NEWS Florida
Cudowne narodziny: Chłopczyk przyszedł na świat podczas huraganu Milton na Florydzie
Rodzice z Florydy, Kenzie Lewellen i Dewey Bennett, z radością świętują narodziny swojego syna, które nastąpiły zaledwie kilka godzin po uderzeniu huraganu Milton. Choć wydarzenie to przyniosło radość, było również pełne emocji i wspomnień, ponieważ rodzina nadal opłakuje stratę dziadka nowo narodzonego dziecka, który zmarł podczas innego huraganu kilka lat temu.
Gdy zbliżał się huragan Milton, para była zaniepokojona, jak warunki pogodowe wpłyną na ich możliwość dotarcia do szpitala w okolicach Venice na Florydzie, znajdującego się w obowiązkowej strefie ewakuacyjnej. Kenzie Lewellen miała zaplanowany termin porodu na 13 października, tuż po tym, jak Milton – huragan kategorii 3 – uderzył w wybrzeże w pobliżu Siesta Key.
Obawy były tym większe, że Dewey Bennett Jr., ojciec Deweya Bennetta, zmarł podczas huraganu Irma w 2017 roku. Wówczas ratownicy nie byli w stanie dotrzeć do niego na czas, gdy doznał zawału serca.
„Byliśmy bardzo zaniepokojeni. Martwiliśmy się, czy uda nam się bezpiecznie dotrzeć do szpitala” — wspomina młoda mama.
Mimo dręczących ich niepewności, synek nie chciał czekać. W środowy poranek, gdy Floryda przygotowywała się na nadejście Miltona, Kenzie Lewellen zaczęła odczuwać skurcze. „Obudziłam się o 4 rano z bólami. To było bardzo przerażające, ale kiedy już dotarliśmy do szpitala, część stresu zniknęła” — opowiada.
O 11:44PM, kilka godzin po tym, jak huragan Milton uderzył w wybrzeże, kobieta urodziła zdrowego chłopca, mimo że potężna burza wciąż przetaczała się przez stan.
„To nasze małe cudowne dziecko. Wszystko zgrało się idealnie, mimo że warunki były trudne” — powiedziała szczęśliwa mama.
W geście hołdu dla rodziny, para zdecydowała się nadać synowi imię Dewey Bennett IV, na cześć jego ojca i zmarłego dziadka. Narodziny „huraganowego dziecka” przyniosły nadzieję i radość rodzinie w obliczu wspomnień o dawnych trudnych chwilach.
Źródło: fox35
Foto: Sarasota Memorial Health Care System
News USA
Powrót pand do Waszyngtonu: Nowi „futrzani dyplomaci” z Chin są już w Narodowym Zoo
Dwie wielkie pandy z Chin, Bao Li i Qing Bao, wylądowały we wtorek w Waszyngtonie, przynosząc stolicy USA nową dawkę „dyplomacji pand” po raz pierwszy od 24 lat. Samolot FedEx, nazwany „Panda Express”, przywiózł trzyletnie pandy na lotnisko Dulles o 9:53 rano. Pośród ścisłych środków bezpieczeństwa i mediów, cenne zwierzęta zostały przewiezione do Narodowego Zoo Smithsona, gdzie będą mieszkać przez najbliższe 10 lat.
Nowa para zwierząt zastąpi poprzednie pandy, które wróciły do Chin w listopadzie ubiegłego roku po zakończeniu umowy ich wypożyczenia. Powrót pand, zapowiedziany już w maju, to również symboliczny gest w trudnych stosunkach między USA a Chinami. Zwierzętom towarzyszyli w podróży urzędnicy zoo i personel weterynaryjny.
Samiec Bao Li, potomek gwiazdy waszyngtońskiego zoo z 2013 roku, ma już w USA rodzinne korzenie, a jego energiczna osobowość oczarowała opiekunów, podczas gdy bardziej powściągliwa Qing Bao woli spędzać czas na drzewach. Oboje szybko zyskali sympatię zarówno opiekunów, jak i fanów.
Narodowe Zoo w Waszyngtonie było pionierem w USA, jeśli chodzi o tzw. „dyplomację pand”, zainicjowaną po historycznej wizycie prezydenta Nixona w Chinach w 1972 roku. Wybiegi pand zawsze przyciągały tłumy, a nowa para na pewno podtrzyma tę tradycję, przynosząc radość milionom odwiedzających.
Bao Li i Qing Bao przybyły do Waszyngtonu po 10-dniowej kwarantannie w Chinach, gdzie przygotowywano je do długiej podróży, obficie karmiąc bambusem i owocami. Długi lot do USA przebiegł spokojnie, a pandy wkrótce będą cieszyć nową publiczność w Narodowym Zoo.
Pracownicy zoo mają nadzieję zebrać 25 milionów dolarów na pomoc w działaniach na rzecz ochrony pandy wielkiej, w tym na lepszą ochronę ich siedlisk górskich lasów w wiejskich Chinach. Zoo niedawno opublikowało zbiórkę funduszy na swojej stronie internetowej, prosząc o pomoc odwiedzających, członków i darczyńców.
Według informacji ogrodu zoologicznego, dostęp do siedliska pand olbrzymich im. Davida M. Rubensteina, ptaszarni i szlaku azjatyckiego zostanie zamknięty i pozostanie niedostępny dla publiczności do czasu publicznego debiutu Bao Li i Qing Bao, który nastąpi 24 stycznia 2025 r.
Członkowie Smithsonian National Zoo zostaną zaproszeni do pomocy w aklimatyzacji pand podczas 10-dniowego okresu zapoznawczego od 10 do 19 stycznia 2025 r.
Natomiast w dniach od 29 stycznia do 9 lutego zoo zorganizuje publiczną uroczystość z serią specjalnych wydarzeń i programów, w tym wydarzenie z okazji Nowego Roku Księżycowego.
Narodowe Zoo zapowiedziało również ponowne uruchomienie Giant Panda Cam, zapewniając, że wirtualni goście będą mogli dołączyć do świętowania i powitać zwierzęta w Waszyngtonie. Giant Panda Cam składa się z 40 kamer obsługiwanych z centralnego systemu przez korpus specjalnie przeszkolonych wolontariuszy.
Kamery będą przekazywać obraz na żywo od 7 rano do 7 wieczorem czasu wschodniego.
Źródło: cnn, npr, National Zoo
Foto: YouTube, National Zoo
News USA
Dynia – olbrzymka, tegoroczna zwyciężczyni Mistrzostw Świata, urosła w Minnesocie
Nauczyciel ogrodnictwa z Minnesoty pozostał w poniedziałek panującym mistrzem w corocznym konkursie ważenia dyni w Północnej Kalifornii, gdzie jego ogromne owoce wygrywały główną nagrodę już cztery lata z rzędu.
Travis Gienger z Anoka w Minnesocie pokonał swojego najbliższego konkurenta o 6 funtów, aby zapewnić sobie zwycięstwo w 51. Mistrzostwach Świata w Ważeniu Dyń w Half Moon Bay, na południe od San Francisco.
Jego zwycięska dynia ważyła 2471 funtów, co jednak nie dorównało rekordowi świata, który ustanowił w zeszłym roku, kiedy dynia z jego grządki osiągnęła imponujące 2749 funtów.
44-letni Gienger powiedział, że tak jak w przeszłości, skupił się na zdrowej glebie i dobrze odżywionych roślinach, ale zimna jesień z rekordowymi opadami deszczu prawdopodobnie wpłynęła na wzrost jego dyni. Wyhodowanie takiej olbrzymki wymagało większych nakładów pracy.
Travis Gienger i jego rodzina jechali z gigantyczną dynią przez 35 godzin do Kalifornii.
Farmer zapowiedział, że następnym przystankiem dla jego gigantycznej dyni będzie Południowa Kalifornia, gdzie zespół profesjonalnych rzeźbiarzy wykona na niej trójwymiarową rzeźbę podczas imprezy z okazji Halloween.
O mieszkańcu Wheaton w Illinois, który także specjalizuje się w hodowli olbrzymich dyń pisaliśmy 7 października.
Źródło: nbc
Foto: Mistrzostwa Świata w Ważeniu Dyń
News USA
Powrót do korzeni: Para z Nowego Jorku przekształciła stuletnią szkołę w wymarzony dom
Stacie Grissom i Sean Wilson spędzili prawie dekadę mieszkając i pracując w Nowym Jorku, ale wybuch pandemii COVID-19 w 2020 roku zmienił ich życiową perspektywę. Wtedy Stacie, będąc w ciąży z ich pierwszym dzieckiem, i Sean, chirurg ortopeda, postanowili wrócić do swojego rodzinnego miasta Franklin w stanie Indiana, zaledwie 30 mil od Indianapolis. Zakupili tu za 175 tys. dolarów stuletnią szkołę by mieć nowy dom.
„Zrozumieliśmy, że najważniejsi są ludzie, dlatego zdecydowaliśmy się wrócić, aby być blisko naszych rodzin” — mówi Stacie Grissom. „Nowy Jork to wspaniałe miasto, ale rodzina była dla nas priorytetem”.
Po narodzinach syna para zaczęła szukać nieruchomości do remontu we Franklin. Stacie Grissom zwróciła się w tym celu do znajomego agenta nieruchomości, prosząc o wyszukiwanie „dziwnych, starych domów”, co wkrótce doprowadziło ich do wyjątkowego budynku — dawnej szkoły, która przez lata służyła jako stodoła.
