News Chicago
Toni Preckwinkle po raz czwarty Prezesem Zarządu Powiatu Cook

Prezes Zarządu Powiatu Cook, Toni Preckwinkle, została wybrana we wtorek na czwartą kadencję. Jest teraz najwięcej razy wybranym dyrektorem wykonawczym drugiego najbardziej zaludnionego powiatu w kraju. Jej przeciwnikiem był były radny Chicago, Bob Fioretti.
Preckwinkle, Demokratka z chicagowskiej dzielnicy Hyde Park, zdobyła 869 378 głosów w porównaniu z 381 718 Boba Fiorettiego, według nieoficjalnych danych pochodzących z 98% okręgów. Libertarianka Thea Tsatsos z River Forest miała 40 627 głosów.
Fioretti przegrał z Preckwinkle w prawyborach w 2018 r. –ze stosunkiem głosów 39–61 proc. – a następnie wystartował w wyborach na burmistrza Chicago w 2019 r. i prokuratora stanowego jako Demokrata w 2020 r.
Fioretti w swojej kampanii zajął się kwestiami podatków, wydatków i przestępczości. Argumentował, że poparcie Preckwinkle dla reform wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych na poziomie stanowym i powiatowym przyczyniło się do fali przestępczości.
Preckwinkle broniła swojego podejścia jednocześnie zachwalając wysiłki na rzecz ustanowienia pilotażowego programu gwarantowanego dochodu o wartości 42 milionów dolarów i inicjatywy mającej na celu wyeliminowanie do 1 miliarda dolarów długu medycznego.
We wtorkowym oświadczeniu zapowiedziała, że w następnej kadencji skupi się na tych programach, rozdysponowaniu 1 miliarda dolarów z funduszy American Rescue Plan Act oraz inwestowaniu w usługi zdrowia psychicznego i behawioralnego, w ramach „zaangażowaniem powiatu na rzecz społeczeństwa, zdrowia i bezpieczeństwo publicznego”.
Preckwinkle pokonała byłego komisarza powiatu Richarda Boykina z Oak Park w ostatnich prawyborach.
Ponieważ wszystkie okręgi zostały zgłoszone pod koniec wtorku, oto nieoficjalne wczesne wyniki wyścigów komisji okręgowych, które obejmują przedmieścia:
9. Okręg
Republikanin Matt Podgórski z Chicago miał niewielką przewagę nad Demokratką Maggie Trevor z Rolling Meadows. Podgórski, dyrektor ds. logistyki, zamierza zająć miejsce Republikanina Petera Silvestri z Elmwood Park, który nie ubiegał się o ósmą kadencję.
Okręg obejmuje części Chicago i duże części: Palatine, Wheeling, Maine, Leyden , Norwood Park i River Forest.
14. Okręg
Demokratyczny przywódca Scott Britton z Glenview zmierza do drugiej kadencji z przewagą 63 778 do 41 733 głosów nad republikańskim pretendentem Bentonem Howserem z Wilmette.
Britton, prawnik, były powiernik Glenview i członek rady szkolnej, prowadził kampanię na temat swoich wysiłków legislacyjnych w zakresie zasad dotyczących najemców-właścicieli, dostępu do głosowania dla osób nie mówiących po angielsku, podniesienia wieku sprzedaży tytoniu i poprawy zaufania między policją a mieszkańcami.
Okręg obejmuje: Glenview, Wheeling, Prospect Heights, Arlington Heights, Buffalo Grove, Palatine, Inverness i Barrington.
15. Okręg
Demokrata Kevin Morrison z Mount Prospect również był na drodze do drugiej kadencji, z przewagą 41 596 do 31 456 głosów nad republikańskim pretendentem Chuckem Cerniglią z Hoffman Estates.
Morrison prowadził kampanię na rzecz rozszerzania zasobów zdrowia psychicznego i wysiłki na rzecz utworzenia pierwszego w okręgu departamentu zdrowia psychicznego i behawioralnego.
Okręg obejmuje: Schaumburg, Elk Grove Village, Hanover Park, Hoffman Estates, South Barrington, Palatine, Des Plaines i Elgin.
17. Okręg
Urzędujący Republikanin Sean Morrison z Palos Park miał przewagę nad Demokratą Danielem Calandriello z Orland Park 54 468 do 50 222 głosów.
Morrison, przewodniczący Partii Republikańskiej Cook County, odparł główne wyzwanie Liz Doody Gorman, która wcześniej zajmowała miejsce.
Okręg obejmuje od południowych przedmieść do części: Prospect Heights, Des Plaines, Elk Grove Village i Schaumburga.
Źródło: dailyherald
Foto: YouTube
News Chicago
Johnson sięga do kieszeni bogatych: Nowy plan podatkowy ma uratować Chicago przed cięciami

Burmistrz Chicago, Brandon Johnson, po raz kolejny postanowił zaryzykować. W czwartek zaprezentował plan budżetu, który zakłada ponad 617 milionów dolarów nowych podatków – głównie dla najbogatszych mieszkańców i największych korporacji. To odważny ruch, mający załatać dziurę po cięciach federalnych wprowadzonych przez administrację Trumpa i uchronić miasto przed falą zwolnień oraz paraliżem usług publicznych.
„Nie możemy pozwolić sobie na cofanie się”
Brandon Johnson, przemawiając do Rady Miasta, nie szczędził dramatyzmu.
„Na naszych ulicach stoją uzbrojone grupy, federalny rząd jest w stanie zawieszenia. Nie możemy pozwolić, by chaos przejął Chicago” – mówił burmistrz.
W jego narracji nowy budżet to tarcza przed kryzysem, zarówno finansowym, jak i społecznym.
Plan na 2026 rok opiewa na 16,6 miliarda dolarów i ma zlikwidować prognozowany deficyt w wysokości 1,19 miliarda. Przy czym Johnson obiecuje, że nie podniesie podatku od nieruchomości, a nawet zlikwiduje 1-procentowy stanowy podatek od żywności z końcem roku.
Nowe podatki dla gigantów i miliarderów
Zamiast sięgać do kieszeni klasy średniej, burmistrz chce, by najwięksi gracze wzięli na siebie większy ciężar. Proponuje m.in. 21 dolarów podatku od każdego pracownika w dużych firmach – co ma przynieść 100 mln dolarów na programy przeciwdziałania przemocy i zatrudnienia młodzieży.
Innym nowatorskim pomysłem jest podatek od firm z branży mediów społecznościowych – 50 centów miesięcznie za każdego użytkownika powyżej 100 tys. – który ma sfinansować miejskie kliniki zdrowia psychicznego i programy reagowania kryzysowego.
„Nie boimy się konkurować z gigantami Big Tech o finansowanie bezpłatnej opieki psychiatrycznej” – powiedział Johnson.
Największym źródłem nowych dochodów ma być jednak podwyżka podatków od usług cyfrowych i chmurowych – w praktyce uderzająca w firmy takie jak Google, Amazon czy Salesforce. Ten ruch ma przynieść ponad 333 miliony dolarów, a stawka podatku wzrosłaby z 9% w 2024 do 14% w 2026 roku.
Gniew biznesu i satysfakcja lewicy
Plan Brandona Johnsona wywołał natychmiastową burzę. Izba Handlowa Chicago, Illinois Manufacturers’ Association i Civic Federation zgodnie oceniły, że propozycje burmistrza to „gospodarczy sabotaż”.
„To budżet, który zniechęca do inwestowania, przenoszenia się do Chicago i tworzenia miejsc pracy” – stwierdził Jack Lavin, prezes Izby Handlowej.
Ale po drugiej stronie politycznego spektrum słychać entuzjazm. Postępowi radni, dotąd sceptyczni wobec Johnsona, mówią o „odważnym kroku w stronę sprawiedliwości podatkowej”.
„Musimy znaleźć innowacyjne sposoby finansowania rządu” – skomentowała radna Maria Hadden, liderka miejskiej frakcji progresywnej.
Dla Johnsona to szansa na odkupienie. W zeszłym roku jego budżet przeszedł w Radzie Miasta minimalną większością głosów – dziś burmistrz wyraźnie stara się odzyskać zaufanie lewicy, nie tracąc poparcia klasy pracującej.
Chicago na krawędzi
Za retoryką i ideologiczną walką kryje się jednak brutalna rzeczywistość finansowa. Chicago wciąż zmaga się z rosnącym zadłużeniem, kosztami emerytur i brakiem stabilnych dochodów. Federalne środki covidowe dawno się skończyły, a inflacja i możliwe spowolnienie gospodarcze nie wróżą niczego dobrego.
Na domiar złego miasto stoi przed „klifem fiskalnym” – momentem, w którym skończą się jednorazowe rezerwy i trzeba będzie zmierzyć się z realnymi kosztami utrzymania usług publicznych.
„Ta rosnąca nierówność majątkowa nie jest zrównoważona dla naszego miasta” – powtarza Johnson. „Nie możemy oddzielić bogactwa nielicznych od ubóstwa wielu”.
Odważna wizja czy ryzykowny eksperyment?
Brandon Johnson stawia na narrację: „bogaci zapłacą więcej, by miasto mogło oddychać”. Jego plan to mieszanka ideologii, pragmatyzmu i desperacji.
