News USA
Amerykańscy żołnierze nie będą zmieniali płci – Nowa polityka Departamentu Obrony
Sekretarz Obrony USA Pete Hegseth nakazał natychmiastowe wstrzymanie procedur transpłciowych dla członków sił zbrojnych. Decyzja ta jest zgodna z nową polityką administracji Donalda Trumpa, ograniczającą udział osób transpłciowych w armii.
W notatce z 7 lutego, ujawnionej publicznie 10 lutego, Pete Hegseth wydał rozkaz wstrzymania wszystkich procedur medycznych związanych ze zmianą płci u żołnierzy, zarówno tych planowanych, jak i nowych.
Zablokowano także rekrutację osób z historią dysforii płciowej lub przekonaniem, że są innej płci niż przypisana przy urodzeniu. Oba ograniczenia weszły w życie natychmiastowo.
Hegseth: Wojsko musi być jednością, nie podzieloną grupą
W notatce sekretarz obrony podkreślił, że celem Departamentu Obrony jest budowanie „Jednej Siły”, której jedynym kryterium powinna być zdolność bojowa i przestrzeganie misji, a “podziały według linii tożsamości osłabiają naszą siłę”.
Trump: Wojsko nie może podporządkować się ideologiom politycznym
Decyzja Pete’a Hegsetha jest częścią szerszego rozporządzenia wykonawczego Prezydenta Donalda Trumpa, które ogranicza służbę osób jawnie transpłciowych w armii.
W dokumencie podkreślono, że „dążenie do doskonałości wojskowej nie może być osłabiane przez polityczne programy” oraz że wojsko nie powinno podlegać „radykalnej ideologii płciowej”, która faworyzuje aktywistów kosztem spójności i gotowości bojowej.
Nowe przepisy stanowią, że osoby transpłciowe nie spełniają standardów wojskowych, ponieważ służba wymaga zdrowia fizycznego i psychicznego, dyscypliny oraz pracy zespołowej.

Pozwy i reakcja przeciwników polityki Trumpa
Nowa polityka spotkała się z natychmiastową reakcją organizacji LGBTQ+ oraz grup prawnych. Pozew przeciwko zakazowi złożyła grupa żołnierzy transpłciowych oraz dwie osoby, które chciały wstąpić do wojska, lecz zostały zablokowane przez nowe regulacje.
Źródło: The Epoch Times
Foto: US Army, istock/stu99/
News USA
Polska świętuje opóźnienie ETS2, reszta Europy idzie dalej z planem klimatycznym
Polski rząd ogłosił „sukces” w negocjacjach z Unią Europejską, które doprowadziły do rocznego opóźnienia wprowadzenia nowego systemu handlu emisjami ETS2. System ten ma objąć m.in. ogrzewanie gospodarstw domowych i transport drogowy. Jednocześnie Warszawa znalazła się w gronie zaledwie czterech państw członkowskich, które w środę zagłosowały przeciwko nowemu celowi klimatycznemu UE – redukcji emisji o 90% do 2040 roku.
Opóźnienie ETS2 – rząd ogłasza „sukces”
Po trwających od wtorku negocjacjach państw członkowskich, Rada Europejska poinformowała w środę, że nowy system ETS2 zostanie uruchomiony rok później – w 2028 zamiast 2027 roku.
ETS2 ma rozszerzyć istniejący system handlu emisjami (ETS), który dotychczas obejmuje głównie energetykę i przemysł ciężki. Nowy mechanizm ma objąć sektor transportu drogowego oraz emisje związane z ogrzewaniem budynków – czyli obszary, w których Polska notuje jedne z najwyższych poziomów zanieczyszczeń w całej Unii.
Warszawa od miesięcy wyrażała sprzeciw wobec ETS2, argumentując, że system może znacząco obciążyć finansowo gospodarstwa domowe. Premier Tusk mówił niedawno, że byłby on „bardzo niekorzystny dla Polaków”.
Polska przeciwko celowi redukcji emisji o 90%
Tego samego dnia Polska zagłosowała przeciwko nowemu celowi klimatycznemu UE – redukcji emisji o 90% do 2040 roku w porównaniu z poziomami z 1990 roku. Ostatecznie plan został przyjęty – poparło go 21 państw członkowskich. Przeciwko głosowały Polska, Czechy, Węgry i Słowacja, natomiast Belgia i Bułgaria wstrzymały się od głosu.
Krytyka ze strony ekologów i opozycji
Organizacje ekologiczne, takie jak WWF, Climate Action Network Europe i Carbon Market Watch, uznały wypracowany kompromis za zbyt słaby. Wezwały Parlament Europejski, który będzie teraz negocjować ostateczny tekst porozumienia, do zaostrzenia zapisów.
Z drugiej strony opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość oceniło, że decyzje rządu idą „za daleko” i „poważnie zaszkodzą polskim interesom”. Rzecznik partii zarzucił rządowi „zdradę interesów Polski”.

Elektrownia Bełchatów
„Pyrrusowe zwycięstwo”?
