Połącz się z nami

GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW

Marian Nowacki o śp. Lucjanie Brychczy. Pożegnaliśmy legendę piłki nożnej

Opublikowano

dnia

Najbliższa rodzina, przyjaciele, piłkarze i kibice pożegnali wczoraj na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach legendę Reprezentacji Polski i Legii Warszawa, Lucjana Brychczego, który w czasie swojej kariery, rozegrał 58 spotkań w biało-czerwonych barwach, zdobywając 18 bramek. Były piłkarz zmarł 2 grudnia w Warszawie w wieku 90 lat. O jego niezwykłej historii mówi w studiu Radia Deon Marian Nowacki, biznesmen i były zawodnik Legii Warszawa oraz Sylwester Skóra, dziennikarz.

W Legii Warszawa Lucjan Brychczy rozegrał najwięcej spotkań, aż 452 mecze, w czasie których strzelił ponad 200 goli. Pochodzący ze Śląska piłkarz i trener był czterokrotnym mistrzem Polski, trzykrotnym królem strzelców ligowych, olimpijczykiem i kapitanem reprezentacji narodowej. Dla Legii Warszawa grał przez 17 lat.

W jego ostatnim pożegnaniu uczestniczyli m.in.: prezes PZPN Cezary Kulesza, prezes Legii Warszawa, Dariusz Mioduski, dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński, byli piłkarze tego klubu, jak Henryk Apostel, Stefan Majewski, Dariusz Dziekanowski, Jacek Magiera. W mszy udział wzięli także przedstawiciele obecnej drużyny oraz zastępczyni prezydenta Warszawy – Rafała Trzaskowskiego.

Prezydent RP, Andrzej Duda, przyznał pośmiertnie Lucjanowi Brychczemu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. W czasie pogrzebu warta honorowa oddała salwę na jego cześć, a kibice odśpiewali “Sen o Warszawie” Czesława Niemena, który jest hymnem stołecznego klubu, odpalili race i skandowali: “Panie Lucjanie, szacunek zawsze zostanie”.

“Na pewno wspaniały człowiek, doskonały piłkarz” wspominał zmarłego były obrońca i reprezentant Polski, Stefan Majewski. “Mimo swojego wzrostu potrafił to wykorzystać i z tego go wszyscy pamiętają.”

Według byłego napastnika naszej reprezentacji, a obecnie trenera, Jana Urbana, Lucjan Brychczy był jednym z najwybitniejszych polskich piłkarzy, który wciąż może być dla zawodników wielką inspiracją. “Można było czerpać garściami z jego doświadczenia. Mnie ujęła jego skromność. On kochał piłkę. On żył piłką i wydaje mi się, że do ostatnich dni był piłkarzem”

Lucjana Brychczego osobiście znał Marian Nowacki, wychowanek Victorii Skalbmierz, który najpierw zdobył Mistrzostwo Polski ze Stalą Mielec w 1973 roku, a następnie był krótko zawodnikiem Wisłoki Dębica. W 1975 roku zdobył drugie Mistrzostwo Polski, tym razem z Legią Warszawa.

Lucjan Brychczy 1970 rok

Marian Nowacki był “ulubieńcem” Lucjana Brychczego, jak mówi Sylwester Skóra, dziennikarz prowadzący autorski program stacji 1490. “To on wprowadził Mariana do pierwszego składu Legii Warszawa”.

Następnie Marian Nowacki grał w Arce Gdynia, z którą w 1979 roku zdobył Puchar Polski, a po przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych był zawodnikiem Cleveland Force. Podczas Olimpiady letniej w Atlancie, już jako biznesmen zorganizował polską Wioskę Olimpijską w Avondale – fenomenalne przedsięwzięcie, którego nikt nie powtórzył do dziś.

Lucjan Brychczy 2014 rok

Lucjan Brychczy ściągnął mnie do Legii Warszawa” wspomina Marian Nowacki. “Dzięki niemu występowałem w pierwszym składzie po długiej kontuzji.”

“Lucjan był świetnym technikiem, wyszkolonym bardzo dobrze i wszystkim zawodnikom poświęcał bardzo dużo czasu jako asystent” mówi Marian Nowacki, który grał w Legii, gdy trenerem drużyny był Karol Wojewoda, a Brychczy, zwany “Kici” był jego asystentem.

