News USA
Bitcoin bił rekordy przed inauguracją Trumpa: Kryptowaluty w centrum uwagi nowej administracji

W poniedziałek rano, zaledwie kilka godzin przed inauguracją Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA, cena bitcoina osiągnęła rekordowy poziom ponad 109 000 dolarów. Dynamiczny wzrost podsyciły oczekiwania związane z planowanymi przez nowego prezydenta działaniami wspierającymi przemysł kryptowalutowy.
Jeszcze kilka lat temu Donald Trump określał bitcoina mianem „oszustwa”. Dziś jego stosunek do walut cyfrowych zmienił się diametralnie. Podczas kampanii wyborczej obiecywał, że uczyni z USA globalne centrum kryptowalut, zapowiadając reformy regulacyjne, utworzenie krajowego zapasu kryptowalut i powołanie specjalnego „krypto-cara”.
„Będziecie ze mnie bardzo zadowoleni” – mówił entuzjastom kryptowalut na konferencji bitcoinowej w 2024 roku.
Bitcoin na szczycie popularności
Bitcoin, stworzony w 2009 roku, to pierwsza na świecie kryptowaluta, która od lat przyciąga uwagę inwestorów oraz krytyków. Choć przez lata była oskarżana o wysoką zmienność i wykorzystywanie przez przestępców, utrzymuje pozycję lidera na rynku walut cyfrowych.
Cena bitcoina, która dwa lata temu wynosiła około 20 000 dolarów, w ostatnich miesiącach odnotowała gwałtowne wzrosty. Po wyborczym zwycięstwie Trumpa kurs przekroczył 100 000 dolarów, a od piątku wzrósł o kolejne 5%.
Kryptowaluty w centrum polityki Trumpa
Donald Trump otwarcie deklaruje wsparcie dla branży kryptowalutowej. W jego gabinecie kluczowe stanowiska objęli zwolennicy cyfrowych aktywów, w tym Paul Atkins, nowy przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), oraz David Sacks, mianowany „krypto-carem” administracji.
Prezydent zapowiedział także powołanie specjalnej Rady ds. Kryptowalut, która ma opracować jasne i przyjazne regulacje w ciągu pierwszych 100 dni swojej prezydentury.
Strategiczna rezerwa Bitcoinów
Jedną z najbardziej ambitnych propozycji Donalda Trumpa jest stworzenie krajowego zapasu bitcoinów, podobnego do rezerw złota. Rząd USA miałby zatrzymać bitcoiny przejęte w wyniku działań organów ścigania, zamiast je sprzedawać na aukcjach.
Projekt rozporządzenia, który wyciekł do mediów, zakłada utworzenie „Strategicznej Rezerwy Bitcoinów” o wartości co najmniej 21 miliardów dolarów. Zwolennicy twierdzą, że inicjatywa pomoże w normalizacji kryptowalut jako legalnych aktywów, ale krytycy wskazują na ryzyko związane z ich zmiennością.
Krypto-prezydent i „Bal Krypto”
Przemysł kryptowalutowy hucznie obchodzi triumf swojego „pierwszego prezydenta”. W miniony piątek odbył się pierwszy w historii „Bal Krypto”, którego bilety kosztowały kilka tysięcy dolarów. Inwestorzy i entuzjaści kryptowalut liczą, że administracja Trumpa zmieni ton polityki regulacyjnej, szczególnie w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która za rządów Gary’ego Genslera była postrzegana jako wroga wobec branży.

Ross Ulbricht
Amnestia dla Rossa Ulbrichta
Donald Trump zyskał także poparcie w środowiskach libertariańskich, obiecując ułaskawienie Rossa Ulbrichta, twórcy Silk Road – platformy handlowej w darknecie, która wykorzystywała kryptowaluty. Ulbricht odbywa karę dożywotniego więzienia za swoją działalność, a jego sprawa stała się symbolem rządowej nadgorliwości wobec technologii blockchain.
Przyszłość kryptowalut w USA
Administracja Trumpa planuje nie tylko reformy, ale także aktywne działania na rzecz uczynienia z USA lidera rynku kryptowalut. Choć wielu krytyków wskazuje na ryzyko związane z niestabilnością bitcoina, zwolennicy widzą w tych planach szansę na rozwój innowacyjnej gospodarki.
Źródło: AP
Foto: Free Ross Ulbricht, istock/Nastco/mustafaU/
News USA
Hyundai i Kia przenoszą produkcję do USA. Ogromne inwestycje i nowy sojusz z GM

