News USA
Cyfrowy dolar amerykański – coraz bardziej realna przyszłość

Cyfrowa waluta amerykańskiego banku centralnego może pewnego dnia zapewnić konsumentom poziom bezpieczeństwa w obliczu rozprzestrzeniania się prywatnych aktywów cyfrowych, takich jak stablecoin, oświadczyła w czwartek wiceprzewodnicząca Rezerwy Federalnej Lael Brainard.
Brainard stwierdziła, że w przyszłości cyfrowa waluta banku centralnego może współistnieć z stablecoin i je uzupełniać, zapewniając szeroko dostępne, wspierane przez rząd środki płatnicze.
„Może zapewnić bezpieczne zobowiązanie banku centralnego jako neutralną warstwę rozliczeniową w cyfrowym ekosystemie finansowym” – powiedziała.
„To faktycznie ułatwiłoby i umożliwiło innowacje w sektorze prywatnym”.
Jej uwagi pojawiają się, gdy Fed debatuje nad potencjalną nową formą pieniądza, aby dotrzymać kroku innowacjom płatniczym w sektorze prywatnym, w tym stablecoin, rodzajem kryptowaluty, która ma być powiązana z dolarem lub inną walutą krajową.
W przeciwieństwie do prywatnych kryptowalut, takich jak bitcoin, cyfrowa waluta banku centralnego emitowana przez Fed byłaby emitowana i wspierana przez amerykański bank centralny, podmiot rządowy, podobnie jak papierowe banknoty dolarowe i monety.
Pomysł podzielił urzędników Fed, przez co jest mało prawdopodobne, że wkrótce zdecydują, czy stworzyć cyfrowego dolara.
Stablecoin ponownie zwróciły uwagę regulatorów w tym miesiącu po tym, jak TerraUSD, jeden z największych stablecoin, odnotował spadek wartości znacznie poniżej dolara.
Przewodnicząca House Financial Services Committee, Maxine Waters oświadczyła, że cyfrowa waluta banku centralnego może zapewnić USA kontynuację konkurencji z innymi krajami, takimi jak Chiny, które to rozważają lub już wprowadziły na rynek waluty cyfrowe.
Brainard powtórzyła te uwagi w swoim pisemnym zeznaniu, twierdząc, że dolar cyfrowy może być:
„jednym z potencjalnych sposobów zapewnienia, że ludzie na całym świecie, którzy używają dolara, mogą nadal polegać na sile i bezpieczeństwie waluty amerykańskiej podczas zawierania transakcji i prowadzenia interesów w cyfrowym systemie finansowym.”
W styczniu bank centralny zwrócił się do opinii publicznej na temat wewnętrznego raportu, który miał wywołać debatę na temat tego, czy i jak cyfrowy dolar amerykański może poprawić krajowy system płatności.
Prywatne oferty walut cyfrowych są bardzo niestabilne i w wielu przypadkach kojarzone z działalnością przestępczą. Jak dotąd nie zostały one również szeroko przyjęte w codziennych transakcjach, takich jak kupowanie artykułów spożywczych lub biletów do kina.
Chiny stworzyły własną walutę cyfrową emitowaną przez rząd i zabroniły transakcji przy użyciu kryptowalut emitowanych przez władze niemonetarne, podając jako przykłady bitcoin, eter i tether.
Tymczasem Salwador stał się pierwszym krajem na świecie, który przyjął bitcoin jako walutę krajową obok dolara amerykańskiego.
Banki i ich grupy handlowe twierdzą, że pomysł ma kilka wad w Stanach Zjednoczonych, między innymi potencjalnie zakłóca system finansowy poprzez przyciąganie depozytów z tradycyjnych banków komercyjnych, co skutkuje wyższymi kosztami kredytu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.
Zwolennicy tego pomysłu twierdzą, że cyfrowy dolar Fed może przyspieszyć i obniżyć koszty przemieszczania pieniędzy w systemie finansowym, sprowadzać do niego osoby nieposiadające kont bankowych i zapewniać rządowi skuteczny sposób dystrybucji pomocy finansowej.
Jednak prezes Fed, Jerome Powell, wskazał, że widzi powód do ostrożności. Powiedział, że ważniejsze jest, aby cyfrowy dolar był właściwy, niż być pierwszym na rynku, częściowo ze względu na kluczową rolę dolara na świecie.
Źródło: wsj
Foto: You Tube, istock/urfinguss
News USA
Hyundai i Kia przenoszą produkcję do USA. Ogromne inwestycje i nowy sojusz z GM

Donald Trump może już mówić o wielkim sukcesie swojej polityki. Agresywna strategia ochrony amerykańskiego rynku i przyciągania inwestycji zaczyna przynosić efekty – jeden z największych koncernów motoryzacyjnych na świecie ogłosił właśnie gigantyczne plany ekspansji w Stanach Zjednoczonych.
Punktem zwrotnym były zaporowe cła nałożone przez amerykańską administrację. Miały chronić rynek, ale wywołały prawdziwą burzę w branży motoryzacyjnej, uderzając w dotychczasowe modele biznesowe opierające się na produkcji w Meksyku i eksporcie do USA.
Firmy takie jak Audi, BMW, Honda, Hyundai, Kia, Nissan, Mazda, Toyota czy Volkswagen musiały zrewidować swoje strategie. Pod presją znalazły się również koncerny amerykańskie – Ford, General Motors i Stellantis.
Pierwsze decyzje nie kazały na siebie długo czekać. Audi, GM, Nissan i Stellantis ogłosiły przeniesienie części produkcji do USA, a Honda rozważa produkcję nowej generacji Civic w Stanach zamiast w Meksyku. Z kolei Kanada i Meksyk mogą stracić montaż modeli CR-V i HR-V.
Koreański gigant odpowiada: miliardy na stół
Najbardziej zdecydowanie zareagowała Grupa Hyundai Motor (właściciel marek Hyundai i Kia). Koreańczycy powołali specjalną grupę zadaniową, która opracowała plan dostosowania się do nowych warunków.
Efekt? Rozbudowa fabryk w Alabamie i Georgii, zwiększenie produkcji modeli Tucson w USA oraz zmniejszenie zależności od zakładów w Meksyku.

Fabryka Hyundai w Montgomery w stanie Alabama
Początkowo inwestycje oszacowano na 21 miliardów dolarów, ale koncern szybko podniósł stawkę – do 26 miliardów dolarów.
To oznacza powstanie nawet 25 tysięcy nowych miejsc pracy.
W pakiecie znalazła się również budowa nowej huty stali, zakładu robotyki z mocami produkcyjnymi na 30 tysięcy maszyn rocznie oraz rozwój infrastruktury logistycznej.
Sojusz Hyundai – GM: wspólne platformy, nowe modele i wodór w tle
Na tym jednak nie koniec. W sierpniu Hyundai ogłosił strategiczne partnerstwo z General Motors. Firmy wspólnie opracują pięć nowych modeli samochodów – dwa pikapy, kompaktowy SUV, pojazd osobowy i elektryczny samochód dostawczy przeznaczony na rynek USA.
Produkcja ma się rozpocząć w 2028 roku, a sprzedaż do tego czasu może sięgnąć nawet 800 tysięcy aut.
Współpraca obejmuje także zakupy materiałów (w tym potencjalną dostawę stali przez Hyundai Steel), organizację transportu, wspólną logistykę i optymalizację kosztów. Rozważane jest również opracowanie nowych generacji silników – zarówno spalinowych, jak i elektrycznych – oraz rozwój technologii wodorowych i ogniw paliwowych.
Eksperci podkreślają, że to dopiero początek. Hyundai i GM zapowiadają, że ich sojusz może otworzyć drogę do kolejnych wspólnych projektów i inwestycji w USA, czyniąc z obu koncernów kluczowych graczy w wyścigu o rynek północnoamerykański.
Źródło: gazeta.pl
Foto: YouTube, istock/TennesseePhotographer/jetcityimage/
News USA
Rachunki za prąd w górę. Eksperci: winna infrastruktura i rosnący popyt

Ceny energii elektrycznej w całych Stanach Zjednoczonych wciąż rosną, a zdaniem ekspertów główną przyczyną są koszty związane z infrastrukturą oraz dynamiczny wzrost zapotrzebowania na prąd.
Starzejące się sieci kontra boom technologiczny
Stany Zjednoczone stoją przed wyzwaniem unowocześnienia przestarzałej infrastruktury energetycznej. Proces ten zbiega się w czasie z rosnącymi kosztami gazu ziemnego, który odpowiada za około 40% produkcji energii elektrycznej w kraju. To problem dodatkowo komplikowany przez globalne zakłócenia w łańcuchach dostaw i napięcia handlowe .
Według danych EIA (U.S. Energy Information Administration), ceny gazu ziemnego w pierwszym kwartale roku wzrosły gwałtownie, a prognozy wskazują, że w 2026 roku będą nawet dwukrotnie wyższe niż w 2024. Głównym czynnikiem jest rosnący popyt.
Centra danych pochłoną więcej energii niż gospodarstwa domowe
Nowe wyzwania pojawiają się wraz z rozwojem technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji. Departament Energii przewiduje, że w przyszłym roku centra danych i obiekty komercyjne po raz pierwszy zużyją więcej prądu niż gospodarstwa domowe.
Polityczne zwroty i ich wpływ na ceny
Zmiana w Białym Domu oznacza również zmianę w polityce energetycznej. Administracja Donalda Trumpa wstrzymuje inicjatywy dotyczące energii odnawialnej i likwiduje zachęty dla zielonej energii wprowadzone przez Prezydenta Bidena. Zdaniem ekspertów może to dodatkowo zwiększyć koszty energii w nadchodzących latach.
Źródło: scrippsnews
Foto: istock/Cavan Images/
News USA
Orlen i Synthos zbudują pierwszy w Polsce mały reaktor jądrowy SMR. Polska może stać się liderem w Europie