Młodemu piłkarzowi tłumaczył tajniki futbolu, a przy tym stosował proste powiedzenia i wszystko doskonale potrafił pokazać na boisku. Prowadził indywidualne treningi. “Podnosił wartość każdego zawodnika o 30-40%” mówi Marian Nowacki, podkreślając, że nikt teraz tak nie robi.

Lucjan Brychczy uwielbiał Kazimierza Deynę, a Marian Nowacki był jego “żołnierzem na boisku” – gdy Deyna tracił piłkę, on walczył o nią. “I zawsze to zrobiłem. Zawsze się poświęcałem. Nie dla siebie, ale dla drużyny.” Dzisiejszy futbol już tak nie wygląda, zauważa Marian Nowacki. Niestety piłka nożna zamieniła się w biznes.

Pomimo posiada w swoim składzie “geniusza” – Roberta Lewandowskiego, polska reprezentacja potrzebuje zmian by z jej indywidualności i potencjału poszczególnych zawodników był wynik w postaci wygrywanych meczów.

Sylwester Skóra

Dużą rolę odegrać tu może psychologia – uważa Sylwester Skóra, który także trenował piłkę nożną – grał w juniorach Korony Kielce. “Psychologia jest potęgą. Zawodnik, który wychodzi i traci bramkę drużyna, podłamuje się. I musi być ktoś, kto to pociągnie”. Tym piłkarzem jest Robert Lewandowski, jeden z najlepszych napastników na świecie – trzeba grać na niego, uważa dziennikarz.

Niestety słabą stroną naszej drużyny jest obrona, zaznacza Marian Nowacki.

W 2026 roku Mistrzostwa Świata w piłce nożnej odbędą się w Stanach Zjednoczonych,  Meksyku i Kanadzie – przypomina Marian Nowacki. “Północna Ameryka powita najlepszych piłkarzy świata, najlepsze reprezentacje. Bardzo chcemy, żeby drużyna Polski trafiła tu na ten turniej mistrzowski. Zróbmy wszystko, aby było to możliwe.”

Robert Lewandowski

Sylwester Skóra ma nadzieję na dobre i odważne decyzje polskiego sztabu szkoleniowego.

“Wszystkie ręce na pokład” dodaje Marian Nowacki. Polonia w Ameryce czeka na polską drużynę. “Zbyszek Boniek, który był prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, powiedział: mamy świetnych piłkarzy. Ja myślę na tym etapie bym zamknął wszystko. Czyli potrzebujemy malutkich zmian i myślę, że nasza reprezentacja będzie w Ameryce i będzie grała. Będziemy dumni, że są tutaj.”

Całej rozmowy ze studia Radia Deon Chicago można posłuchać tutaj:

 

Źródło: informacja własna
Foto: YouTube, wikipedia, PZPN

GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW

85 lat legendy polonijnego futbolu – Klub AAC Eagles Chicago świętuje jubileusz

Opublikowano

dnia

Autor:

Jeden z najbardziej zasłużonych klubów polonijnych w historii amerykańskiej piłki nożnej, AAC Eagles Chicago, obchodzi w tym roku swoje 85-lecie. Klub założony w 1940 roku przez polskich imigrantów to prawdziwa ikona sportowej Polonii w USA – symbol pasji, determinacji i miłości do futbolu. Ale Eagles to nie tylko drużyna seniorów – to także rozbudowany program młodzieżowy, w którym trenuje już ponad 300 dzieci. Jak podkreśla w naszym studiu prezes klubu, Krzysztof Święch, właśnie w szkoleniu młodych zawodników leży jego przyszłość.

Klub z historią i sukcesami

W ciągu 85 lat Eagles zapisali się złotymi zgłoskami w historii amerykańskiej piłki. W 1990 roku zdobyli US Open Cup, jedno z najbardziej prestiżowych trofeów w kraju, a w przeszłości występowali także w CONCACAF Champions Cup, rywalizując z najlepszymi klubami Ameryki Północnej.

W ich dorobku znajdują się też liczne zwycięstwa w rozgrywkach lokalnych i stanowych, w tym słynnym Peel Cup.

Krzysztof Święch początkowo był związany z klubem Wisła Chicago, a ponad dekadę temu przeszedł do Eagles, gdzie wraz z Pawłem Otachelem na nowo założył akademię piłkarską. “Naprawdę bardzo dobrze się rozwija, bardzo mamy dobrych trenerów, dużo dzieciaków i fajnie idzie to w super kierunku, taki, żeśmy sobie założyli” mówi nasz Gość.