Donald Trump może już mówić o wielkim sukcesie swojej polityki. Agresywna strategia ochrony amerykańskiego rynku i przyciągania inwestycji zaczyna przynosić efekty – jeden z największych koncernów motoryzacyjnych na świecie ogłosił właśnie gigantyczne plany ekspansji w Stanach Zjednoczonych.
Punktem zwrotnym były zaporowe cła nałożone przez amerykańską administrację. Miały chronić rynek, ale wywołały prawdziwą burzę w branży motoryzacyjnej, uderzając w dotychczasowe modele biznesowe opierające się na produkcji w Meksyku i eksporcie do USA.
Firmy takie jak Audi, BMW, Honda, Hyundai, Kia, Nissan, Mazda, Toyota czy Volkswagen musiały zrewidować swoje strategie. Pod presją znalazły się również koncerny amerykańskie – Ford, General Motors i Stellantis.
Pierwsze decyzje nie kazały na siebie długo czekać. Audi, GM, Nissan i Stellantis ogłosiły przeniesienie części produkcji do USA, a Honda rozważa produkcję nowej generacji Civic w Stanach zamiast w Meksyku. Z kolei Kanada i Meksyk mogą stracić montaż modeli CR-V i HR-V.
Koreański gigant odpowiada: miliardy na stół
Najbardziej zdecydowanie zareagowała Grupa Hyundai Motor (właściciel marek Hyundai i Kia). Koreańczycy powołali specjalną grupę zadaniową, która opracowała plan dostosowania się do nowych warunków.
Efekt? Rozbudowa fabryk w Alabamie i Georgii, zwiększenie produkcji modeli Tucson w USA oraz zmniejszenie zależności od zakładów w Meksyku.

Fabryka Hyundai w Montgomery w stanie Alabama
Początkowo inwestycje oszacowano na 21 miliardów dolarów, ale koncern szybko podniósł stawkę – do 26 miliardów dolarów.
To oznacza powstanie nawet 25 tysięcy nowych miejsc pracy.
W pakiecie znalazła się również budowa nowej huty stali, zakładu robotyki z mocami produkcyjnymi na 30 tysięcy maszyn rocznie oraz rozwój infrastruktury logistycznej.
Sojusz Hyundai – GM: wspólne platformy, nowe modele i wodór w tle
Na tym jednak nie koniec. W sierpniu Hyundai ogłosił strategiczne partnerstwo z General Motors. Firmy wspólnie opracują pięć nowych modeli samochodów – dwa pikapy, kompaktowy SUV, pojazd osobowy i elektryczny samochód dostawczy przeznaczony na rynek USA.
Produkcja ma się rozpocząć w 2028 roku, a sprzedaż do tego czasu może sięgnąć nawet 800 tysięcy aut.
Współpraca obejmuje także zakupy materiałów (w tym potencjalną dostawę stali przez Hyundai Steel), organizację transportu, wspólną logistykę i optymalizację kosztów. Rozważane jest również opracowanie nowych generacji silników – zarówno spalinowych, jak i elektrycznych – oraz rozwój technologii wodorowych i ogniw paliwowych.
Eksperci podkreślają, że to dopiero początek. Hyundai i GM zapowiadają, że ich sojusz może otworzyć drogę do kolejnych wspólnych projektów i inwestycji w USA, czyniąc z obu koncernów kluczowych graczy w wyścigu o rynek północnoamerykański.
Źródło: gazeta.pl
Foto: YouTube, istock/TennesseePhotographer/jetcityimage/
News USA
Rachunki za prąd w górę. Eksperci: winna infrastruktura i rosnący popyt

Ceny energii elektrycznej w całych Stanach Zjednoczonych wciąż rosną, a zdaniem ekspertów główną przyczyną są koszty związane z infrastrukturą oraz dynamiczny wzrost zapotrzebowania na prąd.
Starzejące się sieci kontra boom technologiczny
Stany Zjednoczone stoją przed wyzwaniem unowocześnienia przestarzałej infrastruktury energetycznej. Proces ten zbiega się w czasie z rosnącymi kosztami gazu ziemnego, który odpowiada za około 40% produkcji energii elektrycznej w kraju. To problem dodatkowo komplikowany przez globalne zakłócenia w łańcuchach dostaw i napięcia handlowe .
Według danych EIA (U.S. Energy Information Administration), ceny gazu ziemnego w pierwszym kwartale roku wzrosły gwałtownie, a prognozy wskazują, że w 2026 roku będą nawet dwukrotnie wyższe niż w 2024. Głównym czynnikiem jest rosnący popyt.
Centra danych pochłoną więcej energii niż gospodarstwa domowe
Nowe wyzwania pojawiają się wraz z rozwojem technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji. Departament Energii przewiduje, że w przyszłym roku centra danych i obiekty komercyjne po raz pierwszy zużyją więcej prądu niż gospodarstwa domowe.
Polityczne zwroty i ich wpływ na ceny
Zmiana w Białym Domu oznacza również zmianę w polityce energetycznej. Administracja Donalda Trumpa wstrzymuje inicjatywy dotyczące energii odnawialnej i likwiduje zachęty dla zielonej energii wprowadzone przez Prezydenta Bidena. Zdaniem ekspertów może to dodatkowo zwiększyć koszty energii w nadchodzących latach.
Źródło: scrippsnews
Foto: istock/Cavan Images/
News USA
Orlen i Synthos zbudują pierwszy w Polsce mały reaktor jądrowy SMR. Polska może stać się liderem w Europie