Jakub Wiech, niezależny analityk ds. energii, określił opóźnienie ETS2 jako „pyrrusowe zwycięstwo Warszawy”.
„Z jednej strony pokazuje ono, że możliwe jest negocjowanie polityki klimatycznej UE i daje rządowi oddech przed wyborami w 2027 roku. Z drugiej jednak Polska wciąż nie ma skutecznych mechanizmów przygotowawczych do wdrożenia ETS2 – ani w transporcie, ani w programach takich jak Czyste Powietrze” – napisał Wiech.
„To właśnie Polska, paradoksalnie, może najbardziej ucierpieć gospodarczo na opóźnieniu reform” – dodał.
Źródło: NFP
Foto: Jar.ciurus, PGEGiEK
News USA
Bony edukacyjne są dla szkół katolickich warunkiem przetrwania
Szkoły katolickie radzą sobie znacznie lepiej w diecezjach, w których rodzice mogą korzystać z finansowanych przez państwo programów bonów edukacyjnych na opłacenie czesnego — wynika z badań historyka z Uniwersytetu Salve Regina w stanie Rhode Island. Choć w większości diecezji liczba uczniów wciąż spada, tam, gdzie wprowadzono bony, szkoły parafialne notują wyraźnie lepsze wyniki i wolniejsze tempo zamykania placówek. Wnioski z tego raportu przedstawia Jezuita, Ojciec Paweł Kosiński.
John F. Quinn zaprezentował wyniki swojej analizy podczas dorocznej konferencji Towarzystwa Katolickich Nauk Społecznych, która odbyła się w październiku na Uniwersytecie Franciszkańskim w Steubenville w stanie Ohio.
Porównanie sześciu diecezji
Badacz przeanalizował dane z ostatnich 16 lat w sześciu diecezjach katolickich — trzech działających w stanach z programami bonów edukacyjnych i trzech w stanach bez takich rozwiązań. Wyniki były jednoznaczne: dostęp do bonów wyraźnie łagodzi spadek liczby uczniów.
W diecezjach bez bonów edukacyjnych – Providence (Rhode Island), Fall River (Massachusetts) i Rockford (Illinois) – spadki były duże:
- Providence: liczba uczniów spadła o dwie trzecie, z 16 000 w 2009 roku do ok. 10 000 w 2025 roku,
- Fall River: spadek o 36%, z 7800 do 5000 uczniów,
- Rockford: spadek aż o 52%, z 15 500 do 7400 uczniów.
We wszystkich trzech diecezjach zamknięto także wiele szkół parafialnych.
Tymczasem w stanach z programami bonów edukacyjnych sytuacja była zupełnie inna.
W Archidiecezji Indianapolis liczba uczniów spadła zaledwie o 3%, z 23 000 w 2009 roku do 22 300 w 2025 roku, mimo że populacja regionu zmniejszyła się o 5%. Indiana’s Choice Scholarship Program działa tam od 2011 roku, a w 2025 roku został rozszerzony niemal na wszystkich mieszkańców.

Na Florydzie, gdzie system bonów edukacyjnych funkcjonuje od 1999 roku i został znacznie rozszerzony w 2023 roku, diecezje również utrzymują stabilność:
- Diecezja Orlando: spadek o 13%, z 14 500 do 12 750 uczniów,
- Diecezja Venice: wzrost o 52%, z 4400 do 6800 uczniów i zwiększenie liczby szkół z 13 do 16.
Choć szybki wzrost populacji Florydy również odegrał rolę w tym stanie, jednak wpływ programów bonów edukacyjnych jest jednoznacznie pozytywny.
Szkoły parafialne – filar katolickiej edukacji
Szkoły parafialne od dawna stanowią fundament amerykańskiego katolicyzmu. Już Trzeci Sobór Plenarny w Baltimore w 1884 roku wezwał, by każda parafia posiadała własną szkołę, a rodzice katoliccy posyłali do niej dzieci. Wiele parafii zaczynało budowę właśnie od szkoły – dopiero potem wznoszono kościół.

W 1965 roku, w złotej erze szkolnictwa katolickiego, ponad połowa katolickich dzieci w USA – ok. 5,2 miliona – uczęszczała do 13 tysięcy szkół parafialnych. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Według raportu National Catholic Educational Association z wiosny 2025 roku, w kraju działa ok. 8500 szkół katolickich, do których uczęszcza niespełna 1,7 miliona uczniów.
Zmiany kadrowe i rosnące koszty
Historyk zwraca uwagę, że jednym z czynników kryzysu szkół parafialnych był zanik personelu zakonnego. W 1965 roku prawie 70% nauczycieli stanowili zakonnicy, księża lub siostry zakonne – w sumie ponad 115 tysięcy osób. Do 1990 roku ich udział spadł do 2,5% i utrzymuje się na tym poziomie do dziś.