Polskie korzenie, międzynarodowe ambicje

Akademia Eagles współpracuje z uznanymi ośrodkami szkoleniowymi w Polsce, m.in. z akademiami w Krakowie i Warszawie. Młodzi piłkarze z Chicago regularnie biorą udział w obozach i turniejach w Polsce, m.in. w Białymstoku, Krakowie i stolicy.

“Jest to naprawdę mega doświadczenie” tłumaczy Krzysztof Święch, dodając, że poziom trenerski w Polsce jest wciąż dużo wyższy niż w Stanach Zjednoczonych.

Pożegnanie z legendarną siedzibą – czas na nowy dom

Jednym z najważniejszych wydarzeń klubowych w ostatnich miesiącach była sprzedaż siedziby Eagles przy Milwaukee Avenue – miejsca, które przez dekady tętniło życiem polonijnym. To tam odbywały się spotkania, bankiety i wydarzenia kulturalne.

Teraz władze klubu planują zakup ziemi i budowę własnych boisk – dwóch ze sztuczną nawierzchnią i jednego z płytą trawiastą – oraz budynku, który będzie nową siedzibą. Pamiątki i trofea klubowe – setki pucharów, medali i zdjęć – zostały tymczasowo zabezpieczone i trafiły do magazynu, gdzie czekają na powrót do przyszłego domu ACC EAGLES.

Święto futbolu i Polonii – jubileuszowy bankiet

Kulminacją obchodów 85-lecia klubu ACC Eagles jest uroczysty bankiet, który odbędzie się dzisiaj w Chicago. Wśród zaproszonych gości są legendarni zawodnicy, którzy przed laty zdobywali puchar Ameryki z Eagles, a także znane postacie polskiego sportu.

Na jubileusz przybył m.in. Kazimierz Kmiecik, legenda Wisły Kraków i mistrz olimpijski, oraz Mateusz Borek, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy sportowych w Polsce. Wśród gości znajdzie się również honorowy prezes Józef Zyzda, nestor klubu i prawdziwa legenda Eagles, który w wieku 95 lat wciąż aktywnie wspiera drużynę.

Obecny podstawowy skład zespołu ACC EAGLES

To będzie wyjątkowe spotkanie pokoleń – zapowiada Krzysztof Święch.

Przyszłość zbudowana na historii

Choć klub żegna się ze starą siedzibą, to jego duch pozostaje ten sam. AAC Eagles Chicago nadal jest miejscem, w którym łączą się pokolenia Polonii, a sport staje się mostem między przeszłością a przyszłością.

Źródło: informacja własna
Foto: ACC Eagles
Czytaj dalej

GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW

Kazimierz Tischner w Chicago: Dziś wzruszający koncert poświęcony ks. Józefowi Tischnerowi

Opublikowano

dnia

Autor:

Podczas wyjątkowego koncertu poświęconego postaci ks. prof. Józefa Tischnera, w Copernicus Center spotkamy m.in. brata wybitnego filozofa. Kazimierz Tischner był Gościem Radia Deon Chicago – w rozmowie pełnej wspomnień i emocji opowiadał o rodzinnych korzeniach, duchowej spuściźnie swojego brata oraz o sile dobra, które – jak podkreśla – „zawsze warto przekazywać dalej”. Wydarzenie zatytułowane „Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku” już dzisiaj o godzinie 7.00PM, wstęp wolny.

Koncert, który odbędzie się w sobotę w Copernicus Center, jest hołdem dla myśliciela, kapłana i górala, który nauczał, że człowiek rodzi się po to, by być dobrym dla drugiego. Jak mówił ksiądz Józef Tischner, „śmiech to też łaska” – i właśnie ta pogoda ducha, wiara w człowieka oraz głęboki humanizm przenikają całe wydarzenie.

“Między mną a bratem było 15 lat różnicy. Ja wychowywałem się w jego otoczeniu. On mi wskazywał drogę” – opowiada Kazimierz Tischner. “Natomiast to wszystko przekazała nam z mlekiem nasza mama, jemu, mnie, drugiemu bratu Marianowi, tą miłość, nadzieję, szacunek, a jednocześnie to, że jeżeli jesteś szczęśliwy, dziel się z tym szczęściem z innymi”.

Kazimierz Tischner zdaje sobie sprawę, że dzięki obecności brata, jego własna droga życiowa była niesamowita, i po latach, patrząc z dystansu, niezwykle to docenia.

“Jego odejście uzmysłowiło mi, kim on naprawdę był” podkreśla nasz Gość.