Polski koncern energetyczny Orlen podpisał umowę z firmą Synthos Green Energy (SGE), należącą do Michała Sołowowa – najbogatszego Polaka – na budowę pierwszego w kraju małego modułowego reaktora jądrowego (SMR). Projekt wykorzysta technologię amerykańskiej spółki GE Hitachi Nuclear Energy, która już uzyskała wsparcie finansowe od amerykańskich instytucji rządowych.
Jak podkreślają przedstawiciele Orlenu, dzięki tej inwestycji Polska będzie pierwszym krajem w Europie, w którym powstanie reaktor typu BWRX-300.
SMR – energia przyszłości czy wciąż eksperyment?
SMR-y (Small Modular Reactors) to modułowe reaktory jądrowe, które produkuje się w fabrykach, a następnie montuje na miejscu budowy. Zwolennicy tej technologii widzą w niej szybszą, tańszą i bardziej elastyczną alternatywę dla klasycznych elektrowni jądrowych. Wciąż jednak żaden SMR nie wszedł na świecie do komercyjnej eksploatacji.
Pierwszy reaktor powstanie we Włocławku, w centralnej Polsce.
Długa droga do porozumienia
Synthos rozpoczął przygotowania do wdrożenia technologii SMR już cztery lata temu. W 2021 roku spółka podpisała list intencyjny z GE Hitachi, zakładający budowę w Polsce co najmniej 10 reaktorów BWRX-300 do 2030 roku.
W 2023 roku Komisja Europejska zatwierdziła powstanie spółki joint venture OSGE (Orlen Synthos Green Energy), która później podpisała umowy z partnerami z USA i Kanady. Projekt uzyskał również deklarację wsparcia finansowego ze strony dwóch amerykańskich agencji rządowych – do 4 mld dolarów.
Jednak rozmowy między Orlenem a SGE trwały ponad 18 miesięcy i były pełne napięć. Spór dotyczył głównie praw do korzystania z technologii SMR. SGE ma wyłączność w kilku krajach Europy, podczas gdy OSGE dotąd mogło działać jedynie w Polsce.
Nowa umowa zakłada, że obie firmy będą miały po 50% udziałów w OSGE, a spółka uzyska pełny dostęp do technologii BWRX-300.
Kolejne kroki i ambitne plany
Na razie prace koncentrują się na raporcie środowiskowym, którego przygotowanie potrwa około dwóch lat. Tymczasem Polska wciąż nie posiada żadnej elektrowni jądrowej, choć poprzedni rząd zakładał, że do 2040 roku energia atomowa pokryje 23% krajowego zapotrzebowania na prąd.
Obecne władze również deklarują rozwój sektora jądrowego. W kwietniu państwowa spółka odpowiedzialna za budowę dużej elektrowni jądrowej podpisała umowę z amerykańskimi gigantami Westinghouse i Bechtel na projekt wart 192 mld zł (ok. 51 mld USD), o czym informowaliśmy tutaj.
Jednak w ostatnim czasie doszło też do zawirowań – Korea Hydro & Nuclear Power wycofała się z planów budowy kolejnej elektrowni, tłumacząc to brakiem wsparcia ze strony rządu, czemu resort energii zaprzecza.
Inwestycje w SMR-y pozostają jednak niezależne od projektów dużych elektrowni. Dla Orlenu to część strategii dywersyfikacji – od ropy i gazu w stronę energii jądrowej, wodorowej i odnawialnej.
Źródło: NFP
Foto: Polskie Elektrownie jądrowe, YouTube, Orlen
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
XXXVIII Piesza Polonijna Pielgrzymka Maryjna do Merrillville – RELACJA NA ŻYWO
-
News USA6 dni temu
Administracja Trumpa grozi odcięciem funduszy za „ideologię gender” w szkołach
-
News Chicago7 dni temu
Molly Borowski z Chicago uciekała przed policją z prędkością 109 mil na godzinę
-
News USA7 dni temu
Sfingował własną śmierć, by uciec do kochanki. 45-latek z Wisconsin odsiedzi 89 dni
-
News USA24 godziny temu
Niepowtarzalna trasa Lecha Wałęsy – 45 lat Solidarności, 28 miast, jedno przesłanie
-
News USA6 dni temu
Strzelanina w Minneapolis: Dlaczego Robin Westman otworzył/a ogień do dzieci?
-
News Chicago2 tygodnie temu
Silne burze nad Chicago. Wiatr zerwał dach budynku wielorodzinnego w Mount Prospect
-
Ekspert Budzik Morning Show4 tygodnie temu
Home Care: Pracuj pomagając starszym krewnym lub sąsiadom – płaci stan Illinois