Źródło: cna
Foto: istock, Saint Joseph School La Puente
News USA
Trump o wynikach gospodarki: Mniej urzędników, więcej pracowników w sektorze prywatnym
Prezydent Donald Trump pochwalił w środę wysiłki swojej administracji, które – jak twierdzi – doprowadziły do znacznego zmniejszenia liczby pracowników federalnych przy jednoczesnym rozwoju zatrudnienia w sektorze prywatnym. Podczas wystąpienia na America Business Forum prezydent ogłosił, że od początku roku „100 tysięcy urzędników odeszło z federalnej listy płac”.
„Wydatki rządowe spadły w tym kwartale o 2,5% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Pomyślcie o tym” – powiedział Trump do uczestników forum.
„100% nowych miejsc pracy powstało w sektorze prywatnym”
Donald Trump podkreślił, że wszystkie nowe miejsca pracy utworzone podczas jego drugiej kadencji powstały poza sektorem publicznym.
„W jaskrawym przeciwieństwie do poprzedniej administracji, 100% wszystkich nowych miejsc pracy w Ameryce powstało w sektorze prywatnym. W przeciwnym razie nie mielibyśmy kraju” – mówił prezydent.
Choć – jak zaznaczył – docenia pracowników rządowych, to jego zdaniem nadmierne zatrudnienie w administracji zagraża równowadze gospodarczej. „Kocham pracowników rządowych, ale jeśli wszyscy pracują w rządzie, to nie mamy kraju, prawda?” – żartował.
Spadek liczby urzędników federalnych
Według najnowszych danych Departamentu Pracy USA, zatrudnienie w administracji federalnej spadło z 3,002 mln w lutym do 2,918 mln w sierpniu. Oznacza to spadek o około 84 000 miejsc pracy od początku drugiej kadencji Trumpa.
Niektóre źródła w administracji szacują, że ostateczne dane mogą wykazać jeszcze większe redukcje – nawet przekraczające 100 tys. stanowisk – gdy opublikowane zostaną zaległe raporty Biura Statystyki Pracy (BLS) za wrzesień i październik.
Wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym
Od lutego, czyli pierwszego pełnego miesiąca drugiej kadencji Donalda Trumpa, gospodarka USA dodała około 404 000 miejsc pracy w sektorze prywatnym – wynika z danych Departamentu Pracy.
Według administracji, dane te potwierdzają skuteczność strategii gospodarczej Trumpa, zakładającej redukcję biurokracji i zachęcanie biznesu do tworzenia nowych miejsc pracy.
Wpływ zamknięcia rządu i odpraw dla urzędników
Trwające zamknięcie rządu federalnego (government shutdown) opóźniło publikację wrześniowego raportu o zatrudnieniu, a także przesunęło publikację październikowego raportu, który ma ukazać się w najbliższy piątek.
Sytuację na rynku pracy federalnej mogła również wpłynąć tzw. inicjatywa DOGE (Deferred Option for Government Exit), wprowadzona wcześniej w tym roku. Program ten oferował urzędnikom możliwość odejścia z pracy przy zachowaniu odroczonych odpraw, co oznaczało, że mogli formalnie pozostawać na liście płac aż do końca września.
Zgodnie z metodologią Biura Statystyki Pracy, osoby otrzymujące odprawy lub przebywające na płatnym urlopie są nadal liczone jako zatrudnione w momencie prowadzenia badań, co – jak podkreślają ekonomiści – może częściowo maskować faktyczny spadek zatrudnienia.
Sukces Donalda Trumpa
Donald Trump przedstawił dane jako dowód sukcesu swojej polityki ograniczania rozrostu rządu i wzmacniania amerykańskiego biznesu.
„To, co robimy, to przywracanie równowagi – mniej biurokracji, więcej wolnego rynku, więcej prawdziwej pracy dla Amerykanów” – powiedział prezydent.
Według zapowiedzi Białego Domu, administracja planuje kontynuować działania mające na celu zmniejszenie kosztów funkcjonowania rządu federalnego, jednocześnie utrzymując wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym.
Źródło: foxbusiness
Foto: YouTube, The White House
-
News Chicago5 dni temuICE zatrzymało dwóch Polaków w Edison Park. Pracowali przy remoncie domu
-
News USA2 dni temuDemokraci triumfują w wyborach: Historyczna frekwencja i znaczące zwycięstwa
-
Prawo imigracyjne3 tygodnie temuDziałania federalnych agentów ICE na ulicach Chicago: Czy powinniśmy się bać?
-
News USA2 tygodnie temuTrump zatwierdza stan klęski żywiołowej dla stanów. Vermont, Maryland i Illinois odchodzą z kwitkiem
-
News Chicago2 tygodnie temuTragiczna śmierć rodziny syna Darrena Baileya w katastrofie śmigłowca
-
News Chicago7 dni temuPritzker przeznaczył 20 mln dolarów na banki żywności po wstrzymaniu świadczeń SNAP
-
News Chicago2 tygodnie temuAgenci federalni ponownie użyli gazu łzawiącego w Chicago. Sędzia żąda wyjaśnień
-
News USA2 tygodnie temuMiliony Amerykanów straci pomoc żywnościową. Świadczenia SNAP nie zostaną wypłacone 1 listopada