Kazimierz Tischner opowiedział też o ostatnich chwilach z bratem – o czułym geście pożegnania gdy chory na raka Józef był już w bardzo ciężkim stanie i jego słowach, które zapamiętał na całe życie.

“Skinął na mnie, żebym przyszedł do niego. Podszedłem do niego leżącego, cierpiącego. Rak, nowotwór złośliwy, robił swoje. Wziął, przytulił mnie do serca, moją głowę. Zaczął głaskać. Pierwszy raz to robił. Czułem jego bicie serca” wspomina nasz Gość.

W tym czasie Józef Tischner nie mógł już mówić. Ale wziął kartkę papieru i napisał, choć niewyraźnie, ostatnie słowa do młodszego brata – “Kaziu, już się żegnamy”. “Cóż miałem zrobić? Do drugiego pokoju poszedłem płakać” wspomina te trudne chwile nasz Gość.

Kazimierz Tischner podkreśla, że choć nie został księdzem ani filozofem, czuje obowiązek kontynuowania duchowej i kulturowej misji brata. “Później też napisał, Kaziu, weź ten strój góralski, kontynuuj to, co ja robiłem” opowiada nasz Gość.

On był siewcą dobra, nadziei i miłości – zaznacza Kazimierz Tischner. “Dziś zbieramy owoce tego, co zasiał. Oby te owoce były zdrowe” – by wśród nas rozkwitała prawda, miłość i wzajemny szacunek. “Bądźcie wolni, bądźcie wspaniałomyślni i bądźcie prawdziwi. Z tych trzech kamieni buduje się człowiek” podkreśla nasz Gość.

Koncert Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku” ma być właśnie takim symbolicznym spotkaniem dobra, refleksji i góralskiej radości życia. Publiczność w Chicago czeka wieczór pełen muzyki, wspomnień i duchowej bliskości z postacią księdza Tischnera.

Koncert „Swoje se myśli – Tischner nie tylko po góralsku”
Sobota, 11 października 2025 r., godzina 7.00PM
Copernicus Center, Chicago
Rejestracja: copernicuscenter.org

To będzie wieczór pełen wzruszeń, muzyki i wspomnień o człowieku, który uczył, że prawdziwa wolność rodzi się z miłości i dobra. Kazimierz Tishner serdecznie zaprasza:

Źródło: informacja własna
Foto: YouTube
Czytaj dalej

GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW

Górnik z Kłodawy stanie na starcie maratonu w Chicago. Kibicujemy Polakowi!

Opublikowano

dnia

Autor:

W najbliższą niedzielę oczy całego świata biegowego zwrócone będą na Chicago. Tysiące zawodników z całego globu ruszy na trasę Bank of America Chicago Marathon – jednego z sześciu najważniejszych biegów długodystansowych świata, obok Nowego Jorku, Londynu, Berlina, Tokio i Bostonu. Będzie wśród nich Sławomir Twardygrosz, górnik z Kłodawy i zapalony maratończyk, który w naszym studiu opowiada o swojej pasji. Kibicujemy Polakowi!

Bank of America Chicago Marathon to wydarzenie, które co roku przyciąga zarówno światową elitę biegaczy, jak i tysiące amatorów biegania – ludzi, którzy biegną z pasji, dla zdrowia, z wdzięczności, czy po prostu, by spełniać swoje marzenia.

Sławomir Twardygrosz ma już na swoim koncie 14 ukończonych maratonów w Polsce i w Europie. Natomiast w Stanach Zjednoczonych wystartuje po raz pierwszy – i będzie to właśnie słynna trasa w Chicago.

Od górnika do maratończyka

Od bycia górnikiem do pokonywania maratonów droga wydaje się być daleka. Nasz Gość, który w młodości grał w piłkę nożną, wyjaśnia, że do biegania trafił właściwie przypadkiem. Stało się to gdy kolega z drużyny piłkarskiej zapytał go czy da radę przebiec 10 kilometrów.

“Na początku byłem dość sceptycznie nastawiony i stwierdziłem, co mnie interesuje Twoje 10 kilometrów, ale z uwagi na to, że dusza sportowca we mnie gdzieś tam drzemie, to postanowiłem spróbować.” – wspomina Sławomir Twardygrosz. Następnego dnia stawił czoła temu wyzwaniu, nie mając nawet odpowiednich do biegania butów, i odniósł sukces.

Od tamtej chwili bieganie stało się pasją naszego Gościa, choć przyznaje, że jako piłkarz biegania w czasie spotkań meczowych nie lubił.

