News USA
Druga debata prezydencka Republikanów nie zagroziła prowadzeniu Donalda Trumpa
Podczas drugiej debaty prezydenckiej wśród Republikanów nikt nie spowodował przełomowego momentu. Nie wydarzyło się także nic, co w znaczący sposób zepchnęłoby byłego prezydenta Donalda Trumpa z drogi do zdobycia nominacji prezydenckiej Partii Republikańskiej. Siedmiu kandydatów do prawyborów GOP stanęło przed publicznością w Bibliotece Prezydenckiej Ronalda Reagana w Simi Valley w Kalifornii i kamerami Fox Business Network.
W czasie środowej debaty także nikt – ani trzej moderatorzy, ani siedmiu pretendentów – nie chciał poruszyć oczywistej kwestii – że liderowi, Donaldowi Trumpowi, postawiono cztery zarzuty karne.
Nie wspomniano również o tym, że w sprawie cywilnej w Nowym Jorku sędzia właśnie stwierdził, że firmy prowadzone przez Trumpa i jego najstarszych synów rutynowo dopuszczały się oszustw.
Wyjątkiem była bardzo krótka wzmianka byłego gubernatora stanu New Jersey, Chrisa Christie.
Sam Donald Trump pominął tę debatę, podobnie jak pierwsze spotkanie, w sierpniu w Millwaukee.
W Simi Valley stawili się: gubernator Dakoty Północnej Doug Burgum, były gubernator New Jersey Chris Christie, gubernator Florydy Ron DeSantis, była ambasador ONZ Nikki Haley, były wiceprezydent Mike Pence, przedsiębiorca Vivek Ramaswamy i senator Tim Scott, R-S.C.
Podobnie jak podczas pierwszej debaty, była gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley, ambasadorka Trumpa przy ONZ, miała za sobą najmocniejszy wieczór, napędzany jej hartem ducha, dowcipem i przygotowaniem. Została zwycięzcą drugiego starcia.
Haley nadal jednak stoi przed wyzwaniem, aby wyjść z jednocyfrowych wyników w sondażach.
Taktyką Viveka Ramaswamy byłą ciągłe mówienie. W jego przypadku zadziałało to już w pierwszej debacie, ale być może tym razem przesadził.
Nikki Haley uderzyła Ramaswamy’ego za dołączenie do TikToka, chińskiej platformy mediów społecznościowych podejrzanej o wykorzystywanie jej technologii do szpiegowania użytkowników w USA. Kiedy Vivek Ramaswamy w widocznym poczuciu wyższości zaczął się bronić, Haley powiedziała sucho:
„Za każdym razem, gdy cię słyszę, czuję się trochę głupsza z powodu tego, co mówisz”.
Gubernator New Jersey Chris Christie i gubernator Florydy Ron DeSantis uderzyli Trumpa za to, że nie był z nimi na scenie. Bardziej elokwentny z tej pary gubernator New Jersey lepiej radził sobie z drwinami.
„Donald, wiem, że patrzysz, nie możesz się powstrzymać” – powiedział Christie. „Nie ma cię tu dziś wieczorem, nie z powodu sondaży i nie z powodu twoich aktów oskarżenia. Nie jesteś tu dziś wieczorem, ponieważ boisz się być na scenie.(..) Rób tak dalej, a nikt tutaj nie będzie już nazywał cię Donald Trump. Będziemy cię nazywać Donald Duck”.
Ron DeSantis, który wciąż traci swoją pozycję na rzecz Trumpa, nie zrobił nic, aby to zmienić. Ponownie powiedział, że wyśle wojska amerykańskie do Meksyku, aby walczyć z kartelami narkotykowymi.
Mike Pence, wiceprezydent Trumpa nie miał pomysłu, jak zostać usłyszanym, a kiedy mu się to udało, nie miał zbyt wiele do powiedzenia.
Niezręcznie pominął pytanie, czy Obamacare pozostanie, co stanowiło odniesienie do niewywiązania się Trumpa i Pence’a z obietnicy zakończenia popularnego i trwałego programu ubezpieczeń zdrowotnych, będącego głównym dziedzictwem byłego prezydenta Baracka Obamy.
Natomiast Senator Tim Scott, R-S.C., porzucił swój image miłego faceta i był bardziej agresywny, ale samo bycie bardziej energicznym nie wystarczyło.
Trzecia debata kandydatów GOP do fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych odbędzie się 8 listopada w Miami.
Źródło: suntimes
Foto: YouTube
News USA
Dane klientów, kierowców i partnerów DoorDash wyciekły na skutek ataku
We wtorek firma DoorDash poinformowała o naruszeniu bezpieczeństwa danych, które dotyczyło informacji należących do klientów, kierowców oraz partnerów handlowych. Według oficjalnego komunikatu, incydent miał miejsce w wyniku tzw. “social engineering scam” wymierzonego w jednego z pracowników firmy.
