Połącz się z nami

NEWS Florida

Czy Pensacola założy własny zakład energetyczny by uniezależnić się od stanowego dostawcy?

Opublikowano

dnia

Pensacola może być bliska postawienia pierwszego prawdziwego kroku w kierunku stworzenia własnego miejskiego zakładu energetycznego. Głównym powodem jest znaczne podniesienie stawek za prąd przez Florida Power & Light. Warsztaty omawiające ten temat w Radzie Miejskiej przyciągnęły tłum prawie 100 osób mocno niezadowolonych z podwyższonych rachunków.

Członkowie Rady Miejskiej Pensacoli okazali się otwarci na pomysł zlecenia analizy wykonawczej ich pomysłu. Warsztaty, które trwały prawie 4 godziny przyciągnęły tłum prawie 100 osób wściekłych z powodu podwyżek stawek, których dokonała Florida Power & Light (FPL) w tym miesiącu.

Kierownictwo FPL napotkało w czasie spotkania wrogo nastawiony tłum, gdy przedstawili oni miastu sprawę dotyczącą podpisania nowej, 30-letniej umowy franczyzowej z przedsiębiorstwem użyteczności publicznej należącym do inwestora.

Wiceprezes FPL ds. Zewnętrznych i Rozwoju Gospodarczego Pam Rauch wygłosiła swoją prezentację, podczas gdy z wściekłego tłumu rozbrzmiały w odpowiedzi drwiny. Musiała przerwać wystąpienie, kiedy powiedziała, że ​​rachunki FPL będą coraz bardziej przystępne w ramach czteroletniego planu firmy.

Okrzyki „Nie!” i „Płacisz nas podwójnie za mniejsze zużycie energii elektrycznej!” wykrzykiwano wraz z innymi przekleństwami.

Wiceprzewodniczący Rady Delarian Wiggins musiał przywrócić porządek na sali.

FPL wprowadził wyższe stawki dla swoich byłych klientów Gulf Power w tym miesiącu w planie taryfowym zatwierdzonym przez Florida Public Service Commission w zeszłym roku. Stawki FPL mają spaść w ciągu najbliższych czterech lat, aby były niższe niż stawki Gulf Power na 2020 r.

W połączeniu z wyższymi kosztami paliwa, które obciążają klientów, styczniowe rachunki za energię wywołały szok wśród wielu mieszkańców północno-zachodniej Florydy.

Grupa na Facebooku o nazwie „FPL (dawne Gulf Power) Price Gouging — północno-zachodnia Floryda” została utworzona w zeszłym tygodniu i rozrosła się do ponad 2700 członków. Grupa jest wypełniona setkami postów ludzi dzielących się wysokimi rachunkami za prąd.

Wiele osób, które przemawiały przed radą, powiedziało, że nie mogą czekać cztery lata, ponieważ w tym miesiącu grozi im odcięcie zasilania z powodu podwyżki stóp.

Jedna z mieszkanek Pensacoli, Candice Lafferty, powiedziała radzie, że stanęli w obliczu odebrania jej dzieci przez państwo, ponieważ jej władza zostanie odcięta.

„Musimy dowiedzieć się, czy będziemy jeść, czy płacić rachunek za energię” – oświadczyła Lafferty.

FPL wysłał przedstawicieli obsługi klienta na spotkanie, aby pomóc każdemu, kto miał problemy z ich uregulowaniem. Między innymi ułatwić im zapisanie się do programów pomagających ludziom płacić rachunki.

Większość z tych, którzy przemawiali, poparła pomysł miasta dotyczący zlecenia analizy.

„Gdyby oferty, które miasto otrzymało od Florida Power & Light, były tak dobre, jak twierdzi firma, zachęciliby miasto do przeprowadzenia analizy wykonanawczej” – powiedziała Betty Wilson, mieszkanka Pensacoli.

„Czego się boją, że badanie może ujawnić?”

Pomimo gniewu skierowanego na firmę, Rauch argumentowała, że miasto nie zyska żadnego wpływu, jeśli przeprowadzi taką analizę.