Lekcja pokory na trasie

Swój pierwszy maraton Sławomir pobiegł w Dębnie w 2015 roku. “Postanowiłem już na dzień dobry spróbować łamać barierę 3 godziny 15 minut. Co się okazało? Okazało się, że mnie dopadła ściana po prostu i ten maraton mi pokazał, że do maratonu trzeba podejść z ogromną pokorą” wspomina nasz Gość.

“Zbyt szybki początek – dużo błędów popełniłem tak naprawdę. Dzisiaj z perspektywy czasu jestem mądrzejszy” przyznaje Sławomir Twardygrosz. Pierwszy maraton dał mu twardą lekcję, którą zapamiętał do dziś. Teraz wie jak ważne jest odpowiednie przygotowanie do tak długiego dystansu.

Trening z dyscypliną górnika

Przygotowania do maratonu w Chicago Polak rozpoczął pół roku wcześniej. Ale tak naprawdę każdy sezon planuje z wyprzedzeniem, wyznaczając sobie za cele konkretne imprezy biegowe. “Na początku są to długie, żmudne treningi, gdzie buduje się wytrzymałość” tłumaczy nasz Gość.

Sławomir Twardygrosz trenuje sześć, a czasem siedem dni w tygodniu. Na pięć tygodni przed biegiem zwiększa obciążenia – biega dwa razy dziennie, do tego dochodzi siłownia, basen, i treningi cardio. W tym roku, przygotowując się do maratonu w Chicago, w trzy tygodnie pokonał ponad 600 kilometrów.

Ostatnie dwa tygodnie przed startem to już czas odpoczynku i aklimatyzacji – Polak korzysta z tego czasu by pozwiedzać Chicago. Natomiast w niedzielę stanie na starcie gotowy na wszystko – jak zapowiada.

Siła psychiki i serca

Ale maraton to nie tylko nogi. To przede wszystkim głowa. “Bieg trzeba rozegrać taktycznie i podejść do niego bardzo chłodno i bardzo mądrze” podkreśla Polak. Na początku jest euforia, potem wchodzi się w rytm treningowy, a w końcówce dystansu biegnie się już tylko sercem i siłą woli. Kto ma mocną psychikę, ten dotrze do mety.

W przypadku Sławomira motywacja jest bardzo osobista. Nasz Gość lubi rywalizować, ale głównie z samym sobą. Każdy maraton to walka o lepszą wersję siebie – dążenie do założonych celów, przełamywanie barier i kolejne osiągnięcia.

Do tego bieganie daje mu radość, zdrowie i możliwość podróżowania. Często łączy wyjazdy rodzinne z imprezami biegowymi – żona, syn i córka są jego wsparciem.

Marzenia z listy maratończyka

Po Chicago Sławomir nie zamierza zwalniać tempa – jego celem jest zdobycie Korony Maratonów Świata. A takim cichym marzeniem jest udział w maratonie na Wielkim Murze Chińskim. To ekstremalne wyzwanie – “to morderczy maraton, ponieważ tam są ogromne schody, trzeba się do niego specjalnie przygotować” przyznaje nasz Gość. Ale kto wie?

Na tegoroczny bieg w Chicago Polak ma konkretny plan: zejść poniżej czasu trzech godzin. Bieg w tempie 4:13 min/km dałby mu wynik poniżej tej granicy. To byłby piękny prezent na 50. urodziny, które Sławomir obchodzi w grudniu.

Bieg po marzenia

Nasz Gość serdecznie pozdrawia wszystkich biegaczy, którzy zmierzą się z maratonem w Chicago. “Obojętnie czy ten maraton ukończą, czy nie ukończą, ważne jest to, że liczą się chęci, liczy się próba podjęcia tego wyzwania” zaznacza Polak.

Sławomir Twardygrosz, górnik z Kłodawy i maratończyk z pasją, wystartuje w niedzielę z numerem 9233. Jego historia pokazuje, że marzenia są po to by je spełniać. A może właśnie dziś warto założyć buty i zrobić pierwszy krok? Dla zdrowia. Dla siebie. Bo każdy krok ma znaczenie.

Trzymamy kciuki za Polaka!

Przypominamy, że na 24 mili maratonu, przy 2901 South Michigan Avenue, Chicago, będzie zorganizowana Polska Strefa Kibica, o której pisaliśmy tutaj.

 

 

Źródło: informacja własna
Foto: Sławomir Tawrdygrosz
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu