Połącz się z nami

News Chicago

Chicagowska Polonia na rzecz Centrum w Łagiewnikach. Spotkanie z przyjacielem św. Jana Pawła II

Opublikowano

dnia

Ks. infułat Jakub Gil, były proboszcz parafii w Wadowicach był gościem honorowym bankietu zorganizowanego przez chicagowski Odział Centrum Jana Pawla II „Nie lękajcie się”.

Relacja Andrzeja Baraniaka

Ks. infułat dzielił się wspomnieniami ze swoich osobistych kontaktów z Papieżem Polakiem. Przypomniał wiele zabawnych sytuacji z udziałem Ojca Świętego. Po koronacji Matki Bożej Wadowickiej św. Jan Paweł II jedząc słynne kremówki w pewnym momencie zasłonił twarz kartką papieru i zaczął się śmiać. Na pytanie ks. infułata o przyczynę tego rozbawienia papież odpowiedział, że przypomniał sobie jak z kolegami robili zakłady, który zje najwięcej tych kremówek. Jeden z nich zjadł nawet dwadzieścia.

Galeria zdjęć

Ks. Jakub wspominał o swojej wizycie w prywatnym apartamencie ojca świętego, gdy papież był chory i nikogo praktycznie nie przyjmował. Było to przed przyjazdem Jego Świątobliwości na koronację wadowickiego obrazu Matki Bożej. „Dla mnie było to bardzo wzruszające, kiedy widzę Ojca Świętego leżącego w swoim łóżku. Sutanna Jego wisi na takim haku. Tak bardzo domowo. I mówię Ojcu Świętemu, że bardzo byśmy prosili o tę koronację. A Papież mówi: Ja właśnie chcę, ja przecież z tą propozycją wyszedłem. A ja mówię: jakby Wasza Świątobliwość pozwoliła, to ja bym nałożył pierścień zaślubin. No pokaż, jaki masz, powiedział. To ja pokazuję, a On mówi, to ściągnij mi mój i nałóż. W ten sposób było to dla mnie taka misja zaślubienia” – wspominał ks. infułat.

Ks. Jakubowi najbardziej zapadła w sercu scena, gdy wspólnie z papieżem odprawiał nabożeństwo. „Byłem 29 czerwca na Watykanie. Wtedy mi powiedziano, że będę sprawował mszę św. wraz z Ojcem Świętym. Był wtedy już bardzo schorowany. To był rok 2001. Ja czytałem Ewangelię podczas mszy świętej. Ty jesteś Piotr, czyli opoka. I na tej opoce zbuduję Kościół Mój. Ja patrzyłem na Ojca Świętego, przecież to On jest opoką, na której Chrystus buduje Kościół. On fizycznie taki słaby, taki przygarbiony, a jednocześnie On, którego wiara jest tak mocna, tak żywa. Kościół budowany jest poprzez wiarę, nadzieję i miłość”.

Gość honorowy bankietu wspominał jeszcze o wielu innych sytuacjach i wydarzeniach, które miały miejsce podczas jego duszpasterskiej posługi w wadowickiej parafii. Przyznał, że jest szczęśliwy z uczestnictwa w comiesięcznych pielgrzymkach, które z Wadowic udają się na Jasną Górę, aby dziękować Matce Bożej za dar Jana Pawła II. „Centrum Jana Pawła II w Łagiewnikach, jest materialnym znakiem wyrażenia słów Papieża Polaka Nie lękajcie się” – powiedział podczas modlitwy duchowy opiekun chicagowskiego Centrum, ks. Andrzej Iżyk. Historię budowy Centrum przypomniał dr Jan Jaworski, prezes chicagowskiego oddziału tej fundacji. Jednym z pierwszych sponsorów tej budowy był polonijny biznesmen i filantrop śp. Czesław Sawko.

Spotkanie z przyjacielem św. Jana Pawła II, ks. infułatem Jakubem Gilem zakończył koncert fortepianowy prof. Jerzego Dobrzyńskiego, który grał ulubione utwory Jana Pawła II. Chicagowski twórca metaloplastyk Leonard Szczur przekazał gościowi statuę Papieża Polaka. Wśród uczestników bankietu obecny był generał senior ojców paulinów, o. Izydor Matuszewski oraz liczne grono duszpasterzy i sióstr zakonnych. Uczestnicy bankietu mieli okazję zakupić wydawnictwa, filmy i medale o św. Janie Pawle II. Cały dochód z imprezy prowadzonej przez red. Sławomira Budzika zostanie przekazany na budowę papieskiego centrum w Łagiewnikach.

Andrzej Baraniak
abaraniak@radiodeon.com

Źródło: Inf. własna
Zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP

Kultura

„Dungeons & Dragons: The Twenty-Sided Tavern” znów bawi widzów w Chicago

Opublikowano

dnia

Autor:

Prosto z Nowego Jorku do serca Chicago przybyło wyjątkowe widowisko, które zdobyło serca fanów na całym świecie. „Dungeons & Dragons: The Twenty-Sided Tavern” to interaktywne doświadczenie teatralne, które łączy elementy gry fabularnej, widowiska scenicznego i epickiej narracji. Teraz mamy okazję przekonać się, dlaczego ten spektakl stał się globalnym fenomenem.

Czym jest „The Twenty-Sided Tavern”?

To nie jest zwykły spektakl – to przygoda, w której bierzesz udział!

  • Wybierasz swojego bohatera.
  • Decydujesz o przebiegu historii.
  • Walczysz z potworami u boku trójki poszukiwaczy przygód.
  • Pomagasz ocalić fantastyczny świat, w którym wszystko może się zdarzyć.

Każdy wieczór to niepowtarzalna podróż – bo dzięki wyborom publiczności żaden spektakl nie wygląda tak samo.

Dlaczego warto go zobaczyć?

  • Idealne dla fanów Dungeons & Dragons.
  • Świetna zabawa dla osób, które nigdy nie grały w RPG, ale kochają przygodę i interaktywny teatr.
  • Widowisko, które łączy pokolenia – od dzieci po dorosłych.

Jak mówi ekipa twórców: „Niezależnie od tego, jaką misję podejmiesz, historia za każdym razem będzie inna!

Szczegóły spektaklu

Miejsce: Broadway Playhouse w Water Tower Place, Chicago
Daty: 12 sierpnia – 28 września 2025
Czas trwania: 2 godziny 30 minut (z przerwą)
Wiek: rekomendowane dla widzów od 8 do 80 lat
Bilety są dostępne tutaj.

„Dungeons & Dragons: The Twenty-Sided Tavern” to coś więcej niż teatr – to pełna humoru i emocji wspólna gra na żywo, w której widzowie stają się częścią opowieści. Przyjdź i przeżyj niezapomnianą przygodę w samym sercu Chicago!

Źródło: Broadway in Chicago
Foto: Broadway in Chicago

Czytaj dalej

News Chicago

82-latka z Chicago dostała rachunek za wodę na 233 tys. dolarów: „To mnie zabija”

Opublikowano

dnia

Autor:

Diane Carli, 82-letnia emerytka, od miesięcy żyje w cieniu gigantycznego rachunku za wodę, który wystawiło jej miasto. Opiewa on na 233 tys. dolarów – sumę, która zdaniem rodziny jest wynikiem błędu, a nie rzeczywistego zużycia, zwłaszcza że dom od lat stoi pusty i nie posiada instalacji wodno-kanalizacyjnej.

Diane Carli odziedziczyła nieruchomość z dzieciństwa po zmarłym mężu w 2017 roku. W grudniu 2024 roku miasto skontaktowało się z nią, informując o konieczności zainstalowania nowego wodomierza. Pracownicy miejskich wodociągów zainstalowali nowy licznik wody bez jej zgody i wiedzy. Około rok później pojawił się rachunek: 233 000 dolarów.

„Myślałam, że to literówka” – wspomina Carli.

Kiedy wodociągi wymieniły licznik na kolejny, zużycie spadło do zera. Mimo to miasto wciąż domaga się spłaty astronomicznego długu.

Miasto nie ustępuje

Według relacji rodziny, rachunki były przez lata wysyłane nie na adres, gdzie mieszka Carli, lecz do pustego, opuszczonego domu. Gdy sprawa wyszła na jaw, urzędnicy przyznali, że licznik mógł być wadliwy – ale nie anulowali długu.

Podobne przypadki już się zdarzały. NBC 5 opisywało wcześniej rodzinę, która dostała błędny rachunek na 14 tys. dolarów i po interwencji stacji udało się go skorygować. Rodzina Carli poszła tym tropem i poprosiła o pomoc Radnego Raymonda Lopeza.

„Ewidentny błąd”

Lopez osobiście obejrzał nieruchomość i nie ma wątpliwości: miasto się myli. „Byłem w domu. Widziałem, gdzie zaczyna się i kończy dopływ wody i że jest zamknięty od dwóch lat. Nie ma mowy, żeby ten rachunek był uzasadniony” – powiedział.