Dla zwolenników – to krok w stronę sprawiedliwości społecznej i ratunek dla usług publicznych. Dla krytyków – to niebezpieczny eksperyment gospodarczy, który może wypchnąć biznes z miasta.
Jedno jest pewne: Chicago stoi przed wyborem między reformą a stagnacją. A Burmistrz Brandon Johnson – między byciem odważnym wizjonerem a politykiem, który zaryzykował zbyt wiele.
Źródło: wttw
Foto: Chicgao Mayor’s Office, YouTube
News Chicago
Sędzina z Chicago zarządza użycie kamer nasobnych po starciach z protestującymi

W czwartek, tydzień po wydaniu tymczasowego nakazu mającego powstrzymać brutalne działania agentów federalnych wobec protestujących przeciwko polityce imigracyjnej administracji Donalda Trumpa, sędzina okręgowa Sara Ellis ponownie zwołała strony na salę sądową w Chicago. „Na podstawie tego, co widzę i czytam, mam poważne wątpliwości, czy mój nakaz jest przestrzegany” – powiedziała, nakazując agentom używanie kamer nasobnych.
Sędzina Sara Ellis rozszerzyła swój nakaz sprzed tygodnia, wymagając od wszystkich agentów federalnych biorących udział w „Operacji Midway Blitz” noszenia kamer nasobnych podczas interakcji z protestującymi.
„Zaletą kamer jest to, że rejestrują wydarzenia zanim dojdzie do incydentu, który je prowokuje” – wyjaśniła.
Początkowo sędzina nakazała natychmiastowe wyposażenie wszystkich funkcjonariuszy w kamery, jednak po sprzeciwie strony rządowej zgodziła się na częściową elastyczność. Prawnik administracji Trumpa, Sean Skedzielewski, argumentował, że logistyka, przechowywanie i przegląd materiałów wideo byłyby „ogromnym obciążeniem” dla agencji.
Starcia po wypadku w Chicago
Nakaz Ellis był odpowiedzią na pozew złożony przez koalicję dziennikarzy i protestujących, którzy twierdzili, że federalni funkcjonariusze atakowali osoby zaangażowane w pokojowe demonstracje. Według pozwu, wśród poszkodowanych byli reporterzy, do których strzelano kulkami pieprzowymi mimo wyraźnej identyfikacji prasowej.
W ostatnich dniach, jak twierdzą powodowie, doszło do kolejnych naruszeń – między innymi po wypadku drogowym z udziałem funkcjonariuszy Straży Granicznej w południowo-wschodnim Chicago, gdy funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego wobec tłumu. O tym zdarzeniu informowaliśmy tutaj.
Sędzina skrytykowała taktykę federalnych: „Nie jesteśmy na granicy. Znajdujemy się w gęsto zaludnionym obszarze miejskim. Kontrola tłumu tutaj wymaga zupełnie innego podejścia” – podkreśliła.
Nakazała również, by dyrektor terenowy ICE, Russell Hott, stawił się w poniedziałek w sądzie i wyjaśnił doniesienia o użyciu gazu łzawiącego bez ostrzeżenia.
Zakaz używania siły wobec dziennikarzy i pokojowych demonstrantów
Pierwotny nakaz Sary Ellis zakazywał federalnym agentom:
- atakowania dziennikarzy, którzy nie zakłócają pracy funkcjonariuszy,
- używania gazu łzawiącego, granatów hukowych i kul pieprzowych wobec osób niebędących bezpośrednim zagrożeniem,
- oraz ataków pojazdami w tłumie.
„Problem polega na tym, że DHS używa siły w sposób naruszający konstytucyjne prawa pokojowych demonstrantów, dziennikarzy i duchownych” – powiedziała sędzia.
Przypomniała również głośny przypadek pastora, który został wielokrotnie postrzelony kulkami pieprzowymi przed ośrodkiem ICE pod Chicago, co wywołało oburzenie opinii publicznej.
Niechęć agentów do kamer
Wewnętrzne źródła federalne, cytowane przez CNN, wskazują, że temat kamer nasobnych od dawna powoduje tarcia między agentami FBI a funkcjonariuszami ICE i Straży Granicznej.
Podczas gdy FBI już od dawna wymaga używania kamer w operacjach terenowych, niektórzy agenci imigracyjni sprzeciwiali się ich stosowaniu – obawiając się, że ich taktyka zostanie nagrana. W kilku przypadkach agenci imigracyjni mieli nawet odmówić udziału agentom FBI w wspólnych akcjach, by uniknąć nagrań.
Według źródeł CNN, napięcia te narastają od miesięcy. Część agentów FBI zgłaszała przełożonym obawy o nielegalne działania partnerów z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), takie jak wjazdy na prywatne posesje bez nakazu czy profilowanie rasowe.