Rauch poinformowała, że FPL jest zainteresowana kontynuowaniem negocjacji i osiągnięciem porozumienia z miastem w sprawie umowy franczyzowej. Podkreśliła zaangażowanie FPL w tworzenie czystej energii i ponownie wskazała, że rachunki w północno-zachodniej Florydzie będą spadać każdego roku i będą niższe niż stawki Gulf Power pod koniec okresu czterech lat.

Mniejszość mówców, głównie z organizacji rozwoju gospodarczego Pensacola, oświadczyła, że ​​miasto powinno skoncentrować się na odnowieniu umowy z FPL.

Umowa franczyzowa Pensacoli z Gulf Power wygasła w 2009 roku, a w ciągu ostatnich kilku lat miasto próbowało wynegocjować nową umowę. Rauch oświadczyła radzie, że Gulf Power, a obecnie FPL, kontynuuje pobieranie i przekazywanie miastu opłat franczyzowych zgodnie z warunkami starej umowy.

Zgodnie z notatką byłego administratora miasta Keitha Wilkinsa, miasto domagało się 16 zmian w umowie franczyzowej, w tym podwyższenia opłaty franczyzowej, przy czym dochody przeznaczono by na przeprowadzenie pod ziemią naziemnych linii energetycznych i przeglądy umowy co 5 lat. FPL zgodziła się na dwie z 16 próśb miasta.

Wilkins zauważył, że FPL był najtańszy ze wszystkich przedsiębiorstw należących do inwestorów, ale koszt 33 przedsiębiorstw komunalnych na Florydzie był niższy dla płatników.

Adwokat Tom Cloud z kancelarii prawnej GrayRobinson został zatrudniony przez miasto do przedstawienia radzie raportu na temat przeprowadzenia analizy wykonawczej. Cloud zalecił miastu zarówno przeprowadzenie analizy wykonawczej, jak i kontynuowanie negocjacji z FPL.

Członkowie rady będą mieli czas na przestudiowanie tej kwestii do następnego posiedzenia.

 

Źródło: tampabay

Foto: You Tube, pixabay/ollis_picture

NEWS Florida

Pasażerowie lotu do Miami przeżyli dramatyczną podróż. Pilot zawrócił z powodu turbulencji

Opublikowano

dnia

Autor:

Pasażerowie lotu SK957 linii Scandinavian Airlines, który wyruszył 14 listopada ze Sztokholmu do Miami, przeżyli chwilę grozy, gdy ich samolot napotkał silne turbulencje lecąc nad Grenlandią. Lot, który początkowo miał zabrać podróżnych na Florydę, skończył się dramatycznym zawróceniem do Europy, po tym jak turbulencje stały się niebezpieczne.

Turbulencje, które wywróciły wszystko do góry nogami

Sammy Solstad, pasażer lotu, który uchwycił moment turbulencji na nagraniu, opisał swoje przeżycia na Facebooku. Jego film ukazuje przerażającą scenę, w której przedmioty unoszą się w powietrzu, a następnie opadają w całej kabinie samolotu. W jednym z ujęć widać, jak butelka napoju gazowanego szybując przez przestrzeń, nieomal trafia w głowy pasażerów.

„Mam szczęście, że przeżyłem” – pisał Solstad, który był świadkiem paniki, jaka wybuchła wśród pasażerów. Na filmie słychać krzyki podróżnych, a kilku z nich wyrzuconych z foteli uderza o sufit maszyny. Wśród nich była kobieta, która doznała obrażeń, o czym na nagraniu wyraźnie mówi Solstad: „Pomóżcie jej wstać! Pomóżcie jej wstać!”

Na pokładzie samolotu było 254 pasażerów.

Błaganie o awaryjne lądowanie w Kanadzie

W obliczu niebezpieczeństwa, pasażerowie zaczęli błagać załogę o możliwość awaryjnego lądowania w najbliższym porcie – Kanadzie, która była zaledwie 20 minut drogi od samolotu. Niestety, piloci zdecydowali, że zamiast lądować w Kanadzie, samolot wróci do Europy i skierowali maszynę na Kopenhagę, oddaloną o pięć godzin lotu.

Decyzja ta spotkała się z ogromnym niezadowoleniem pasażerów, którzy liczyli na szybszą pomoc w mniej odległej lokalizacji. Niemniej jednak, mimo dramatycznej sytuacji, załoga i piloci wykazali się profesjonalizmem, dbając o bezpieczeństwo podróżnych.

Maszyna wylądowała bezpiecznie w Kopenhadze, gdzie przeszła konieczną inspekcję. Pasażerom zapewniono zakwaterowanie w hotelu i lot następnego dnia.

Konsekwencje i śledztwo

Choć samolot ostatecznie bezpiecznie wylądował w Kopenhadze, turbulencje, których doświadczyli pasażerowie, z pewnością na długo pozostaną w ich pamięci. Tego typu incydenty stawiają pytania o bezpieczeństwo lotów w ekstremalnych warunkach pogodowych oraz o procedury awaryjnego reagowania, szczególnie gdy w grę wchodzi zdrowie i życie pasażerów.

Wciąż nie jest jasne, co dokładnie spowodowało tak intensywne turbulencje na tej trasie, ale eksperci będą zapewne analizować sytuację, by wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Niebezpieczne turbulencje

Turbulencje są główną przyczyną obrażeń personelu pokładowego i pasażerów w komercyjnych liniach lotniczych, według Federal Aviation Administration FAA, ale incydenty nadal zdarzają się rzadko. W latach 2009–2023 37 pasażerów i 146 członków załogi zostało poważnie rannych z powodu turbulencji, jak pokazują dane National Transportation Safety Board NTSB.

 

Źródło: fox35, cnn
Foto: YouTube, istock/Björn Forenius/
Czytaj dalej

NEWS Florida

Opóźnienia i huragan zagrażają planom budowy nowego stadionu Tampa Bay Rays

Opublikowano

dnia

Autor:

Plany budowy nowego stadionu dla drużyny baseballowej Tampa Bay Rays stanęły pod dużym znakiem zapytania po serii nieprzewidzianych okoliczności, w tym zniszczeniach spowodowanych przez huragan Milton oraz politycznych opóźnieniach związanych z finansowaniem. Zespół ogłosił we wtorek, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby nowy stadion, wart 1,3 miliarda dolarów, mógł zostać ukończony na czas, a jego otwarcie przed sezonem 2028 wydaje się mało realne.

Sytuacja komplikuje się po tym, jak huragan Milton, który uderzył w region 9 października, spowodował poważne zniszczenia Tropicana Field, obecnego stadionu Rays. Wiatr zerwał dach stadionu, zmuszając drużynę do podjęcia decyzji o rozegraniu sezonu 2025 na stadionie treningowym New York Yankees, Steinbrenner Field w Tampie.

To niewielki obiekt, mieszczący tylko 11 000 widzów, co stanowi ogromne ograniczenie w kontekście meczu w Major League Baseball.

Zespół Rays, który od lat stara się o nowy stadion, zmaga się także z opóźnieniami związanymi z zatwierdzeniem publicznych funduszy na budowę. Planowana emisja obligacji na pokrycie części kosztów budowy została opóźniona przez Komisję Powiatu Pinellas, która miała głosować nad tym projektem 29 października.

Zamiast tego głosowanie zostało przełożone na 17 grudnia. Opóźnienia te postawiły pod znakiem zapytania nie tylko termin realizacji projektu, ale także przyszłość drużyny w regionie.

W obliczu niepewności, zespół wydał już 50 milionów dolarów na wczesne prace przygotowawcze, ale brak zatwierdzenia obligacji uniemożliwia kontynuowanie dalszych prac budowlanych.

W liście do Komisji Powiatu Pinellas, współprezesi Rays, Brian Auld i Matt Silverman, wyrazili swoje rozczarowanie sytuacją, podkreślając, że opóźnienia skutkują wzrostem kosztów budowy, które mogą okazać się nieosiągalne dla samej drużyny.

„Jest to bardzo niepokojąca sytuacja. Zwiększenie kosztów budowy nowego stadionu w 2029 roku oznacza, że nie będziemy w stanie pokryć ich z własnych środków” – napisali w liście.

Obecny stadion, Tropicana Field, ma zostać zburzony po wybudowaniu nowego obiektu, ale jego naprawa na sezon 2026 jest konieczna, by zespół mógł nadal grać w St. Petersburgu. Koszt naprawy obiektu szacowany jest na ponad 55 milionów dolarów, a cały proces związany z jego modernizacją wiąże się z dalszymi trudnościami finansowymi.

Projekt nowego stadionu w St. Pete

Znaczenie stadionu dla regionu

Nowy stadion Tampa Bay Rays, o którego planie pisaliśmy tutaj,  jest częścią większego projektu, który ma na celu rewitalizację Historic Gas Plant District – obszaru w centrum St. Petersburga, który w przeszłości był zamieszkiwany głównie przez czarnoskórą społeczność, a później został zniszczony, by zrobić miejsce dla Tropicana Field i autostrady.

Projekt wart 6,5 miliarda dolarów obejmuje nie tylko stadion, ale także planowane inwestycje w infrastrukturę miejską, w tym muzeum historii czarnoskórej społeczności, nowe mieszkania, tereny zielone, biura, hotele oraz miejsca rozrywki. Tego typu inwestycje miałyby stworzyć tysiące nowych miejsc pracy i przekształcić ten teren w nowoczesną dzielnicę.

Projekt nowego stadionu w St. Pete

Obecnie, drużyna zmaga się z dużą niepewnością. Zgodnie z kontraktem, Rays zobowiązani są do gry na Tropicana Field przez co najmniej trzy kolejne sezony, pod warunkiem, że stadion zostanie naprawiony. Nie jest jednak jasne, co wydarzy się po tym czasie, szczególnie w obliczu tak dużych opóźnień związanych z budową nowego stadionu.

„Na razie będziemy grać na Steinbrenner Field w 2025 roku. Co będzie dalej, nie wiemy” – powiedział Auld. Z kolei główny właściciel Rays, Stuart Sternberg, przyznał, że perspektywy na przyszłość są mniej obiecujące niż jeszcze kilka tygodni temu: „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zatrzymać Rays w Tampa Bay, ale wyzwań jest coraz więcej.”

 

Źródło: AP
Foto: YouTube, Hines and Tampa Bay Rays

 

Czytaj dalej

NEWS Florida

Luksusowy rejs na ukojenie wyborczych emocji wyruszył w 4-letnią podróż dookoła świata

Opublikowano

dnia

Autor:

Firma Villa Vie Residences z Florydy zaproponowała niecodzienne rozwiązanie dla osób rozczarowanych wynikami wyborów prezydenckich w USA – luksusowy rejs dookoła świata. Ten czteroletni projekt to szansa na ucieczkę od politycznych zawirowań i życie w spokojniejszym rytmie. Podróż obejmuje odwiedzenie 140 krajów i ponad 400 portów.

„Czy istnieje lepszy sposób na ucieczkę niż rejs, który pozwala na zwolnienie tempa i odkrywanie świata?” – mówi Mikael Petterson, założyciel i dyrektor generalny Villa Vie Residences. Rejs oferuje miejsce dla 600 pasażerów, a roczny koszt uczestnictwa to 40 000 USD, wliczając posiłki, napoje, sprzątanie co dwa tygodnie oraz usługi pralnicze.

Po ostatnich wyborach firma zauważyła wyraźny wzrost zainteresowania wśród podróżnych pragnących odciąć się od politycznej atmosfery USA.

„Obecnie liczba połączeń wzrosła od pięciu do ośmiu razy w porównaniu do normalnego poziomu. Jesteśmy wyjątkowo zajęci” – przyznaje Petterson, dodając, że choć nie spodziewali się tak silnego politycznego wydźwięku, sukces kampanii jest niezaprzeczalny.

Co ciekawe, oferta przyciągnęła pasażerów z różnych stron sceny politycznej, którzy chcą odetchnąć od codziennego zgiełku. Mikael Petterson zaznacza, że marketing rejsu był zaplanowany niezależnie od wyników wyborów.

Teraz podróż, która już się rozpoczęła, staje się azylem dla tych, którzy marzą o globtroterskim, spokojnym życiu na morzu.

 

Źródło: fox35
Foto: Villa Vie Residences
Czytaj dalej
Reklama
Reklama

Facebook Florida

Facebook Chicago

Reklama

Kalendarz

styczeń 2022
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31  

Popularne w tym miesiącu