Para postanowiła kupić tę nieruchomość, mimo że nie widzieli jej osobiście. „Zaufaliśmy opinii moich rodziców, którzy obejrzeli budynek za nas, ponieważ wiedzieliśmy, że taki projekt wymaga wsparcia całej rodziny” — dodaje Stacie.
Od stodoły do wymarzonego domu
Szkoła, zbudowana w latach 1914-1934, była kiedyś centrum edukacyjnym dla lokalnych dzieci, ale po zamknięciu przekształcono ją w stodołę. Stacie Grissom i Sean Wilson, zachwyceni architekturą budynku, widzieli w nim ogromny potencjał, choć od razu zdawali sobie sprawę, że czeka ich ogromna praca.
Jesienią 2021 roku rozpoczęli remont. Chociaż pierwotnie zakładali, że zajmie to dwa lata, projekt rozciągnął się do trzech lat. W tym czasie para nadal mieszkała w Nowym Jorku, a prace remontowe prowadzone były zdalnie.
Podczas prac renowacyjnych udało się zachować część oryginalnych elementów szkoły, takich jak podłogi w jednej z klas, ceglane ściany, a także stare drzwi i fontannę. W trakcie remontu znaleziono również wiele historycznych artefaktów, w tym tablicę z napisem „Kurnik”. „Wspaniale było odkrywać, jak wiele to miejsce znaczyło dla lokalnej społeczności” — dodaje Stacie.
Nowy dom, nowe życie
We wrześniu 2024 roku, po trzech latach intensywnych prac, Stacie i Sean oraz ich dwójka dzieci wprowadzili się do dawnej szkoły, teraz przekształconej w przestronny, rodzinny dom o powierzchni 4000 stóp kwadratowych. „To jak zamek pośrodku pól kukurydzy w Indianie” — opisuje go Grissom. Dom ma teraz cztery sypialnie, dwie i pół łazienki, a para planuje dalsze prace w rozległej piwnicy.
Przeprowadzka była dla rodziny momentem spełnienia marzeń, mimo że projekt był pełen wyzwań. „To było trzy lata potu, łez i ciężkiej pracy, ale gdy patrzymy na to, co udało nam się stworzyć, czujemy ogromną satysfakcję” — mówi Stacie. „Teraz możemy w pełni cieszyć się życiem blisko rodziny, co jest dla nas najważniejsze”.
Z pasją do renowacji
Jednym z najbardziej inspirujących aspektów tego doświadczenia było dla Stacie to, że mogła pracować ramię w ramię z ojcem, który pomógł im w realizacji projektu. Dzięki jego doświadczeniu w nieruchomościach i remontach, para nauczyła się wiele o renowacji, co Grissom nazywa „intensywnym szkoleniem z zakresu budownictwa”.
Co więcej, Grissom zaczęła dokumentować cały proces w mediach społecznościowych, co przekształciło jej pasję w pracę na pełny etat jako twórczyni treści. „Nigdy nie myślałam, że mój dom stanie się moją pracą, ale opowiadanie tej historii i dzielenie się nią z innymi było niesamowite” — mówi.
Nowy początek
Stacie Grissom i Sean Wilson przyznają, że remont dawnej szkoły był trudnym zadaniem, ale nie żałują swojej decyzji. „Nigdy nie chcę stracić tej iskry, która sprawiła, że podjęliśmy decyzję o kupnie szkoły i stworzeniu z niej domu” — mówi Grissom. „To było trudne, ale warte każdego wysiłku”.
Dziś ich dzieci mogą dorastać w otoczeniu rodziny, w miejscu pełnym historii, które stało się ich wymarzonym domem.
Źródło: nbc
Foto: Stacie Grissom i Sean Wilson, Kate Wilson, Johnson County Museum of History
-
News Chicago1 tydzień temu
Ambitny cel Illinois: Milion pojazdów elektrycznych do 2030 roku. Czy to realne?
-
News Chicago3 tygodnie temu
Bezpośrednim pociągiem Amtrak z Chicago do Miami pojedziemy już 10 listopada
-
News USA1 tydzień temu
UWAGA: Zagrożenie dla zdrowia publicznego. Jaja Milo’s Poultry Farms mogą zawierać salmonellę
-
News Chicago3 tygodnie temu
Do 2027 roku żadna szkoła publiczna w Chicago nie zostanie zamknięta
-
News USA1 tydzień temu
W Georgii wstrzymano orzeczenie ws. zakazu aborcji podczas rozpatrywania apelacji
-
News USA2 tygodnie temu
Huragan Helene kosztował życie ponad 100 ludzi i zniszczenia na Południowym Wschodzie USA
-
NEWS Florida3 tygodnie temu
Huragan Helene uderza we Florydę jako potężna burza kategorii 4
-
Galeria3 tygodnie temu
Gala VI Międzynarodowego Kongresu Teatru Polskiego w Chicago, 22 września. Fot. StelmachLens