu przez Amerykę: “Czułem się jak Forrest Gump”

Nasz biegacz ekstremalny – Tomasz Sobania już jest w Chicago. Pilnie śledziliśmy najpierw długie przygotowania a następnie sam bieg przez Amerykę, łącząc się także z Tomkiem na jego długiej trasie. Wyzwanie, którego się podjął, dla ogromnej większości ludzi jest absolutnie niemożliwe do wykonania. Choć nie było łatwo Polak postawił na swoim i zrealizował swoje marzenie – przebiegł wszerz całą Amerykę, a w studiu Radia Deon opowiada o tym dokonaniu.
Tomasz Sobania wystartował 15 września 2024 roku z Nowego Jorku i choć trudno sobie to wyobrazić, to przebiegł całe 125 maratonów w 139 dni, pokonując trasę o łącznej długości 5 250 kilometrów. Metę w San Diego w Kalifornii szczęśliwie przeciął 2 lutego, udowodniając, że naprawdę można przekroczyć granice swojej wytrzymałość.
Ekstremalne odległości, różne zjawiska pogodowe, przeciwności losu, a nawet dzikie zwierzęta, temu wszystkiemu Polak musiał stawić czoła.
Końcówkę biegu trzeba było zmodyfikować z powodu pożarów w rejonie Los Angeles. Polak pierwotnie miał zakończyć bieg na plaży w Santa Monica, ale przeniósł metę do San Diego. Choć całe przedsięwzięcie udało się, to nie obyło się jednak bez problemów.
Najpierw przygotowanie całego przedsięwzięcia pod względem logistycznym nie było łatwe, przyznaje Tomasz Sobania, potem była walka z własnym organizmem. “Na początku moje ciało dawało mi sygnały, że to nie jest dobry pomysł biegać codziennie maraton, codziennie 26 mil. I zajęło mi tak naprawdę trzy miesiące, zanim moje ciało zaadaptowało się, przestało walczyć, zaczęło się przyzwyczajać do takiego biegania” mówi nasz Gość.
Z czasem, pojawiły się także problemy z ekipą, która podążała za Tomkiem z przyczepą kempingową i pomagała naszemu biegaczowi. Codzienny rygor i życie na małej przestrzeni kampera spowodowało konflikty i Polak był zmuszony podziękować jednej osobie za współpracę.
Jednak z najgorszymi problemami biegacz zmierzył się pod koniec biegu przez Amerykę – “nie miałem w ogóle siły, motywacji, chęci, nie widziałem w tym sensu momentami” wspomina nasz Gość. Pierwszy taki moment przyszedł za Amarillo w Teksasie, po 3 miesiącach biegu.
Tego jedynego dnia Tomasz Sobania nie przebiegł całego maratonu, tylko po 35 kilometrach wrócił do kampera i położył się spać z decyzją, że dalej nie biegnie.
Całe szczęście rano zmienił zdanie – “zgoliłem głowę na łyso, żeby zaznaczyć taki punkt, kiedy coś się zmieniło i od tamtego dnia przebiegłem wszystkie kilometry, te których nie przebiegłem poprzedniego dnia i do tego jeszcze cały maraton. I od tamtej pory już się nie poddałem” wspomina Polak.
“Ale wiele razy zastanawiałem się, czy na pewno warto i dzisiaj mogę powiedzieć, że tak, że to zmieniło wiele w moim życiu” mówi Tomasz.
Przebiegnięcie 5 250 kilometrów pokonując niemal codziennie odcinek o długości maratonu to był oczywiście gigantyczny wysiłek dla organizmu.
“Pierwsze miesiące były straszne, miałem kontuzje, miałem problemy, musiałem dostać zastrzyk blokady stawów w pewnym momencie, ale od jakiegoś czasu, od właściwie trzeciego, czwartego miesiąca biegu moje ciało tak się zaadaptowało, że się budziłem rano, nogi mnie nie bolały i wychodziłem biegać” mówi nasz Gość, który we wcześniejszych latach przebiegł niemal całą Europę.
Do zmęczenia fizycznego doszło także obciążenie psychiczne – Polak nie mógł zająć się tylko bieganiem i nie miał czasu na odpoczynek.
“Niestety, ale to ja byłem głównym organizatorem tego biegu, nie miałem żadnego agenta, menedżera, plus ja tak naprawdę zostałem producentem tego filmu, bo okazało się, że jak ja czegoś nie zrobię, to nie będzie zrobione” tłumaczy Tomasz Sobania.
Mimo wszystko warto było zrealizować swoje marzenie. “Moment, kiedy zobaczyłem ocean, to było takie wielkie wzruszenie” nasz Gość wspomina dzień, w którym dobiegł do plaży w Santa Monica. “Po prawie pięciu miesiącach czekania na ten moment, wreszcie zobaczyłem ocean”.
W czasie biegu Tomek spotykał wielu ludzi, którzy pytali go o bieg, oferowali pomoc, a nawet przyłączali się na jakiś odcinek trasy. “Czułem się wtedy jak Forrest Gump” mówi nasz Gość.
Wśród nich były także osoby, które już go rozpoznawały z wywiadów, emitowanych w telewizji. Gdy pewna pani na stacji benzynowej zaczęła Polakowi robić zdjęcia przez okno, gdy spał w kamperze, Tomasz po raz pierwszy poczuł, że nie zawsze bycie rozpoznawalnym jest fajne.
Polak marzył także o spotkaniu z Tomem Hanksem – ekranowym Forrestem Gumpem – na trasie swojego biegu. To byłaby “wisienka na torcie”, jak mówi – niestety tego marzenia nie udało się zrealizować.
Tomek nie zdradza czy planuje kolejne ekstremalne biegi w najbliższym czasie. “Po pierwsze chcę sprawdzić, czy można przez pół roku leżeć plackiem w łóżku. Jak wrócę do domu, to tak spróbuję” żartuje nasz Gość.
O biegu Polaka powstanie pełnometrażowy film robiony przez amerykańską ekipę, który jesienią ma pojawić się na festiwalach. Tomasz Sobania będzie szukać dystrybucji i platformy, która chciałaby go kupić.
Gratulujemy sukcesu i życzymy kolejnych!
W poniedziałek, 17 lutego, Art Gallery Kafe i Tomasz Sobania, o godzinie 7.00 wieczorem, serdecznie zapraszają do wspólnego świętowania ukończenia biegu przez Amerykę. Będzie pokaz zdjęć i filmów z trasy biegu, rozmowy z Tomkiem oraz darmowy poczęstunek dla sponsorów i kibiców.
Tomasz Sobania będzie także gościem konferencji NEXT – Talks for the Future Generation, która odbędzie się 22 lutego. Podczas tego wydarzenia Polak także opowie o swoim biegu.
Zródło: informacja własna
Foto: Tomasz Sobania
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW
Wybieramy prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej. Hubert Cioromski kandyduje z Chicago

Po raz pierwszy od siedmiu dekad Kongres Polonii Amerykańskiej (KPA), jedna z najważniejszych organizacji polonijnych w USA, wybierze swojego prezesa w otwartych wyborach. Głosowanie odbędzie się w najbliższy weekend. Jednym z głównych kandydatów jest Hubert Cioromski, znany w Chicago przedsiębiorca i działacz społeczny, który od lat angażuje się w życie Polonii. W studiu Radia Deon mówi o swoich wartościach oraz wizji jaką ma dla rozwoju Kongresu.
Do tej pory funkcję prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej automatycznie obejmował prezes Związku Narodowego Polskiego. Zmiana w przepisach organizacji, obowiązująca od 2018 roku, zakończyła tę tradycję – teraz Polonia będzie głosować na osobę, która najlepiej będzie jej przewodniczyć.
Obecny prezes organizacji – Frank Spula – nie może startować na ten urząd i nie ubiega się o ponowną kadencję, co otwiera zupełnie nową perspektywę a także zupełnie nowy rozdział w historii jeśli chodzi o rozwój i przyszłość Kongresu.
Tradycja i zaangażowanie od pokoleń
Hubert Cioromski, urodzony i wychowany w chicagowskiej dzielnicy Jackowo, od najmłodszych lat był związany z działalnością społeczną i polską kulturą. “Chodziłem tam do szkoły podstawowej i do Loyola Academy High School i na końcu uniwersytet skończyłem w Carthage College w Kenosha, Wisconsin. Ale w Polonię się angażuję od dziecka” podkreśla nasz Gość.
Rodzina Cioromskich, która przybyła do USA po II Wojnie Światowej, przez dekady aktywnie wspierała działania organizacji polonijnych. Ta tradycja – jak podkreśla kandydat na prezesa Kongresu – była przekazywana z pokolenia na pokolenie.
W domu naszego Gościa mówiło się tylko po polsku, a rodzice pilnowali tej zasady do końca życia. To właśnie dzięki rodzicom Hubert Cioromski doskonale mówi w języku polskim, a także poznał kulturę Ojczyzny i związał z nią swoje poczucie tożsamości.
Od biznesu do działalności społecznej
Po ukończeniu studiów, nasz Gość rozpoczął karierę w branży nieruchomości. Pracując jeszcze ze swoim ojcem pomagał m.in. Jezuitom w Chicago zakupić budynek, który teraz służy jako Jezuicki Ośrodek Milenijny – jedno z najważniejszych centrów kultury i życia polonijnego w mieście.
Dziś Hubert Cioromski prowadzi dobrze prosperującą firmę działającą nie tylko w rejonie Chicago, ale również na Florydzie. “Otworzyliśmy trzy lata temu i angażujemy się w nieruchomościach na Florydzie też, ale w komercyjnych, nie w domach. Mamy biuro w Bonita Springs, tuż przy Naples” wyjaśnia kandydat na prezesa Kongresu.
Filary działalności: młodzież, biznes i jedność
Jako wieloletni członek Fundacji Kopernikowskiej, jednej z najstabilniejszych finansowo polonijnych instytucji w USA, Hubert Cioromski zna realia zarządzania dużymi organizacjami. Jednak – jak sam podkreśla – jego kandydatura nie oznacza rewolucji, a raczej nowy sposób budowania wspólnoty. Bardzo ważne jest dla niego zaangażowanie w działalność polonijną młodych ludzi.
“I jest bardzo ważne, żeby angażować tych właśnie ludzi. I to jest, gdzie ja chcę się koncentrować” mówi o swojej wizji przyszłości Kongresu Hubert Cioromski. Zapowiada także bliższą współpracę z polonijnym biznesem.
“Polacy teraz stoją naprawdę jako jedni z najlepszych w przedsiębiorczości i robią biznesy po całych Stanach Zjednoczonych i nie angażują się” zaznacza nasz Gość, który chce tą sytuację zmienić. To ważne by Polonia łączyła swoje siły tak jak inne grupy etniczne w Stanach Zjednoczonych – razem mamy ogromny potencjał.
Polska – „sexy” i silna, a Polonia potrzebna inaczej
Według Huberta Cioromskiego Polonia ma do wypełnienia nową rolę w kontekście międzynarodowym, gdy Polska jest dziś silna, dynamiczna i dobrze postrzegana w Europie. “Polska już nie potrzebuje nas ekonomicznie, potrzebuje nas, żebyśmy politycznie się angażowali tutaj w Stanach” zaznacza nasz Gość.
Polonia musi być głosem Polski, który się liczy. Tego uczy nas historia ostatnich stu lat – podkreśla Hubert Cioromski. Jego zdaniem Kongres Polonii Amerykańskiej powinien być zarówno „strażnikiem pamięci i kultury”, jak i nowoczesnym lobbystą reprezentującym interesy Polaków w Waszyngtonie.
Kandydat na prezesa Kongresu podkreślił również konieczność budowania trwałych relacji z polskim rządem, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę.
Wybory już w ten weekend
Wybory nowego prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej odbędą się w najbliższy weekend i to od nas zależy jak będzie się dalej rozwijała ta organizacja. Warto pamiętać, że silny Kongres to najlepszy ambasador Polonii. W świecie, w którym decyzje zapadają w Waszyngtonie, musimy mieć tam swój głos!
Więcej o Hubercie Cioromskim i jego programie można się dowiedzieć ze strony internetowej.
Źródło: informacja własna
Foto: YouTube, Hubert Cioromski
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW
85 lat legendy polonijnego futbolu – Klub AAC Eagles Chicago świętuje jubileusz

Jeden z najbardziej zasłużonych klubów polonijnych w historii amerykańskiej piłki nożnej, AAC Eagles Chicago, obchodzi w tym roku swoje 85-lecie. Klub założony w 1940 roku przez polskich imigrantów to prawdziwa ikona sportowej Polonii w USA – symbol pasji, determinacji i miłości do futbolu. Ale Eagles to nie tylko drużyna seniorów – to także rozbudowany program młodzieżowy, w którym trenuje już ponad 300 dzieci. Jak podkreśla w naszym studiu prezes klubu, Krzysztof Święch, właśnie w szkoleniu młodych zawodników leży jego przyszłość.
Klub z historią i sukcesami
W ciągu 85 lat Eagles zapisali się złotymi zgłoskami w historii amerykańskiej piłki. W 1990 roku zdobyli US Open Cup, jedno z najbardziej prestiżowych trofeów w kraju, a w przeszłości występowali także w CONCACAF Champions Cup, rywalizując z najlepszymi klubami Ameryki Północnej.
W ich dorobku znajdują się też liczne zwycięstwa w rozgrywkach lokalnych i stanowych, w tym słynnym Peel Cup.
Krzysztof Święch początkowo był związany z klubem Wisła Chicago, a ponad dekadę temu przeszedł do Eagles, gdzie wraz z Pawłem Otachelem na nowo założył akademię piłkarską. “Naprawdę bardzo dobrze się rozwija, bardzo mamy dobrych trenerów, dużo dzieciaków i fajnie idzie to w super kierunku, taki, żeśmy sobie założyli” mówi nasz Gość.
Polskie korzenie, międzynarodowe ambicje
Akademia Eagles współpracuje z uznanymi ośrodkami szkoleniowymi w Polsce, m.in. z akademiami w Krakowie i Warszawie. Młodzi piłkarze z Chicago regularnie biorą udział w obozach i turniejach w Polsce, m.in. w Białymstoku, Krakowie i stolicy.
“Jest to naprawdę mega doświadczenie” tłumaczy Krzysztof Święch, dodając, że poziom trenerski w Polsce jest wciąż dużo wyższy niż w Stanach Zjednoczonych.
Pożegnanie z legendarną siedzibą – czas na nowy dom
Jednym z najważniejszych wydarzeń klubowych w ostatnich miesiącach była sprzedaż siedziby Eagles przy Milwaukee Avenue – miejsca, które przez dekady tętniło życiem polonijnym. To tam odbywały się spotkania, bankiety i wydarzenia kulturalne.
Teraz władze klubu planują zakup ziemi i budowę własnych boisk – dwóch ze sztuczną nawierzchnią i jednego z płytą trawiastą – oraz budynku, który będzie nową siedzibą. Pamiątki i trofea klubowe – setki pucharów, medali i zdjęć – zostały tymczasowo zabezpieczone i trafiły do magazynu, gdzie czekają na powrót do przyszłego domu ACC EAGLES.
Święto futbolu i Polonii – jubileuszowy bankiet
Kulminacją obchodów 85-lecia klubu ACC Eagles jest uroczysty bankiet, który odbędzie się dzisiaj w Chicago. Wśród zaproszonych gości są legendarni zawodnicy, którzy przed laty zdobywali puchar Ameryki z Eagles, a także znane postacie polskiego sportu.
Na jubileusz przybył m.in. Kazimierz Kmiecik, legenda Wisły Kraków i mistrz olimpijski, oraz Mateusz Borek, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy sportowych w Polsce. Wśród gości znajdzie się również honorowy prezes Józef Zyzda, nestor klubu i prawdziwa legenda Eagles, który w wieku 95 lat wciąż aktywnie wspiera drużynę.

Obecny podstawowy skład zespołu ACC EAGLES
To będzie wyjątkowe spotkanie pokoleń – zapowiada Krzysztof Święch.
Przyszłość zbudowana na historii
Choć klub żegna się ze starą siedzibą, to jego duch pozostaje ten sam. AAC Eagles Chicago nadal jest miejscem, w którym łączą się pokolenia Polonii, a sport staje się mostem między przeszłością a przyszłością.
Źródło: informacja własna
Foto: ACC Eagles
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW
Kazimierz Tischner w Chicago: Dziś wzruszający koncert poświęcony ks. Józefowi Tischnerowi

Podczas wyjątkowego koncertu poświęconego postaci ks. prof. Józefa Tischnera, w Copernicus Center spotkamy m.in. brata wybitnego filozofa. Kazimierz Tischner był Gościem Radia Deon Chicago – w rozmowie pełnej wspomnień i emocji opowiadał o rodzinnych korzeniach, duchowej spuściźnie swojego brata oraz o sile dobra, które – jak podkreśla – „zawsze warto przekazywać dalej”. Wydarzenie zatytułowane „Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku” już dzisiaj o godzinie 7.00PM, wstęp wolny.