Jak podkreślono, osoba nieuprawniona uzyskała dostęp do systemów DoorDash, co doprowadziło do wycieku danych osobowych. Po wykryciu zagrożenia zespół ds. bezpieczeństwa natychmiast odciął dostęp cyberprzestępcy, wszczął dochodzenie oraz przekazał sprawę organom ścigania.
Jakie dane zostały ujawnione?
W wyniku incydentu cybernetycznego ujawniono:
- imiona i nazwiska,
- numery telefonów,
- adresy e-mail,
- adresy zamieszkania.
DoorDash zapewnia, że nie doszło do naruszenia wrażliwych danych finansowych, takich jak informacje o płatnościach czy numery identyfikacyjne.
Działania podjęte przez DoorDash
Firma wskazała, że niezwłocznie po wykryciu naruszenia:
- odcięto dostęp osoby nieuprawnionej,
- podjęto szczegółową analizę techniczną zdarzenia,
- poinformowano organy ścigania,
- rozpoczęto proces kontaktowania osób, których dane mogły zostać ujawnione – zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Wsparcie dla osób poszkodowanych
DoorDash uruchomił dedykowaną infolinię przeznaczoną dla osób chcących uzyskać więcej informacji w związku z naruszeniem. Można się z nią skontaktować pod numerem: 1-833-918-8030
Pomimo braku dostępu do danych płatniczych, ujawnienie danych osobowych niesie ryzyko dalszych prób wyłudzeń czy ataków phishingowych. Firma zapewnia, że prowadzi działania prewencyjne oraz współpracuje z odpowiednimi służbami, aby zminimalizować skutki naruszenia i zwiększyć poziom zabezpieczeń na przyszłość.
Źródło: scrippsnews
Foto: doordash
News USA
Sieć steakhouse’ów Sizzler szykuje powrót na rynek z odświeżoną marką
Znana niegdyś z ponad 700 lokali w całych Stanach Zjednoczonych sieć Sizzler przygotowuje się do powrotu na rynek z odświeżonym wizerunkiem. Marka, która w latach 80. i 90. była jednym z ikon gastronomii Zachodniego Wybrzeża, dziś posiada jedynie 80 restauracji, ale odnotowuje pierwsze efekty zmian. Według danych firmy, w zmodernizowanych lokalach sprzedaż wzrosła średnio o 47%, a w jednym przypadku nawet o 100%.
Nowy design, stare wartości
Za rebranding odpowiada agencja Tavern, której zadaniem jest przywrócenie marce rozpoznawalności, jednocześnie nadając jej nowoczesnego charakteru. Agencja podkreśliła, że Sizzler „przez lata stracił kierunek i tożsamość”, a obecnie wielu mieszkańców Kalifornii nie wie, gdzie znajduje się najbliższy lokal lub nawet, że sieć nadal działa.
Odświeżona identyfikacja wizualna wykorzystuje dziedzictwo marki, zamiast je odrzucać. Zdecydowano by:
- uprościć i przechylić logo, nadając mu formę znaku wypalanego na bydle,
- wprowadzić głęboki kolor bordo jako dominujący element palety,
- wykorzystać motyw „ZZ” z logo (nawiązanie do słowa „sizzle”) jako wyróżnik graficzny o lżejszym, bardziej zabawnym tonie.
Strategia powrotu: emocje, rodzinna atmosfera i konkurencja z fast foodami
Firma chce wykorzystać nostalgiczny potencjał marki, kierując kampanię do rodziców poszukujących alternatywy dla szybkiej gastronomii. W komunikacie z 2024 r. Sizzler zapowiedział, że chce konkurować z sieciami takimi jak McDonald’s, oferując „komfort i znajomość smaku w bardziej domowej odsłonie”.
Jak podkreślił jeden z szefów sieci, Robert Clark, do rebrandingu pozytywnie odnosi się większość franczyzobiorców, a firma pracuje nad uniwersalnym planem wdrożenia zmian w kolejnych lokalach. W ciągu dwóch lat zrealizowano dziewięć modernizacji, a kolejne inwestycje są planowane.

Branża pod presją
Powrót Sizzlera odbywa się w trudnym otoczeniu biznesowym. Gastronomia szybkiej obsługi mierzy się z: rosnącymi kosztami pracy, zakłóceniami łańcuchów dostaw, spadkiem ruchu klientów i ograniczaniem napiwków,
co zmusza firmy do poszukiwania nowych rozwiązań, często poprzez rebranding.
Czy powrót Sizzlera się powiedzie?
Pierwsze wyniki sugerują, że kierunek obrany przez sieć może okazać się skuteczny. Silny potencjał sentymentalny, modernizacja i jasno określona strategia odbudowy marki to fundamenty, na których firma chce oprzeć swój rozwój. Jednak sukces będzie zależeć od skuteczności ekspansji i gotowości inwestycyjnej franczyzobiorców.