Polski koncern energetyczny Orlen podpisał umowę z firmą Synthos Green Energy (SGE), należącą do Michała Sołowowa – najbogatszego Polaka – na budowę pierwszego w kraju małego modułowego reaktora jądrowego (SMR). Projekt wykorzysta technologię amerykańskiej spółki GE Hitachi Nuclear Energy, która już uzyskała wsparcie finansowe od amerykańskich instytucji rządowych.
Jak podkreślają przedstawiciele Orlenu, dzięki tej inwestycji Polska będzie pierwszym krajem w Europie, w którym powstanie reaktor typu BWRX-300.
SMR – energia przyszłości czy wciąż eksperyment?
SMR-y (Small Modular Reactors) to modułowe reaktory jądrowe, które produkuje się w fabrykach, a następnie montuje na miejscu budowy. Zwolennicy tej technologii widzą w niej szybszą, tańszą i bardziej elastyczną alternatywę dla klasycznych elektrowni jądrowych. Wciąż jednak żaden SMR nie wszedł na świecie do komercyjnej eksploatacji.
Pierwszy reaktor powstanie we Włocławku, w centralnej Polsce.
Długa droga do porozumienia
Synthos rozpoczął przygotowania do wdrożenia technologii SMR już cztery lata temu. W 2021 roku spółka podpisała list intencyjny z GE Hitachi, zakładający budowę w Polsce co najmniej 10 reaktorów BWRX-300 do 2030 roku.
W 2023 roku Komisja Europejska zatwierdziła powstanie spółki joint venture OSGE (Orlen Synthos Green Energy), która później podpisała umowy z partnerami z USA i Kanady. Projekt uzyskał również deklarację wsparcia finansowego ze strony dwóch amerykańskich agencji rządowych – do 4 mld dolarów.
Jednak rozmowy między Orlenem a SGE trwały ponad 18 miesięcy i były pełne napięć. Spór dotyczył głównie praw do korzystania z technologii SMR. SGE ma wyłączność w kilku krajach Europy, podczas gdy OSGE dotąd mogło działać jedynie w Polsce.
Nowa umowa zakłada, że obie firmy będą miały po 50% udziałów w OSGE, a spółka uzyska pełny dostęp do technologii BWRX-300.
Kolejne kroki i ambitne plany
Na razie prace koncentrują się na raporcie środowiskowym, którego przygotowanie potrwa około dwóch lat. Tymczasem Polska wciąż nie posiada żadnej elektrowni jądrowej, choć poprzedni rząd zakładał, że do 2040 roku energia atomowa pokryje 23% krajowego zapotrzebowania na prąd.
Obecne władze również deklarują rozwój sektora jądrowego. W kwietniu państwowa spółka odpowiedzialna za budowę dużej elektrowni jądrowej podpisała umowę z amerykańskimi gigantami Westinghouse i Bechtel na projekt wart 192 mld zł (ok. 51 mld USD), o czym informowaliśmy tutaj.
Jednak w ostatnim czasie doszło też do zawirowań – Korea Hydro & Nuclear Power wycofała się z planów budowy kolejnej elektrowni, tłumacząc to brakiem wsparcia ze strony rządu, czemu resort energii zaprzecza.
Inwestycje w SMR-y pozostają jednak niezależne od projektów dużych elektrowni. Dla Orlenu to część strategii dywersyfikacji – od ropy i gazu w stronę energii jądrowej, wodorowej i odnawialnej.
Źródło: NFP
Foto: Polskie Elektrownie jądrowe, YouTube, Orlen
-
Polonia Amerykańska4 tygodnie temu
XXXVIII Piesza Polonijna Pielgrzymka Maryjna do Merrillville – RELACJA NA ŻYWO
-
News USA6 dni temu
Administracja Trumpa grozi odcięciem funduszy za „ideologię gender” w szkołach
-
News Chicago7 dni temu
Molly Borowski z Chicago uciekała przed policją z prędkością 109 mil na godzinę
-
News USA7 dni temu
Sfingował własną śmierć, by uciec do kochanki. 45-latek z Wisconsin odsiedzi 89 dni
-
News USA1 dzień temu
Niepowtarzalna trasa Lecha Wałęsy – 45 lat Solidarności, 28 miast, jedno przesłanie
-
News USA6 dni temu
Strzelanina w Minneapolis: Dlaczego Robin Westman otworzył/a ogień do dzieci?
-
News Chicago2 tygodnie temu
Silne burze nad Chicago. Wiatr zerwał dach budynku wielorodzinnego w Mount Prospect
-
Ekspert Budzik Morning Show4 tygodnie temu
Home Care: Pracuj pomagając starszym krewnym lub sąsiadom – płaci stan Illinois