Radny zapowiada, że zorganizuje wizję lokalną z udziałem kontrolera miejskiego i zakładu wodociągów, aby zakończyć spór.

Stawką są emerytury

Carli obawia się, że jeśli miasto nie odpuści, dług pochłonie nie tylko jej własne świadczenia, ale i emerytury jej córek – obu byłych policjantek z Chicago, które figurują w akcie własności.

„Całe ich źródło utrzymania wkrótce legnie w gruzach, bo miasto popełnia błąd i nie chce za niego odpowiadać” – podkreślił Lopez.

Na razie urzędnicy nie komentują sprawy.

Źródło: nbc
Foto: YouTube
Czytaj dalej

News Chicago

Lekarka uratowała życie Larry’ego Stoklosy z Palatine, podczas lotu z Europy do Chicago

Opublikowano

dnia

Autor:

To, co miało być rutynowym lotem z Niemiec do Chicago, zamieniło się w dramatyczną walkę o zdrowie i życie 71-letniego Larry’ego Stoklosy z Palatine. Mężczyzna stracił przytomność w trakcie podróży, a dzięki szybkiej reakcji dr Jacqueline Ivey-Brown – internistki i dyrektor medycznej Advocate Health Care – udało się zapobiec tragedii.

Nagły kryzys nad Atlantykiem

Larry Stoklosa, emerytowany fryzjer, wracał w maju z podróży do Włoch. Podczas lotu z Frankfurtu zasnął, ale wkrótce później jego towarzyszka zauważyła, że nie reaguje i wezwała pomoc. Stewardesy zwróciły się do dr Ivey-Brown, która już wcześniej udzielała pomocy innej pasażerce jeszcze przed startem samolotu. „Powiedzieli: Mamy kolejny nagły przypadek” – wspominała lekarka.

Kiedy dotarła do pasażera, ten zaczął odzyskiwać przytomność, ale miał zimne dłonie i sine paznokcie – sygnały, że sytuacja jest poważna.

Samolot zamienił się w salę szpitalną

Na pokładzie znalazł się prowizoryczny zespół medyczny – oprócz dr Ivey-Brown pomocy udzielała pielęgniarka anestezjologiczna, wspierana przez dobrze przygotowaną załogę. Linia lotnicza dysponowała bogatym wyposażeniem: butlą z tlenem, zestawem do kroplówek, stetoskopem i lekami – także tymi stosowanymi przy nagłych przypadkach kardiologicznych.

Pacjent otrzymał tlen i kroplówkę, a gdy jego ciśnienie gwałtownie wzrosło, lekarce udało się je ustabilizować dzięki podaniu metoprololu w odpowiedniej dawce.

Diagnoza: zapalenie płuc

Po wylądowaniu na lotnisku O’Hare na Stoklosę czekali ratownicy medyczni. Trafił do szpitala Resurrection, gdzie wykluczono zator płucny, ale wykryto obustronne zapalenie płuc. Został poddany antybiotykoterapii i po kilku godzinach wypisany.

Niestety, kilka tygodni później choroba wróciła i wymagał kolejnej hospitalizacji w Northwest Community Hospital w Arlington Heights.

„Podejrzewam, że mogłem się zakrztusić jedzeniem we Włoszech. Byłem też odwodniony, bo dużo się przemieszczaliśmy” – przyznał Stoklosa.

Northwest Community Hospital

Spotkanie po miesiącach

W tym tygodniu pacjent i lekarka spotkali się ponownie w szpitalu Advocate Good Shepherd w Lake Barrington. Tym razem już w spokojnych okolicznościach – mogli wymienić uściski i uśmiech zamiast działać pod presją.

„To było wspaniałe. Cieszę się, że nic mu nie jest” – powiedziała dr Ivey-Brown. Larry Stoklosa nazywa ją swoim „BMFF” – Best Medical Friend Forever (najlepszym medycznym przyjacielem w lotnictwie).

„Nie wierzę w przypadki”

„Wierzę, że Bóg posadził nas oboje na tym samym pokładzie. Chcę jej z całego serca podziękować” – powiedział 71-latek.

Dla dr Ivey-Brown to zdarzenie było przypomnieniem o powołaniu, które wymaga dyspozycyjności o każdej porze: „Naprawdę jesteś lekarzem 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. To nie jest praca od dziewiątej do piątej”.

Źródło: dailyhrerald
Foto: YouTube, Northwest Community Hospital
Czytaj dalej
Reklama

Popularne

Kalendarz

listopad 2016
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  

Nasz profil na fb

Popularne w tym miesiącu