Źródło: foxbusiness
Foto: sizzler
BIZNES
Pracownicy sezonowi potrzebują dodatkowego dochodu, by przetrwać okres świąteczny
Aż 60% pracowników sezonowych w USA wykorzystuje dodatkowe zajęcia, by pokryć podstawowe wydatki w nadchodzących miesiącach – wynika z nowego badania przeprowadzonego wśród 1000 Amerykanów pracujących lub planujących pracować sezonowo. Przeciętny respondent wskazał, że w okresie świątecznym musi zarobić średnio 6209 dolarów, aby pokryć wszystkie niezbędne koszty.
Millenialsi najbardziej uzależnieni od pracy sezonowej
Z danych wynika, że zależność od dodatkowej pracy różni się znacząco w zależności od pokolenia.
- 65% millenialsów deklaruje, że bez pracy sezonowej nie byłoby w stanie opłacić rachunków.
- Wśród boomerów odsetek ten wynosi zaledwie 41%.
Różnice widać również w oczekiwaniach finansowych – millenialsi chcą zarobić średnio 7258 dolarów, podczas gdy przedstawiciele pokolenia wyżu demograficznego liczą na 3277 dolarów.
Lęk finansowy większy niż radość ze świąt
Dla wielu pracowników sezonowych praca w najbardziej intensywnym okresie roku wynika nie z chęci, lecz z konieczności. 63% badanych przyznało, że martwi się, czy będzie w stanie opłacić wszystkie świąteczne wydatki. Dlatego pieniądze z pracy sezonowej mają pokryć nie tylko rachunki, ale też koszty typowo świąteczne:
- 39% przeznaczy je na prezenty dla bliskich,
- 22% – na zapewnienie dzieciom bardziej udanych świąt,
- 9% – na bilety lotnicze, by odwiedzić rodzinę.
“Praca sezonowa jest kluczowym źródłem dochodu dla milionów Amerykanów, którzy pomagają utrzymać funkcjonowanie kraju w najbardziej pracowitym okresie” – podkreśla Erin Bruehl, wiceprezes ds. komunikacji w firmie Current, która zleciła badanie. “Ważne jest również, aby mogli oni polegać na instytucjach finansowych i jak najlepiej wykorzystać swoje ciężko zarobione środki” – dodaje.

Dla części to jedyne źródło utrzymania
Dla 26% respondentów praca sezonowa jest jedynym źródłem dochodu. Co piąty ankietowany (21%) został w tym roku zwolniony, co dodatkowo zwiększa jego zależność od pracy tymczasowej. Większość pracowników sezonowych ma jednak dodatkowe stałe zajęcia: 33% pracuje także na pełny etat, a 26% – na część etatu.
Co decyduje o wyborze pracy sezonowej?
Dla badanych najważniejsze są: wysokie wynagrodzenie (54%), oraz elastyczne godziny pracy (53%). Tu również pojawiają się różnice pokoleniowe:
- wynagrodzenie ważniejsze jest dla millenialsów (56% wobec 46% boomersów),
- elastyczność bardziej cenią starsi pracownicy (55% wobec 50%).

Mimo tych korzyści 58% pracowników sezonowych wolałoby nie podejmować dodatkowej pracy, gdyby nie trudna sytuacja finansowa.
Metodologia
Badanie przeprowadziła firma Talker Research na zlecenie Current. Ankietowano 1000 Amerykanów oraz dodatkowych 1000 obecnych lub przyszłych pracowników sezonowych. Zapewniono co najmniej 200 respondentów z każdego pokolenia. Ankieta została zrealizowana online w dniach 17–24 września 2025 r.
Źródło: scrippsnews
Foto: Amazon, istock/Jacoblund/
-
News Chicago2 tygodnie temuICE zatrzymało dwóch Polaków w Edison Park. Pracowali przy remoncie domu
-
News USA2 tygodnie temuDemokraci triumfują w wyborach: Historyczna frekwencja i znaczące zwycięstwa
-
News USA1 tydzień temuTrump zapowiada „dywidendę celną” – po 2000 USD dla Amerykanów o niższych dochodach
-
Prawo imigracyjne4 tygodnie temuDziałania federalnych agentów ICE na ulicach Chicago: Czy powinniśmy się bać?
-
News Chicago7 dni temuOperacja „Midway Blitz” dobiega końca. Agenci federalni opuszczają Chicago
-
News USA4 tygodnie temuTrump zatwierdza stan klęski żywiołowej dla stanów. Vermont, Maryland i Illinois odchodzą z kwitkiem
-
News Chicago4 tygodnie temuTragiczna śmierć rodziny syna Darrena Baileya w katastrofie śmigłowca
-
News Chicago3 tygodnie temuPritzker przeznaczył 20 mln dolarów na banki żywności po wstrzymaniu świadczeń SNAP