Rząd: „Sędzina opiera się na wybiórczych doniesieniach”
Skedzielewski zasugerował, że media mogły przedstawić niepełny obraz sytuacji, a sędzina Ellis kieruje się „jednostronnymi, wybiórczo edytowanymi relacjami”. Sędzina przyznała, że część informacji może wymagać weryfikacji, ale dodała, że właśnie dlatego żąda osobistego wyjaśnienia od dyrektora ICE.
Reakcje polityczne
Gubernator Illinois J.B. Pritzker, choć nie jest stroną pozwu, pochwalił decyzję sędzi o rozszerzeniu nakazu „Agenci powinni nosić kamery, bo – jak widać – nie zawsze mówią prawdę o tym, co się dzieje” – powiedział Pritzker, dodając, że spodziewa się kolejnych pozwów przeciwko ICE i CBP.
Z kolei Departament Bezpieczeństwa Krajowego stwierdził, że funkcjonariusze są „niesprawiedliwie oczerniani” i „każdego dnia ryzykują życie, egzekwując prawo”.
Tło polityczne
To kolejny spór sądowy między administracją Trumpa a władzami Illinois. W innej sprawie federalny sędzia zablokował wysłanie Gwardii Narodowej do Chicago, co rząd USA już zapowiedział, że zaskarży.
Źródło: wttw
Foto: YouTube
News Chicago
Hanover Park: agenci ICE aresztowali policjanta za nielegalny pobyt w USA

W czwartek rano agenci federalni aresztowali funkcjonariusza policji z podmiejskiego Hanover Park, oskarżając go o nielegalny pobyt w Stanach Zjednoczonych po wygaśnięciu wizy turystycznej. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) poinformował, że zatrzymany Radule Bojovic pochodzi z Czarnogóry i przebywał w kraju nielegalnie od 2015 roku, kiedy wygasła jego wiza.
Według komunikatu, Radule Bojovic został „namierzony podczas ukierunkowanej operacji imigracyjnej” prowadzonej przez agencję Immigration and Customs Enforcement (ICE) w Illinois.
W sierpniu Departament Policji w Hanover Park opublikował na Facebooku wpis informujący, że ukończył Suburban Law Enforcement Academy i rozpoczął 15-tygodniowe szkolenie terenowe, przygotowujące go do pełnienia służby w lokalnej społeczności.
Reakcja władz federalnych
Zastępca sekretarza DHS, Tricia McLaughlin, skrytykowała sytuację, w której osoba przebywająca nielegalnie w kraju mogła zostać funkcjonariuszem policji.
„Radule Bojovic przebywał nielegalnie w Stanach Zjednoczonych przez 10 lat. Jak to możliwe, że wydział policji wydaje odznaki i broń osobom bez prawa pobytu? Samo posiadanie broni palnej przez cudzoziemca jest przestępstwem. To nieakceptowalne, by funkcjonariusz egzekwujący prawo sam je łamał” – podkreśliła McLaughlin.
Aresztowanie Bojovicia to kolejny przypadek w ostatnich tygodniach, gdy agenci ICE zatrzymali urzędników publicznych za naruszenia imigracyjne.
We wrześniu funkcjonariusze agencji aresztowali kuratora największego okręgu szkolnego w stanie Iowa, który – jak twierdzi ICE – przebywał w USA nielegalnie od początku lat 2000-nych. Mężczyzna usłyszał dodatkowe zarzuty dotyczące nielegalnego posiadania broni palnej.
Źródło: wttw
Foto: Departament Policji w Hanover Park
-
News Chicago2 tygodnie temu
Biały Dom wstrzymuje miliardy dolarów na infrastrukturę w Chicago
-
GOŚCIE BUDZIK MORNING SHOW4 tygodnie temu
Monia z Chicago znów na ekranie TVN Style. Jej motto: „Nigdy nie przestawaj wierzyć w siebie”
-
News Chicago4 tygodnie temu
Uczcijmy pamięć Charliego Kirka w Chicago – wydarzenie w Lemont
-
News Chicago2 tygodnie temu
Nocny nalot służb imigracyjnych na apartamentowiec w Chicago
-
News Chicago3 tygodnie temu
Uzbrojeni agenci federalni na ulicach Chicago: Rosną napięcia wokół działań ICE
-
News Chicago1 tydzień temu
Gwardia Narodowa rozmieszczona w rejonie Chicago: 500 żołnierzy na ulicach
-
News Chicago2 tygodnie temu
Strzały w Brighton Park: Agenci federalni postrzelili kobietę, społeczność żąda odpowiedzi
-
News Chicago2 tygodnie temu
Trump wysyła Gwardię Narodową do Chicago mimo sprzeciwu gubernatora