Koncert, który odbędzie się w sobotę w Copernicus Center, jest hołdem dla myśliciela, kapłana i górala, który nauczał, że człowiek rodzi się po to, by być dobrym dla drugiego. Jak mówił ksiądz Józef Tischner, „śmiech to też łaska” – i właśnie ta pogoda ducha, wiara w człowieka oraz głęboki humanizm przenikają całe wydarzenie.
“Między mną a bratem było 15 lat różnicy. Ja wychowywałem się w jego otoczeniu. On mi wskazywał drogę” – opowiada Kazimierz Tischner. “Natomiast to wszystko przekazała nam z mlekiem nasza mama, jemu, mnie, drugiemu bratu Marianowi, tą miłość, nadzieję, szacunek, a jednocześnie to, że jeżeli jesteś szczęśliwy, dziel się z tym szczęściem z innymi”.
Kazimierz Tischner zdaje sobie sprawę, że dzięki obecności brata, jego własna droga życiowa była niesamowita, i po latach, patrząc z dystansu, niezwykle to docenia.
“Jego odejście uzmysłowiło mi, kim on naprawdę był” podkreśla nasz Gość.
Kazimierz Tischner opowiedział też o ostatnich chwilach z bratem – o czułym geście pożegnania gdy chory na raka Józef był już w bardzo ciężkim stanie i jego słowach, które zapamiętał na całe życie.
“Skinął na mnie, żebym przyszedł do niego. Podszedłem do niego leżącego, cierpiącego. Rak, nowotwór złośliwy, robił swoje. Wziął, przytulił mnie do serca, moją głowę. Zaczął głaskać. Pierwszy raz to robił. Czułem jego bicie serca” wspomina nasz Gość.
W tym czasie Józef Tischner nie mógł już mówić. Ale wziął kartkę papieru i napisał, choć niewyraźnie, ostatnie słowa do młodszego brata – “Kaziu, już się żegnamy”. “Cóż miałem zrobić? Do drugiego pokoju poszedłem płakać” wspomina te trudne chwile nasz Gość.
Kazimierz Tischner podkreśla, że choć nie został księdzem ani filozofem, czuje obowiązek kontynuowania duchowej i kulturowej misji brata. “Później też napisał, Kaziu, weź ten strój góralski, kontynuuj to, co ja robiłem” opowiada nasz Gość.
On był siewcą dobra, nadziei i miłości – zaznacza Kazimierz Tischner. “Dziś zbieramy owoce tego, co zasiał. Oby te owoce były zdrowe” – by wśród nas rozkwitała prawda, miłość i wzajemny szacunek. “Bądźcie wolni, bądźcie wspaniałomyślni i bądźcie prawdziwi. Z tych trzech kamieni buduje się człowiek” podkreśla nasz Gość.
Koncert Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku” ma być właśnie takim symbolicznym spotkaniem dobra, refleksji i góralskiej radości życia. Publiczność w Chicago czeka wieczór pełen muzyki, wspomnień i duchowej bliskości z postacią księdza Tischnera.
Koncert „Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku”
Sobota, 11 października 2025 r., godzina 7.00PM
Copernicus Center, Chicago
Rejestracja: copernicuscenter.org
To będzie wieczór pełen wzruszeń, muzyki i wspomnień o człowieku, który uczył, że prawdziwa wolność rodzi się z miłości i dobra. Kazimierz Tishner serdecznie zaprasza:
Źródło: informacja własna
Foto: YouTube
-
News Chicago2 tygodnie temu
Biały Dom wstrzymuje miliardy dolarów na infrastrukturę w Chicago
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW3 tygodnie temu
Monia z Chicago znów na ekranie TVN Style. Jej motto: „Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie”
-
News Chicago4 tygodnie temu
Uczcijmy pamięć Charliego Kirka w Chicago – wydarzenie w Lemont
-
News Chicago2 tygodnie temu
Nocny nalot służb imigracyjnych na apartamentowiec w Chicago
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uzbrojeni agenci federalni na ulicach Chicago: Rosną napięcia wokół działań ICE
-
News Chicago1 tydzień temu
Gwardia Narodowa rozmieszczona w rejonie Chicago: 500 żołnierzy na ulicach
-
News Chicago2 tygodnie temu
Strzały w Brighton Park: Agenci federalni postrzelili kobietę, społeczność żąda odpowiedzi
-
News Chicago2 tygodnie temu
Trump wysyła Gwardię Narodową do Chicago mimo sprzeciwu gubernatora